Rola muzeum. Pomiędzy ekspozycją, a prawdą na przykładzie muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej.

Rola muzeum w dzisiejszym świecie staje się coraz bardziej enigmatyczna. Dużo mówi się o znaczeniu jakie ma instytucja muzeum w kulturze, edukacji, turystyce, czy nawet krajoznawstwie. Żeby zbliżyć się do problemu związanego z działaniem muzeów do określenia ich roli przyjmuję definicję zawartą w polskim systemie prawnym: „Muzeum jest jednostką organizacyjną nienastawioną na osiąganie zysku, której celem jest gromadzenie i trwała ochrona dóbr naturalnego i kulturalnego dziedzictwa ludzkości o charakterze materialnym i niematerialnym, informowanie o wartościach i treściach gromadzonych zbiorów, upowszechnianie podstawowych wartości historii, nauki i kultury polskiej oraz światowej, kształtowanie wrażliwości poznawczej i estetycznej oraz umożliwianie korzystania ze zgromadzonych zbiorów.

Rola muzeum w dzisiejszym świecie staje się coraz bardziej enigmatyczna. Dużo mówi się o znaczeniu jakie ma instytucja muzeum w kulturze, edukacji, turystyce, czy nawet krajoznawstwie. Żeby zbliżyć się do problemu związanego z działaniem muzeów do określenia ich roli przyjmuję definicję zawartą w polskim systemie prawnym: „Muzeum jest jednostką organizacyjną nienastawioną na osiąganie zysku, której celem jest gromadzenie i trwała ochrona dóbr naturalnego i kulturalnego dziedzictwa ludzkości o charakterze materialnym i niematerialnym, informowanie o wartościach i treściach gromadzonych zbiorów, upowszechnianie podstawowych wartości historii, nauki i kultury polskiej oraz światowej, kształtowanie wrażliwości poznawczej i estetycznej oraz umożliwianie korzystania ze zgromadzonych zbiorów."
Przedmiotem tej pracy, w kontekście analizy roli muzeum i wywiązywania się muzeów z narzuconych na nie zadań i oczekiwań, będzie ocena działania muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej, które posłuży za exemplum trudności, z którymi boryka się, w większym lub mniejszym stopniu, znaczna liczba instytucji muzealnych. Zofia Kossak jest uznawana za jedną z najwybitniejszych twórców powieści historycznej w Polsce, głównie za cykl powieści „Krzyżowcy”. Była współzałożycielką Frontu Odrodzenia Polski i Żegoty, odznaczona Orderem Odrodzenia Polski, uczestniczka Powstania warszawskiego, przeżyła pobyt w obozie zagłady w Auschwitz. Jedyną rzeczą, która rzuca się cieniem na jej historię jest zarzucany jej antysemityzm, który sprawił, że przylgnęła do niej łatka „antysemitki, która pomagała żydom”. Muzeum jej poświęcone, otworzone przez jej męża Zygmunta Szatkowskiego, jest prowadzone do dzisiaj przez jej rodzinę i mieści się w domku, obok starego dworu, w którym mieszkała pisarka, a który spłonął w 1945 roku. Muzeum samo określa się jako muzeum biograficzne. W jego ekspozycję wchodzą: „pokój biograficzny”, czyli dawna sypialnia, w której znajdują się meble, zdjęcia i metryka urodzenia pisarki; gabinet Zofii Kossak, urządzony jak za jej życia, a także obrazy i popiersie pisarki; jadalnia, w której wiszą obrazy autorstwa Witkacego i zdjęcia rodziny Zofii Kossak; kuchnia, urządzona pamiątkami rodzinnymi. W skład muzeum wchodzi także korytarz, w którym urządzane są wystawy czasowe. Pierwszym spostrzeżeniem, które narzuca się od razu po zapoznaniu się z ofertą muzeum, jest nonsensowność przedstawiania go jako „biograficznego”. Osoba , która nie zna Zofii Kossak, ani jej historii, nie dowiedziałaby po wizycie w nim jej dokładnej biografii. Zbiory są raczej zgrupowaniem pamiątek po pisarce niż rzeczywistym przedstawieniem biogramu Zofii Kossak. Muzeum to z pewnością nie jest nastawione na zysk, wizyta pojedynczej osoby kosztuje pięć złotych, więc zostaje spełniony pierwszy stawiany w ustawie wymóg dotyczący działania muzeów, również funkcja gromadzenia i ochrony dóbr dziedzictwa kulturalnego zostaje spełniona. Informowanie o treściach i wartościach wydaje się być, w tym przypadku, kwestią jasną, wszystkie eksponaty są opisanie i jasno powiązane z Zofią Kossak i jej rodziną co teoretycznie wyczerpuje prawnie nałożone wymagania. Kształtowanie wrażliwości poznawczej jest tutaj newralgiczną kwestią, z jednej strony muzeum zbliża postać pisarki do zwiedzającego, z drugiej strony jednak nie mówi o niej nic więcej niż rzeczy powszechnie wiadome, jednak wpisuje się ono w odgórny wymóg. Ostatnia kwestia, czyli umożliwienie korzystania ze zbiorów, jest również spełniona – muzeum udostępnia je m.in. studentom do pisania prac. Pomimo tego, że muzeum formalnie wyczerpuje nałożone na nie wymagania trudno mieć pozytywne wrażenia po wizycie w nim. Osoby znające pobieżnie biografię Zofii Kossak nie dowiedzą się w nim nic ponadto co już wiedzą, a jedynymi interesującymi eksponatami mogą być pamiątki po niej. Muzeum nie rozszerza wiedzy „przeciętnych” odwiedzających (np. wycieczki szkolne), a wizytujących dobrze znających historię może irytować infantylnością ekspozycji. Oczywiście pominięcie kwestii kontrowersyjnych w życiu Zofii Kossak nie jest zaskakujące. Muzeum jest prowadzone przez jej rodzinę, nie dziwi więc, że stara się tworzyć jak najlepszy wizerunek pisarki. Wydaje się jednak, że poruszenie wątku antysemityzmu Kossak i skonfrontowanie go z jej faktycznymi działaniami na rzecz społeczności semickiej mogłoby stworzyć obraz prawdziwie fascynującej osoby, a także pozwoliłoby skonfrontować zwiedzających z naprawdę problematycznymi kwestiami w skali polskiej historii co znacząco zwiększyłoby wartość takiej wizyty.
Niestety wydaje się, że w sytuacji, w której za prowadzenie muzeum odpowiada rodzina Zofii Kossak nie ma szans na zmianę sposobu działania muzeum. Oczywiście pomimo swoich wad nie można odmawiać wartości zgromadzonym w nim eksponatom, zwłaszcza, wspominanym już, obrazom Witkacego ale również pięknym meblom i rzeczom które należały do pisarki. Wybrałem przykład tego muzeum by dotknąć problemu, który dotyczy wielu innych muzeów, przykładowo również muzeum poświęconego Henrykowi Sienkiewiczowi, a który sprawia, że potencjalni zwiedzający kompletnie nie są zainteresowani wizytą w nich. Na największy problem wyrasta złe zarządzanie ośrodkiem, który nie ma argumentów by przyciągnąć do siebie hipotetycznych chętnych. Być może takie podejście do kierowania placówką wynika z tego, że muzea nie muszą być rentowne. Oczywiście trudno sobie wyobrazić żeby muzea musiały na siebie zarabiać, okazałoby się to skazaniem na zamknięcie ogromniej ilości małych ośrodków, jednak brak motywacji i ambicji do uczynienia muzeów popularnymi, np. przez prowokujące eksponaty, lub zorganizowanie debat, zwłaszcza na trudne i kontrowersyjne tematy , sprawia, że wiele placówek po prostu trwa z minimalną liczbą odwiedzin. Bardzo dobrze różnicę w zarządzaniu muzeami widać porównując mniejsze ośrodki, takie jak muzeum Zofii Kossak, z nowocześnie zarządzanymi muzeami w dużych miastach. Główną różnicą, oczywiście poza skalą pieniędzy wydawaną na promocję wystaw, jest sposób zarządzania. Dobre muzea są w większości już zarządzane w sposób profesjonalny i zorganizowany, a nie prowadzone na zasadzie małego rodzinnego „biznesu” w celu pielęgnowania pamięci po bliskich. Główną różnicą nie jest tu kwestia możliwości promocji tylko pomysłu na prowadzenie muzeum. Właśnie przez brak idei jest coraz więcej „skansenów” bez nadziei na poprawę swojej sytuacji i liczących na kilka zorganizowanych wycieczek w ciągu roku, głównie przez szkoły. Małe muzea mają oczywiście szansę na ciekawe działanie i promowanie się. Idealnym przykładem może być projekt „Małe muzea, duże historie” wspierający muzea działające lokalnie i tematycznie. Nie należy wszakże zapominać, że często pielęgnowanie lokalności jest już wartością samą w sobie i decyduje o specyficznym znaczeniu takiej instytucji w regionie, co mogłoby być niemożliwe gdyby nie ich konkretne osadzenie w miejscowej przestrzeni.