Długa przerwa w szkole

Z niecierpliwością odliczam minuty do dzwonka, który rozpocznie długą przerwę. Czas dłuży się jednak niemiłosiernie, wydaje się, jakby woźny spóźniał się z dzwonkiem. Wreszcie sygnał rozległ się w całej szkole, brzmiał jak wybawienie, był wesoły, pełen entuzjazmu i nadziei, że może dziś znowu Go spotkam… Podrywamy się z miejsc, zbieramy swoje rzeczy z ławki, wybiegamy z sali na korytarz nie zwracając uwagi na nic ani na nikogo. Na korytarzu jest już dużo młodzieży, na ich twarzach malują się różne emocje.

Z niecierpliwością odliczam minuty do dzwonka, który rozpocznie długą przerwę. Czas dłuży się jednak niemiłosiernie, wydaje się, jakby woźny spóźniał się z dzwonkiem. Wreszcie sygnał rozległ się w całej szkole, brzmiał jak wybawienie, był wesoły, pełen entuzjazmu i nadziei, że może dziś znowu Go spotkam… Podrywamy się z miejsc, zbieramy swoje rzeczy z ławki, wybiegamy z sali na korytarz nie zwracając uwagi na nic ani na nikogo. Na korytarzu jest już dużo młodzieży, na ich twarzach malują się różne emocje. Można odczytać radość, grymas, złość a nawet szczęście. Moja twarz pewnie zdradza czego a raczej kogo szukam. Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważy… Zbiegam schodami w dół, jak na złość tutaj też mnóstwo ludzi, przeciskają się do stołówki lub sklepiku. Nie wzięłam dziś drugiego śniadania, jednak nie myślę w tej chwili o jedzeniu. Ważniejsze jest to, aby dostać się na boisko szkolne, gdzie zazwyczaj On razem z kolegami na długiej przerwie odbija piłkę. Jeszcze tylko parę metrów i może Go zobaczę. Przed wyjściem na boisko dyżur pełni pan Jacek wuefista, jak zwykle próbuje zaprowadzić porządek i jak zwykle z takim samym rezultatem. Chłopaki nie zwracają uwagi na młodsze dziewczyny, przeciskają się niby niechcący popychając je. Pan Jacek zawsze powtarza, że „przyjdzie taki czas, że będziecie dziewczynom otwierać drzwi a nie przepychać na ściany.” No i wreszcie udało się jestem na boisku. Jest piękny marcowy dzień, słońce jeszcze niepewnie ogrzewa nasze twarze. Niecierpliwie szukam Go wzrokiem na boisku. Chłopaki z Jego klasy odbijają zawzięcie piłkę, jednak nie ma Go wśród nich… Jak to? - pytam samą siebie. Troszkę zawiedziona podchodzę do mojej ławki, która stoi na końcu boiska. To z niej zawsze przyglądam się jak mój piękny nieznajomy gra z kolegami. Siadam i … nie zauważam nawet, że moja ławka jest już zajęta.

  • Sorrki - szeptam tylko i chcę odejść i nagle mój wzrok pada na Niego. Co On robi na mojej ławce? – pytam samą siebie. Przecież powinien być na boisku.
  • Nic nie szkodzi, siadaj – przecież starczy miejsca. Uśmiechnął się a ja nie wiedziałam, czy siadać, czy uciekać.
  • Jestem Szymon, chodzę do 3H.
  • Klaudia z 1A – odpowiedziałam przez zaciśnięte gardło. Tyle razy wyobrażałam sobie ten moment a jednak rzeczywistość mnie przytłoczyła, onieśmielona uśmiechnęłam się tylko…
  • Zająłem Twoją ławkę – prawda? Zawsze na długiej przerwie tutaj siedzisz.
  • Lubię to miejsce, nie sądziłam, że ktoś to zauważy?
  • A jednak… z boiska też można wiele zaobserwować. Tym razem to Szymon uśmiechnął się do mnie.
  • Dlaczego dziś nie odbijasz piłki z kolegami? – zapytałam i w tym momencie zabrzmiał dzwonek! Tym razem nie był ani wesoły, ani zbawienny – wdarł się jak intruz w naszą rozmowę…
  • Opowiem Ci jutro na długiej przerwie ,na naszej ławce. Ok.? -Ok. W takim razie do zobaczenia jutro… Pobiegłam do klasy. Jutro jeszcze bardziej niż kiedykolwiek będę czekała na dzwonek przed długą przerwą. 