Czy wartość człowieka jest zależna od warunków, w których egzystuje jednostka? Analiza wybranych dzieł literatury współczesnej

Biblia mówi jednoznacznie, że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga. Musi więc zawierać w sobie boski pierwiastek. Jednak kiedy słyszymy o bestialskich zbrodniach, niezwykle trudno uwierzyć w tą prawdę. W jeszcze większym stopniu przekonanie to zniwelowały okrucieństwa dwóch ostatnich wojen. Niełatwo wierzyć na słowo, że ludzie są dobrzy, skoro dopuszczają się takich przerażających rzeczy. Oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że różnimy się od zwierząt, ale wyznaczniki człowieczeństwa trudno podać. Wydarzenia historyczne ostatniego wieku jeszcze pogłębiły tą niepewność.

Biblia mówi jednoznacznie, że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga. Musi więc zawierać w sobie boski pierwiastek. Jednak kiedy słyszymy o bestialskich zbrodniach, niezwykle trudno uwierzyć w tą prawdę. W jeszcze większym stopniu przekonanie to zniwelowały okrucieństwa dwóch ostatnich wojen. Niełatwo wierzyć na słowo, że ludzie są dobrzy, skoro dopuszczają się takich przerażających rzeczy. Oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że różnimy się od zwierząt, ale wyznaczniki człowieczeństwa trudno podać. Wydarzenia historyczne ostatniego wieku jeszcze pogłębiły tą niepewność. Wojny poddały miliony ludzi straszliwej próbie i niewielu wyszło z niej zwycięsko. Działania zbrojne, okupacje pokazały jak słaby potrafi być człowiek. Jego psychika szybko się zmienia pod wpływem niepokojących okoliczności zewnętrznych. Spoglądanie wiele razy na obrazy zbrodni niweluje ostrą granicę, która kiedyś oddzielała dobro od zła. Wkrótce coraz mocniej formułowano pytanie, czy człowieczeństwo, humanitaryzm zależne są od warunków, w jakich żyją ludzie. Inaczej trudno wyjaśnić postępowanie dyktatorów ostatniego stulecia: Hitlera i Stalina. Poza tym zastanawia łatwość z jaką tysiące osób przyjęło totalitarne idee i poszło za ich głosicielami. Literatura polska ciągle powraca do tych pytań i wątpliwości i poszukuje zadawalających odpowiedzi. Dzięki książkom można chociaż w niewielki stopniu poznać piekło, które faszyści zgotowali mieszkańcom Europy i wyobrazić sobie reakcje poszczególnych jednostek, którym przyszło żyć w takich brutalnych czasach.

Tadeusz Borowski zdołał przedstawić bardzo przerażający obraz tych dni. Przedstawia bez ogródek losy zwyczajnych ludzi, którzy znaleźli się w obozach koncentracyjnych. Akcentuje zwłaszcza zmiany, jakie mają miejsce tuż po przekroczeniu bram tego nieludzkiego świata. Człowiek wtedy wyzwala w sobie mechanizm przetrwania i tylko dzięki instynktowi życia może przystosować się do tak ekstremalnych warunków. W obozie wszelkie wartości zostają zepchnięte na plan dalszy. Każdy zobligowany jest niejako tylko walczyć o swoje istnienie, a cele innych są całkowicie nieistotne. Z góry bowiem było wiadomo, że każdy odruch serca przybliża własną zagładę. Humanitaryzm w podejściu do innych współwięźniów powodował tragiczne konsekwencje. Starszą kobietę, która bierze niemowlę, spotyka niechybna śmierć. Mówi o tym opowiadanie “Proszę państwa do gazu”. Trudno więc oczekiwać, by ofiarowano sobie wzajemną pomoc, skoro taką cenę trzeba za nią zapłacić. Zamknięci na małym obszarze, wyznaczonym przez kolczasty drut, stłoczeni w ciasnych celach, śpiący na wąskich pryczach bardzo szybko poznali reguły tego “kamiennego świata”. Skoro szansę na przetrwanie mają jedynie najsilniejsi, to trzeba zapomnieć o ludzkich odruchach. Wyrzuty sumienia są zagłuszane tak skutecznie, że niektórzy bez zmrużenia oka wydają na śmierć bliskiego sobie niegdyś człowieka. Takie uczucia jak przyjaźń, miłość stają się rzadkością. Dominuje straszliwa walka o zdobycie jakiegokolwiek pożywienia czy lepszej pracy. Szczytem marzeń jest znalezienie się w szpitalu, bowiem tam warunki były znacznie lepsze. Zdecydowana większość nie myślała o buncie czy ucieczce, ich całkowita energia była skupiona na przeżyciu danego dnia. Nikt nie wybiegał daleko w przyszłość.

W obozie przede wszystkim obowiązywał bezwzględny egoizm. Dominowało prawo silniejszego. Faszyści sprowadzili ludzi do poziomu zwykłych maszyn, które muszą wykonać ściśle określoną pracę. Przy czym liczyła się tylko wydajność, a więc eliminowano wszelkie zbędne wydatki. Zminimalizowano racje żywnościowe oraz zmuszano więźniów do katorżniczej pracy. Takie zachowanie nazistów powodowało straszliwe wyniszczenie organizmu i nawet ci najtwardsi nie byli w stanie tego przetrwać. Jednak największe spustoszenie miało miejsce w ludzkiej psychice. Pozbawieni godności, szacunku należnego człowiekowi, figurujący jako numer ewidencyjny, szybciej się załamywali. Sięgano po bardzo brutalne metody, aby wychować sobie pokornych. Nawet ograniczano i umożliwiano zaspokojenie elementarnych potrzeb fizjologicznych. “Odczłowieczeni”, skrajnie wyczerpani fizycznie i psychicznie, nie mogli liczyć na szybką zmianę rzeczywistości. Jednak największym kłopotem było zdobycie odpowiednich racji żywnościowych, tak aby przetrwać. Walkę z głodem prowadzono na wiele sposobów, nierzadko uczciwych. Najstraszniejsze było to, że kiedy niedostatek pokarmu trwał przez dłuższy czas, patrzono na innego człowieka “jak na obiekt do zjedzenia”. Takie wyznanie poraża i pokazuje z całą mocą przerażające realia ówczesnego życia. Nie miały one nic wspólnego z wartościami wyznawanymi współcześnie. Skoro głód jest tak dojmujący, trudno liczyć, aby człowiek zajmowała się czymś innym, np. abstrakcyjnymi ideami. Wtedy na pierwszym miejscu stawiane są potrzeby własnego żołądka. Ta prawda może przygnębiać, ale nie sposób walczyć z nią. Wnioski te formułowali bowiem ludzie, którzy sami przeszli przez piekło obozów. Borowski był jednym z takich uwięzionych, ma więc prawo przekazywać pełny obraz tamtych tragicznych dni, nawet gdy on jest nieprzyjemny. Ludzie powinni bowiem zrobić wszystko, aby wspomniane sytuacje nigdy więcej się nie powtórzyły. Nam wychowanym w zupełnie innych warunkach wprost trudno uwierzyć, że szczytem marzeń było najedzenie się do syta. O tym myśleli m. in. ci, którzy byli przeznaczeni na śmierć w komorach gazowych. Następował proces “lagrowania”, stopniowego odczłowieczania jednostki, a więc pozbawiania jej ludzkich odruchów i ograniczania do walki o zaspokajanie elementarnych potrzeb fizjologicznych. Towarzyszyło temu wyzbycie się wyższych idei i uczuć. Stopniowo zabijano potrzebę miłości, zagłuszano wartości moralne. Po jakimś czasie, w miejscu wcześniejszego wewnętrznego konfliktu między dawnym i nowym światem, pojawiło się zniwelowanie granicy dzielącej dobro od zła. Nic więc dziwnego, że w końcu Borowski zaczyna się zastanawiać: “Czy my jesteśmy ludzie dobrzy”. To co przeżył doprowadziło bowiem do zniszczenia biblijnej wizji człowieka stworzonego na obraz Wszechmocnego. Tyle wokół nienawiści, cierpienia, że trudno uwierzyć w istnienie dobra. Poza tym zanika zdolność odczuwania współczucia. Kiedy zacierają się różnice między katem i ofiarą, wprost niemożliwe staje się sformułowanie wiarygodnych ocen. Rzeczywistość w widoczny sposób zmiażdżyła dotychczasową etykę. Wobec braku jasnych kryteriów wartościowania niemożliwe jest wskazanie spójnych reguł potępiania. Cały dotychczasowy świat zachwiał się w posadach i trzeba niejako stworzyć go od nowa. Na to nie ma jednak teraz czasu i miejsca. Warunki obozowe nie sprzyjają takim usiłowaniom. Poza tym kiedy co dzień każdy styka się z poniżaniem, torturami, agresją Niemców nie sposób wtedy rozważać dylematy etyczne. Najważniejsza jest jednostkowa walka o przetrwanie.

Najwyżej w hierarchii obozowej znajdują się ci, którzy przebywają tam najdłużej. Świadczy to, że doskonale przystosowali się do trudnych okoliczności i potrafią wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję by poprawić swój byt. Nierzadko przy tym ze szkodą dla słabszych towarzyszy. Co o najdłuższym stażu budzą powszechny szacunek, a nawet podziw. Zasadniczo ich sytuacja znacznie jest lepsza od doli pozostałych. Rzadko też cierpią głód. Dobrze radzili sobie także kucharze, czy sanitariusze. Natomiast najniżej w obozowej hierarchii znajdują się tzw. muzułmanie. Byli to ludzie w bardzo złej kondycji psychofizycznej, wręcz zagłodzeni, wycieńczeni. Ponieważ już nie mogli wydajnie pracować, więc w każdej chwili groziła im śmierć w komorze gazowej. Nikt się z nimi nie liczy, a ich zagłada nie powoduje nawet najmniejszego poruszenia. Porażająca jest obojętność pozostałych współwięźniów. Niemcy starali się robić wszystko, aby przybywający z nowymi transportami, nie znali całej prawdy o tym, co wkrótce nastąpi. W komorach gazowych zamontowano elementy sygnalizujące, że to jest łaźnia. Niektórzy do samego końca nie poznali prawdy. Aby stworzyć pozory normalnego życia w obozie stworzono orkiestrę, bibliotekę, a co jakiś czas odbywały się mecze piłki nożnej i zawody bokserskie. Działał również dom publiczny. Naziści przeprowadzili eksterminację Żydów i innych narodów na niespotykaną wcześniej skalę.

Z podobnym okrucieństwem działali na terenach okupowanych. Do straszliwych scen dochodziło na ulicach Warszawy. Wiemy to na podstawie opowiadania “Pożegnanie z Marią”. Także w stolicy zaszły duże zmiany. Wytworzyły się specyficzne układy społeczne. Mieszkańcy zajmowali się przede wszystkim handlem, gdyż ta działalność była najbardziej opłacalna i pozwalała przetrwać czas wojny. Obrót towarów nie miał wiele wspólnego z uczciwą wymianą, ponieważ nierzadko wiązał się z kradzieżami, łapówkami. Aby móc prowadzić prawdziwe interesy i na nich zarabiać należało wejść w układy z najeźdźcą. Jednak tylko takie formy postępowania, pozwalały przetrwać najgorszy czas. Nawet Tadeusz musiał dostosował się do zmienionych reguł gry i zaakceptować nowe warunki. Kradł, oszukiwał, produkował bimber, ale tylko w ten sposób mógł przeżyć. Także kobiety musiały się włączyć w nową formę egzystencji, dlatego jego ukochana - Maria rozwozi alkohol. Jednak czyż można oceniać źle tych ludzi, skoro warunki były takie niesprzyjające? Wydaje się, że nie można przykładać do nich współczesnych miar wartościowania. Normy moralne zostały zepchnięte na plan dalszy w momencie wybuchu wojny. Dominowało bezprawie, anarchia i oszustwo. Życie w ciągłym, nieustannym strachu nie pozwalało normalnie funkcjonować. Aby nie stracić młodego pokolenia, powstała tajna organizacja szkolnictwa. Chciano w ten sposób zachować polskość i wykorzystać naturalny pęd młodych ludzi do wiedzy. Wszystko to musiało mieć formę zakonspirowaną. Należy podziwiać tych ludzi, którzy się nie poddawali i kształcili, chociaż nie byli pewni, czy przeżyją kolejny dzień. Świat jawił się jako dżungla, w której rządził prawo pięści, a zwycięża silniejszy, bardziej cyniczny. Nie było żadnego ratunku przed łapankami, o czym naocznie przekonał się Tadeusz. Bezsilnie patrzył, jak ukochaną wywożono w ciężarówce i nic nie mógł zrobić.

Borowski opisał proces odczłowieczania, dehumanizacji oraz powstanie świata, w którym nie ma ludzkich uczuć, a normy dekalogu są odwrócone. W żadnym wypadku niełatwo dokonać oceny któregokolwiek bohatera. Ich postępowanie nabiera znamion wieloznaczności, ponieważ niejednoznaczne są warunki, w których musiano wtedy funkcjonować. Niewielu mogło sobie pozwolić na respektowanie norm moralnym. Z drugiej jednak strony człowiek tęsknił za wartościami takimi jak miłość i dawnym światem. Rozterki wewnętrzne pokazują, jak trudno uwolnić się od tego, co było niegdyś fundamentem życia. Po pobycie w obozie pozostało niezatarte piętno, które nic nie jest w stanie zetrzeć. Zwycięstwo ideologii faszystowskiej ukazało prawdziwy kryzys kultury europejskiej. Nie sprawdził się również humanizm, bo nie stanowił wystarczającej zapory przed potęgą zła.

“Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego pokazuje także straszliwe warunki i ich wpływ na kondycję człowieka. Znane autorowi z autopsji sowieckie obozy nie pozostawiały żadnych złudzeń odnośnie trwałości ludzkiej dobroci. W obliczu ekstremalnych, skrajnych warunków trudno pozostać tym samym człowiekiem. Diagnoza ta bliska jest wnioskom Borowskiego. Ponownie okazuje się, że jednostka wyzbywa się uczuć, ponieważ chce uratować swoje biologiczne istnienie. Katorżnicza, niewolnicza praca po kilkanaście godzin na dobę jest w stanie zabić każdą wrażliwość. Znowu dominuje rywalizacja, walka o każdą porcję jedzenia. O ile na początku więźniowie pomagają innym, o tyle wraz z upływem kolejnych tygodni, miesięcy troszczą się wyłącznie o siebie. Innych traktują jako potencjalnych wrogów, którzy w dodatku zmniejszają ich szansę na przejście przez tę katorgę. Więźniowie starają się wszelkimi siłami uniknąć starcia ze strażnikami oraz urkami, czyli przestępcami. W konfrontacji z nimi nie mieli żadnych szans. Podziwiano stachanowców, najsilniejszych więźniów, którzy wyrabiali 125% normy dziennej. Także Grudziński zauważa, że “nie ma takiej rzeczy, której by człowiek nie zrobił z głodu i bólu”. Podaje przy tym przykład Gorcewa, który chociaż był w NKWD to głodzony, odtrącony przez współwięźniów nie potrafi przetrwać. Po raz kolejny “Inny świat” udowadnia, że znalezienie się w niesprzyjających okolicznościach prowadzi do zabicia człowieczeństwa, rodzi podłe zachowania. Nie ma wątpliwości, że kradzieże, donosy, okrucieństwo, znęcanie się nad kobietami i słabszymi, było efektem długotrwałego przedmiotowe traktowania ludzi. Warunki zmieniły w znaczący sposób osobowość człowieka i zadały mu nieuleczalne rany. Wpłynęły na degenerację psychiki i zabiły wszelkie pozytywne porywy serca. Więźniowie prawie w ogóle nie mogli decydować o swoim życiu, dlatego zdesperowani woleli wybrać śmierć niż taką egzystencję.

Niektórzy próbowali uciekać od rzeczywistości w świat fikcji. Natasza poszukiwała utraconego człowieczeństwa w dziełach Dostojewskiego. Literatura była dla niej jedyną ostoją prawdziwych wartości. Jeszcze innym zapomnienie dawała miłości i dlatego z taką determinacją poświęcali się pielęgnacji tego uczucia. Nawet, gdy były nikłe szanse jego przetrwania. Grudziński wierzył, że prawdziwe wartości mogą przetrwać, ponieważ są głęboko zapisane w duszy człowieka i przy sprzyjających okolicznościach ujawnią się na nowo. Tą nadzieję żywili się także inni. Sam zbuntował się i podjął głodówkę protestacyjną. Jemu udało się ocaleć, później z żołnierzami Armii Andersa dociera do Europy. Historia przeżyta obozie dociera do niego ponownie, gdy w słynnym Rzymie spotyka współwięźnia. Towarzysz niedoli przedstawia mu całą prawdę o sobie, niczego przy tym nie ukrywa. Wyznaje, że przeżyć dzięki podstępnym działaniom. Dawny donos na towarzyszy staje się dla niego źródłem udręki. Grudziński nie usprawiedliwia tego człowieka. Twierdzi, że podstawowe zasady zawsze powinny kierować człowiekiem. Okoliczności nie zwalniają z odpowiedzialności za podejmowane działania.

Przywołany obraz pokazuje też różnicę między analizowanymi dziełami. O ile Borowski jest przekonany, że dramat wojny zawsze zostanie w pamięci tych, którzy przebywali obozach i wpłynie w negatywny sposób na ich człowieczeństwo, to Grudziński jest mniejszym pesymistą. Stoi na stanowisku, że człowiek z łagru może otrząsnąć się ze złą, którego był naocznym świadkiem i po chwilowym upadku może powstać. W jego duszy, wnętrzu, tkwi potencjał, który przyczyni się do odrodzenia. Zniszczenie moralne nie było całkowite i dlatego z całą determinacją należy walczyć o odbudowę poczucia własnej godności.

Warto także przyjrzeć się okolicznościom życia bohaterów książki o znaczącym tytule “Zdążyć przed Panem Bogiem”. Jest to swoisty dokument, ponieważ stworzono go na podstawie rozmów z Markiem Edelmanem -lekarzem, który przeszedł przez piekło getta. Jako jedyny żyjący przywódca powstania mógł opisać, co się wydarzyło w 1943 roku. W czasie likwidacji warszawskiego getta działy się straszne rzeczy. Chcieli temu przeciwdziałać niektórzy Żydzi i dlatego 19 kwietnia wybuchło powstanie. Walka trwałą przez kilka tygodni, a bojownikom nie udało się uzyskać zamierzonych celów. Przede wszystkim dlatego, że nie dysponowali przeszkoleniem wojskowym, nie mieli wystarczającej ilości broni, a co więcej byli niezorganizowaną grupką. Decyzję o rozpoczęciu powstania podjęto w ostatniej chwili, kiedy było wiadomo, że Żydzi trafią do obozów zagłady. Śmierć w walce z bronią w ręce wydawała się lepszym rozwiązaniem. Edelman jednak dodaje: “Śmierć w komorze gazowej nie jest gorsza […] jest trudniejsza”. Po raz kolejny największym problemem jest głód. To on generuje dalsze nieludzkie postawy, takie jak: obojętność w stosunku do innych, brak woli życia, a nawet w skrajnym przypadku kanibalizmu (np. Ryfka nadgryzła swoje martwe dziecko). Kiedy ostatecznie likwidowano getto, to lekarze pomagali spokojnie odejść chorym z tego padołu łez. W tym świecie odwróconego dekalogu, heroizmem staje się podarowanie dzieciom własnego cyjanku. Tak uczyniła jedna z lekarek. Jedyną możliwością zamanifestowania swojego człowieczeństwa w tych tragicznych chwilach był wybór miejsca własnej śmierci. Tak też należy patrzeć na masowe samobójstwa. Żydom nie pozostawiono żadnej nadziei.

Po lekturze przywołanych tekstów nikt nie ma wątpliwości, że II wojna światowa wpłynęła na życie wielu milionów ludzi. Okrucieństwo walki, piekło obozów znalazło swoje odbicie w psychice człowieka. O traumatycznych wydarzeniach nie sposób zapomnieć. Ocena postaw tamtych uczestników walki jest bardzo trudna, wprost niemożliwa dla kogoś, kto żyje w diametralnie odmiennych okolicznościach. Nie można sobie wyobrazić, co czuły ofiary systemów totalitarnych. Biografia Borowskiego pokazuje, że niełatwo było się otrząsnąć z traumy i na nowo rozpocząć życie. Jednak niektórym się udało. Wydaje się, że rację ma Grudziński gdy mówi, iż “człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach”. Przy niesprzyjających okolicznościach trudno obwiniać jednostkę o brak dobra. Przebywanie w takich ekstremalnych sytuacjach kończy się utratą humanizmu. Na czoło wysuwa się wtedy instynkt przetrwania i walka o zaspokojenie elementarnych biologicznych potrzeb.