romantyczny model milosci i polemika z nim w literaturze pozniejszych epok

Motyw miłości należy do jednych z najczęściej przedstawianych tematów w literaturze wszystkich epok. Nie można wskazać epoki w której twórcy literaccy nie opiewaliby lub nie przeklinali miłości. To wartość przeciwstawiana nieraz złu a nawet śmierci. Należy przede wszystkim zadać pytanie: czym jest miłość? Najczęściej definiuje się ją jako uczucie żywotne do drugiego człowieka, połączone pragnieniem ciągłego przebywania z tą osobą. Istnieją różne odcienie, odmiany i rodzaje miłości. To uczucie kształtuje osobowość człowieka, wpływa na poczucie własnej wartości, nadaje sens ludzkiemu żuciu.

Motyw miłości należy do jednych z najczęściej przedstawianych tematów w literaturze wszystkich epok. Nie można wskazać epoki w której twórcy literaccy nie opiewaliby lub nie przeklinali miłości. To wartość przeciwstawiana nieraz złu a nawet śmierci. Należy przede wszystkim zadać pytanie: czym jest miłość? Najczęściej definiuje się ją jako uczucie żywotne do drugiego człowieka, połączone pragnieniem ciągłego przebywania z tą osobą. Istnieją różne odcienie, odmiany i rodzaje miłości. To uczucie kształtuje osobowość człowieka, wpływa na poczucie własnej wartości, nadaje sens ludzkiemu żuciu. W literaturze pojawiają się motywy miłości romantycznej, miłości silniejszej od śmierci, miłości platonicznej, zmysłowej, miłości macierzyńskiej, do ojczyzny, Boga, ludzkości. Miłość odegrała szczególną rolę w twórczości romantyków. Twórcy tego okresu uczynili z niej ideologię, a nawet swoisty rodzaj religii. Miłość romantyczna była uczuciem nieszczęśliwym, niespełnionym. Niosła ze sobą cierpienie, tęsknotę, a nawet przyprawiała romantycznych kochanków o szaleństwo. Mimo, że nie dawała ukojenia, to jednak romantycy świadomie uczynili ją treścią swojego życia i twórczości. Miłość romantyczna była zawsze doznaniem egzystencjalnym i metafizycznym zarazem.

Jednym z utworów romantycznych i bez wątpienia najbardziej charakterystycznym dla tej epoki jest powieść epistolarna Johanna Wolfganga Goethego pt. „ Cierpienia młodego Wertera”. Postacią pierwszoplanową jest tutaj tytułowy Werter- romantyczny kochanek. Jest to młody mężczyzna, traktujący miłość dość swobodnie- wiadomo, że był powodem miłosnej afery: związany był z jedną z sióstr, rozkochał w sobie drugą. Właśnie dla tego usuwa się na prowincję i wyjeżdża do małego miasteczka Wahlheim. Upatruje szczęścia w samotności, odsuwa się od ludzi, nie chce nawet, aby jego przyjaciel przysłał mu jego ulubione książki. Już w początkowym okresie swego pustelniczego życia przyznaje się do ‘buntowniczej krwi’. Snuje filozoficzne rozmyślania na temat ludzi i przyrody i nic nie zapowiada wielkich uczuciowych uniesień. Właśnie w takim stanie ducha poznaje Lottę. Olśniewa ona bohatera- okazuje się boską kochanką, bliźniaczą duszą, idealną kandydatką do ‘komunii dusz’. Już w czasie pierwszego spotkania mają poczucie absolutnego zrozumienia. Początkowo Werter nie może uwierzyć w swe szczęście, które jest tym większe. Po kilku spotkaniach odkrywa, że Lotta odwzajemnia jego uczucie: „…czuję i mogę dowierzać sercu memu, że ona mnie kocha” . W następnym liście do przyjaciela, Werter pisze, że ona jest dla niego święta, nie wie co się z nim dzieje, kiedy jest przy nim. To już ewidentne oznaki romantycznej miłości- silnej i odurzającej. Lotta, zgodnie ze sposobem przeżywania tego uczucia, ulega uwzniośleniu, staje się mistyczną boginią i w ten sposób jest uwielbiana. Werter jest nieprzytomnie szczęśliwy. Myśli tylko o ukochanej, chce być tylko przy niej, ogarnięty bezgraniczną miłością. Przełom w uczuciach następuje wraz z przybyciem Alberta- narzeczonego Lotty. Werter wiedział o nim, ale nie chciał pamiętać, że jego ukochaną krępują jakiekolwiek związki. Teraz już nie może nie brać ich pod uwagę. Co gorsza Albert okazuje się dobrym, szczerym i uczciwym człowiekiem, bardzo kocha Lottę. Wkrótce zaprzyjaźnia się z Werterem. Ten zaś poznaje piekło romantycznej miłości. Cierpi tak bardzo, że postanawia wyjechać. Musi jednak wrócić, bo nie potrafi żyć bez ukochanej. Jego życie wewnętrzne jest teraz bardzo intensywne. Wspomina, rozpacza, godzi się z losem i zaraz potem buntuje przeciw niemu. W końcu popełnia samobójstwo. Zapewne wierzy w słowa, które kiedyś wypowiedział do Lotty: „ zobaczymy się znów, odnajdziemy się znów, rozpoznamy pod wszystkimi postaciami…” . Werter to typowy kochanek romantyczny. Rządzą nim uczucia. Jest nadwrażliwy, przesadnie skłonny do wzruszeń, żyje marzeniami, często ucieka od świata. Jest przy tym bierny. Nie walczy o ukochaną kobietę i jej miłość. Jest wykształcony, oczytany, subtelny i nie potrafi odnaleźć się w rzeczywistości. Wszystkie te cechy powodują, że bohater popełnia samobójstwo. Powieść powstała w 1774r., w ogromnej mierze w oparciu o osobiste przeżycia i doświadczenia Goethego. Młody Goethe, przebywając w okolicach Wetzlaru , odkrył 2 wioski: Garbenheim oraz Volpertshausen. Wkrótce okazało się, że w jednej z gospód spotyka się towarzystwo młodych ludzi-dyplomatów i prawników. Spośród nazwisk grupy interesują nas 2: Wilhelm Jerusalem, Johann Christian Kestner. Kestener miał narzeczoną, Karolinę Buff, córkę jednego z urzędników miejskich. To w niej na swoje nieszczęście zakochał się Goethe. Poznał Karolinę w okolicznościach, które z ogromną precyzją odtworzył potem w „Cierpieniach młodego Wertera”. Następnym wątkiem biograficznym odtworzonym w powieści jest śmierć Wilhelma Jerusalema, który był nieszczęśliwie zakochany w zamężnej kobiecie, a broń z której się zabił należała do Kestnera.

Kolejnym utworem, który wybrałem jest jedna z najważniejszych powieści w historii polskiej literatury- “Lalka” Bolesława Prusa. Mimo iż jest to powieść pozytywistycznego realizmu krytycznego, to jej głównym bohaterem jest mężczyzna, którego sam Prus określił mianem “człowieka epoki przejściowej”. Stanisław Wokulski- romantyk i pozytywista zarazem. O jego barwnej historii życia dowiadujemy się zarówno z narracji powieśći jak i z “Pamiętnika starego subiekta”, czyli wspomnień zasłużonego Rzeckiego. Wokulski miał niezwykle interesującą biografię: był słuchaczem Szkoły Przygotowawczej, interesował się naukami przyrodniczymi. Kiedy wybuchło powstanie styczniowe wziął w nim udział. Następnie został zesłany na Syberię. Powróciwszy do kraju ożenił się z Małgorzata Minclową- wdową po właścicielu sklepu. Wokulski został kupcem. Po śmierci żony odsunął się nieco od spraw sklepu. Kto wie co stałoby się, gdyby pewnego razu nie ujrzał w teatrze Izabeli Łęckiej- kobiety, która już na zawsze zmieniła jego zycie. Stanisław niczym typowy romantyk zakochał się w Izabeli od pierwszego wejrzenia. Chciał ją zdobyć za wszelką cenę- to dla niej np. pojechał na wojnę do Bułgarii, by pomnożyć swój majątek. Idealizował ją, Łęcka jawiła się mu jako anioł, jako istota dla której wszystko warto poświęcić. Miłość do niej była motorem jego działania. Kto wie, czy pierwszorzędne interesy kupca kiedykolwiek miałyby miejsce bez tak silnej motywacji? Izabela stała się jego narkotykiem, zdobycie jej- celem jego życia. Ale warto zauważyć, co zaważyło na takim, a nie innym postrzeganiu kobiety i miłości przez bohatera. Odpowiedź jest bardzo krótka- poezja romantyczna. To w jej duchu Wokulski dorastał. Lubował się w Mickiewiczu. Niczym romantyk z krwi i kości miał onegdaj serce pełne ideałów- w tym także tych wznioślejszych, np. patriotyzm. To przecież zapewne popchnęło go do wzięcia udziału w powstaniu. Ale twórczość romantyczna i postrzeganie kobiety w imię etosu romantycznych wartości doprowadziły Wokulskiego do zguby. Nie umiał on bowiem zdystansować się do Izabeli, realnie ocenić jej nieprzychylności i interesowności. Jednym słowem Stanisław przegrał - najpełniej oddaje to scena, gdy pełen frustracji ciska tomikiem Mickiewicza o ścianę. Dramat Wokulskiego jest tym większy, że mimo tego, iż kochał jak młodzeniec to z czasem stał się świadomy samodestrukcji. Zaczyna zdawać sobie sprawę, iż tak naprawdę sprzeniewierzył się samemu sobie. Nie wiadomo tak naprawdę, czy to miłość posunęła go do próby samobójczej. a może brak sensu życia? Ta otawrta kwestia jaką pozostawił Prus mimo wszystko przypomina postawę romantycznych buntowników. Podsumowując Bolesław Prus wykreował arcyciekawą postać- człowieka, który tyle w życiu osiągnął i jeszcze więcej stracił. Ideały romantyczne zczęłzły na niczym, te pozytywistyczne, np. praca u podstaw także lezły w gruzach. Oczywiście nie warto całej winy szukać w Wokulskim, intencje przecież miał jak najbardziej dobre. Zawinił trochę los, zawiniła Izabela wychowana w imię obłudnej etykiety arystokratycznej, zawiniła wreszcie degeneracja polskiego organizmu społecznego. To wszystko przyczyniło się do klęski bohatera.

Ostatnim z omawianych przeze mnie utworów będzie opowiadanie Marka Hłaski rodem z epoki socrealizmu, czyli “Pierwszy krok w chmurach”. Trochę ryzykownie zdecydowałem się na nie, gdyż nie jest to typowy utwór romantyczny, nie ma w nim nawet typowego bohatera wiążącego się z postacią Konrada, czy Wertera. Ale po głebszej analizie tego tekstu można dostrzeć pewne analogie- miłość nieszczęśliwą, miłość niewinną, wreszcie miłość skazaną na niepowodzenie przez brutalność świata i ludzi. A czy nie są to elementy, które tworzyły filar uczuć bohaterów z “epoki wieszczów”? Drugim z powodów, dla których wybrałem tekst Hłaski jest chęć pokazania jak miłość można zabić, jak brutalnie można pozbawić kogoś szczęścia. Opowiadanie zaczyna się leniwe sobotnie popołudnie na warszawskim Marymoncie. Trzej robotnicy- pan Genek-malarz pokojowy, pan Heniek- jego sąsiad oraz Maliszewski- szwagier ostatniego udają się do pobliskich ogródków by poobserwować z nudów życie innych. Widzą tam młodą parę. Młodzi udali się tu na romantyczną schadzkę. Myśleli zapewne, że będą mieli odpowiedni nastrój- coś co dziś określamy mianem romantycznej atmosfery. Chcieli przeżyć swój pierwszy raz, skonsumować swój związek. Mężczyźni przyglądający się scenie doszli do wniosku , iż za mało było tam pikanterii i brutalnie postanowili ożywić atmosferę. Wkroczyli do świata młodych rzucajac obelgi i drwiny pod adresem dziewczyny. Gdy jej ukochany stanął w jej obronie, brutalnie go pobili. Zniszczyli ich “pierwszy krok w chmurach” sprowadzając ich z powrotem na ziemię, do świata egoizmu, krzywdy i ludzkiej zawiści. W opowiadaniu tym wyraźnie zarysowuje się kontrast między czystym, pięknym uczuciem, przenoszącym w inny świat [zupełnie jak w epoce romantyzmu], a szarą i nędzną prozą życia. Delikatność uczucia nie ma szans z brutalnością i złem drugiego człowieka. Robotnicy sugerują, że młodzi z pewnością się rozejdą- przywołują swoje wspomnienia z tego okresu. Są zdegenorowani, stają się symbolem pokolenia straconego- bez szans na świetlaną przyszłość, bez nawet odrobiny pierwiatka etosu romantycznej miłości. Sami jej nie zaznali, więc dlaczego mieliby dać szansę innym?- takie egoistyczne podejście cechuje Genka, Heńka i Maliszewskiego. Przykrym jest fakt, że takie sytuacje zdarzają się codziennie. Wiele jest takich młodych par, których piękne, pełne romantyzmu uczucie zabijane jest przez innych- czasem z zazdrości, czasem tak bez powodu… Podsumowując opowiadanie Hłaski ma niezwykle przykry wydźwięk. Skazuje sielankową i romantyczną miłość na niepowodzenie. Ale cieszy fakt, iż Hłasko stając po stronie prawdy; oderwał się od stricte socrealistycznego nurtu gloryfikującego robotnika-robota i uśmiechniętą traktorzystkę w imię socjalistycznej obłudy, za to ukazał rzeczywisty obraz zdegenerowanej warstwy “roboli”.

Podsumowując mam nadzieję, że udało mi się osiągnąć zamierzony cel i na tych trzech utworach ukazać jak różnie miłość romantyczna była ukazywana na przełomie epok. Należy pamiętać, iż taki model miłości, jaki stworzyli Goethe, Mickiewicz, czy też Byron wielokrotnie poddawany został polemice w późniejszych epokach. Dla jednych ideały romantycznego etosu piękne są do dziś, inni z kolei romantyczną miłość rozumieją bardziej ubogo: patrząc na nią jedynie przez pryzmat aury, okoliczności, np. blasku księżyca i czułych słów (mam swiadomość ze nieco w tym stylu przedstawiłem właśnie opowiadanie Marka Hłaski). Są wreszcie i tacy, którzy zupełnie w taką miłośc nie wierzą- uważając ją za obłęd zakochania, oczarowania, które nic głębszego sobą nie wnosi. Komu przyznać rację? To już pytanie indywidualne dla każdego z nas. Ja powtarzając za św. Pawłem wierzę,że “miłość wszystko przetrzyma”… Jeśli nie bedziemy wierzyć w jej moc, to cóż nam zostanie? Może pogodzic się z tym, że i tak pochodzimy od małpy, a celem naszym jest jedynie odwieczny pęd do zachowania gatunku w imię ewolucji i bycia “tu i teraz”? To raczej nie dla mnie, wolę to pierwsze…