Pragmatyczna koncepcja języka Deleuze`a i Guattariego

Postulat czwarty . Analiza językoznawcza obejmuje tylko języki ujęte czy uznawane zastandardowe (majorowe) Ostatni, czwarty punkt krytyki wysuwanej przeciwko lingwistyce, dotyczy ograniczeniaanalizy do języków ujętych czy uznanych za standardowe. Każdy język ma jakby dwie strony,minorową i majorową. Najprościej powiedzieć można, że stronę majorową uzyskujemy o tyle, o ile bierzemy język homogenicznie, zaś stronę minorową, gdy ujmujemy go heterogenicznie. Kluczowe będzie więc odniesienie do konkretnych praktyk wspólnotowych. Minorowe i majorowe strony języka koncentrują się na grupach czy wspólnotach operujących danym językiem.

Postulat czwarty . Analiza językoznawcza obejmuje tylko języki ujęte czy uznawane zastandardowe (majorowe) Ostatni, czwarty punkt krytyki wysuwanej przeciwko lingwistyce, dotyczy ograniczeniaanalizy do języków ujętych czy uznanych za standardowe. Każdy język ma jakby dwie strony,minorową i majorową. Najprościej powiedzieć można, że stronę majorową uzyskujemy o tyle, o ile bierzemy język homogenicznie, zaś stronę minorową, gdy ujmujemy go heterogenicznie. Kluczowe będzie więc odniesienie do konkretnych praktyk wspólnotowych. Minorowe i majorowe strony języka koncentrują się na grupach czy wspólnotach operujących danym językiem.Istnieje więc pewien język, powiedzmy, język polski. Jako język homogeniczny, o ściśleokreślonej syntaktyce i semantyce nazwiemy go majorowym, czy też standardowym. Z drugiejstrony, mamy jego stronę minorową, niestandardową, która w jakiś sposób jest niezgodna zregułami strony majorowej. Oczywiście ten opis nie mówi nam jeszcze nic konkretnego. Deleuzezadaje w związku z tym pytanie: kto mówi danym językiem?Językiem minorowym, mniejszościowym, posługiwał się, zarówno w mowie jak i w piśmie,Leszek Kołakowski, który w punktu widzenia minorowych zasad stanowczo nadużywał stosowaniaszyku przestawnego. Minorowy jest także język, którego używam teraz.Z drugiej strony, językiem majorowym w istocie nie mówi nikt. Jest to język idealny, niemaldoskonały, który być może jest w ogóle nie do wypowiedzenia. Jeżeli wyobrazimy sobie jednostkęabsolutnie zintegrowaną z systemem szkolnictwa, to tym samym przestaniemy wyobrażać sobie jednostkę ludzką. Należałoby tu poszukać odpowiedniej jednostki chorobowej. Problem tenkoresponduje z popularnym eksperymentem Searla, z chińskim pokojem 9 . Deleuze i Guattari mogą być rozumiani jako wyciągnięcie konsekwencji z niezdolności maszyny operującej językiem dooszukania żywego rozmówcy, iż także jest on żywym człowiekiem. Komputer taki jest za toidealnym językoznawcą. Prace naukowców nad komputerem, który oszuka żywego człowieka,można by nazwać poszukiwaniem programu symulującego minorowy wymiar języka.Istnieje jeszcze drugi aspekt różnicy między minorową i majorową stroną języka. Deleuze iGuattari formułują go w kategoriach sił. Teoria sił wymaga przynajmniej dwojakiego ujęcia. Po pierwsze, majorowa strona języka związana jest z siłą stałości i odpowiednio do niej, stronaminorowa, wiąże się z siłą zmiany. Majorowe, standardowe ujęcie języka polskiego dotyczytendencji społecznej do zachowawczości czy konserwatywności, zaś ujęcie minorowe,mniejszościowe, oznacza tendencję do wprowadzania zmian. Język jako taki jest mieszaninąobydwu aspektów – stąd nie jest oni nigdy systemem stabilnym. Echem takiej mieszaniny był spór 9Zob. J. R. Searle, Umysł, mózg i nauka , przeł. J. Bobryk, PWN, Warszawa 1995. 8

sprzed kilku lat, którego przedmiotem była twórczość Sienkiewicza i Gombrowicza. Z punktuwidzenia standardowego, poprawnego języka, dzieła Sienkiewicza, chociaż archaiczne w stylu, były poprawne, zaś dzieła Gombrowicza stanowiłyby zbiór podstawowych błędów. I samGombrowicz, skądinąd bliski Deleuzeowi i Guattariemu, twierdził ironicznie, że rozwój językamożliwy jest dzięki popełnianiu w nim błędów. Majorowość możemy w każdym razie powiązać zupupieniem.Drugi aspekt majorowości i minorowości w kategoriach sił jest ważniejszy, a przynajmniejmniej intuicyjny, chociaż wiąże się z pierwszym. Siła majorowej strony języka ma charakter represyjny nie tylko dlatego, że dąży do zachowania stabilności języka. Działanie tej siły polega nazmuszaniu do wypowiedzenia. Oznacza to, że dopóki opieramy się na medialnych opiniach, dopókizajmujemy tym, co nas naprawdę nie interesuje, jakby automatycznie produkujemy własne zdaniena każdy temat. Sytuacja, najlepiej sytuacja oficjalna, w której przyznajemy się nie tyle do pewnejniewiedzy (braki w wiedzy można łatwo uzupełnić), co do braku zdania na określony temat, jest conajmniej faux pa . Z drugiej strony zaś minorowość oznacza precyzję w danej, dowolnej dziedzinie iwiąże się z siłą nawet nie sprzeciwu, ale odmowy uczestnictwa w sferze opinii. Z punktu widzeniafilozofii Deleuzea i Guattariego dopiero taka sytuacja umożliwia proces subiektywizacji czyupodmiotowienia.Pamiętajmy jednak, że zarówno minorowa, jak i majorowa strona języka zachowująrozkazującą formę – w ten sposób zataczamy koło do pierwszego postulatu, którego deleuzjańskiekontrsformułowanie brzmiałoby najkrócej: nie informować, nie komunikować, a przynajmniej niekomunikować zanadto, ponad potrzebę. Każde bowiem użycie języka ma u podstawy wezwanie do posłuchu, ostatecznie więc język jako taki jest narzędziem represji. Chociaż tezę taką wiąże sięzwykle z tak zwanym postmodernizmem, ten zaś z bojkotem praw ogółu na rzecz indywidualnejekspresji w zasadniczo dowolnej formie, to filozofia języka zdaje się wynikać z innych przesłanek niż wykluczenie mniejszości i kult indywiduum. Ich teorię można rozumieć jak najzwyklejszywyraz zmęczenia wszechobecnością języka i pociąganych przez nią obowiązków komunikacji. Stąd pewien implikowany przez ich koncept postulat szacunku dla słowa, połączony z konstatacją, iżrzadko zdarza nam się usłyszeć coś, co by nas faktycznie zainteresowało. Zakończenie Kończąc chciałbym rozwiać możliwe obawy. Zarysowana teoria nie może zaszkodzić językoznawstwu. Pragmatyczna koncepcja języka z Mille plateaux sytuuje się nie w kontrze, aleobok językoznawstwa. Francuscy myśliciele popełniają jeden zasadniczy błąd. Wiele wskazuje nato, że zdają sobie z niego sprawę. Błąd ten jest jaskrawo widoczny na gruncie teorii etycznych czy9

w ogóle aksjologicznych, które bronią szeroko pojętego pluralizmu wartości. Do tej sfery teraz sięodwołam. Zdaniem krytyków, teorie pluralistyczne prowadzą do relatywizmu i nihilizmu. I mająoni rację, dopóki nie uwzględnią jednej kwestii. Otóż tak zwani relatywiści etyczni tworzyli itworzą swoje teorie dla już ukształtowanego obywatela, który posiada już mniej lub bardziej trwałyetos, powiedzmy demokratycznych wartości; w ostatecznym rozrachunku nie piszą do dzieci(nawet, jeżeli mają takie ambicje). Wtedy pluralizm aksjologiczny okazuje się być domeną dyskusjirespektującej zdanie innych, przy czym zachowujemy ramy wcześniej głęboko uwewnętrznionejkultury.To samo dotyczy krytyki języka Deleuzea i Guattariego. Piszą oni dla kogoś, kto jużoperuje językiem. I chociaż przedstawiona tu rekonstrukcja została przeze mnie w pewnychmiejscach „ugrzeczniona” i można ją czytać w perspektywie postulatu zerwania z językiem wogóle, a zatem przekreślenia możliwości komunikacji w ogóle, to nie uważam za możliwe, aby ktoś po lekturze Mille plateaux przestał mówić. Jak powiedział Tischner, nikt nie przestał chodzić dokościoła po lekturze Sadea czy Nietzschego, ale niektórzy przestali po rozmowie z proboszczem.Celem zarysowanej przeze mnie teorii jest więc realizacja postulatu stworzenia miejsca (urządzeniakolektywnego), w którym indywidua wraz ze swoimi zainteresowaniami (maszynami pragnienia) będą mogły doświadczyć bogactwa języka (abstrakcyjnej maszyny) poza natręctwem mówienia owszystkim. Na tym jak sądzę polega znaczenie tej konferencji.10