Portret wiernego sługi w literaturze polskiej. Omów sposoby jego kreowania w wybranych utworach.

Dzień dobry. Tematem mojej pracy jest portret wiernego sługi w literaturze polskiej. Miałem omówić różne sposoby jego kreowania w wybranych utworach. Pozycje, na które się zdecydowałem to odpowiednio: „Pan Tadeusz” oraz ballada „Rybka” Adama Mickiewicza, a także „Kordian” Juliusza Słowackiego, no i „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego. Moją prezentację wypadałoby oczywiście zacząć od określenia terminu sługi . Sługa to wg słownika języka polskiego osoba wykonująca pewną czynność, za którą otrzymuje od swego pana wynagrodzenie.

Dzień dobry. Tematem mojej pracy jest portret wiernego sługi w literaturze polskiej. Miałem omówić różne sposoby jego kreowania w wybranych utworach. Pozycje, na które się zdecydowałem to odpowiednio: „Pan Tadeusz” oraz ballada „Rybka” Adama Mickiewicza, a także „Kordian” Juliusza Słowackiego, no i „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego. Moją prezentację wypadałoby oczywiście zacząć od określenia terminu sługi . Sługa to wg słownika języka polskiego osoba wykonująca pewną czynność, za którą otrzymuje od swego pana wynagrodzenie. Obecnie jednak znaczenie tego terminu jest nieco inne. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, ze nazwanie kogoś sługą, może być odebrane jako obraza. Bycie służącym bowiem obrazuje ogromne podporządkowanie i upodlenie względem przełożonego.
Charakterystyczną cechą sług, omawianych w mojej prezentacji jest wierność. Oznacza ona lojalność, względem swego Pana, pomimo wszelakich przeciwności losu oraz okazji do osiągnięcia własnych korzyści. Ta właśnie postawa sprawia, że postacie te są naprawdę wyjątkowe w swym wyrazie. Ujęty w moim temacie portret sługi chciałbym przedstawić poprzez prezentację czynów, jakimi owe osoby zasłużyły sobie na takie postrzeganie. Na początek wybrałem postać niezmiernie charakterystyczną, mianowicie Gerwazego Rębajłę, bohatera „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Gerwazy był ubogim szlachcicem, wiernym sługą rodu Horeszków. W przeciwieństwie do większości postaci był on nakreślony bardzo serio. Gerwazy został wstępnie scharakteryzowany już w II księdze, kiedy to widzimy go przy codziennym zajęciu, czyli zabawie otwieraniem i zamykaniem drzwi, które sam w tym celu wstawił. Bardzo duże znaczenie miała dla niego owa praca. Ujmą na jego dumie byłoby zaniedbanie obowiązku, dlatego też był bardzo sumienny. Przełomowym momentem w jego życiu było morderstwo jego Pana – Stolnika Horeszki, którego to Gerwazy był świadkiem. Od tego momentu życie starego klucznika zmieniło się diametralnie. Z człowieka o wesołym usposobieniu, stał się milczącym ponurakiem pałającym chęcią zemsty na całym rodzie Sopliców. Od śmierci Stolnika unikał ludzi – zrezygnował nawet ze służby u Hrabiego, gdyż „wszędzie tęsknił i czuł się niezdrowym, jeżeli nie oddychał powietrzem zamkowym”. Postępowanie takie było wyrazem wierności rodowi Horeszków, którego dzieje przechowywał w swej pamięci. Gerwazy był bowiem przede wszystkim mścicielem – zataiwszy przebaczający gest Stolnika, swoim Scyzorykiem ścinał głowy Sopliców. Wykazywał się przy tym ogromną zaciętością – nie dopuszczał myśli o zgodzie ze znienawidzonym rodem. W sporze o zamek to on odgrywał pierwsze skrzypce, gdyż z jego inicjatywy nie dochodziło do porozumienia. Mądre rady Gerwazego pojawiły się dopiero pod koniec utworu, bowiem nie był to ten sam charakter, co na początku. To za jego interwencją dokonał się najazd. Ostatecznie Gerwazy przebaczył Robakowi, choć nie był w stanie podać ręki na zgodę. Wreszcie poinformował także konającego o geście Stolnika, czym zapewnił spokój jego duszy. Tym sposobem wierny sługa po raz kolejny uwidocznił swoje nieprzeciętne oddanie swemu Panu. Nawet mimo wielkiej urazy, jaką żywił do rodu Sopliców, był w stanie po tylu latach przyznać się do tajenia prawdy na temat gestu uczynionego przez Stolnika na łożu śmierci. Rybka to ballada o zbrodni uwiedzenia, której to douścił się młody panicz rozkochując w sobie Krysię, by następnie zostawić ją wraz z dzieckiem i poślubić kobiętę równego sobie stanu. Wiejska dziewczyna z rozpaczy utopiła się w jeziorze stając się rybką. W całej tej stytuacji ogromną rolę odgrywał sługa, który każdego dnia uczynnie przychodził na brzeg Świtezi, by umożliwić rybce nakarmienie powierzonego sobie dziecka. Pewnego dnia jednak Nad jezioro udał się Pan wraz z małżonką. Sługa nie mógł zatem udać się tam, by nakarmić płaczące dziecko. Dał wyraz swego oddania i czekał aż do zmierzchu, jednak nikt nie wracał z powrotem. Wierny sługa skojarzył z całą tajemniczą sprawą dwa nowe głazy, w które prawdopodobnie została zamieniona para. Wymierzona kara wprawiła go w zachwyt, czym udowodnił niebywałą wierność wobec Krystyny. Kolejną osobą, o której chciałbym opowiedzieć jest Maciejunio – epizodyczna postać z Przedwiośnia Żeromskiego. Przedstawiony był jako gruby służący noszący obcisły frak. Jego podstawowym zadaniem w domu było dbanie o dobro domowników. Owe starania szczególnie widać było podczas posiłków. Zależało mu, by wszystko było podane należycie o ustalonej porze. Często zdarzało się, że zaraz po zakończeniu posiłku, sługa zarządzał nakrywanie do kolejnego. Cechy Maciejunia doskonale uwydatnił dzień, kiedy to Cezary wstał wcześnie rano. Sługa zmartwił się bardzo dostrzegając gościa siedzącego o pustym żołądku i natychmiast postanowił nakazać nakrycie stołu mimo wczesnej pory. Wierny sługa zatem za wszelką cenę chciał zapobiec temu, by goście źle czuli się w Nawłoci, a swe zadanie wykonywał bardzo sumiennie.

Zupełnie innym typem sługi był Grzegorz z Kordiana Juliusza Słowackiego. Można powiedzieć, że z jego osoby wręcz promieniowała pozytywna energia. Stary sługa czały czas starał się wspomagać Kordiana widząc jego słabą kondycję psychiczną. Opowiedział 15-latkowi 3 historie, które to miały za zadanie wyrwać panicza z depresji i przywrócić wiarę w sens życia. Niestety i to nie pomogło. Kordian postanowił się zabić. Grzegorz bardzo drastycznie zareagował na próbę samobójczą swego Pana. Wszedł bowiem do pokoju i zaczął nazywać owo zdarzenie ogromnym nieszczęściem. Nie była to jednak jedyna sceana, w której Grzegorz ukazał swoje przywiązanie do młodzieńca. Jeszcze bardziej uwidoczniło się ono podczas pożegnania przed wyjściem na egzekucję. Grzegorz nie mógł pogodzić się z przyszłą śmiercią tak bliskiej mu osoby. Chodził po pokoju ze łzami w oczach. Sytuacja sprawiła, że zwątpił nawet w Boga, ze względu na to, że ten pozwolił na tak straszliwe czyny. Po czasie jednak na prośbę Kordiana padł na kolana i zaczął się modlić. Obiecał także, że nazwie imieniem Kordiana własnego wnuka, by pamięć po nim nie zaginęła. Na podstawie zaprezentowanych przeze mnie postaci bez wątpienia można stwierdzić, że swą wierność można ukazać w różnoraki sposób. Wszystko zależy od indywidualnych cech danej jednostki i jej przywiązania do przełożonego. Sługa może, podobnie jak Maciejunio, wstawać wcześnie każdego dnia i bardzo sumiennie wykonywać powierzone sobie obowiązki, nie angażując się poza tym zbytnio w wykonywanie innych czynności. Dla sługi Wielosławskich najważniejszym zadaniem było zapewnienie swojemu Państwu jak najlepszych warunków życia. Ze względu obustronnie dobre stosunki pracował on jednak z należytym oddaniem i nie narzekał na swój los, gdyż wiedział, że jego praca jest doceniana. Znacznie inaczej wyglądałoby to jednak, gdyby poddany traktowany był tylko jako narzędzie do wykonywania okreslonych robót. Znaczenie sługi może być jednak także zgoła odmienne. Może on być także kimś bardzo ważnym i zyskać sobie miano przyjaciela rodziny znającego rózne tajemnice i będącego wśród domowników od lat. Takie cechy bez wątpienia można przypisać Gerwazemu. Godne podziwu jest jego przywiązanie do Stolnika i to z jakim zapałem przez tyle lat chciał pomścić jego śmierć. Gerwazy daje nam dowód niebywałego przywiącania do Horeszki i z pewnością jego postępowanie po części mogłoby być godne naśladowania. Podobnym przywiązaniem do swojego Pana cechował się również Grzegorz, który zawsze starał się pomagać Kordianowi. Nie uchronił się również od urojenia łez będąc świadomym przyszłej śmierci panicza. Był nawet gotów wyrzec się samego Boga. Natomiast sługa z ballady Mickiewicza posiadał znakomitą umiejętność obiektywnej oceny sytuacji, o czym świadczy fakt ucieszenia się z tego, że winnych za wykroczenie spotkała kara. Samo postrzeganie terminu sługa na przestrzeni wieków oczywiście ewoluowało. Nie da się tego jednak mimo wszystko ubrać w określone ramy. Biblia daje nam przykłady wielu sług bożych. Opowiadania o waleczności średniowiecznych rycerzy częstokroć dają nam również wiele informacji na temat ich wiernych giermków. Podobnie też szlachta posiadała szereg sług zajmujących się dbaniem o porządek w dworze. Można zatem wysnuć wniosek, że kiedyś posiadanie służącego było czymś bardzo normalnym i często spotykanym. W czasach bliższych współczesności nacechowanie słowa sługa uległo jednak diametralnej odmianie. Mało jest obecnie ludzi, którzy nie czuliby się upokorzonymi będąc nazywanymi sługami. Obecnie sługa to ktoś gorszy, ktoś, kto w życiu nie zdołał osiągnąć nic i musi się trudnić usługiwaniem innym. Sam oczywiście nigdy nie chciałbym być niczyim sługą. Myślę, że nie po to się uczę i nie po to nabrałem stosowną wiedzę, by musieć w przyszłości komuś usługiwać. Bardzo źle czułbym się ze świadomością, że zawsze jest ktoś, kto mógłby decydować o moim losie. W życiu cenię sobie niezależność, jednak oczywiście nie umniejszam wartości posiadania wiernego sługi. Sam nie mam nic przeciwko posiadaniu w swym otoczeniu kogoś, kto byłby zawsze na moje wezwanie i nigdy by mnie nie zawiódł. Myślę, że taki człowiek byłby naprawdę cenny i z pewnością byłbym w stanie docenić jego poświęcenie dla mnie. Można powiedzieć, że byłbym pełen podziwu dla takiej właśnie osoby.