Śmierć w Średniowieczu

Śmierć. Czym śmierć jest dla nas obecnie? Metą naszego życia, czy może początkiem nowej, całkiem innej drogi? Jedni się jej boją, inni zaś oczekują z niecierpliwością, ciekawi co jest po drugiej stronie. Jednak to spojrzenie na śmierć w różnych aspektach różni się od tego, postrzeganego w średniowieczu. Ludzie przyzwyczajeni do widoku umierających, przestali skupiać się na ogarniającym ich przerażeniu, któremu towarzyszyło niezdrowe zainteresowanie. Lecz skąd ta fascynacja ówczesnej ludności? Bowiem wszystko zaczęło się od Epidemii Czarnej Śmierci.

Śmierć. Czym śmierć jest dla nas obecnie? Metą naszego życia, czy może początkiem nowej, całkiem innej drogi? Jedni się jej boją, inni zaś oczekują z niecierpliwością, ciekawi co jest po drugiej stronie. Jednak to spojrzenie na śmierć w różnych aspektach różni się od tego, postrzeganego w średniowieczu. Ludzie przyzwyczajeni do widoku umierających, przestali skupiać się na ogarniającym ich przerażeniu, któremu towarzyszyło niezdrowe zainteresowanie. Lecz skąd ta fascynacja ówczesnej ludności? Bowiem wszystko zaczęło się od Epidemii Czarnej Śmierci. Zaraza, która wybuchła w Chinach, później w Indiach, Persji, Egipcie i w całej Azji Mniejszej. Do Europy dotarła poprzez drogę morską, od statków handlowych z Bliskiego Wschodu, do portów północnej części morza śródziemnomorskiego. Pierwsze przerażające sygnały o chorobie napłynęły z Mesyny na Sycylii, gdy do portu w październiku 1347 roku zawinęły genueńskie statki handlowe powracające z Kaffy, portu na Krymie. Ich pokłady bowiem były zasłane stosami cuchnących zwłok członków załóg. Kiedy dżuma rozciągnęła się na większe tereny, zaobserwowano, iż najbardziej dotyka mieszkańców miast. Nie zważano na higieną osobistą, nie używano kanalizacji, a stosy odpadów pozostawiano blisko domów. Na takich skupiskach tworzyło się zbiegowisko szczurów, ówczesnej plagi na ulicach, których pchły były bezpośrednimi sprawcami zarażania się chorobą. Dlatego też zamożniejsi mieszczanie wyjeżdżali na wieś. Biedniejsi byli skazani na śmierć. W takim razie co z medycyną? Byli już lekarze, znano podstawy leczenia. Jednak dżuma była dla ludzi zbyt dużą tajemnicą. Stosowano prymitywne sposoby zapobiegania objawów, ale głównie wierzono w zależność przyczyn zarażeń od układu gwiazd i planet. Było to oczywiście zbyt zgubne, więc dużą śmiertelność odnotowano również wśród lekarzy. Jak to się objawiało w literaturze? Powstało wiele dzieł, których głównym tematem była śmierć. Ars moriendi (łac. sztuka umierania) – motyw śmierci w literaturze i sztuce średniowiecznej, częsty temat ikonograficzny. Występuje on także jako ars bene moriendi, czyli sztuka dobrego umierania. Według pojmowania śmierci przez ludzi średniowiecza motyw Ars moriendi wiąże się z momentem sądu nad zmarłym i orzeczenia czy został zbawiony czy potępiony. Punkt ciężkości w Ars moriendi leży na przebywaniu umierającego (zwanego moribundem) na łożu śmierci. Otacza je grono znajomych i krewnych. Po duszę zmarłego, przedstawianą jako małego człowieka (homunculus, plastyczne przedstawienie rozdzielenia duszy z ciałem) wydostającego się przez usta zmarłego, przybywają siły dobra i zła, aniołowie i diabli. Rozgrywa się między nimi walka, psychomachia. Pomyślne przejście próby oznacza zbawienie, dobra śmierć może odkupić złe życie. Rozpatrując formę przedstawienia śmierci w średniowieczu można stwierdzić, iż mam do czynienia z różnymi opcjami kostucha. Tak więc, w utworze „Rozmowa mistrza Polikarpa ze śmiercią” śmierć jest przedstawiona jako szkaradna istota, niezupełnie naga, przepasana chustą, o niewiadomej płci. Postać ta jest chuda, blada, lśniąca jak miedziane naczynie, której z oczu płynie krew. Wygląd jej przypominał krzywoustego ludożercę, który nie ma warg, lecz strasznie zgrzyta zębami i bez przerwy przewraca oczami. Nieodzownym atrybutem śmierci oczywiście jest kosa. Taki opis kostuchy w średniowieczu miał zapewne przestraszyć nie jednego grzesznika, lecz w dzisiejszych czasach taka śmierć może ewentualnie rozbawić, czy też zdziwić odbiorcę.

Zupełnie innego wymiaru przyjmuje zaiste teatralny opis śmierci przedstawiony w „Pieśni o Rolandzie”. Każdy ruch, jakikolwiek gest konającego Rolanda ma swoją symboliczną wartość. Historia głównego bohatera przedstawiona w tym utworze miała ukazać, w jaki sposób człowiek ma przeżyć swój czas na ziemskim padole, aby zasłużyć na tak imponujący kres życia. Jedynie godne postępowanie za życia, może być uwieńczone niepojętym zaszczytem, iż św. Jerzy przyjdzie po duszę człowieka, aby doprowadzić ją do nieba bram. Śmierć zawsze była, jest i będzie nieodzownym składnikiem życia. Literatura i sztuka próbowały oswoić człowieka ze śmiercią – to nie budzi wątpliwości. Lecz czy rzeczywiście wszystkie te zabiegi były skuteczne? Oczywiście trudno dziś dać ostateczną odpowiedź. Wydaje się, że środki, jakie stosowano, aby oswoić człowieka z kresem jego ziemskiej wędrówki, ciągle były niewystarczające, potrzebna była olbrzymia ilość, ogromne zróżnicowanie, które prawdopodobnie i tak nie uwolniłoby ludzi od niepokoju egzystęcjalnego. Motyw danse macabre w ikonografii średniowiecza realizowany jest w przeróżnych wariantach, zawsze jednak musi wiązać się • z elementami tańca, zabawy kościotrupów (podskoki, pląsy, podrygi, muzyka) • z fomą korowodu (w poezji - z wyliczeniem wielu ludzi różnych stanem)