"O przyjaźni"

21 czerwca 2011 Koniec Roku Szkolnego!!!  Godz. 16.32 Jedziemy na wakacje! Do Grecji!- wykrzyknęła Aga, jak tylko weszłam do domu. Podbiegła do mnie i mocno, jak na sześciolatkę, mnie przytuliła. Jak zawsze. To super, ale już mnie puść bo nie mogę oddychać.- zaczęłam jak zwykle udawać, że się duszę w jej uścisku. Roześmiała się, wyraźnie zadowolona z siebie.- No i co zrobiłaś? Patrz, jak wygląda moja sukienka!- zaczęłam się z nią przekomarzać.

21 czerwca 2011 Koniec Roku Szkolnego!!!  Godz. 16.32

  • Jedziemy na wakacje! Do Grecji!- wykrzyknęła Aga, jak tylko weszłam do domu. Podbiegła do mnie i mocno, jak na sześciolatkę, mnie przytuliła. Jak zawsze.
  • To super, ale już mnie puść bo nie mogę oddychać.- zaczęłam jak zwykle udawać, że się duszę w jej uścisku. Roześmiała się, wyraźnie zadowolona z siebie.- No i co zrobiłaś? Patrz, jak wygląda moja sukienka!- zaczęłam się z nią przekomarzać. Przemknęłam się koło niej, rzuciłam torbę do swojego pokoju i rozłożyłam się na łóżku. Byłam wykończona. Końce roku szkolnego bywają naprawdę męczące. Godzina stania i patrzenia, jak dyrektorka rozdaje nagrody, wyróżnienia itp. Tragedia. Później wszyscy rozeszli się do swoich sali dostaliśmy świadectwa i się rozeszliśmy. Kamil, Marysia, Kamila, Marek, Olaf i ja poszliśmy jeszcze na pizze. Tak dla uczczenia końca roku i dwóch miesięcy wakacji. Siedzieliśmy w pizzerii chyba z trzy godziny więc miałam prawo być zmęczona. Niestety, kiedy byłam już bliska upragnionej drzemki, mama weszła do pokoju.
  • Jedziemy do Grecji, do Aten.
  • Wiem, Aga mi już powiedziała. A właściwie wykrzyczała jak tylko weszłam.
  • Jadą z nami jeszcze Wawerowie.- powiedziała matka z wyraźnie widocznym niepokojem na twarzy. Zresztą słusznym. Na te słowa odechciało mi się spać i gwałtownie usiadłam.
  • Wawerowie? – powiedziałam ze złością w głosie. – Błagam, powiedz, że ich córka ma w ty samym czasie jakiś obóz!
  • Nie, jedzie z nami. Spotkamy się na miejscu, na polu namiotowym. I nie chcę słuchać twoich wymówek, nie popsujesz nam tych wakacji.- dodała, widząc, że otwieram usta, żeby zaprotestować. Później wyszła z pokoju jakby nigdy nic. Wawerowie? Tylko nie to! Okej, byli przyjaciółmi rodziców jeszcze przed jej narodzinami i nie miałam nic przeciwko wakacjom w ich towarzystwie. Ale ich córka, Karolina, była okropna! Nie widziałyśmy się co prawda jakieś sześć lat, ale okropne charaktery się nie zmieniają. Dziewczyna żyła podwójnym życiem! Kiedy rodzice byli w pobliżu, popisywała się swoją wiedzą na każdy temat. Potem mama suszyła mi głowę, że nie umiem poprawnie napisać „gżegżółka”, a Karolcia wszystkie dyktanda pisze na 5+. Jednak nie to było najgorsze, tylko to, co się działo, gdy rodzice znikali. Karolina przekształcała się ze słodkiej, wszystko wiedzącej, cudowniej Karolci w okropną wiedźmę. Strasznie mi dokuczała, zabierała mi to co znalazłam i, albo to niszczyła, albo szła się pochwalić rodzicom co dla nich wygrzebała z piasku. I znowu się zaczynało „Patrz, jaką ładną muszelkę znalazła Karolcia. Może ty, Tosiu, też byś poszukała jakiejś dla mnie?”. I jak tu wytrzymać? A teraz mam z nią spędzić miesiąc. Cały miesiąc! Wiem, że niby nie widziałam jej tyle czasu, ale ona nie mogła się zmienić. Już wolę spędzić całe wakacje w Krakowie! 29 czerwca 2011, Ateny  Godz. 14.15 Jednak pojechałam i (niestety) nie spędzę całych wakacji w domu. Nie pisałam tak długo, ponieważ ostatnie dni spędziłam na kłótniach z mamą właśnie na temat wyjazdu. Teraz siedzę w pokoju hotelowym z widokiem na morze i pokazuję całą swoją złośliwość każdemu, kto się nawinie. Niech żałują, że mnie wzięli. Będę się męczyć miesiąc w towarzystwie tej Karoliny. Miejmy nadzieję, że nie będę widywała jej za często. Ech, ktoś puka, pewnie mama chce się na mnie poskarżyć, a nikt inny nie chciał jej słuchać.
  • Tosiu, kochanie. Idziemy na basen, idziesz z nami?- powiedziała przesłodzonym głosem. Węszę jakiś podstęp. Nie ma opcji żeby była dla mnie miła po tym jak jej zaszłam głęboko za skórę.
  • A ktoś jeszcze będzie?- pytam równie słodkim głosikiem.
  • Wawerowie, ale ich córka powiedziała, że woli zostać w pokoju i pooglądać telewizję.- Spojrzałam jej w oczy. Kłamała. Za długo ją znam żeby nie wyczuć takich rzeczy, ale ona się nigdy nie nauczy.
  • Planowałam wybrać się nad morze, póki świeci słońce i się poopalać. Jestem stanowczo za blada.- powiedziałam z udawanym zmartwieniem. Oprócz tego, że świetnie widziałam jak ktoś kłamał, byłam jeszcze genialną aktorką. Mama od razu się nabrała.
  • No dobrze, jak wolisz. Jakbyś czegoś potrzebowała to wiesz gdzie jest basen i nasze pokoje.- rzuciła i wyszła z pokoju. Chyba rzeczywiście pójdę nad to morze. Mam ogromną ochotę powygrzewać się na słońcu.

30 czerwca 2011, Ateny  Godz. 18.24 Wczoraj więcej nie pisałam, bo zdarzyło się coś niesamowitego i jak tylko weszłam do pokoju padłam na łóżko i zasnęłam, a dzisiaj mieliśmy wycieczkę po Atenach. No więc, poszłam na plażę, jak tylko mama sobie poszła. Rozłożyłam ręcznik i poszłam ochlapać się wodą. O tej porze na plaży nie było wielu ludzi, co mnie wielce zdziwiło. Zwykle przecież są tu tłumy. Ale nieważne, jak tylko weszłam do wody zobaczyłam, że ktoś do mnie macha. Pewnie Karolina wpadła na ten sam pomysł co ja! Pomyślałam spanikowana. Pobiegłam w drugą stronę. Po chwili odwróciłam się i wpadłam na jakąś dziewczynę.

  • Nic ci nie jest?- spytała po angielsku. No tak, obcokrajowcy. Przecież jestem w Grecji! Dziękuję mamo, że zmusiłaś mnie do korepetycji z angielskiego. Dziewczyna miała kasztanowe włosy do ramion, wygolone z jednej strony, i bardzo niebieskie oczy.
  • Nie, chyba nie. Przepraszam.- odpowiedziałam, również po angielsku. Byłam lekko zakłopotana.
  • Nic się nie stało. Uciekałaś przed kimś? Bo tak nagle się zerwałaś i wyskoczyłaś z wody jak oparzona.- dziewczyna spojrzała na nią przenikliwie.
  • Wydawało mi się, że widzę kogoś, kogo za żadne skarby nie chcę tutaj spotkać.- powiedziałam lekko zażenowana. Zmieniłam temat.– Jak masz na imię?
  • Karo, a ty?
  • Wszyscy mówią do mnie Toska.
  • No więc, miło mi cię poznać, Toska.- uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń.
  • Mi ciebie również.- Uścisnęłam jej rękę. Chyba przez trzy godziny wygrzewałyśmy się na piasku i rozmawiałyśmy. Naprawdę zaczynałam ją lubić. Była taka otwarta i miła. Gdy opowiadałyśmy sobie zabawne anegdoty z przeszłości, odkryłam, że jest równie szalona jak ja, czyli pozytywnie. Raz kupiły z koleżanką paczkę zapałek, podpalały chusteczki i potem nimi żonglowały! Żadna nawet się nie sparzyła, ale nie wiem jakim cudem. Miałyśmy mnóstwo tematów i mogłybyśmy siedzieć na plaży bez końca, ale musiałam w końcu wracać do hotelu. Powiedziała, że mnie odprowadzi. Gdy podeszłyśmy do ośrodka, w którym się zatrzymałam, a ona zrobiła wielkie oczy i powiedziała, że też tu mieszka. Ucieszyłam się, mogłyśmy się często widywać. Wchodząc zobaczyłam, że w holu stoi moja rodzinka i Wawerowie. Mama odwróciła się do mnie z uśmiechem.
  • Och, widzę że już się poznałyście z Karoliną. Obie zrobiłyśmy wielkie oczy i obrzuciłyśmy się badawczymi spojrzeniami. Później przez jakiś czas opowiadałyśmy jak się poznałyśmy i że nie wiedziałyśmy o tym, kim jesteśmy. Wszyscy robili tak wielkie oczy jak my na początku i skręcali się ze śmiechu. Tylko mama wciąż nas męczy, jak mogłyśmy nie zapytać, skąd jesteśmy. Nie wiem, czy to był jakiś spisek ze strony rodziców, czy nie, ale jestem prawie pewna, że nie zaprzyjaźniła bym się z Karoliną, gdybym od początku wiedziała, kim jest. Teraz jesteśmy nierozłączne. Cały czas rozmawiamy i śmiejemy się z tego niedomówienia przy naszym spotkaniu. Poznałam kolejną pierwszorzędną przyjaciółkę i jestem naprawdę wdzięczna mamie, że mnie wyciągnęła na ten wyjazd. No, kończę, bo Karo cięgnie mnie na plażę. 