Fascynacja brzydotą w literaturze i innych dziedzinach sztuki. Przedstaw na wybranych przykładach z różnych epok.

Ludzie od zawsze dążyła do piękna. Harmonia, idealne proporcje, bądź też nieregularność i fantazja były kanonami, które określały ideał kobiecej lub męskiej urody, stanowiły wyznaczniki dla budowy domów i zamków, wpływały na gusta i kazały się na nich wzorować. Jednak historia pokazuje, że zawsze znajdą się buntownicy, którzy będą starali się obalić dotychczasowe reguły i pokazać, że nie tylko kanon ma rację bytu. Historia piękna i brzydoty to nieustanne pasmo przeplatających się tendencji i kontrastów na polu literatury i sztuki.

Ludzie od zawsze dążyła do piękna. Harmonia, idealne proporcje, bądź też nieregularność i fantazja były kanonami, które określały ideał kobiecej lub męskiej urody, stanowiły wyznaczniki dla budowy domów i zamków, wpływały na gusta i kazały się na nich wzorować. Jednak historia pokazuje, że zawsze znajdą się buntownicy, którzy będą starali się obalić dotychczasowe reguły i pokazać, że nie tylko kanon ma rację bytu. Historia piękna i brzydoty to nieustanne pasmo przeplatających się tendencji i kontrastów na polu literatury i sztuki. Z pojęciem brzydota kojarzone jest zarazem pojęcie turpizmu. Wyjaśnię zatem znaczenie tego pojęcia. Jest to termin utworzony przez Juliana Przybosia, od łacińskiego słowa turpizm (brzydki, szpetny, szkaradny), na określenie orientacji poetyckiej rozwijającej się w Polsce po 1956 roku. W literaturze zabieg ten polega na wprowadzeniu do utworu elementów brzydoty w celu wywołania szoku estetycznego. Do turpistów należeli: Różewicz, Białoszewski Grochowiak i wielu innych. Choć włączanie brzydoty do poezji miało miejsce wcześniej - chociażby w twórczości Baudelair’a czy romantyków - to i tak epatowanie brzydotą, kalectwem, odrażających rzeczy włączyło się do tradycyjnych tematów poetyckich. W mojej prezentacji ukażą się takie teksty kultury jak: wiersz Czyści S. Grochowiaka, wymień wszystkie. Pierwszym omawianym przeze mnie tekstem jest wiersz pt. „Czyści” Stanisława Grochowiaka. Stanisław Grochowiak opisywał rzeczywistość nieestetyczną, świat kalekich przedmiotów, stany ducha związane z procesem rozkładu, śmierci, starzenia się. Przyjmował postawę buntownika, który nie zgadza się na ustalone kryteria wartości. Sam autor swoją twórczość wolał określać mianem mizerabilizmu (łac. ubogi, nieszczęśliwy), wskazując tym samym źródła poetyckiego credo – niezadowolenie z hierarchii obowiązujących norm. Sam utwór uchodzi za manifest poetycki turpistów a sam autor był jednym z najważniejszych turpistów w historii polskiej literatury. Jego wiersze przesycone były elementami, które posiadały jednoznaczne nacechowanie negatywne. Były to: śmierć, ułomność, brzydota, kalectwo, fizjologia. W utworze tym poeta sugeruje, że brzydota w wierszu jest czymś naturalnym i bliższym życiu niż sztuczne złożenia „ludzi tak wymytych”, ze aż pozbawionych normalnych ludzkich cech. „Czyści” nie jest jednak typowym wierszem turpistycznym, ponieważ jego zadaniem nie jest epatować ohydą, cierpieniem, ani szokować tematyką. Wiersz ten można uznać za bardzo dojrzały i rzetelnie przedstawiający zasadniczą myśl turpizmu – dopatrywanie się piękna w brzydocie, w zwykłości, pospolitości, codzienności, fizyczności, niedoskonałości, śmiertelności. Podmiot liryczny, który winien być utożsamiany z samym poetą, uważa brzydotę za bliższą krwiobiegu, czyli człowiekowi i jego życiu. Częściej mamy przecież do czynienia z codziennymi aspektami naszej egzystencji, zwyczajnymi czynnościami, które powtarzamy bez głębszego zastanowienia, niemal automatycznie. Większość z nich nie ma nic wspólnego z klasycznie pojmowanym pięknem i doskonałością. Również ludzka przemijalność, cielesność, a zwłaszcza jej aspekt fizjologiczny, choroby i ułomności nie zawsze wywołują u nas okrzyki zachwytu. Grochowiak bardzo umiejętnie posłużył się zabiegiem przerzutni, dzięki czemu możemy odczytać, że brzydota jest bliżej „krwiobiegu słów”, czyli poezji i sztuce. Tak rozumiane słowa poety nabierają nowego znaczenia. Według podmiotu lirycznego prawdziwa poezja powinna skupiać się właśnie na brzydocie, jak czynili to turpiści, ponieważ tylko w ten sposób możliwe jest otarcie się o prawdę o ludzkim życiu. Zasada uszlachetniającej brzydoty odnosi się również do ludzi. W ostatniej strofie pojawiają się tytułowi „czyści”, czyli osoby tak dokładnie „wymyte”, że nie posiadają własnego zapachu. Nie należy oczywiście rozumieć tego dosłownie. Człowiek „czysty” to według Grochowiaka ktoś, kto ucieka od brzydoty, kto próbuje ją oszukać i za wszelką cenę jej nie dostrzegać. Przykładają tak wielką uwagę do swojej „czystości”, że zupełnie zatracają kontakt z rzeczywistością. Drugim tekstem literackim ukazującym fascynację brzydotą jest wiersz Mirona Białoszewskiego pt. Szare eminencje zachwytu. Wyobraźnie tego poety pociągały przedmioty, zwykłe rzeczy, często kalekie i zdezelowane, które podnosił do rangi eminencji, nadawał ich trwaniu sens. Sam autor został uznamy za przedstawiciela poezji lingwistycznej. Dążył do wykorzystania mowy prostej, kalekiej stylistycznie i składniowo. Tytuł wiersza zapowiada jego tematykę. Słowo “eminencja” kojarzy się z powagą i szacunkiem, tak bowiem (per “wasza eminencjo”) zwraca się do osób duchownych zajmujących wysokie stanowiska w kościelnej hierarchii (prymasa, biskupa). W wierszu Białoszewskiego zwrot “szare eminencje” odnosi się do dwójki “bohaterów” utworu – łyżki durszlakowej i pieca kaflowego. Zwrot ten zwraca uwagę na niepozorność i jednocześnie znaczącą rolę tych przedmiotów. Rola ta polega na zachwycaniu podmiotu lirycznego – stąd wyrażenie “eminencjami zachwytu”. Pierwsza zwrotka poświęcona jest łyżce durszlakowej, jednak o tym fakcie dowiaduje się czytelnik dopiero przy końcu. Najpierw zapoznaje się z bardzo bogatymi, wręcz sakralnymi metaforami, które rzadko odnosi się do tak błahego przedmiotu, jak łyżka durszlakowa. Druga zwrotka poświęcona jest piecowi kaflowemu. Występuje tu personifikacja pieca. Podmiot liryczny zachwyca się jego pięknem – kaflami, szparami oraz grą świateł na jego powierzchni, gdy oświetla go zachodzące słońce. Piec przybiera wtedy różne kolory - “może być siwy, srebrny, szary – aż senny…”. Podmiot liryczny zachwyca się widzianymi przez siebie przedmiotami, dostrzega w nich aspekty niezauważane przez innych. Czyni z nich narzędzia kultu religijnego, obiekty swojego zachwytu. Poeta bawi się słowem, robi zaskakujące zestawienia: kalejdoskop, monstrancja, glob - łyżka durszlakowa; błyski, dzwony, żywioły, monumentalizm - piec kaflowy. Wyraźnie bawi się, żongluje skojarzeniami, wydobywa ze zwykłych rzeczy ich niezauważane dotąd zalety. Prowadzi to do silnej poetyzacji rzeczywistości prozaicznej, codziennej. Białoszewski tworzy mistykę dnia powszedniego. To co brzydkie może być fascynujące. Zobaczmy teraz jak wiek XIX przedstawia fascynację brzydota. W tym wieku pojawił się prekursor dekadentyzmu i symbolizmu - Charles Baudelaire. Ten wielki, francuski poeta uznawany jest za jednego z najsłynniejszych przedstawicieli nurtu turpistycznego. Często w jego wierszach występują elementy zła, brzydoty, rozkładu i niemoralności. Baudelaire lubował się w obrazach kobiet upadłych, żebraków i motywów satanistycznych. Był jednym z pierwszych w literaturze światowej poetą przeklętym, w jego życiu towarzyszyła atmosfera skandalu i prowokacji. Chętnie zestawiał ze sobą obrazy piękna i odrażającej brzydoty. Najdobitniejszym na to przykładem jest słynny wiersz pt. „Padlina” gdzie ukazuje niezwykle brutalny kontrast między młodością i witalnością a zgnilizną, śmiercią i rozkładem. Utwór ten przedstawia rozważania podmiotu lirycznego na temat przemijania, jednak motyw vanitas nie jest przepełniony duchowością, ale obrazami stricte naturalistycznymi. Ukazuje on spacer podmiotu lirycznego i jego ukochanej oraz niecodzienne zdarzenie w jego trakcie. Oto bowiem para napotyka rozkładające się zwłoki, które są obsiadane przez roje much i w których roi się mnóstwo larw i robaków. W wierszu tym przedstawiony został letni dzień, w którym sielankowy i jasny obraz zakłóca widok „plugawej padliny”, którą para dostrzegła na trawniku. Zwłoki „siały truciznę”, brzuch pełen był zgnilizny. Prażące słońce przyśpieszało rozkład ciała – proces ten musiał postępować bardzo szybko, gdyż podmiot liryczny wspomina o szkielecie, na który czatował pies. W części drugiej, którą można w wierszu wydzielić, mężczyzna opiewa piękno swej ukochanej. Komplementuje ją słowami: „gwiazdo mych oczu”, „słońce mojego żywota”, „pasjo moja i mój aniele!”, „wdzięków królowo”. Nie jest to jednak jedynie miłosne wyznanie czy akt uwielbienia wybranki. Cały wywód na temat jej piękna poprzedza zdanie „A jednak upodobnisz się do tego błota”. Naturalistycznie przedstawiony obraz naturalnego procesu z jednej strony traktowany jest przez podmiot jako okrucieństwo natury, która z jego ukochaną postąpi w sposób identyczny, jednak zdaje sobie sprawę, że natura nie jest istotą żywą, a procesów przez nią dokonywanych nie można oceniać w kategoriach: łagodność – okrucieństwo. Baudelaire w wierszu przypomina, że młodość, piękno – życie w ogóle – nie trwają wiecznie. Można nie uznawać myśli o śmierci, o degradacji ciała, odsuwać ją na bok, jednakże „potężna Natura” kiedyś odbierze, co jej. Wobec śmierci i praw przyrody wszyscy są równi. Można powiedzieć, że autor mówi do nas memento mori, pamiętaj o śmierci, bo ona i tak po ciebie przyjdzie. Ostatni obraz fascynacji brzydoty który chcę przedstawić to obraz Bosch’a Hieronima, Kuszenie św. Antoniego. Patrząc na obraz Kuszenie św. Antoniego rzuca się w oczy podział na dobro i zło. Jest tam Piekło i Niebo. Zło jest w pewnym sensie nawet piękne. A przez to właśnie, jak również przez mnogość rozmaitych potworów, dzieło to staje się groteskowym. Obraz zaludnia mnóstwo ohydnych istot i rzeczy: olbrzymie owoce, ogromne ryby, potężne szczury, stwory składające się jedynie z głowy i pary nóg, hybrydy ludzko-zwierzęce, przedmioty-bestie (drzewo karmiące dziecko, amfora osadzona na łapach, ptak z czaprakiem na głowie). Autor czerpał swoje pomysły z misteriów teatralnych, alchemii, astrologii, przysłów flamandzkich oraz ówczesnych praktyk sądowniczych Demony zebrane wokół św. Antoniego, nawet jak na pomysłowość Boscha są zadziwiająco różnorodne - widzimy tu kobietę, której korpus, ramiona i czepiec tworzy roztrzaskany pniak, jej ciało kończy się pokrytym łuską, jaszczurzym ogonem. Niewiasta trzymająca w ramionach niemowlę siedzi okrakiem na ogromnym szczurze. Obok duży dzban zamienił się w rumaka, którego dosiada spróchniały jeździec, który zamiast głowy ma główkę ostu. W rzece pływa ryba - gondola, która właśnie połknęła człowieka. Opancerzony diabeł, który w miejscu głowy ma końską czaszkę, gra na lutni siedząc okrakiem na obutej gęsi z baranią głową. Sylwetka świętego pojawia się w tryptyku czterokrotnie. Przedstawiony został jako brodaty starzec z laską przyodziany w habit z kapturem. Na jego ramieniu widnieje litera T (pierwsza litera słowa Theos – Bóg). Z pasa zwisa krzyż Taw noszony zwykle przez antonitów. Zdaje się On być zupełnie nieczuły na przerażające istoty i rozgrywające się wokół niego zdarzenia. Wydaje się uosobieniem ascezy, powściągliwości i wytrwałości w cnocie. Na lewym skrzydle na pierwszym planie malarz przedstawił dwóch odzianych w habity pustelników niosących omdlałego świętego przez most. Towarzyszy im postać, która być może jest autoportretem malarza. Św. Antoniego widać również na niebie unoszonego przez diabły w asyście kreatur oblatujących ich niczym insekty. Pod mostem naradzają się trzy stwory, do których dołącza dziwaczny listonosz na łyżwach. Na środkowej tablicy obrazu widzimy diabły we wszelkiej postaci przybywają ze wszystkich stron w okolice rozpadającego się grobowca usytuowanego w środku kompozycji. Przed grobem wytwornie ubrana para przygotowuje ucztę serwując towarzystwu napoje. Obok, oparty o balustradę, klęczy św. Antoni wznosząc prawicę w geście błogosławieństwa. W głębi grobowca, który za sprawą świętego zamienił się w kaplicę, schowany w cieniu Chrystus również podnosi dłoń w geście błogosławieństwa. Na prawej części obrazu - w zepsutym i cuchnącym świecie eremita stoi na brzegu rzeki, z której wdzięczy się sataniczna królowa otoczona swoją diabelską świtą. Spojrzenie Antoniego pada na diabelskiego herolda, który zaprasza go na piekielną ucztę. W tle widać mury piekielnego miasta, w którego fosie pływa smok, a ze szczytu wieży strażniczej bucha ogień. Podsumujmy, brzydota występuje w literaturze i sztuce każdej epoki, ale z różnym natężeniem i pełnionymi funkcjami. Brzydota ułatwia wyrażenie pewnych zjawisk, uplastycznia obraz i jego przesłanie, prowokuje do refleksji nad wartościami moralnymi i nad przemijaniem. Poetyka Grochowiaka była wyrazem sprzeciwu wobec tradycyjnie pojmowanej estetyki, która zakładała harmonię, wartości pozytywne oraz antyczne kanony. Idealizm okazywał się dla niego zbyt sztuczny wobec oglądu rzeczywistego świata, w którym dominowało okrucieństwo, śmierć i dekadencja. Brzydota, wbrew pozorom nie jest mniej popularna, niż wielokrotnie opiewane piękno. Nie należy zapominać, że bez pierwszej wartości, ta druga nie miałaby racji bytu, są więc one nierozdzielne i warunkują siebie nawzajem. Historia literatury pokazuje, że zarówno piękno, jak i brzydota cieszyły się równym zainteresowaniem artystów, a powyższe przykłady to tylko mała garstka z tych, o których można by opowiedzieć. Turpizm, występujący przede wszystkim w literaturze oraz sztuce, jest zjawiskiem nad wyraz interesującym i inspirującym. Za punkt wyjścia przyjmując bunt, nieustannie stara się odkrywać nowe pokłady wrażliwości. Weryfikuje także ideały przedstawiane niekoniecznie poprzez klasyczne piękno.