Cezary Baryka – szczegółowa charakterystyka

Jedyny syn polskich emigrantów – Seweryna i Jadwigi Baryków, urodził się w 1900 roku i wychował w Rosji. Czytelnik poznaje go jako czternastolatka, a w końcowej scenie „Przedwiośnia” bohater jest o dziesięć lat starszy. Wiadomo jedynie, że był bardzo przystojnym młodzieńcem. W oczach matki miał „śliczną głowę (…) owianą gęstwiną falistej czupryny”. Jako, że Cezary dorasta jego wygląd z czasem się zmienia. Podczas pobytu w Nawłoci „Przypatrywał się sobie samemu jakby figurze nieznajomej.

Jedyny syn polskich emigrantów – Seweryna i Jadwigi Baryków, urodził się w 1900 roku i wychował w Rosji. Czytelnik poznaje go jako czternastolatka, a w końcowej scenie „Przedwiośnia” bohater jest o dziesięć lat starszy. Wiadomo jedynie, że był bardzo przystojnym młodzieńcem. W oczach matki miał „śliczną głowę (…) owianą gęstwiną falistej czupryny”. Jako, że Cezary dorasta jego wygląd z czasem się zmienia. Podczas pobytu w Nawłoci „Przypatrywał się sobie samemu jakby figurze nieznajomej. Był najzupełniej niepodobny do draba kudłatego i obdartego, który boso konwojował trupy na wzgórza pod miastem Baku, ani do podróżnika pod kożuchami na drodze z Charkowa do polskich granic. Nie tylko podobał się samemu sobie, ale nawet budził we własnym wnętrzu jakieś impulsy gwałtowne dla odbicia w lustrze niezrównanego eleganta i barczystego młokosa z podfryzowaną czupryną”. Laura Kościeniecka mówiła do Cezarego: „Jesteś dziś piękny. Jesteś przepiękny. Włosy masz wytwornie ufryzowane. Jesteś zgrabny. Jesteś najzgrabniejszy ze wszystkich. Jesteś mocny, silny, wysmukły. Jesteś przesubtelny. Pachniesz! Ślicznie ci w tym fraku. Całuję twoje kręcone włosy”.

Jego usposobienie jest gwałtowne, czasem kłótliwe. Poczynania Cezarego są często nieprzemyślane, powodowane impulsem, emocjami, chwilą. Trzeba przyznać, że był jednocześnie inteligentny i oczytany. Jego edukację narrator opisuje w taki sposób: „Chłopiec ten miał od najwcześniejszych lat najdroższe nauczycielki francuskiego, angielskiego, niemieckiego i polskiego języka, najlepszych drogo płatnych korepetytorów, gdy poszedł do gimnazjum. Uczył się wcale nieźle, a raczej uczyłby się znakomicie, gdyby rozkochani w nim rodzice nie przeszkadzali swymi trwogami i pieszczotami, czy aby się nie przepracowuje i nie wysila zanadto”.

Mimo usilnych starań państwa Baryków „Czaruś stokroć lepiej mówił po rosyjsku niż po polsku”. Jako młodzieniec doskonale radził sobie w politycznych dysputach, w których posługiwał się racjonalnymi argumentami. Nawet podczas opowieści ojca o „szklanych domach” zachował sceptycyzm, mówiąc, że „Szkło się łatwo tłucze”. Mimo zapewnień Seweryna o autentyczności opowieści, bohater nigdy mu do końca nie uwierzył.

Kolejną z jego cech jest poczucie humoru. Często znajdował się w sytuacjach, które można było nazwać komicznymi i dostrzegał to. Przykładem mogą być jego słowa skierowane do panny Karoliny po tym, jak wywróciła się wraz z Anastazym w powozie: „I czego pani tak dalece boleje nad gimnastyczną ewolucją tak dalece naturalną!… Nie rozumiem…”. Innym przejawem poczucia humoru były słowa skierowane do zagorzałego komunisty Antoniego Lulka: „Lulek w dorożce! Już za to samo powinni cię zaaresztować, uwięzić i wprowadzić na gilotynę! Ty burżuju!”.

Cezary miał również zdolności artystyczne. W Nawłoci dał się poznać jako wyśmienity tancerz. „Cudnie tańczy kozaka Baryka”, powiedział podpity Hipolit, i tak też było. Jego popis z panną Karoliną na balu w Odolanach wzbudził zachwyt u zebranych gości. Dodatkowo potrafił grać na fortepianie. Widząc pannę Wandę przy instrumencie „Przypomniał sobie, że przecie to on grywał z matką dzień w dzień na cztery ręce, a lekcyj muzyki nabrał się co niemiara”. Wykonał wspólnie z dziewczyna „Tańce węgierskie” Liszta.

Stosunek bohatera do rodziców zmienia się na przestrzeni powieści kilkakrotnie. Po tym, jak został sam z matką, ponieważ ojciec wyjechał na wojnę, stawał się coraz bardziej krnąbrny. Pani Jadwiga wyraźnie przez niego cierpiała, a „Na widok tych łez gorzkich i nudzących go aż do śmierci Cezary poprawiał się na dzień, z trudem - na dwa. Na trzeci już znowu gdzieś coś płatał”. Z czasem stracił niemal zupełnie szacunek do kobiety. Ważniejsi stali się dla niego kompani z ulicy i ekscytujące życie rozrabiaki.