Emisja CO₂ przez Polskę oraz normy narzucone jej przez UE

Polskie kopalnie wydobyły dwa lata temu 79,2 mln ton węgla kamiennego, czyli o 3,5 mln ton mniej niż rok wcześniej. Z tego 67,5 mln ton to węgiel energetyczny, a 11,7 mln ton - węgiel koksujący. Sprzedaż węgla w 2013 była jednak znacząco mniejsza od sprzedaży z roku 2011 i wyniosła 72 mln ton, co oznacza spadek sprzedaży o prawie 5,4 proc. (z poziomu 76,2 mln ton) wobec roku 2011. Do odbiorców krajowych trafiło 64,6 mln ton węgla, a 7,4 mln ton wyeksportowano - wynika z danych Ministerstwa Gospodarki.

Polskie kopalnie wydobyły dwa lata temu 79,2 mln ton węgla kamiennego, czyli o 3,5 mln ton mniej niż rok wcześniej. Z tego 67,5 mln ton to węgiel energetyczny, a 11,7 mln ton - węgiel koksujący. Sprzedaż węgla w 2013 była jednak znacząco mniejsza od sprzedaży z roku 2011 i wyniosła 72 mln ton, co oznacza spadek sprzedaży o prawie 5,4 proc. (z poziomu 76,2 mln ton) wobec roku 2011. Do odbiorców krajowych trafiło 64,6 mln ton węgla, a 7,4 mln ton wyeksportowano - wynika z danych Ministerstwa Gospodarki. Na zwałach kopalnianych znajdują się obecnie rekordowe ilości węgla - pod koniec marca 2013 r. blisko 8,4 mln ton, wobec 8,1 mln ton na początku roku oraz 3,8 mln ton w marcu 2012 r., z czego 87 proc. stanowił węgiel energetyczny. Pokazuje to skalę ubiegłorocznej dekoniunktury i spadku popytu na węgiel. Wzrosły także zapasy energetyki, która zgromadziła na zwałach 7,6 mln ton (ok. 700 tys. ton więcej niż rok wcześniej), co wystarcza na 57 dni produkcji energii.

Źródło: Dane GUS. Szereg czynników wpływa na spadek opłacalności produkcji węgla. Według danych Ministerstwa Gospodarki koszty spółek węglowych ogółem wzrosły w pierwszym kwartale 2013 r. o 9,6 proc., w tym koszty produkcji węgla o 5,3 proc., przy jednoczesnym spadku cen surowca - średnia cena węgla, w odniesieniu do pierwszego kwartału 2012 r., spadła o 12,3 proc. Powyższe czynniki miały znaczący wpływ na wyniki finansowe polskich spółek węglowych. Zysk netto spółek zmalał z 3 mld zł w 2011 do 1,7 mld zł w 2012. Powyższe czynniki wyraźnie wskazują na kryzys w przemyśle węglowym w Polsce. Spadki w produkcji węgla postępują jednak nieprzerwanie od 1992 roku, kiedy to Polska była jednym z trzech największych producentów węgla po Chinach i Stanach Zjednoczonych.

Problemy finansowe zmusiły spółki węglowe do podjęcia kroków mających na celu walkę z kryzysem w sektorze. Aby zredukować ilość węgla zalegającego na kopalnianych zwałach, spółki planują zwiększyć eksport. Oznacza to wzrost eksportu spółki o ok. 50 proc. Udział eksportu w sprzedaży polskiego węgla wzrósł w 2012 roku. W 2012 wyeksportowano 7,4 mln ton węgla kamiennego, co oznacza wzrost wobec 5,7 mln ton w 2011. Równocześnie maleje import węgla do Polski - w 2012 roku importowano 10,1 mln ton węgla wobec 14,4 mln ton w 2011.

Złoża węgla kamiennego w Polsce Źródło: Tomasz Majtyka, Portal CBDG (kontury złóż), 2013

Sprawujące nadzór nad spółkami górniczymi w Polsce Ministerstwo Gospodarki podaje, że aby zwiększyć rentowność spółki powinny podjąć kroki w stronę restrukturyzacji. Krajowa energetyka jest największym odbiorcą węgla. W zeszłym roku kupiła go 37,1 mln ton. Jednak ilość energii elektrycznej wyprodukowanej z węgla kamiennego spadła w odniesieniu do poprzedniego roku prawie o 7 proc., z 90,8 do 84,5 terawatogodzin. Wzrosła natomiast (z 52,6 do 55,6 terawatogodzin) ilość energii wytworzonej z tańszego węgla brunatnego, co jest zasługą uruchomienia nowego bloku energetycznego w Bełchatowie. Obydwa rodzaje węgla są podstawą polskiej energetyki. Ich udział w krajowej produkcji prądu wynosi wciąż ok. 90 proc. Spółki węglowe mogą zatem liczyć na stabilną sprzedaż węgla do elektrowni. Problemem pozostaje jednak spadająca produkcja energii. Ogółem ubiegłoroczna produkcja energii w Polsce wyniosła 159,8 terawatogodzin wobec 163,1 terawatogodzin w 2011 roku. Mniej energii oznacza mniej wykorzystanego do jej produkcji węgla, który trafił na przykopalniane zwały.

Złoża węgla brunatnego w Polsce Źródło: Tomasz Matyjka, Złoża węgla brunatnego w Polsce, 2013

Niekorzystna dla producentów węgla jest również sytuacja polityczna i podejmowane przez Unię Europejską wysiłki transformacji europejskiej infrastruktury energetycznej w stronę rozwiązań przyjaznych środowisku. Dodatkowo, obecna polityka energetyczna Polski wynika m.in. z realizacji zobowiązań w stosunku do UE, w ramach której rząd polski zobowiązał się wyłączyć do końca 2015 roku stare bloki energetyczne o łącznych zdolnościach wytwórczych rzędu 5 tys. megawatów oraz podobnej wielkości mocy do 2020 r. Obowiązująca od czterech lat polska polityka energetyczna, zgodna z polityką europejską, zakłada, że do 2030 w strukturze nośników energii pierwotnej nastąpi spadek udziału węgla kamiennego w produkcji energii o ok. 16,5 proc. i brunatnego o 23 proc., a zużycie gazu wzrośnie o ok. 40 proc. Ma zwiększyć się też udział odnawialnych źródeł energii. Założono, że w 2030 r. w Polsce potrzeba będzie 64 mln ton węgla kamiennego (mniej więcej tyle trafiło do krajowych odbiorców w ubiegłym roku) i 45,7 mln ton węgla brunatnego. Unia Europejska ograniczy emisje CO2 o co najmniej 40 proc. do 2030 r. względem roku 1990 . Mniej zamożne kraje UE, w tym Polska, będą prawdopodobnie mniej obciążone kosztami ambitnej polityki klimatycznej. Drastyczny, bo aż 40-procentowy cel redukcji emisji CO2 do 2030 r. to główny element porozumienia w sprawie nowych ram unijnej polityki klimatycznej po roku 2020.

Drogę do kompromisu otworzyło spotkanie premier Ewy Kopacz z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydentem Francji Francois Hollande’em oraz Van Rompuyem. Krótko po rozpoczęciu szczytu rozmawiali oni na temat polskich postulatów, podczas gdy pozostałe kraje czekały na wynik tych negocjacji. Ostateczne porozumienie przewiduje, że udział energii ze źródeł odnawialnych w całkowitym zużyciu energii elektrycznej w UE wyniesie co najmniej 27 proc. w 2030 r. Cel ten będzie wiążący na poziomie całej Unii, ale nie dla poszczególnych państw członkowskich. Obecnie udział energii odnawialnej to ok. 14 proc. Oznacza to, że niemiecki przemysł zyska nowe zamówienia, m.in. na elektrownie wiatrowe, które w jeszcze większym stopniu zaśmiecą polski krajobraz, a przemysł polski wytraci atuty konkurencyjności. Kłopoty będą też miały polskie kopalnie, wzrośnie uzależnienie naszego kraju od gazu i ropy. Unia ustaliła też, że zwiększy efektywność energetyczną o co najmniej 27 proc. Cel ten będzie niewiążący. To mniej niż proponowała na początku roku Komisja Europejska, która chciała zobowiązania do zwiększenia efektywności energetycznej o 30 proc. Dlatego UE zamierza ponownie przyjrzeć się uzgodnionym zapisom w tej sprawie w 2020 r. i będzie mogła podwyższyć ten cel do poziomu proponowanemu przez KE. Jak podkreślił Van Rompuy, kompromis, który udało się wypracować, jest nie tylko ambitny, ale też zrównoważony i sprawiedliwy. Wskazywał, że każdy kraj będzie ponosił jego ciężar zgodnie ze swoim stopniem zamożności i zdolnościami do działania w celu ochrony klimatu. Kompromis przewiduje, że mniej zamożne kraje UE (z PKB poniżej 60 proc. średniej unijnej) - wśród nich Polska - będą mogły przekazywać darmowe pozwolenia na emisjęCO2 elektrowniom do 2030 r. O taki zapis walczyła premier Ewa Kopacz. Bez takiej klauzuli byłby trudno powstrzymać podwyżkę cen energii elektrycznej w Polsce. Według źródeł dyplomatycznych Polska energetyka będzie mogła otrzymać pulę darmowych uprawnień o wartości 31 mld złotych. Najmniej zamożne państwa UE podzielą się też środkami ze specjalnej rezerwy utworzonej z 2 proc. pozwoleń na emisję. Według nieoficjalnych wyliczeń przekazanych przez źródła dyplomatyczne oznacza to, że Polska otrzyma ok. 7,5 mld zł do 2030 r. na modernizację naszej energetyki. Jednak w dokumencie końcowym pozostał zapis, że w zarządzanie tymi funduszami zaangażowany ma być Europejski Bank Inwestycyjny, ale - według dyplomatów - nie będzie podobno przeszkód, żeby za te pieniądze Polska unowocześniała swe elektrownie węglowe. Z kolei państwa z PKB poniżej 90 proc. średniej unijnej dostaną też dodatkowe pozwolenia na emisję CO2. Dla nich przeznaczone będzie 10 proc. całkowitej sumy wszystkich uprawnień. Z perspektywy Polski ważny jest też podział wiążącego na poziomie UE celu ograniczenia emisji na sektory objęte systemem handlu pozwoleniami (ETS) i takie, które są poza nim. W tym pierwszym przypadku redukcja na poziomie unijnym ma wynieść 43 proc., w drugim 30 proc. (w porównaniu do 2005 r.). We wnioskach znalazł się zapis przewidujący, że w sektorach poza systemem ETS (w rolnictwie, handlu i transporcie) żaden kraj nie będzie mógł zwiększać emisji, a redukcja wyniesie od 0 do 40 proc. Polska chciała zwiększać w tym sektorze emisje, jednak zapisy ze szczytu tylną furtką dają nam taką możliwość na zasadzie wymiany z innymi krajami. W końcowych wnioskach znalazł się też zapis, że po globalnym szczycie klimatycznym w 2015 r. w Paryżu, UE powróci do kwestii swoich celów klimatycznych. Van Rompuy zastrzegł jednak, że cele te nie zostaną „rozwodnione”. Wszystkie decyzje dotyczące ram polityki klimatycznej mają być podejmowane przez szczyty UE, czyli jednomyślnie. Korzystne uzgodnienia dotyczące połączeń energetycznych wywalczyły też Portugalia i Hiszpania. Do wniosków szczytu wpisano rozwiązania, które umożliwią tym państwom wymianę 15 proc. energii elektrycznej z innymi krajami. W praktyce chodziło o połączenie sieci energetycznych przez Pireneje, na które niechętnie patrzy Paryż, obawiając się o interesy swojego sektora energetycznego. Dalsze zaostrzanie polityki klimatycznej przez UE przyniesie jeszcze gorsze skutki dla gospodarki Polski i innych państw członkowskich. Po pierwsze, plan szybszego ograniczania emisji CO2 do 2030 r. zwiększy koszty prowadzenia działalności gospodarczej, szczególnie w przypadku 30 sektorów, które muszą kupować unijne pozwolenia na emisję CO2 (m.in. sektor wytwarzania energii, lotnictwo, produkcja papieru i metali żelaznych). Taka sytuacja jest szczególnie groźna w kontekście planów uczynienia dochodów z handlu uprawnieniami do emisji CO2 istotnym źródłem zasobów własnych UE. Po drugie, żądanie KE, aby zwiększyć udział energii odnawialnej do 27 proc. może zniekształcić gospodarkę Polski i innych krajów, wymagając bardzo szybkich zmian infrastrukturalnych i – biorąc pod uwagę wysokie koszty OZE - dużych nakładów finansowych. Warto zaznaczyć, że Polska nie ma warunków do rozwijania na szeroką skalę niektórych form energii odnawialnej, np. hydroelektrowni. Nawet jeżeli unijny cel 27-proc. udziału OZE nie będzie dla Polski wiążący, to w przypadku jego niewypełnienia przez całą UE nasz kraj będzie narażony na sankcje. Po trzecie, polityka klimatyczna UE będzie skutkować szkodliwym wzrostem ingerencji UE w gospodarkę: niedawno KE zapowiedziała, że ma zamiar tworzyć preferencje dla firm korzystających z „zielonej energii” i zwiększać opodatkowanie dla firm „zanieczyszczających środowisko”. Sojusznikami Polski mogą zostać państwa, które nie należą do „green growth group”, np. Czechy, Węgry czy Portugalia.

Bibliografia:

  1. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2008/50/WE z dnia 21 maja 2008r. w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy.
  2. Komisja Europejska, Ramy polityczne na okres 2020–2030 dotyczące klimatu i energii, COM(2014).
  3. Narodowy Bank Polski, Krótkookresowe skutki makroekonomiczne pakietu energetyczno-klimatycznego w gospodarce Polski, 2012.
  4. W. Kułagowski, Hydroenergetyka w Polsce -stan obecny, perspektywy rozwoju, 2000.