drogi rozwoju polski w przedwiośniu

Właściwie „Przedwiośnie” to nie jedna, ale cztery różne wizje rozwoju naszego kraju. Powieść ta jest dyskusją sama w sobie – ścierają się tu bowiem wizje przeciwstawne, które wzajemnie się wykluczają. Wizje te są bardzo różnorodne, każda z nich ma swoje dobre i złe strony. Tylko jedna z nich cieszy się pełną aprobatą autora, ale pozostałe również godne są uwagi. Poniżej postaram się ocenić wszystkie zaproponowane przez Żeromskiego wizje rozwoju naszego kraju.

Właściwie „Przedwiośnie” to nie jedna, ale cztery różne wizje rozwoju naszego kraju. Powieść ta jest dyskusją sama w sobie – ścierają się tu bowiem wizje przeciwstawne, które wzajemnie się wykluczają. Wizje te są bardzo różnorodne, każda z nich ma swoje dobre i złe strony. Tylko jedna z nich cieszy się pełną aprobatą autora, ale pozostałe również godne są uwagi. Poniżej postaram się ocenić wszystkie zaproponowane przez Żeromskiego wizje rozwoju naszego kraju. Chronologicznie pierwszą przedstawioną w „Przedwiośniu” propozycją jest droga rewolucji komunistycznej. Komunizm był w owych czasach bardzo popularną ideą, i wiele osób traktowało go jako rozsądną propozycję dla Polski. Komunizm był kuszący gdyż obiecywał świat bez ucisku, świat sprawiedliwości, świat, w którym nie ma biednych i bogatych – są tylko szczęśliwi. Dlatego Żeromski, mimo wyraźnej niechęci do komunizmu, nie mógł pominąć w swej powieści tej propozycji rozwoju Polski. Rewolucje komunistyczną obserwujemy przez pryzmat tego co dzieje się w Baku. Możemy jednak zakładać, że wydarzenia takie podobnie wyglądałyby w Warszawie, Poznaniu, Łodzi i każdym innym polskim mieście. Spróbujmy więc zapomnieć, że cała rzecz rozgrywa się w dalekim Azerbejdżanie i zastanówmy się czy droga ta byłaby do przyjęcia dla Polski. Otóż odpowiedź jest oczywista – pod żadnym względem nie. Droga komunistycznego rozwoju naszego kraju, w takim kształcie jak przedstawia ją Żeromski w „Przedwiośniu” jest nie do przyjęcia. Pisarz był wrogiem komunizmu i to widać kiedy czytamy opis wydarzeń w Baku. Komunizm i rewolucja jawią się tutaj jako jedno wielkie oszustwo. Wzniosłe słowa potrafią porwać młodego Barykę, który swoim naiwnym, dziecięcym jeszcze umysłem, wierzy w takie rzeczy jak sprawiedliwość społeczna, równość – i tym podobne piękne hasła. Jednakże za tymi sloganami kryje się tylko cierpienie, ból i wyzysk – a cała różnica polega na tym, że teraz wyzyskują ci, którzy wcześniej byli wyzyskiwani. Baryka poświęca się całym sercem rewolucji i co go za to spotyka ? Kiedy jego matka w porywie ludzkiego współczucia udziela schronienia dwóm szlachciankom, a cała sprawa wychodzi na jaw – wszystkie dotychczasowe zasługi Cezarego odchodzą w niepamięć, a on sam zostaje ukarany (choć „przestępstwo” popełniła tylko jego matka). Komunizm więc zjada własne dzieci – co jest zresztą prawem każdej rewolucji. Żeromski nie pisze wprawdzie wprost – komunizm jest zły, ale robi coś o wiele skuteczniejszego – nie komentując (chyba, że ustami Baryki, albo jego matki), przedstawia całą gamę grzechów komunistycznego ustroju. W domyśle więc mówi – „Wy którzy chcecie komunizmu – oto czego chcecie” – i przedstawia wymarłe ulice Baku, ludzi umierających z głodu, wiezione na śmierć szlachcianki, których jedyną winą jest to, że są przedstawicielkami swojej klasy. W tym świecie nie ma sprawiedliwości – po prostu jedną niesprawiedliwość zastępuje inna. W dodatku mamy do czynienia z nieustannym chaosem, wszędzie panuje bezład i zamieszanie. Baku – to tak naprawdę piekło na ziemi. Baku – to przestroga dla Polaków, że komunizm nie prowadzi do nieba lecz do piekła. I choć Żeromski przedstawiał komunizm bardzo subiektywnie, to jednak ciężko się z nim nie zgodzić – droga rewolucji komunistycznej nie była drogą dobrą dla Polski. To co stało się w Rosjii Radzieckiej – koszmar kolektywizacji, umierający z głodu chłopi, czystki na tle politycznym, mogło spotkać także nasz kraj. Dlatego Żeromski ostrzegał. Drogę komunistycznego rozwoju możemy więc ocenić jako negatywną i odrzucić, tak jak zresztą zrobił to Żeromski (to chyba jedyna z dróg rozwoju w „Przedwiośniu” której nie da się obronić). Przejdźmy więc do kolejnej propozycji rozwoju dla Polski – a mianowicie do idealistyczno-utopijnej wizji szklanych domów, którą przedstawia Cezaremu ojciec. Ojciec wymyśla bajkę o inżynierze Baryce, który stworzył szklane domy po to, aby zachęcić syna do przyjazdu, ale nie jest to tylko nic nie znacząca bajka. Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało – szklane domy to bodaj najlepsza dla Polski wizja rozwoju przedstawiona w „Przedwiośniu”. Nie oznacza to, rzecz jasna, że Żeromski chciał aby Polacy wznosili domy ze szkła. Byłoby to zbytnie uproszczenie. Szklane domy należy traktować jako pewną przenośnię. Przenośnię oznaczającą niezwykły postęp techniczno-naukowy, który może przynieść polepszenie życia. Nie rewolucja, która jedną krzywdę zastępuje inną, ale właśnie postęp naukowy. Ktoś powie – w porządku, piękna idea, ale szklane domy to tylko utopia. Czy na pewno ? Zastanówmy się chwilę – co udoskonaliło świat w największym stopniu w ciągu ostatniego stulecia. Rewolucje ? Wojny ? Nie. Postęp ! To postęp sprawił, że przeciętny robotnik, który na początku stulecia mieszkał w zimnej piwnicy, w której nie było światła, ogrzewania, a często nawet łóżka – dziś mieszka w ładnym, dwupokojowym mieszkaniu, z bieżącą wodą, prądem, gazem, a także takimi nowinkami technicznymi jak telewizor, lodówka, czy pralka. To postęp techniczny sprawił, że ten sam robotnik, który na początku stulecia musiał pracować dwanaście godzin zarabiając grosze, dziś pracuje tylko osiem – a mimo to stać go na godne życie. Nie są więc szklane domy utopią, lecz wyraźną drogą dla Polski – nie poświęcać się sporom politycznym, nie próbować ulepszać świata w jeden wieczór, ale rozpocząć wytężoną pracę naukową – pracę która doprowadzi do odkrycia jakichś szklanych domów, jakiegoś technicznego cudu, czegoś, co ułatwi życie milionom. To droga nie tylko dla Polski, ale również dla całego świata. Bo tylko wówczas gdy świat wyrzeknie się wojen, rewolucji, agresji – tylko wtedy będzie można wszystkie siły poświęcić nauce, która zaprowadzi ludzkość do raju. Ta droga rozwoju jest najdoskonalsza, ale i najtrudniejsza. Wymaga najwięcej pracy, i nie obiecuje żadnych konkretnych rezultatów. Nikt bowiem nie zapewni, że gdy wszyscy poświęcą się nauce to na pewno za pięć lat odkryjemy coś, co zmieni nasze życie. Byłby to absurd. Jednakże szansa na szklane domy istniała – i wówczas, i dziś. Moim zdaniem właśnie to była i jest droga dla Polski i świata. Nie jest to jednak ostatni sposób na budowę II Rzeczypospolitej. Kolejna propozycja to… nie zmienianie niczego – a więc pozostanie przy porządku jaki