Dwa sposoby literackiego kreowania bohatera - analiza i interpretacja porównawcza fragmentów "Gloria victis" Elizy Orzeszkowej i "Kompleksu polskiego" Tadeusza Konwickiego.

To zadziwiające jak różnie można przedstawić tą samą osobę. Z jednej strony tak subtelnie i delikatnie, a z drugiej tak rzeczowo i dobitnie. “Gloria victis” Elizy Orzeszkowej i “Kompleks polski” Tadeusza Konwickiego dowodzą wręcz doskonale, że wspólny bohater dzieła literackiego w żaden sposób nie determinuje jego formy. Wprost przeciwnie wydaje się, że stanowi to impuls dla twórczego myślenia i eksperymentowania, aby w efekcie nie powstał kolejny hołd, ale oryginalny i niestereotypowy utwór literacki.

To zadziwiające jak różnie można przedstawić tą samą osobę. Z jednej strony tak subtelnie i delikatnie, a z drugiej tak rzeczowo i dobitnie. “Gloria victis” Elizy Orzeszkowej i “Kompleks polski” Tadeusza Konwickiego dowodzą wręcz doskonale, że wspólny bohater dzieła literackiego w żaden sposób nie determinuje jego formy. Wprost przeciwnie wydaje się, że stanowi to impuls dla twórczego myślenia i eksperymentowania, aby w efekcie nie powstał kolejny hołd, ale oryginalny i niestereotypowy utwór literacki. Taki swoisty eksperyment literacki obserwujemy w przypadku utworu Elizy Orzeszkowej, gdzie autorka stara się zbudować poprzez personifikację drzew oraz zastosowanie retrospekcji i nawiązań do historii, cyt. “Czy Leonidas wiedział, że gdy wąwóz termopilski trupami hufca swego zasypie, stopa niewoli greckiej nie dosięże!” coś całkowicie nowego. Jak widać w przytoczony fragmencie tekstu w pełni jej się to udało. Powstało niepowtarzalne dzieło literackie, które przełamało pozytywistyczne kanony. “Kompleks polski” Tadusza Konwickiego wydaje się całkowicie odmienny od dzieła E. Orzeszkowej, jakby mniej delikatny. Wręcz emanuje on swą rzetelnością opisów (ba … nawet brzydotą) przez umiejętne zastosowanie epitetów, cyt. “W mętnej, sczerniałej tafli zobaczył swoje odbicie: niewielkiego, chudego mężczyzny w drucianych okularach.” Jednak przedstawiony fragment utworu można podzielić na dwie odrębne części, przy czym rzeczony opis stanowi niejako element tworzący nastrój, powagę i beznadzieję sytuacji. W przypadku “Gloria victis” brak takiego rozgraniczenia, ponieważ tworzenie tła emocjonalnego jest tu poprzeplatane z przedstawieniem samego bohatera. Oba utwory oprócz stylizacji i sposobu opisywania świata przedstawionego, różni jednak przede wszystkim kreacja samego bohatera. Romuald Traugutt w utworze E. Orzeszkowej to bohater i męczennik zarazem, który jednak wydaję się stawiać mężnie czoła wszystkim przeciwnościom losu. Bardzo trafne wydaje się tu użycie metafory, cyt. “(…) wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego poszedł za idącym ziemią tą słupem ognisty i w nim zgorzał.” Od razu staje nam przed oczami obraz Jezusa dźwigającego krzyż ku odkupieniu wszystkich ludzi. Gloryfikuje to postać Traugutta, a wręcz czyni świętym, cyt. “człowiek świętego imienia”. W utworze T. Konwickiego także występuje motyw krzyża, cyt. “Trzy szubienice jak trzy krzyże.” Jednak porównanie to stanowi jedynie jeden z elementów skomplikowanej, ale bardzo rozchwianej budowli, na której szczycie stoi nasz bohater - Romuald Traugutt. Człowiek pełen wewnętrznych wątpliwości i smutku. Tak, to po prostu człowiek, dumny przedstawiciel naszego gatunku, ze wszystkimi naszymi wadami i zaletami. Żaden święty, tylko uwikłany w zawieruchę historii zagubiony mężczyzna, który już nie jest anonimową jednostką, ale przywódcą. Ten bohater z przymusu wydaje się być wewnętrznie rozdarty przez dwa sprzeczne uczucia: strach przed śmiercią i potrzebę zrealizowania pokładanych w nim nadziei. Tych sprzeczności dążeń dowodzą ironiczne wypowiedzi bohatera, cyt. “(…) oddadzą jutro paszport i pojadę do Warszawy objąć dyktaturę nie istniejącego państwa.” Oraz epatujące z tej postaci smutek i rozgoryczenie. Elementem wspólnym dla obu utworów jest ogromne znaczenie personifikacji w procesie kreowania postaci bohatera. W utworze “Gloria victis” to drzewa poprzez retrospekcję opowiadają o dawnym męczenniku narodu. Tym samym czyni to opis bardzo poetyckim, jakby krzyczały do nas dawne obrazy z przeszłości. Tymczasem u T. Konwickiego obserwatorem wydarzeń wydaje się być całe miasto, cyt. “miasto warowało przyczajone (…)”, to ono swym zimnym okiem patrzy na dramat bohatera. Nie ocenia, nie chwali, ale patrzy. Tym samym potęgowana jest atmosfera wyobcowania tej nieszczęsnej jednostki, a my możemy choć w części zrozumieć co czuł Traugutt w obliczu niepewnej przyszłości. A więc “(…) dlaczego świętym jest to imię”, zadaje pytanie w swym dziele Eliza Orzeszkowa. To chyba oczywiste, bo czy ktoś z nas byłby w stanie wyrzec się wszystkiego i zdecydować się na pewną śmierć. Chyba nieliczni. A jednak Traugutt dokonał tego. Niezależnie od sposobu literackiej kreacji bohatera wyłania się przed naszymi oczami obraz człowieka umęczonego, trochę może pionka w wielkiej grze, ale na pewno dzielnego patrioty. Godny pochwały jest przede wszystkim upór Traugutta w dążeniu do celu, co możemy zaobserwować w obu fragmentach. Jednak należy pamiętać, że takie zachowanie wymaga bardzo głębokiej motywacji. A czy poczucie patriotyzmu może spełniać to założenie. Cóż jak pisał T. Konwicki “(…) tak mogło być”, i co najprawdopodobniej dziwne dla nas żyjących w dwudziestym pierwszym wieku, pewnie było.