Jaka jest postawa twoja i twoich rówieśników wobec dylematu: być czy mieć?

Być czy mieć? Krótkie, a jakże trudne pytanie. Trzy słowa naszpikowane pułapkami, pozorami i niedomówieniami, które wymagają większego zastanowienia oraz refleksji niż niejeden naukowy traktat. Ciekawe, kto jako pierwszy je postawił, dostrzegając pewien antagonizm tych pojęć oraz trudność zrównoważonego ich współistnienia w ludzkim życiu. Z pewnością, tęga to była głowa. Polszczyzna zawiłym językiem jest- wiedzą o tym wszyscy, którzy kiedykolwiek się jej uczyli. W mojej mowie ojczystej koegzystencja tych dwóch pojęć nie stanowi problemu.

Być czy mieć? Krótkie, a jakże trudne pytanie. Trzy słowa naszpikowane pułapkami, pozorami i niedomówieniami, które wymagają większego zastanowienia oraz refleksji niż niejeden naukowy traktat. Ciekawe, kto jako pierwszy je postawił, dostrzegając pewien antagonizm tych pojęć oraz trudność zrównoważonego ich współistnienia w ludzkim życiu. Z pewnością, tęga to była głowa.

Polszczyzna zawiłym językiem jest- wiedzą o tym wszyscy, którzy kiedykolwiek się jej uczyli. W mojej mowie ojczystej koegzystencja tych dwóch pojęć nie stanowi problemu. Mieć (z jakiegoś powodu) wiele radości znaczy to samo co: być radosnym. A czym różni się mieć majątek od bycia majętnym? Niczym. Dlatego, dla ułatwienia i lepszego uzasadnienia swojego stanowiska, proponuję rozgraniczyć te pojęcia- ustalić, dokąd sięga być, a dokąd mieć. Załóżmy, że są to dwa główne sposoby egzystencji. Jeden z nich zakłada czerpanie satysfakcji z życia przez posiadanie, drugi przez bycie, które objawia się empatią i pełnią miłości.

Trudno mi wypowiedzieć się na temat postawy moich rówieśników wobec tytułowego dylematu, gdyż znam zarówno skrajnych idealistów, jak i materialistów. Przytoczę jedynie dwa przykłady ukazujące różne zachowania wobec podobnego problemu.

Wszystko za życie (amerykański film z 2007 roku w reżyserii Seana Penna) to historia Christophera McCandlessa, młodego idealisty, który po zakończeniu studiów postanawia odmienić swoje życie. Nie rozumie on postawy swoich rodziców oraz społeczeństwa, w którym żyje. Konsumpcjonizm i pogoń za pieniądzem wydają mu się bezsensowne, dąży on do wolności, a także zjednoczenia z naturą. Antagonistyczne systemy wartości Chrisa i jego bliskich prowadzą do nieporozumień. Istniejący konflikt doskonale ukazuje scena, w której podczas uroczystej kolacji, ojciec proponuje głównemu bohaterowi wymianę starego auta na nowe. Propozycja zostaje odrzucona ze zdumieniem- chłopak nie widzi potrzeby kupna nowego samochodu, lubi swój pojazd. Wybucha kłótnia. Następnego dnia Christopher przekazuje swoje oszczędności na cele charytatywne i wyrusza autostopem w podróż na Alaskę, by żyć w dziczy. Podczas trwającej półtora roku podróży przeżywa wiele przygód oraz spotyka kilka niezwykłych osób. Zawarte znajomości oraz zdobyte doświadczenia sprawiają, iż chłopak ostatecznie kształtuje swój światopogląd.

Galerianki (reż. Katarzyna Rosłaniec) to film poruszający problem prostytucji wśród nieletnich dziewcząt. Gimnazjalistki, które nie najlepiej radzą sobie w szkole, szukają w galeriach handlowych sponsorów, którym oferują seks w zamian za pieniądze, kupno odzieży lub drobnego sprzętu elektronicznego. Historia Alicji (głównej bohaterki) oraz jej koleżanek stanowi swoisty (niestety, jakże smutny) triumf mieć nad być.

Odnośnie mojego osobistego światopoglądu- mam wrażenie, że jest on dopiero w fazie kształtowania się. O jego słuszności (lub nie) w obecnej formie poświadczy czas i nowe zdobyte doświadczenia. Póki co- trzymam się zasady złotego środka. Mimo iż chcę żyć komfortowo (bez ołówka w ręku), nie dążę do posiadania jak największej ilości dóbr materialnych. Według mnie, każda nowa rzecz wiąże się z utratą czasu poświęcanego na jej pielęgnację lub ochronę. A życie jest zbyt krótkie, by spędzić je w stresie na zarabianiu coraz większej liczby pieniędzy i obawie, że ktoś naruszy kapitał, na który ciężko zapracowaliśmy. Owszem, mam swoje małe namiętności, na które bez wahania wydam pieniądze, ale…Któż ich nie ma?

Bliskie są mi poglądy, które Erich Fromm zawarł w eseju filozoficznym pt. Mieć czy być? Podzielam je, ponieważ treść To Have or to Be?odpowiada wzynawanej przeze mnie zasadzie aurea mediocritas. Autor, który w równej mierze pogardza kapitalizmem, jak i sowieckim socjalizmem, wskazuje alternatywę w postaci życia nastawionego na bycie. Proponowana przez niego alternatywa jest jednak zrównoważona (daleko jej do np. franciszkanizmu), widoczny wpływ na poglądy Fromma miały m.in. epikureizm oraz ideologia marksistowska. Pod koniec eseju autor wypracowuje główne cechy sposobów myślenia oswobodzonych z orientacj na posiadanie. Ducha bycia zawarł w następujących stwierdzeniach: dobrobyt człowieka i unikanie nieszczęścia- najwyższe cele społecznego porozumienia. Aby je osiągnąć, należy międzyludzkie antagonizmy zastąpić międzyludzką solidarnością. Według filozofa konsumpcja powinna służyć dobru człowieka i być zrównoważona- eksploatację natury proponuje zastąpić wymianą między człowiekiem a środowiskiem. Jeśli będziemy wytwarzać dobra służące prawdziwym potrzebom człowieka, a nie samym wymaganiom gospodarki oraz jeśli zmotywujemy każdą jednostkę do aktywnego udziału w życiu społecznym, świat stanie się lepszym i znośniejszym miejscem. Gdyby tylko ktoś zadał sobie trud i zechciał wprowadzić powyższą ideologię w życie…

Wyżej wspomniany przeze mnie franciszkanizm uważam za postawę godną naśladowania, ale niemal niemożliwą do wcielenia w życie. Rację ma Leopold Staff, mówiąc, że świat jest bogaty, kiedy chleb jest suchy i że nie zubożyło nic tak bardzo świata, jak złoto, ale niech da znać ten, któremu współczesnego człowieka udało się namówić na świadomy wybór ubóstwa, ascezy i miłości do każdego, najlichszego nawet stworzenia. Kapelusze z głów. I znów rację ma Leopold Staff, mówiąc, że utworzoną w średniowieczu filozofię św. Franciszka z Asyżu w życie wprowadzą dopiero potomni. Jednak prawie tysiąc lat już minęło, a my wciąż na tych potomnych czekamy, zamiast zauważyć, że to o nas mowa. I trzeci raz rację ma Leopold Staff, mówiąc, że gdy wnucy, wcielając wreszcie jasnowidza śnienia wróżebne, będą ze złota kuli kajdany. Już niepotrzebne. Piękna to wizja świata, ale wymagająca od nas poświęcenia, głębokiej wiary, uczciwości i optymizmu. Nie każdego na to stać. Materializm i konsumpcjonizm są łatwiejsze, a my, ludzie, lubimy iść na łatwiznę.

Pójście na łatwiznę- to jedno. Strach przed laaniem i głód doświadczeń oraz wstyd przed mówieniem sobie „nie wiem”, o którym śpiewa zespół Myslovitz- to drugie. Moim zdaniem, sama świadomość istnienia dylematu: być, czy mieć? to połowa sukcesu. Wszakże zauważenie i nazwanie problemu świadczy o wrażliwości oraz bogactwie duchowym człowieka i jest częściowym jego rozwiązaniem. Mieć jest dla słabych, być- dla silnych. A to, czy znajdzie się pośrednie rozwiązanie dla mnie, to już zupełnie inna kwestia…