Różne sposoby funkcjonowania motywu winy i kary w literaturze. Omów zagadnienie, odwołując się do wybranych przykładów.

Motyw winy i kary jest bodaj jednym z najpopularniejszych motywów literackich. Występki i przestępstwa, krwawe zbrodnie bohaterów, gniew bogów i karząca ręka sprawiedliwości wydawały się wywoływać z literackich postaci więcej prawdy o człowieku niż seks, erotyka, a nawet miłość. Od wielu tysięcy lat ludzie popełniają zbrodnie. Na przestrzeni wieków można zauważyć, że populacja ludzka dość chętnie zabija, rabuje, podpala, gwałci i kradnie. Każda z tych zbrodni ma jednak przyczynę, motyw. Każda ma swą specyficzną filozofię, „moralność”, czynnik usprawiedliwiający, którym operuje morderca.

Motyw winy i kary jest bodaj jednym z najpopularniejszych motywów literackich. Występki i przestępstwa, krwawe zbrodnie bohaterów, gniew bogów i karząca ręka sprawiedliwości wydawały się wywoływać z literackich postaci więcej prawdy o człowieku niż seks, erotyka, a nawet miłość. Od wielu tysięcy lat ludzie popełniają zbrodnie. Na przestrzeni wieków można zauważyć, że populacja ludzka dość chętnie zabija, rabuje, podpala, gwałci i kradnie. Każda z tych zbrodni ma jednak przyczynę, motyw. Każda ma swą specyficzną filozofię, „moralność”, czynnik usprawiedliwiający, którym operuje morderca. Głodujący, aby utrzymać się przy życiu - zabija sytego, mąż zabija niewierną żonę; ludzie zabijają broniąc swej godności i honoru, zabijają z rozpaczy, wściekłości lub w obronie swego życia. Zupełnie innym rodzajem zbrodniarzy są psychopaci - ich nie da się zaszeregować, a pobudek wytłumaczyć racjonalnymi przesłankami, jednakże to właśnie te postacie są nader barwne i fascynujące, bo dające obraz człowieka myślącego innymi kategoriami, często nie mieszczącymi się w naszych wąskich ścieżkach moralnych. Jednak jedną z najpowszechniejszych ludzkich reakcji jest pragnienie, by człowiek wyrządzający zło został ukarany. W zrodzonych z ludowej wyobraźni opowieściach dzieje się tak zawsze: od pradawnych baśni Dalekiego Wschodu do całkiem współczesnych westernów. Niekiedy wina i kara zaskakują odbiorców, a ja w swojej prezentacji postaram się objąć je w ramy zrozumienia.

Rozpocznę od przytoczenia losów tytułowego bohatera dramatu Sofoklesa „Król Edyp”. Czy mógł on uniknąć kary, jaka spotkała go za popełnienie haniebnych czynów? Edypa poznajemy jako dorosłego mężczyznę, ojca czwórki dzieci. Z relacji innych bohaterów i jego samego, w ciągu akcji tragedii dowiadujemy się o jego przeszłości. Stąd wiemy, że jest on prawowitym synem króla Teb - Lajosa i jego żony Jokasty, skazanym na niechybną śmierć z powodu przepowiedni, głoszącej, że zabije on swego ojca. Jednak sługa, który miał wypełnić na nim wyrok, zlitował się i oddał go posłańcowi. W ten sposób Edyp trafił na dwór władców Koryntu, którzy przygarnęli go i wychowali jak syna. Gdy dorósł, wyrocznia delficka oznajmiła mu, że zabije swego ojca, a potem będzie dzielił łoże ze swą matką. Przerażony Edyp, myśląc, że jest synem króla i królowej Koryntu wyruszył w długą tułaczkę, by jego los nie mógł się dokonać. Napadnięty na drodze przez kilku ludzi, zabija Lajosa, swego ojca. Gdy dociera do Teb, okazuje się, że miasto jest prześladowane przez straszliwego Sfinksa porywającego ludzi, który oznajmił, że opuści ziemię tebańską, gdy ktoś rozwiąże jego zagadkę. Ta sztuka udaje się Edypowi, za co otrzymuje on od Kreona tron Teb i Jokastę za żonę. Edyp nie wie, że zabija własnego ojca, ani o tym, że dzieli łoże z matką - taka nieświadomość własnych czynów nazywana jest ironią tragiczną. Nie udaje mu się uciec przed losem. Wpada w ogromną rozpacz. Wydłubuje sobie oczy i skazuje się na wygnanie.

W starożytności wierzono, że każde wydarzenie w życiu człowieka jest już wcześniej zaplanowane przez wyższą siłę, czyli los, fatum, które nawet wbrew woli człowieka chodzi za nim przez całe życie. Na domiar złego, im bardziej człowiek starał się uniknąć przepowiedni, tym bardziej przyczyniał się do jej wypełnienia.

Siła jaką daje władza sprawia bardzo często, że człowiek, przedstawiany z początku jako roztropny, uczciwy i szlachetny, przeistacza się w despotyczną bestię, żądną krwi i bezwzględnego posłuszeństwa, potwora, kierującego się niezrozumiałymi, kompletnie irracjonalnymi pobudkami. Co takiego jest we władzy, że tak często wyzwala w człowieku demona? Przykład takiej przemiany, najbardziej chyba wyraźny, przedstawił William Szekspir w swym wielkim dramacie „Makbet”. Makbet był wiernym, oddanym rycerzem swego króla, władcy Szkocji, Dunkana. Kiedy go poznajemy, jest również człowiekiem szlachetnym i uczciwym, cieszącym się szacunkiem i powszechnym poważaniem oraz sympatią. Jednakże, kiedy tylko trzy wiedźmy zdradzają mu przepowiednię, że zostanie królem, wyzwalają się w nim ukryte dotąd żądze, które z dużym skutkiem podsyca jego ambitna żona, Lady Makbet. To właśnie ta kobieta, uznająca zasadę, że cel uświęca środki, popycha męża do zbrodni, mogących utorować mu drogę do spełnienia ukrytych marzeń. Zadaniem, jakie sobie postawił Makbet, było zdobycie władzy, choćby miało być okupione krwią ludzi stojących mu na drodze. Rzecz jasna, nie mógł czekać z założonymi rękami na sprzyjające okoliczności, na przykład na naturalną śmierć władcy. Co więcej – władca miał jeszcze synów, którzy byli prawowitymi dziedzicami tronu. Makbet wiedział, że przepowiednia wiedźm nie spełni się, jeśli w spełnieniu się jej nie pomoże. Odtąd zaczął toczyć wewnętrzną walkę, aż wreszcie zdecydował się na zgładzenie króla Dunkana. Makbet miał świadomość, że od tego momentu wkroczył na drogę zła, przekreślając wartości, którym był dotąd wierny. Posiadł władzę, ale i stał się niewolnikiem ohydnego czynu. Łudził się jednak, że zbrodnia, która otworzyła mu drogę do władzy nie pociągnie za sobą kolejnych. Wierzył, że po tym co zrobił, może być dobrym królem. Wkrótce, okazało się jednak, że z drogi zła, którą raz się wybrało, nie ma odwrotu. Aby utrzymać władzę, wprowadził w ruch machinę zabijania. Nie cofnął się nawet przed odebraniem życia najlepszemu przyjacielowi Banko, w którym widział ogromne zagrożenie. Nękały go wyrzuty sumienia, ale usprawiedliwiał swój kolejny okrutny czyn:

„(…) Jużem tak głęboko W krwi zagrzązł, że wstecz iść niepodobieństwo”

       Niedługo po tym dopuścił się kolejnej zbrodni i zabił rodzinę Macdufa. Żądza władzy zagłuszyła jego sumienie, a wrażliwość stępiała od nadmiaru przeżytych okropności. Powoli pogrążał się w rozpaczy, podobnie jak jego żona, która wciąż widziała krew na swoich rękach. Lady Makbet popadła w obłęd, a w końcu zginęła samobójczą śmiercią. Wiadomość o jej śmierci Makbet przyjął niemalże obojętnie, wygłaszając swój słynny monolog o marności                                    i bezsensowności ludzkiego życia. On sam zginął z rąk Macdufa, dawnego sługi starego króla.

Myślę, że Szekspir chciał nam przekazać, że w każdym człowieku kryje się zło i chęć odniesienia sukcesu, niekoniecznie zgodnego z zasadami moralnymi. W szlachetnym wodzu kryją się żądze władzy, potęgi. I tutaj zaczyna się prawdziwy konflikt psychologiczny. Makbet walczy ze sobą, można zauważyć batalię lepszej części rycerza z ciemną stroną jego duszy. Gdy znajduje się w rozterce, na jego psychikę oddziałuje żona, uderza ona w czułe punkty rycerza, w jego męstwo i odwagę. Jednocześnie wmawia mu, że tron należy się właśnie jemu. Ulegając namowom żony Makbet popełnia kolejne morderstwa. William Szekspir ukazuje człowieka prawego, zgubionego przez własne mroczne wnętrze. Nieustraszony wojownik skończył jako tyran i morderca, ponieważ nie miał w sobie dość siły, aby odpokutować winę. Kara jaką poniósł Makbet za swoje winy wydaje się być jednak niezwykle dotkliwa, bowiem przed śmiercią widzi on żałosną bezsensowność wszystkich swoich planów i czynów.

Również w literaturze polskiej odnajdujemy interesujący nas motyw. Bohaterką ballady „Lilie” Adama Mickiewicza jest kobieta, która zdradziwszy męża podczas jego nieobecności, postanawia zabić go po jego powrocie i w ten sposób uniknąć niechybnej kary, jaka czekałaby ją za jej grzech niewierności. Dręczona sumieniem, spowiada się pustelnikowi, który nie może jej pomóc. Kobieta zasiewa na mogile swego męża lilie ze słowami „niech lilie rosną wysoko, jak pan leży głęboko” i stara się o całej sprawie zapomnieć. Jakiś czas później w odwiedziny do wdowy przybywają dwaj bracia podstępnie zamordowanego i obydwaj się w niej zakochują. Morderczyni znów udaje się po poradę pustelnika, który proponuje jej, że wskrzesi męża, uwalniając ją w ten sposób od ciężaru popełnionego czynu. Wdowa odmawia, chcąc na nowo ułożyć sobie życie z jednym z braci. Wobec takiego postanowienia pustelnik radzi kobiecie, by ta poprosiła konkurentów do jej ręki o zerwanie kwiatów i złożenia ich na ołtarzu cerkwi. Wdowa miała wybrać ten z bukietów, który bardziej się jej spodoba, i w ten sposób wskazać, za którego z mężczyzn chce wyjść. Dokonuje takiego wyboru, wskazując odpowiednie kwiaty, jednakże pomiędzy braćmi wybucha kłótnia, gdyż obydwaj twierdzą, że to właśnie oni przynieśli wybrany bukiet. Spór wyjaśnia zamordowany mąż bohaterki, który pojawia się w cerkwi i tłumaczy, że lilie pochodzą z jego grobu. Oskarża swą żonę o morderstwo, zaś braci o to, że tak łatwo jej zaufali i zapomnieli o nim. Wszyscy ponoszą straszliwą karę za swoje przewinienia, kaplica bowiem zapada się wraz z nimi pod ziemię. Kara za złamanie zasad moralnych wymierzona zostaje wiarołomcom przez pozaziemskie siły. Z utworu wynika, że nie można uciec od kary za popełnione winy.

Kolejnym dziełem, które chciałbym przedstawić jest „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego. Osobą popełniającą tytułową winę jest główny bohater utworu, Rodion Romanowicz Raskolnikow, 21-letni były student prawa. Trzecioosobowy narrator ukazuje nam pełny obraz rozchwianej psychiki tego młodego mężczyzny, która, jak wynika z utworu, nie jest jedynym powodem morderstwa, jakiego się dopuścił. Rodion znalazł się w wyjątkowo trudnej sytuacji materialnej: nie było go stać na kontynuowanie nauki, opłacanie skromnego, lichego pokoiku, a nawet na codzienne regularne posiłki. Pomocą finansową służyła mu matka, która przeżywała podobne kłopoty. Z tego powodu siostra Dunia zamierzała poślubić odpychającego starego kawalera – liczyła bowiem na to, że pomoże on Rodinowi ukończyć studia. Raskolnikow na każdym kroku zauważał nierówność społeczną i wielkie obszary nędzy. Miał on poczucie odpowiedzialności za ten stan rzeczy, poszukiwał sposobów pokonania zła rozplenionego w społeczeństwie, czuł się jednostką powołaną do tego, by zaradzić problemom innych. Rodion czuł się zdolny do zapewnienia innym szczęścia środkami powszechnie uznawanymi za niemoralne. Nie były one także akceptowane przez prawo. Chodziło o zabójstwo człowieka w imię zapewnienia godnego bytu wielu ludziom. Społeczna „wesz”, lichwiarka Aldona pasożytująca na biednych, była osobą, którą – jak się wydaje – korzystnie będzie „usunąć”. Raskolnikow nie zamierzał jednak zagarnąć dla siebie zgromadzonych u niej kosztowności, chciał je przeznaczyć dla innych ludzi – wtedy zbrodnia mogła być usprawiedliwiona. Jednak zło wzięło nad nim górę – z premedytacją zabił starą lichwiarkę. Przez cały czas widać jednak nieprzystosowanie psychiki Rodiona do podobnych zadań. Zło, którego dokonał było silniejsze od niego, czego dowodem są jego chorobliwe sny, gorączki czy też częsta utrata świadomości. Raskolnikow doskonale zdawał sobie sprawę, iż popełnia przestępstwo, dlatego sam siebie ganił:

„Czy zabiłem staruszkę? Siebie zabiłem (…), ukatrupiłem wtedy na wieki!”

Słowa te są przejawem ogromnego poczucia osobistej porażki po popełnieniu morderstwa. Raskolnikow nie potrafił pogodzić się z dokonaną zbrodnią, nie zdaje egzaminu, przed jakim z własnej woli stanął. Rodion szybko stał się ofiarą własnej zbrodni. Gardził swoją osobą. Postanowił odkupić swoje grzechy i zadośćuczynić Panu Bogu. Pomogła mu w tym Sonia. Razem z nią czytał Pismo Święte. Dzięki jej życzliwości i uczuciu wyzbył się swoich teorii. Rodion zgłosił się więc na policję i wkrótce zaczął odbywać karę na Syberii, by jeszcze raz przeżyć zaskoczenie: katorga zamiast kary okazała się drogą ku życiu i miłości.

Motyw winny i kary towarzyszy człowiekowi od początku ludzkości. W dziełach literackich scharakteryzowani są jednak różnorodni złoczyńcy. Pisarze ukazują przestępców bezwzględnych i okrutnych oraz postacie, które budzą w czytelniku współczucie i zrozumienie. Także motywy postępowania przedstawionych bohaterów oraz kary jakie ich spotykają różnią się od siebie. Winowajcy ponoszą śmierć lub po odbyciu pokuty odradzają się moralnie. Jednak to ból i cierpienie są najczęstszą karą za popełnione zbrodnie. Niewątpliwie ludzie popełniają zbrodnie z różnych powodów, najczęściej, gdy kierują się emocjami. Pod wpływem rozpaczy, bólu, złości ludzie popełniają zbrodnie częściej, niż gdy kierują się logiką. Każdy jednak, kto decyduje się na świadome popełnienie zbrodni, musi liczyć się z karą, jaka go spotka. Sprawiedliwość dosięgnie zbrodniarza prędzej czy później - bo sprawiedliwości zawsze musi stać się zadość. Za złe postępowanie zawsze czeka kara, jeśli nie za życia to po śmierci, bo przecież odwołując się do ludowego powiedzenia - „Nie masz zbrodni bez kary”.

Winny powinien być ukarany. Oko za oko, ząb za ząb” – takie prawo obowiązywało w starożytnym Kodeksie Hammurabiego. Dzisiejsze prawo jest zdecydowanie łagodniejsze i humanitarne. Motyw winy i kary często pojawia się w mitologii i tragedii antycznej, jest problemem etycznym, o którym wypowiada się też Biblia. Posiada znaczenie uniwersalne i właściwie znajduje odbicie w każdej epoce. Po raz pierwszy motyw ten pojawiła się w Księdze Rodzaju (ST). Pierwsi ludzie na Ziemi, Adam i Ewa, stworzeni przez Boga żyli w raju, gdzie mieli wszystkiego pod dostatkiem. Bóg jedynie zakazał im zrywania owoców z drzewa poznania dobra i zła. kobieta złamała ten zakaz i skuszona przez węża zerwało jabłko i poczęstowała nim Adama. Złamali jedyny zakaz, za co Pan ich pokarał i wyrzucił z raju dodatkowo zagroził, ze odtąd będą uprawiać ziemię w pocie czoła, zaś Ewa będzie rodzić w bólach.