Wakacje

W zeszłym roku byłem na wakacjach na pewnej niewielkiej greckiej wysepce. Pewnego popołudnia spotkało mnie coś niezwykłego. Pogoda sprawiła, że około południa ulice się wyludniły. W całym miasteczku panowała senna atmosfera, rozgrzane powietrze falowało. Postanowiłem, że ochłodzę się w morzu. Brzegi wyspy nie zachęcały turystów do spędzania na nich wolnego czasu, bo było tam zaledwie kilka metrów piaszczystej plaży. Większą część wybrzeża stanowiły skalne klify, żwir i kamienie. Ale za to łatwo było tam o samotność.

W zeszłym roku byłem na wakacjach na pewnej niewielkiej greckiej wysepce. Pewnego popołudnia spotkało mnie coś niezwykłego. Pogoda sprawiła, że około południa ulice się wyludniły. W całym miasteczku panowała senna atmosfera, rozgrzane powietrze falowało. Postanowiłem, że ochłodzę się w morzu. Brzegi wyspy nie zachęcały turystów do spędzania na nich wolnego czasu, bo było tam zaledwie kilka metrów piaszczystej plaży. Większą część wybrzeża stanowiły skalne klify, żwir i kamienie. Ale za to łatwo było tam o samotność. W moim ulubionym miejscu była skała, zupełnie płaska na górze. Rozłożyłem na niej ręcznik jak na stole i zostawiłem rzeczy, a sam poszedłem popływać. Uwielbiałem nurkować w przezroczystej wodzie, czasem udało mi się znaleźć piękną muszlę albo oryginalny kamień. Kiedy już napływałem się do woli, wróciłem na swój ręcznik i zasnąłem na chwilę. Gdy otworzyłem oczy, obok mnie siedziała dziewczyna. Miała ładną twarz, trochę zadarty nos, ładne usta, trochę piegów i ciemne, długie rzęsy. Na szyi nosiła naszyjnik z wyjątkowo pięknych muszli. Najbardziej zdumiewającą rzeczą w jej wyglądzie były zielone włosy. Choć miałem ogromną ochotę zapytać o ten niespotykany kolor włosów, wydukałem tylko:

  • Jak masz na imię? Nie odpowiedziała mi od razu, dlatego powtórzyłem pytanie po angielsku, a potem po grecku. I wtedy się roześmiała. -Dafne, a ty? Już po chwili rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele. Zupełnie swobodnie opowiadałem jej o nurkowaniu, o moim zachwycie podwodnym światem i o mojej pasji zbieracza morskich muszli. Dotąd nie spotkałem dziewczyny, która nie tylko nie była znudzona moimi zainteresowaniami, ale zdawała się je podzielać. Opowiadała mi o rybach, które pływały w Morzu Egejskim. Robiła to w taki sposób, że zdawało się, że przebywa z nimi, na co dzień. Nie tylko potrafiła opisać ich kolor, kształt, czy podać nazwę, ale także barwnie przedstawić zwyczaje i sposób życia.
  • Czy jesteś ichtiologiem? - zapytałem, kiedy uświadomiłem sobie, jak duża jest jej wiedza.
  • Ichtiologiem? Tak - rzekła z namysłem - kimś takim. Była niezwykła; zapytałem, gdzie mieszka.
  • Tutaj - ręką wskazała na morze.
  • Nie rozumiem.
  • Może pójdziemy trochę popływać - zaproponowała zmieniając temat.
  • Jasne. Nurkowaliśmy z przerwami chyba ponad dwie godziny. Tak mnie to zmęczyło, że postanowiłem już wracać na brzeg, gdy nagle coś błysnęło na dnie. Pokazałem Dafne, że chcę się temu bliżej przyjrzeć. Pokręciła przecząco głową. Byłem jednak uparty. Przeliczyłem się; dno było głębiej niż przypuszczałem, a ja na tyle zmęczony, że nagle poczułem, że brakuje mi powietrza. Zacząłem się dusić. Nerwowo zamachałem rękami i nogami, żeby szybciej wypłynąć na powierzchnię.