O tym jak Izabela Łęcka postrzegała świat i ludzi.

Izabela Łęcka to przedstawicielka świata arystokratycznego. Prus ukazał w “Lalce” środowisko arystokracji jako grupę, która prowadzi próżniaczy styl życia, bawi się, marnuje czas. Nie robi nic pożytecznego, czas spędza na podróżach, rautach, balach, wystawach i przedstawieniach teatralnych. Arystokracja nie prezentuje sobą niczego wartościowego. “Od południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano się w magazynach. Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem, w czasie obiadu i po obiedzie. Potem jechano na koncert lub do teatru, ażeby tam zobaczyć inny sztuczny świat, gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują, ale za to wciąż gadają sami do siebie- gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek, zabity przez męża w piątym akcie, na drugi dzień zmartwychwstaje w pierwszym akcie, ażeby popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące.

Izabela Łęcka to przedstawicielka świata arystokratycznego. Prus ukazał w “Lalce” środowisko arystokracji jako grupę, która prowadzi próżniaczy styl życia, bawi się, marnuje czas. Nie robi nic pożytecznego, czas spędza na podróżach, rautach, balach, wystawach i przedstawieniach teatralnych. Arystokracja nie prezentuje sobą niczego wartościowego. “Od południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano się w magazynach. Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem, w czasie obiadu i po obiedzie. Potem jechano na koncert lub do teatru, ażeby tam zobaczyć inny sztuczny świat, gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują, ale za to wciąż gadają sami do siebie- gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek, zabity przez męża w piątym akcie, na drugi dzień zmartwychwstaje w pierwszym akcie, ażeby popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące. Po wyjściu z teatru znowu zbierano się w salonach, gdzie służba roznosiła zimne i gorące napoje, najęci artyści śpiewali, młode mężatki słuchały opowiadań porąbanego kapitana o murzyńskiej księżniczce, panny rozmawiały z poetami o powinowactwie dusz, starsi panowie wykładali inżynierom swoje poglądy na inżynierią, a damy w średnim wieku półsłówkami i spojrzeniami walczyły między sobą o podróżnika, który jadł ludzkie mięso. Potem zasiadano do kolacji, gdzie usta jadły, żołądki trawiły, a buciki rozmawiały o uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów niezawrotnych. A potem - rozjeżdżano się, ażeby w śnie rzeczywistym nabrać sił do snu życia.” Łęcka przejęła najgorsze cechy swej warstwy. Kobieta piękna, o wspaniałych manierach. Kobieta anioł, o niesamowitej urodzie. “Panna Izabela była niepospolicie piękną kobietą. Wszystko w niej było oryginalne i doskonałe. Wzrost więcej niż średni, bardzo kształtna figura, bujne włosy blond z odcieniem popielatym, nosek prosty, usta trochę odchylone, zęby perłowe, ręce i stopy modelowe. Szczególne wrażenie robiły jej oczy, niekiedy ciemne i rozmarzone, niekiedy pełne iskier wesołości, czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód.

Uderzająca była gra jej fizjognomii. Kiedy mówiła, mówiły jej usta, brwi, nozdrza, ręce, cała postawa, a nade wszystko oczy, którymi zdawało się, że chce przelać swoją duszę w słuchacza. Kiedy słuchała, zdawało się, że chce wypić duszę z opowiadającego. Jej oczy umiały tulić, pieścić, płakać bez łez, palić i mrozić. Niekiedy można było myśleć, że rozmarzona otoczy kogoś rękoma i oprze mu głowę na ramieniu; lecz gdy szczęśliwy topniał z rozkoszy, nagle wykonywała jakiś ruch, który mówił, że schwycić jej niepodobna, gdyż albo wymknie się, albo odepchnie, albo po prostu każe lokajowi wyprowadzić wielbiciela za drzwi…”

Izabela miała wysokie mniemanie o sobie, czuła się wyższa, była dumna i wyniosła. Ludzi traktowała z pogardą, nie szanowała ich. Wychowana była w luksusach, gardziła pracą, nie znała realnego świata i nie chciała go poznać. Panna Izabela jest typową przedstawicielką arystokratycznego rodu. Ważne było dla niej pochodzenie arystokratyczne, to było kryterium, którym oceniała ludzi. Była chłodna, przyzwyczajona do życia w bogactwie. Przez lata przyzwyczaiła się do luksusów, którymi była otoczona, nic nie robiła, godzinami wpatrywała się w reprodukcję posągu Apollona, podróżowała po Europie. “Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim, ale - nadnaturalnym. Sypiała w puchach, odziewała się w jedwabie i hafty, siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach, piła z kryształów, jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto.

Dla niej nie istniały pory roku, tylko wiekuista wiosna, pełna łagodnego światła, żywych kwiatów i woni. Nie istniały pory dnia, gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano, a jadała obiad o drugiej po północy. Nie istniały różnice położeń geograficznych, gdyż w Paryżu, Wiedniu, Rzymie, Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie, te same obyczaje, te same sprzęty, a nawet te same potrawy: zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego, ostrygi z Morza Północnego, ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego, zwierzyna ze wszystkich krajów, owoce ze wszystkich części świata. Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości, gdyż krzesła jej podsuwano, talerze podawano, ją samą na ulicy wieziono, na schody wprowadzano, na góry wnoszono.

Woalka chroniła ją od wiatru, kareta od deszczu, sobole od zimna, parasolka i rękawiczki od słońca. I tak żyła z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, wyższa nad ludzi, a nawet nad prawa natury. Dwa razy spotkała ją straszna burza, raz w Alpach, drugi - na Morzu Śródziemnym. Truchleli najodważniejsi, ale panna Izabela ze śmiechem przysłuchiwała się łoskotowi druzgotanych skał i trzeszczeniu okrętu, ani przypuszczając możliwości niebezpieczeństwa. Natura urządziła dla niej piękne widowisko z piorunów, kamieni i morskiego odmętu, jak w innym czasie pokazała jej księżyc nad Jeziorem Genewskim albo nad wodospadem Renu rozdarła chmury, które zakrywały słońce. To samo przecie robią co dzień maszyniści teatrów i nawet w zdenerwowanych damach nie wywołują obawy.”

Łęcka to salonowa lalka, wiedzie pasożytniczy tryb życia, jest niechętna jakiekolwiek pracy. Mężczyźni za nią szaleją, ona chce być adorowana, jest femme fatale. Zimna i nieczuła jak lalka, niezdolna do głębokiego uczucia, miłość traktuje jako zabawę, uczucia są dla niej igraszką. “Była już zdecydowana wyjść za mąż, pod tym wszakże warunkiem, aby przyszły towarzysz - podobał się jej, miał piękne nazwisko i odpowiedni majątek. Rzeczywiście, trafiali się jej ludzie piękni, majętni i utytułowani; na nieszczęście jednak, żaden nie łączył w sobie wszystkich trzech warunków, więc - znowu upłynęło kilka lat.“Jest postacią o psychice spaczonej, na zewnątrz odkrywa wytworne maniery, a wewnątrz jest pustą pannicą. Interesuje się tylko sobą, lub majątkiem ojca. Interesuje ją jej warstwa społeczna, uważa, że świat jest stworzony wyłącznie dla niej i dla arystokracji. “Rozumiejąc, że wielki świat jest wyższym światem, panna Izabela dowiedziała się powoli, że do tych wyżyn wzbić się można i stale na nich przebywać tylko za pomocą dwóch skrzydeł : urodzenia i majątku. Urodzenie zaś i majątek są przywiązane do pewnych wybranych familii, jak kwiat i owoc pomarańczy do pomarańczowego drzewa.“Jest egoistką, nie potrafi wyrzec się czegokolwiek na korzyść innych. Nawet działalność filantropijna, której się podejmuje nie jest podyktowana sercem, ale chęcią błyszczenia w towarzystwie i pokazania się. Jest okazją do zachwytu nad urodą i manierami Łęckiej. Izabela wszystko robi na pokaz lub z wyrachowania. Wokulski ulegał coraz silniej miłosnej fascynacji Izabelą. Ona jednak nie doceniała jego starań, gardziła jego uczuciami, traktowała go z niechęcią i z wyrachowaniem. Wokulski był dla niej zwyczajnym kupcem. Traktowała go nieprzyjaźnie z powodu braku arystokratycznego pochodzenia, miała do niego uprzedzenia. Nie potrafiła docenić jego dobrego serca, ani uczucia jakim ją obdarzył. Łęcka w końcu zdecydowała się przyjąć zaręczyny Stanisława, ale zrobiła to z wyrachowania i dla własnych korzyści. Gdy ojciec Izabeli stracił majątek, Łęcka nie potrafiła zrezygnować z życia w bogactwie, do którego była przyzwyczajona od dziecka. Była lalką do kupienia, za cenę życia w luksusie godzi się sprzedać. Wokulski był wtedy coraz bardziej doceniany i miał pieniądze, co było dla Izabeli najważniejsze. Izabela zaręczyła się z Wokulskim ze względu na trudną sytuację materialną ojca, nie potrafiła jednak szanować tego człowieka, który ją uwielbiał i kochał. Świat był dla Izabeli “zaczarowanym ogrodem”,a ona jest “boginią czy nimfą uwięziona w formy cielesne”. Łęcka nie interesuje się otaczającym ją światem, nie rozumie go i nie chce go poznać. Nie jest zdolna do głębszych uczuć, woli Starskiego, bo pochodzi z arystokratycznego rodu, choć jest bawidamkiem. Nie docenia oddania Wokulskiego, zainteresowana jest mężczyznami nic nie wartymi, chce być adorowana i uwielbiana. Jest zimna i wyrachowana w uczuciach, “Wokulski dla niej to człowiek niższy, gdyż nie pochodzi ze sfery arystokratycznej (…) niepociągający jako typ (…) wreszcie jako kupiec jest wcieleniem strasznej, odpychającej prozy” (Z. Szweykowski, “Twórczość Bolesława Prusa”, Warszawa 1959, s. 152).

Izabela wszystkich traktuje z pogardą, czuje się wyższa. Jej osobowość ukształtował świat, w którym się wychowała. Łęcka nie rozumie przyczyn upadku swojej rodziny i straty majątku, nadal chce żyć w luksusach. Bankructwo ojca ujawnia jej niezdolność do uczuć. Była nieprzystępna, odrzuciła wielu starających się o jej rękę, pozostali jej tylko dwaj starzy, ale bogaci kandydaci. Był też Wokulski, szaleńczo w niej zakochany, ale Izabela bawiła się jego uczuciami. Była skłonna zaakceptować Wokulskiego ku wygodzie jej życia, jako wiernego sługę. “Gdyby Wokulski był takim podróżnikiem, a przynajmniej górnikiem, który zrobił miliony, dziesięć lat mieszkając pod ziemią!… Ale on był tylko kupcem, w dodatku - galanteryjnym!… Nie umiał nawet po angielsku, co chwilę odzywał się w nim dorobkiewicz, który w młodym wieku restauracyjnym gościom przynosił jedzenie z kuchni. Taki człowiek, co najwyżej, mógł by być dobrym doradcą, nawet nieocenionym przyjacielem (w gabinecie, gdy nie ma gości). Nawet… mężem, boć spotykają ludzi straszne nieszczęścia. Ale kochankiem… No, to byłoby po prostu śmieszne… W razie potrzeby najarystokratyczniejsze damy kąpią się w błotnych wannach; lecz bawić się w błocie mógłby tylko szaleniec.” (…) “Panna Izabela kilka razy spotkała Wokulskiego w Łazienkach i nawet raczyła odpowiadać na jego ukłony. Między zielonymi drzewami i obok posągów grubianin ten wydał jej się znowu innym aniżeli za kontuarem sklepu. Gdybyż on miał dobra ziemskie, z parkiem, pałacem, sadzawką ?…” Na wieść, że nabywcą domu Łęckich jest Wokulski, Izabela czuje się oburzona, atakuje za to Stanisława. Poniża Wokulskiego, w jego towarzystwie rozmawia ze Starskim po angielsku, by dać mu do zrozumienia, że nie pasuje on do ich środowiska. Nie zdaje sobie sprawy, że Wokulski to człowiek inteligentny i zna język angielski. Wokulski nie był tego świadomy, że ukochana kobieta jest zimna i niezdolną do uczuć pannicą. Łęcka doprowadziła go do upadku psychicznego, odebrała mu chęć do życia. Wokulski nie mógł spełnić uczucia do Izabeli. Starał się wejść w środowisko arystokracji, grał w karty z hrabiami, kupił odm, klacz wyścigową, pojedynkował się z baronem Krzeszowskim, robił to wszystko dla Łęckiej, by zbliżyć się do niej. Idealizował miłość i kobietę swego serca. Ta kobieta jednak nie była zdolna do normalnego uczucia. W końcu rozważa możliwość ślubu z Wokulskim, który jest coraz bardziej cenionym w jej sferze. Gdy Stanisław podsłucha rozmowę Izabeli i Starskiego uświadomi sobie prawdziwą naturę uwielbianej kobiety. Już nie chciał wiązać się z Łęcką. Izabela doprowadziła Wokulskiego do próby samobójczej, zostawiła go w poczuciu pustki i rozgoryczenia. Była to miłość destrukcyjna, decydowała o życiu i planach Wokulskiego. Izabela Łęcka postanowiła opuścić kraj i spędzić życie w klasztorze. Bohaterka ponosi klęskę.