Potepiona - opowiadanie

Był to ciepły sierpniowy dzień.Słońce miło grzało ,a ptaki pięknie śpiewały.Miałam wtedy dziesięć lat. Mieszkałam z tatą bo moja mama zginęła w wypadku samochodowym.Tego dnia bawiłam się w blasku słońca. Latałam po całym podwórku aż ujrzałam coś ciekawego w lesie. Nie patrząc na przeszkody poszłam w stronę tego znakomitego miejsca. Wydawało mi się one , no cóż takie magiczne. Gdy byłam coraz bliżej lasu moja ciekawość i chęć zobaczenia co się tam kryje była coraz silniejsza.

Był to ciepły sierpniowy dzień.Słońce miło grzało ,a ptaki pięknie śpiewały.Miałam wtedy dziesięć lat. Mieszkałam z tatą bo moja mama zginęła w wypadku samochodowym.Tego dnia bawiłam się w blasku słońca. Latałam po całym podwórku aż ujrzałam coś ciekawego w lesie. Nie patrząc na przeszkody poszłam w stronę tego znakomitego miejsca. Wydawało mi się one , no cóż takie magiczne. Gdy byłam coraz bliżej lasu moja ciekawość i chęć zobaczenia co się tam kryje była coraz silniejsza. W pewnym momencie usłyszałam szmer.Okropnie się przestraszyłam, im głębiej wchodziłam w las ,to ono zdawało się bardziej tajemnicze i przerażające.Usłyszałam dźwięk łamanej gałęzi. Odwróciłam się i ujrzałam białą postać. Wpatrywałam się w niego z ogromnym zdziwieniem. Po chwili postać zaczęła uciekać ,a ja ruszyłam za nim.Wybiegliśmy na łąkę w środku lasu. Biała postać wskazała ręką mój dom po czym zniknęła.Kiedy wróciłam do domu okazało się ,że zostałam sama z tatą. A w tym lesie ,w którym byłam znaleziono ciało martwego chłopca.Minęło już 8 lat od śmierci matki. Już niedługo miałam wyprawiać 18 urodziny.Właśnie tego wieczora zaczęłam planować listę gości. Wzięłam kartkę,długopis,jakąś podkładkę i usiadłam na parapecie. -Wypisałam już chyba wszystkich- mówiłam sobie w myślach. W tedy kiedy pisałam już ostatnią osobę ujrzałam blask w lesie. Był to ten sam blask jak 8 lat kiedy bawiłam się w tym lesie. Postanowiłam ,że pójdę i sprawdzę to. Zbiegłam na dół i szybkim ruchem ubrałam buty. -A gdzie ty idziesz?-z pokoju wydobył się głos mojego taty -Idę się przejść .. yyy - zacięłam się i myślałam co tu powiedzieć-z psem ! -Dobrze tylko nie na długo zaraz kolacja ,a zaraz zacznie się ściemniać. -Doobrze tatusiu. Max ! chodź piesku ! Wyszłam na dwór ,a w lesie nadal lśnił ten blask.Przeszliśmy już pole i znaleźliśmy pod wielką ścianą lasu. Była ogromna i pełna tajemnic.

  • Idziemy. Max. Ruszyliśmy. Blask był coraz silniejszy aż w końcu zniknął. -Max! Gdzie ty lecisz?!Wracaj tu ! Pies zerwał mi się ze smyczy i po chwili ujrzałam jak stoi koło chłopaka,strasznie się przeraziłam.Był lekko ścięty ,brązową grzywkę,jasną cerę,czarne rurki oraz białą bluzę z jakimś dziwnym napisem" أدان" .