Powstanie Warszawskie

Powstanie Warszawskie Spis treści: Wstęp 3 Wybuch drugiej wojny światowej 4 Akcja „ Burza” 7 Powstanie Warszawskie – ludzie i siły 11 Przebieg i klęska powstania 15 Powstanie Warszawskie – bilans strat 18 Powstanie Warszawskie w oczach publicystów i historyków 19 Zakończenie………………………………………………………………………………………25 Bibliografia……………………………………………………………………………………….27 Wstęp Niniejsza praca dotyczy jednego z najtragiczniejszych rozdziałów polskiej historii – Powstania Warszawskiego. Celem pracy jest ukazanie tła historycznego, które doprowadziło do hekatomby mieszkańców stolicy, przedstawienie wysiłku zbrojnego Polskiego Państwa Podziemnego oraz różne spojrzenie na Powstanie przez publicystów i historyków.

Powstanie Warszawskie

Spis treści:

Wstęp 3 Wybuch drugiej wojny światowej 4 Akcja „ Burza” 7 Powstanie Warszawskie – ludzie i siły 11 Przebieg i klęska powstania 15 Powstanie Warszawskie – bilans strat 18 Powstanie Warszawskie w oczach publicystów i historyków 19 Zakończenie………………………………………………………………………………………25 Bibliografia……………………………………………………………………………………….27

Wstęp

Niniejsza praca dotyczy jednego z najtragiczniejszych rozdziałów polskiej historii – Powstania Warszawskiego. Celem pracy jest ukazanie tła historycznego, które doprowadziło do hekatomby mieszkańców stolicy, przedstawienie wysiłku zbrojnego Polskiego Państwa Podziemnego oraz różne spojrzenie na Powstanie przez publicystów i historyków. Przez wiele lat powstało i nadal powstaje bardzo dużo opracowań tego tematu. W czasach powojennych i w czasie trwania socjalizmu w Polsce, trudno było spotkać negatywne opracowania co do sensu wywołania Powstania, a jego przywódcy ukazywani byli, i często jeszcze teraz, uznawani są za bohaterów narodowych. Ta sytuacja z biegiem czasu się zmienia i powstają opracowania każące spojrzeć w nieco innym aspekcie na to wydarzenie , jego inicjatorów i przywódców. Powstanie Warszawskie, jego tło i przebieg, prowokuje polemikę i zachęca do porównań. W powstaniu niniejszej pracy szczególne pomocne okazały się prace autorstwa Normana Daviesa („ Powstanie ,44 oraz Boże Igrzysko – Historia Polski t.2) oraz opracowanie Jerzego Kirchmayera –„ Powstanie Warszawskie”. Godne polecenia są również strony internetowe Muzeum Powstania Warszawskiego. Jako inspiracja do niniejszej pracy posłużyła książka współczesnego publicysty historycznego – Piotra Zychowicza pt: „Obłęd ,44”. Historyk ten przedstawia odmienne stanowisko, niż przyjęte przez naszą kulturę i tradycję, na tematy związane z historią najnowszą Polski.

Rozdział 1 Wybuch drugiej wojny światowej

1 września 1939 r. to początek największego konfliktu zbrojnego w historii ludzkości. Objął on 61 państw w Europie, Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Szacuje się, że w trakcie wojny śmierć poniosło 72 mln ludzi, z tego 61 mln po stronie aliantów. Trudno uwierzyć, że początek tej światowej tragedii miał miejsce w Polsce, to właśnie1 września 1939 roku wojska niemieckie zaatakowały Polskę. Pierwszy etap wojny, nazywany wojną obronną lub kampanią wrześniową, rozpoczął się o godzinie 4:40 nalotem na Wieluń, a zaraz po nim ostrzałem Westerplatte przez pancernik Schleswig-Holstein i agresją wzdłuż całej granicy niemiecko-polskiej . Atak był wynikiem odrzucenia przez Polskę żądań niemieckich, czyli włączenia do Rzeszy Wolnego Miasta Gdańska, przeprowadzenia eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej przez Pomorze oraz przystąpienia do paktu antykominternowskiego (porozumienia niemiecko-japońskiego skierowanego przeciwko Międzynarodówce Komunistycznej). Niemcy zaatakowały Polskę z czterech stron: ze Śląska, Pomorza Zachodniego, Prus Wschodnich i z Bałtyku. Zaplanowali błyskawiczne przełamanie polskiej obrony: 1 września na nasz kraj ruszyła armia przeszło 1,8 mln żołnierzy uzbrojonych w 11 tys. dział, 2,8 tys. czołgów i 2 tys. samolotów. Polskich granic broniły znacznie mniejsze siły liczące 950 tys. żołnierzy, 4,8 tys. dział, 700 czołgów i 400 samolotów. Wehrmacht miał nie tylko przewagę liczebną, ale dysponował również nowocześniejszym uzbrojeniem. Do ataku na Polskę włączyły się również wojska armii Słowackiej, przekraczając polską granicę o godz. 8.00 w dniu 1 września 1939 r. Armia słowacka działała na następujących kierunkach operacyjnych: Zakopane - Bukowina-Jurgów; Piwniczna-Nowy Sącz - Grybów-Tylicz; Komańcza – Sanok - Lesko-Cisna. Jednostki słowackie zostały wycofane z terenów polskich w połowie września 1939 r. Zgodnie z podpisanymi zobowiązaniami, 3 września 1939 roku Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom. Nie pociągnęło to jednak za sobą żadnych działań zaczepnych wobec Niemiec, ale konflikt polsko-niemiecki stał się w ten sposób konfliktem międzynarodowym. Los wrześniowych walk przypieczętowało wkroczenie 17 września o świcie oddziałów Armii Czerwonej. Łamiąc obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, granice przekroczyło ok. 1,5 mln żołnierzy rosyjskich. Realizowali oni ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow dotyczące IV rozbioru Polski.
Samotnie walcząca z dwoma najeźdźcami Polska musiała ponieść klęskę. Do 28 września trwała obrona Warszawy, 5 października zakończyła się ostatnia bitwa kampanii wrześniowej – bitwa pod Kockiem. 28 września 1939 rządy niemiecki i radziecki podpisały porozumienie dotyczące podziału stref wpływów w Polsce, państwach bałtyckich i Besarabii. Polskie władze państwowe, które w nocy z 17 na 18 września przekroczyły granice z Rumunią, zostały pod naciskiem III Rzeszy internowane. Z inicjatywy generała Władysława Sikorskiego 1 października 1939 roku został zaprzysiężony polski rząd emigracyjny we Francji, który w lipcu 1940 roku w związku z zajęciem Francji przez hitlerowców przeniósł się do Londynu. Tymczasem kampania wrześniowa dobiegła końca, wojska niemieckie i sowieckie zajęły terytorium Polski i zdławiły zorganizowany opór regularnych wojsk polskich na terenie kraju. Niemcy i Sowieci rozpoczęli okupację, lecz doświadczona latami niewoli Polska nie pozostała bierna. Już we wrześniu 1939 roku na okupowanych terenach polskich zaczęła rozwijać się siatka konspiracyjna. Oficerowie zrzucili mundury, ukryto również część broni i amunicji . 27 września 1939 roku w Warszawie powołano organizację konspiracyjną – Służba Zwycięstwu Polski, którą w listopadzie 1939 roku, na rozkaz generała Władysława Sikorskiego, przejęła nowa organizacja – związana z rządem emigracyjnym – Związek Walki Zbrojnej; jej głównym komendantem został przebywający na emigracji generał Kazimierz Sosnkowski. W latach 1940-1943 politykę zagraniczną rządu emigracyjnego sprawował gen. Władysław Sikorski. Kilkakrotnie spotykał się z premierem brytyjskim i prezydentem Stanów Zjednoczonych, starając się zapewnić Polsce w przyszłości suwerenność, jednak rządy sojusznicze nie zajęły stanowiska, a decyzyjną siłą była Moskwa. Tymczasem sytuacja w stosunkach polsko – radzieckich drastycznie się zmieniła po odkryciu zbrodni katyńskiej, o której 13 kwietnia 1943 roku doniosło radio niemieckie. Moskwa oczywiście odrzuciła oskarżenia niemieckie o dokonanie mordu i uznała wykorzystanie sprawy katyńskiej jako dowód na porozumienie między Sikorskim a Hitlerem. Rząd polski zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie sprawy katyńskiej, co Rosja uznała za akt wobec niej wrogi. W nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 roku ZSRR zerwał stosunki z polskim rządem emigracyjnym. Władysław Sikorski zginął 4 lipca 1943 roku w niewyjaśnionej do dziś katastrofie lotniczej nad Gibraltarem. Fakt ten wywołał kolejny kryzys w polskich władzach na uchodźstwie. Premierem, 14 lipca został ludowiec Stanisław Mikołajczyk, zaś naczelnym wodzem gen. Kazimierz Sosnkowski. W kraju natomiast formowały i przekształcały się różne organizacje zbrojne. 14 lutego 1942 roku wspomniany ZWZ został przemianowany na Armię Krajową. Celem strategicznym ZWZ - AK miał byś wybuch powstania powszechnego, dlatego zawieszono działania zbrojne, grożące odwetem na ludności cywilnej, skupiając się na tzw. małym sabotażu, tajnym nauczaniu, akcjach dywersyjnych. Komendzie Głównej AK nie podporządkowały się jednak wszystkie organizacje zbrojne. W opozycji pozostała skrajnie nacjonalistyczna Organizacja Polska, a Oddziały Gwardii Ludowej aktywnie współpracowały z coraz liczniejszymi, w 1943 roku, jednostkami dywersyjnymi i wywiadowczymi Armii Czerwonej. 1 stycznia 1944 roku Krajowa Rada Narodowa wydała dekret o przekształceniu Gwardii Ludowej i utworzeniu Armii Ludowej. Stała się ona, jak później stwierdzono, zbrojnym ramieniem PPR, utworzonym w ramach rozkazu Józefa. Stalina. Dowództwo AK, wobec coraz silniej odczuwalnych wpływów sowieckich, przy ustępującej armii niemieckiej, podjęło decyzje o rozpoczęciu walki. Jesienią 1943 roku dowództwo AK przyjęło plan powstania zbrojnego i przejęcia władz w Polsce pod kryptonimem „Burza”.

Rozdział 2 Akcja „ Burza”

Naczelny Wódz, gen. broni Kazimierz Sosnkowski, w październiku 1943 przesłał do kraju instrukcję, w której nakazał władzom krajowym pozostanie w konspiracji i poprzedzenie wejścia Armii Czerwonej wzmożoną akcją sabotażowo- dywersyjną. Odmiennego zdania w kwestii pozostawania w konspiracji byli Delegat Rządu na Kraj Jan S. Jankowski i gen. Tadeusz Bór- Komorowski. Uważali oni, że nie pokazując legalnie działających władz polskich, da się pretekst do utworzenia sowieckich. Dlatego w listopadzie 1943 Delegat Rządu wydaje odezwę do ludności ziem wschodnich oraz nakazuje tajnej administracji występowanie wobec Armii Czerwonej w charakterze gospodarzy terenu – przedstawicieli rządu polskiego. 20 listopada 1943 roku, dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Komorowski “Bór” wydał rozkaz o rozpoczęciu skierowanej przeciwko Niemcom akcji “Burza”.
Z militarnego punktu widzenia “Burza” była polsko- radziecką walką z Niemcami, natomiast w wymiarze politycznym jej celem było skłonienie ZSRR do uznania polskości ziem II Rzeczypospolitej, uznania władzy rządu na emigracji oraz zachowania wschodniej granicy Polski sprzed 1939 roku, a także do wyłączenia Rzeczpospolitej spod sowieckiej strefy wpływów. Pierwotny plan “Burza” nie przewidywał walk na terenie dużych miast dla oszczędzenia ich mieszkańców i zabudowy. Jednak w lipcu 1944 roku dowódca AK gen. Tadeusz Komorowski wydał rozkaz zajmowania także dużych miast, który od 21 lipca dotyczył również stolicy, co przyczyniło się do wybuchu Powstania Warszawskiego. Znów zmianę decyzji objęcia akcją większych miast tłumaczono uwiarygodnieniem Polskiego Państwa Podziemnego, jako gospodarza wobec wkraczającej Armii Czerwonej. Oficjalnie akcja “Burza” rozpoczęła się 15 stycznia 1944 roku na Wołyniu walkami 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty i zakładała atak w całym kraju na oddziały niemieckie wycofujące się przed Rosjanami oraz występowanie, jak już wspomniano, wobec tych ostatnich w roli gospodarza.
Wypadki na Kresach Wschodnich, między marcem a lipcem 1944 r., pokazały ryzykowność tego planu, dekonspirującego polskie podziemie. Na Wołyniu, w Wilnie, we Lwowie i w innych miejscach żołnierze AK wspólnie z Armią Czerwoną walczyli i ginęli w bojach z Niemcami, niekiedy dziękowano Armii Krajowej za wspólny wysiłek zbrojny. Niestety, potem nadciągało NKWD, rozbrajano polskie oddziały, zaczęły się masowe aresztowania, deportacje i egzekucje. W zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego znajdują się dane dotyczące działań Armii Krajowej podczas Akcji „Burza” na Kresach Wschodnich przedwojennej Polski. Wileńszczyzna. Oddziały AK okręgów Wilno i Nowogródek, w sile ok. 15 tys. żołnierzy, pod dowództwem płk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” w ramach Akcji „Burza” zadały Niemcom poważne straty. Największa z ich operacji, „Ostra Brama”, trwała blisko tydzień i przyniosła wyzwolenie Wilna 13 lipca, we współdziałaniu z oddziałami sowieckimi. Po kilku dniach NKWD aresztowało polskie dowództwo i sztab. Armia Czerwona rozbroiła otoczone polskie jednostki. Około 5 tys. żołnierzy, odmawiających wstąpienia do armii Berlinga, trafiło do łagrów. Pozostali na wolności wrócili do konspiracji lub przebijali się na zachód. Wołyń. 15 stycznia 1944 Akcję „Burza” rozpoczęła 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK, w sile ok. 6 tys. żołnierzy, dowodzona przez mjr Jana Kiwerskiego „Oliwę”. We współpracy z oddziałami sowieckimi stoczyli szereg walk z Niemcami, m. in. pod Włodzimierzem Wołyńskim. Wraz z Sowietami zdobyli Turzysk. Przez trzy tygodnie walczyli o zdobycie węzła kowelskiego. 18 kwietnia zginął mjr „Oliwa”, a dowództwo objął mjr Tadeusz Sztumberk- Rychter „Żegota”. W drugiej połowie kwietnia dywizja z dużymi stratami wyszła z okrążenia, przebijając się na Lubelszczyznę, gdzie została rozbrojona przez żołnierzy radzieckich. Ziemia Lwowska. Na kresach południowo- wschodnich akcja „Burza” rozpoczęła się w marcu 1944. Jej głównym celem było opanowanie Lwowa. Od 22 do 27 lipca Polacy, wspólnie z oddziałami Armii Czerwonej, walczyli o Lwów, wyzwalając miasto. Lwów był cały udekorowany polskimi sztandarami. Ale już następnego dnia oddziały radzieckie rozbroiły jednostki Armii Krajowej. 31 lipca komendant Obszaru Lwowskiego Armii Krajowej, płk Władysław Filipkowski „Janka” udał się na rozmowy z gen. Michałem Żymierskim. W nocy z 2 na 3 sierpnia całą polską delegację aresztowało NKWD. Lubelszczyzna. Na Lubelszczyźnie Akcja „Burza” rozpoczęła się w lipcu 1944. Komendant Okręgu, płk Kazimierz Tumidajski „Edward” zmobilizował 3. i 9. Dywizje Piechoty, ponadto z Wołynia przeszła część 27. Dywizji Piechoty. Oddziały AK zadały znaczne straty siłom niemieckim, zajęły wiele miejscowości samodzielnie bądź we współdziałaniu z Armią Czerwoną. Strona radziecka zażądała włączenia oddziałów AK do armii Zygmunta Berlinga albo ich rozwiązania. 29 lipca 1944 płk Kazimierz Tumidajski wydał rozkaz o rozwiązaniu oddziałów. 3 sierpnia Sowieci aresztowali Okręgowego Delegata Rządu w Lublinie, dzień później - płk. Kazimierza Tumidajskiego. Sukcesy AK w walce nie przełożyły się na sposób traktowania Polaków przez Rosjan. Występowanie przedstawicieli miejscowych władz w roli gospodarzy terenu, jak zakładał Delegat Jan Jankowski i gen.”Bór” Komorowski, spotykało się z politowaniem lub niedowierzaniem Sowietów. Po wspólnych działaniach bojowych, wygranych walkach, odbiciu miast czy terenów władze radzieckie pozbywały się polskich sprzymierzeńców i wprowadzali swoje władze. Politycznie nie osiągnięto więc pozytywnych rezultatów. Alianci zachodni, informowani przez wywiad AK o przeprowadzanych przez NKWD masowych aresztowaniach zarówno wojskowych, jak cywilnych przedstawicieli Delegatury Rządu na Kraj, nie zareagowali bądź zlekceważyli powagę sytuacji. Józef Stalin przekonywał sojuszników zachodnich, wbrew faktom ujawnionych w trakcie akcji „Burza”, iż Armia Krajowa jest słaba i niezdolna do jakichkolwiek działań wojskowych, a jedyną siłą polityczną niepodległego państwa polskiego, miała być rzekomo polska lewica i komuniści. Rozkaz o zakończeniu akcji “Burza” wydał 26 października 1944 roku komendant główny AK gen. Leopold Okulicki “Niedźwiadek”. W sumie w akcji wzięło udział ponad 100 tys. żołnierzy. Ok. 20-30 tys. osób zostało wywiezionych w głąb ZSRR, z czego większość nigdy nie wróciła do kraju. Na skutek działań NKWD uwięziono ok. 50 tys. żołnierzy AK uczestniczących w akcji. Pomimo braku jakichkolwiek pozytywów akcji na wschodzie, mimo możliwości potraktowania przebiegu „Burzy” na kresach jako ostrzeżenia, dowództwo AK nadal zakładało, że Armii Czerwonej zależeć będzie ze względów strategicznych na szybkim zajęciu Warszawy. Przewidywano, że kilkudniowe walki zostaną zakończone przed wejściem do miasta sił Armii Czerwonej. Oczekiwano również pomocy ze strony aliantów. Znów podnoszono nieszczęsną tezę o wystąpieniu w roli gospodarzy, mimo że Komenda Główna AK powinna była potraktować wydarzenia na Kresach jako swoisty test na intencje Rosjan. Premier Stanisław Mikołajczyk, udający się pod koniec lipca 1944 r. na rozmowy z Józefem Stalinem, liczył, iż ewentualny wybuch powstania w stolicy wzmocni jego pozycję negocjacyjną wobec Sowietów. Nie brano pod uwagę, że jeśliby nawet Armia Krajowa poradziła sobie w Warszawie z Niemcami, jej ujawnione struktury stanowiłyby wyborny cel dla NKWD. Opinii premiera nie podzielał Naczelny Wódz, gen. Kazimierz Sosnkowski, który uważał, że w zaistniałej sytuacji zbrojne powstanie pozbawione jest politycznego sensu i w najlepszym przypadku zmieni jedną okupację na drugą. Niestety, dowództwo AK, mając pełną świadomość z jednej strony ogromnej przewagi Niemców w Warszawie, z drugiej zaś jednoznacznych zamiarów Rosjan, podjęło decyzję o rozpoczęciu powstania.

Rozdział 3 Powstanie Warszawskie – ludzie i siły

Gdy rozkaz – to trzeba, choć serce skowyczy, W rozkazie się serca żołnierza nie liczy .

W momencie wybuchu powstania warszawskiego do walki przystąpiły zarówno oddziały Armii Krajowej, jak też członkowie tych organizacji konspiracyjnych, które pozostawały niezależne od władz Polskiego Państwa Podziemnego. Armia Krajowa 1 sierpnia 1944 do walki o stolicę wyruszyły oddziały Okręgu Warszawskiego AK oraz jednostki dyspozycyjne podległe bezpośrednio Komendzie Głównej AK. Okręgiem Warszawskim AK dowodził pułkownik Antoni Chruściel „Monter”. Podległe mu oddziały przystępowały do boju w ramach zgrupowań w poszczególnych obwodach.

W ujęciu bardziej szczegółowym były to: Obwód I „Śródmieście” ok. 13 tys. żołnierzy; Obwód II „Żoliborz” ok. 2460 żołnierzy; Obwód III „Wola” ok. 2500 żołnierzy; Obwód IV „Ochota” ok. 2000 żołnierzy; Obwód V „Mokotów” ok. 2500 żołnierzy; Obwód VI „Praga” ok. 8820 żołnierzy; Obwód VII „Obroża” ok. 11 tys. żołnierzy; VIII samodzielny rejon „Okęcie” ok. 1200 żołnierzy. Do tego należy doliczyć także jednostki podlegające bezpośrednio dowódcy Okręgu Warszawskiego AK – tj. Batalion NOW-AK „Antoni” i Batalion harcerski „Wigry”, Kedyw Okręgu Warszawskiego AK, jednostki saperskie, jednostki łączności itp. Wyżej wymienione oddziały liczyły ok. 1850 żołnierzy. Ponadto w skład obwodu VII „Obroża” wszedł liczący ok. 840 żołnierzy oddział partyzancki podporucznika „Doliny”. Jednostkami dyspozycyjnymi podległymi bezpośrednio Komendzie Głównej AK były natomiast: -oddziały Kedywu KG AK dowodzone przez podpułkownika Jana Mazurkiewicza „Radosława”. Tworzyły one tzw. Zgrupowanie „Radosław”, które liczyło ok. 2300 żołnierzy, -pułk „Baszta” dowodzony przez podpułkownika Stanisława Kamińskiego „Daniela”. Pułk liczył ok. 2200 żołnierzy.
Z wyliczeń generała Jerzego Kirchmayera wynika, że ogólny stan liczebny jednostek AK w Warszawie wynosił ok. 50 tys. zaprzysiężonych żołnierzy (mężczyzn i kobiet) – z czego ok. 45 281 służyło w jednostkach Okręgu Warszawskiego AK, ok. 2300 w szeregach Kedywu, a kolejnych 2200 w Pułku „Baszta”. Według tego samego źródła w ramach okręgu funkcjonowało 800 plutonów AK (647 pełnych plutonów oraz 153 plutony „szkieletowe”) – w tym 198 plutonów Wojskowej Służby Ochrony Powstania.
W rzeczywistości tylko część żołnierzy weszła jednak do akcji w godzinie „W”. Wynikało to przede wszystkim z faktu, iż dowództwo AK skróciło czas mobilizacji do 12 godzin, przez co wielu żołnierzy nie zdążyło dotrzeć na czas do punktów zbiorczych. Biorąc pod uwagę straty poniesione przez powstańców w pierwszym dniu walki oraz fakt, iż część jednostek AK uległa wówczas rozwiązaniu lub przeszła do podwarszawskich lasów. Jerzy Kirchmayer oceniał, że stan bojowy sił polskich przeciętnie w ciągu całego powstania wynosił od 25 tys. do 28 tys. żołnierzy. Z kolei w ocenie pułkownika Adama Borkiewicza przez oddziały polskie przewinęło się w okresie powstania ok. 50 tys. żołnierzy (nie licząc zaprzysiężonych, którzy nie wzięli udziału w walkach). Z tej liczby ok. 10 tys. żołnierzy odpadło już w pierwszych dniach powstania (oddziały z Mokotowa, Ochoty, Pragi i powiatu warszawskiego), natomiast 1300 przybyło do stolicy spoza terenów Okręgu Warszawskiego AK.

Inne ugrupowania.

Pewne trudności budzi ustalenie liczebności oddziałów bojowych wystawionych podczas powstania przez organizacje konspiracyjne działające niezależnie od Armii Krajowej. Jerzy Kirchmayer oceniał, że 1 sierpnia 1944 dysponowały one w Warszawie siłami o łącznej liczbie ok. 1800 żołnierzy. Z kolei zdaniem Adama Borkiewicza liczyły one ok. 2 tys. ludzi – przy czym jego zestawienie nie uwzględnia żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Oddziały złożone z członków tych organizacji pozostawały taktycznie podporządkowane dowództwu AK.
W trakcie powstania struktura polskich oddziałów wielokrotnie ulegała przekształceniu. Już 5 sierpnia 1944, wobec rysującego się rozbicia powstania na kilka odosobnionych ośrodków walki, pułkownik „Monter” podzielił Okręg Warszawski AK na trzy grupy – „Północ”, „Śródmieście” i „Południe”. Do oddziałów biorących udział w powstaniu należy także zaliczyć jednostki polskich oraz alianckich wojsk regularnych, które śpiesząc z pomocą Warszawie wzięły bezpośredni udział w walkach. W pierwszym rzędzie były to oddziały 1 Armii Wojska Polskiego dowodzonej przez gen. Zygmunta Berlinga. We wrześniu 1944 wzięły one udział w walkach o Pragę, a następnie podjęły ograniczone próby przeprawy przez Wisłę i utworzenia przyczółków na Górnym Czerniakowie, Powiślu i Żoliborzu. W tym kontekście należy wymienić przede wszystkim: -8. i 9. pułki z 3. Dywizji Piechoty,

    1. pułk z 2. Dywizji Piechoty,
  • kompanię rozpoznawczą z 1. Dywizji Piechoty oraz 2. pułk bombowców nocnych „Kraków” (wykonujący loty z dostawami zaopatrzenia dla powstańców). W Powstaniu Warszawskim wzięły również udział alianckie dywizjony lotnicze, które wykonywały zrzuty zaopatrzenia nad Warszawą i okolicznymi lasami. Do walki warszawiaków z niemieckim okupantem przyłączyło się kilkuset obcokrajowców. Byli wśród nich m.in.: Węgrzy, Słowacy, Francuzi, Belgowie, Holendrzy, Grecy, Brytyjczycy, Włosi, Rosjanie, Ormianie a także pojedynczy przedstawiciele innych narodów. W powstańczych szeregach znaleźli się także niemieccy dezerterzy oraz cudzoziemcy, którzy uciekli z robót przymusowych lub obozów jenieckich.

Uzbrojenie oddziałów powstańczych.

Brak odpowiedniej ilości broni i amunicji był największą słabością polskich oddziałów. Żołnierzom AK brakowało w szczególności efektywnej broni przeciwpancernej, której rolę pełnić musiały w tej sytuacji butelki zapalające (tzw. „koktajle Mołotowa”), granaty przeciwpancerne lub nieliczne granatniki przeciwpancerne. Niedostatecznie uzbrojone były również oddziały wystawione przez pozostałe organizacje konspiracyjne. W dniu 1 sierpnia 1944 na stanie uzbrojenia Okręgu Warszawskiego AK znajdowało się: 3846 pistoletów, 2629 karabinów, 657 pistoletów maszynowych, 145 ręcznych karabinów maszynowych, 47 ciężkich karabinów maszynowych, 29 karabinów przeciwpancernych i granatników PIAT, 16 moździerzy i granatników, 2 działka przeciwpancerne, 30 miotaczy ognia, 43 971 granatów ręcznych i 416 granatów przeciwpancernych, ok. 12 tys. butelek zapalających, ok. 1266 kg materiałów wybuchowych. Amunicji wystarczało na 2–3 dni walki. Sytuację pogarszał fakt, że zaledwie ok. 40% magazynowanej broni i amunicji zdołano dostarczyć na czas do oddziałów bojowych. W momencie wybuchu powstania liczba faktycznie uzbrojonych powstańców wahała się między 1500 a 3500 (na ok. 36 500 zmobilizowanych). Na 100 powstańców tylko czterech przystępowało do walki uzbrojonych. W kolejnych dniach skromne powstańcze zasoby broni i amunicji były uzupełniane dzięki produkcji własnej, alianckim zrzutom oraz ze zdobyczy. Powstańcom udało się zdobyć lub wyprodukować kilka pojazdów pancernych. Były to:

  • samochód pancerny „Kubuś” – produkcja własna;
  • czołg Pz.Kpfw. V „Panther” Ausf. G – zdobyty 2 sierpnia,
  • czołg Pz.Kpfw. V „Panther” Ausf. G – zdobyty 2 sierpnia,
  • działo pancerne Jagdpanzer 38 (t) Hetzer – zdobyte 2 sierpnia,
  • transporter opancerzony Sd.Kfz. 251/3 Ausf. D – zdobyty 14 sierpnia,
  • transporter opancerzony Sd.Kfz. 251/1 Ausf. D – zdobyty 7 sierpnia.

Rozdział 4 Przebieg i klęska powstania

1 VIII 1944 r. rozpoczęło się powstanie w Warszawie. Przeciw powstańcom Niemcy skierowali początkowo 16 tys. żołnierzy w pełnym uzbrojeniu, które niebawem zostały wzmocnione o ok. 25 tys. żołnierzy, lotnictwo, czołgi i artylerię, moździerze oraz zdalnie sterowane miny samobieżne typu „Goliat”. Wybuch powstania zaskoczył Niemców. Celem pierwszego natarcia było opanowanie kluczowych punktów w mieście i utrzymanie ich do wejścia Armii Czerwonej. Powstanie wyzwoliło entuzjazm warszawiaków. Wywieszano flagi narodowe, z głośników dało się słyszeć pieśni patriotyczne, apele o współpracę i instrukcje dla ludności cywilnej. Pierwsze dni walk w stolicy przyniosły powstańcom pewne sukcesy. Jednakże już 5 sierpnia rano Niemcy przystąpili do kontrataku dążąc do opanowania głównych tras komunikacyjnych. Posuwali się naprzód wykorzystując schwytaną ludność cywilną jako żywą osłonę czołgów i dokonując barbarzyńskich rozstrzeliwań mieszkańców Woli. W egzekucjach tych zginęło ok. 40 tys. Osób. Atak niemiecki odciął od Śródmieścia Stare Miasto, gdzie znajdowała się Komenda Główna AK, delegat rządu i władze cywilne. Drugie natarcie wzdłuż Alei Jerozolimskich w kierunku Mostu Poniatowskiego załamało się na placówkach powstańczych przy ul. Marszałkowskiej. W dniach od 5 do 11 sierpnia oddziały powstańcze zostały wyparte z Ochoty. Niemieccy żołnierze oraz współdziałające z nimi oddziały SS- Rosyjskiej Narodowej Armii Wyzwoleńczej („brygada RONA”) gen. Mieczysława Kamińskiego, składające się z byłych żołnierzy Armii Czerwonej dokonywały bestialskich mordów na młodocianych powstańcach i na ludności cywilnej Ochoty. W dniu 11 sierpnia wymordowano 40 tys. ludzi. Zacięte walki trwały na Mokotowie, w północnych częściach Śródmieścia i na Żoliborzu. Artyleria niemiecka i lotnictwo systematycznie obracały kolejne punkty oporu w perzynę. 10 sierpnia załamało się natarcie powstańców na Dworzec Gdański. W tym dniu rozpoczął się koncentryczny atak hitlerowców na Stare Miasto. W gruzach Starówki walczyło jeszcze parę tys. żołnierzy, w większości rannych, oraz ludności cywilnej. W nocy z 1 na 2 września ostatnie oddziały broniące Starego Miasta przeszły kanałami do Śródmieścia. Około 35 tys. rannych żołnierzy i cywilów wymordowanych zostało w ruinach Starówki przez hitlerowców. Przez cały czas powstania RP w Londynie i władze krajowe wzywały aliantów do udzielenia pomocy powstańcom. Alianci zachodni zwlekali jednak ze zrzutami. Pierwsze zrzuty odbyły się z 4 na 5 sierpnia, ale duże straty wśród załóg lotniczych spowodowały wstrzymanie akcji przez Anglików. Zrzuty były jednak kontynuowane, ale z rzadka , przez polskich ochotników. Gdy alianci zachodni zwrócili się do Stalina o udostępnienie samolotom radzieckich lotnisk polowych niedaleko od stolicy, radziecki dyktator odmówił zapowiadając internowanie załóg. Kreml uchylił zakaz dopiero 10 września, gdy Armia Radziecka rozpoczęła uderzenie na Pragę.16 sierpnia, przez siły 3 Dywizji armii Zygmunta Berlinga została podjęta akcja pomocy dla walczących powstańców. Siły te nie otrzymały wsparcia artylerii radzieckiej, przez co nie zdołały utrzymać przyczółków na Czerniakowie i Żoliborzu i poniosły ciężkie straty. 6 września padły reduty powstańcze na Powiślu. Tydzień później rozpoczął się niemiecki atak na Czerniaków. Po 11 dniach krwawych walk Niemcy opanowali cały zachodni brzeg Wisły. 24 września rozpoczęło się niemieckie natarcie na Mokotowie, który skapitulował po trzech dniach ciężkich walk. Następnego dnia hitlerowskie wojska pancerne uderzyły na Żoliborz, a po dwóch dniach oporu powstańcy złożyli broń. Przez cały wrzesień pogarszała się nie tylko sytuacja wojskowa, ale i warunki życia ludności Warszawy. Plagą były pożary. Coraz dotkliwiej brakowało wody, pomimo otwarcia kilkudziesięciu studni przez pracowników wodociągów po wcześniejszym unieruchomieniu przez Niemców filtrów. Zjawiskiem powszednim stał się głód. Pod koniec powstania jedynym pożywieniem była rozgotowana pszenica i jęczmień. Prąd dostarczany był dość długo, ale po zdobyciu Powiśla i zniszczeniu elektrowni, pozostały jedynie akumulatory ładowane silnikami samochodowymi. Na ulicach i placach stale przybywało grobów. Pomimo upalnego lata, braku wody i mydła, rozkładających się ciał poległych, uniknięto epidemii. Choć sytuacja z dnia na dzień stawała się coraz bardziej beznadziejna, a ludność cywilna bardzo źle znosiła te warunki, przeważała solidarność w oporze przed Niemcami. Pod koniec września położenie powstańców i ludności cywilnej stało się katastrofalne. 23 września padł Czerniaków, 26 września – Mokotów, 30 września – Żoliborz. Odcięte i otoczone w niewielkiej enklawie śródmieścia, dowództwo i oddziały AK zostały zmuszone do kapitulacji. 2 X 1944 r. przedstawiciele KG AK podpisali po 63 dniach walki akt kapitulacji.

Rozdział 5 Powstanie Warszawskie – bilans strat

Oto bilans strat Powstania Warszawskiego: Straty Niemców: około 10 tys. poległych żołnierzy i prawie 9 tys. rannych, oraz ok. 7 tys. uznanych za zaginionych. Straty Polaków: około 200 tysięcy zabitych, z czego ok. 180 tys. ofiar, to cywilni mieszkańcy Warszawy, w tym ok. 33 tys. zabitych dzieci. Spośród prawie 20 tys. poległych powstańców było 2,3 tys. żołnierzy Wojska Polskiego gen. Zygmunta Berlinga, którzy w dniach 15-21 września walczyli niosąc pomoc umęczonej Warszawie. Około 1,5 tys. żołnierzy WP zostało rannych. Nie udało mi się ustalić ile osób cywilnych, w tym dzieci zostało rannych w powstaniu. Opierając się na danych zaczerpniętych ze strony internetowej encyklopedii Wikipedia wynika, że było ich tysiące. Tragedia ocalałej ludności Warszawy nie skończyła się w dniu zakończenia powstania. Po kapitulacji, ok. 650 tys. mieszkańców wygnano z miasta. Żołnierze - powstańcy kierowani byli do obozów jenieckich, młodzi cywile wywożeni do Niemiec na roboty, a liczne osoby – po przesłuchaniu, trafiły do obozów koncentracyjnych. Po kilku dniach Niemcy przystąpili do niszczenia miasta. Szacuje się, że lewobrzeżną Warszawę zniszczono w 70-80%.

Rozdział 6 Powstanie Warszawskie w oczach publicystów i historyków

Osoby zajmujące się badaniem okresu Powstania Warszawskiego mają różne spojrzenie na ten tragiczny czas. Negatywnie o dowódcach powstania wypowiada się Czesław Buczkowski, członek oddziału Towarzystwa Kultury Świeckiej w Bielsku-Białej i działacz środowisk kresowych. „Powstanie Warszawskie było wymierzone militarnie przeciwko Niemcom, politycznie przeciw Sowietom, demonstracyjnie przeciw Anglosasom, a faktycznie przeciw Polsce.” Napisał wkrótce po powstaniu Paweł Jasienica. Jest to krótka, ale bardzo trafna ocena. Powstanie było nonsensem pod każdym względem, a według oceny gen. Władysława Andersa (i nie tylko jego), było zbrodnią. Oczywiście zbrodni takiej nie można przypisać żołnierzom - powstańcom wykonującym rozkazy, lecz dowództwu powstania, a także decydentom z rządu RP na uchodźctwie, rządu londyńskiego. Oto fakty: Na naradzie 31 lipca 1944 r., w dowództwie AK , głosy generałów: Antoniego Chruściela („Monter”), Leopolda Okulickiego („Niedźwiadek”) i Tadeusza Pełczyńskiego („Grzegorz”) oraz nieprawdziwa informacja „Montera” o zbliżających się wojskach radzieckich do Warszawy-Pragi, przekonały gen. Bora-Komorowskiego i delegata rządu na kraj Jana S. Jankowskiego, że nastąpił odpowiedni moment do rozpoczęcia powstania. gen. Bór-Komorowski wydaje rozkaz, bez uzgodnienia terminu rozpoczęcia z Komendą Gł. AK . Ale wina dowództwa nie kończy się na wydaniu rozkazu rozpoczęciu powstania. Odnosi się ona szczególnie do jego kontynuowania. Mimo ogromnych strat w ludziach, zwłaszcza wśród ludności cywilnej, mimo braku broni i amunicji, żywności i wody, a przede wszystkim braku szans otrzymania pomocy z zewnątrz, walki nie przerwano. W czasie 63 dni powstania ginęło dziennie około 3 tys. osób. Dowódcy powstania mieli szansę przerwać walkę i poddać się już po 7 czy 10 dniach niepowodzeń w walce. Nie zrobili tego nawet wtedy, gdy sami Niemcy zaproponowali przerwanie walki. Gdyby dowództwo powstania podjęło decyzję złożenia broni na pierwsze wezwanie Niemców z dnia 18 sierpnia (dostarczenie do polskich stanowisk pisma wzywającego do złożenia broni), ilość zabitych Polaków zamknęłaby się liczbą około 70 tys. ofiar. Gdyby zrobili to przy następnym wezwaniu z dnia 8 września (odezwa gen. SS Ericha von den Bacha do ludności Warszawy, z równoczesnym wezwaniem do złożenia broni), liczba zabitych „zatrzymałaby się na ok.120 tysiącach. Niestety nasi „wodzowie” nie liczyli się ze stratami wśród ludności cywilnej i kontynuowali powstanie nadal. Temu niepotrzebnemu rozlewowi polskiej krwi przyglądali się decydenci z rządu londyńskiego: prezydent RP, premier rządu – Stanisław Mikołajczyk, a także Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski. To oni powinni wiedzieć, że w sytuacji, gdy trzy ówczesne mocarstwa światowe podjęły decyzję ustalającą przebieg wschodniej granicy Polski na linii Curzona, żadne „potrząsanie szabelką” nic nie da. Osoby te znały doświadczenie września 1939 r., które pokazało jak wyglądała „pomoc” udzielona Polsce przez zachodnich aliantów. Były też najświeższe doświadczenia akcji „Burza” - Lwów, „Burza”- Wołyń, i „Burza”- Wilno, które zakończyły się klęską i dodatkową tragedią. Tysiące żołnierzy AK, którzy odmówili wstąpienia do Armii WP gen. Zygmunta Berlinga, wysłano w głąb Rosji. W świetle takich doświadczeń mocodawcy rządu RP w Londynie nie powinni dopuścić do wybuchu powstania, a po jego wybuchu i pierwszych oznakach klęski, powinni doprowadzić do przerwania walki. Gdyby żył gen. Sikorski nie doszło by do Akcji „Burza”, w tym do Powstania w Warszawie. Generał Władysław Sikorski, premier i Naczelny Wódz WP, w marcu 1942 r. ostrzegał emigrację i kraj, że jeżeli Armia Czerwona odeprze Niemców z Rosji i przejdzie do ofensywy, wtedy nie będzie żadnych szans przeciwstawienia się wkraczającym do Polski wojskom rosyjskim. Wówczas, ostrzegł Sikorski, odbudowa państwa i wojska będzie możliwa tylko przy rosyjskiej pomocy i dobrej woli oraz „nacisku ze strony aliantów”. Trzeba liczyć się, że wszystkie odruchy antyrosyjskie, podkreślał, będą niezrozumiałe na Zachodzie, a Rosji posłużą jako pretekst do okupacji kraju. Kosztować by to mogło wiele krwi przelanej bezużytecznie. Oto co o losie warszawiaków w czasie Powstania napisał w 2013 r. Krzysztof Wasilewski, w art.: „Zakłamana historia Powstania” podtytuł: „200 tys. cywilnych ofiar, zagłada miasta, arogancja dowódców – o tym nie usłyszymy w rocznicę powstania warszawskiego”. Oto skopiowane fragmenty artykułu:

  • „Byliśmy tak zgłodniali, że jedliśmy mięso z konia, którego toczyły robaki, jedliśmy też wychudzone koty i psy.
  • Na śmierć jednego walczącego powstańca przypadało niemal 13 ofiar cywilnych.
  • O ile na początku sierpnia litr wody kosztował 200 zł, o tyle po kilkunastu dniach trzeba było płacić 600 zł za szklankę.
  • Coraz częściej mieszkańcy domagali się zgody na ewakuację. Oficjalne zezwolenie dowództwo AK wydało dopiero 8 września.
  • O losie warszawskich tułaczy nie usłyszymy w debacie o powstaniu. Prawda mogłaby zepsuć lansowany od lat obraz „przegranych zwycięzców”. Słowa oficera AK walczącego w Powstaniu: „Ja osobiście uważałem, że powinniśmy czekać, gdyż w głębi serca wolałem ryzykować opanowanie miasta przez komunistów niż jego zniszczenie przez Niemców. Wolałem Warszawę żywą i komunistyczną niż Warszawę umarłą i także komunistyczną.” Z art. Krzysztofa Wasilewskiego z 2014 roku: „Zagłuszona historia Powstania” podtytuł: „Głód, brak wody i lekarstw. Obłęd uwięzionych w zbombardowanych piwnicach. O tym nie usłyszymy w rocznicę powstańczego zrywu”, można przeczytać wiele o losie mieszkańców powstańczej Warszawy; oto skopiowane fragmenty artykułu:
  • Najpopularniejszą zupą był rosół z gołębi, co kończyło się poważnymi zatruciami,
  • Temperatura w dzień – 30 stopni. W nocy bardzo zimno. Ani kropli wody, o jedzeniu się już nie mówiło.
  • Porucznik z opaską biało-czerwoną, a za nim sześciu 12-letnich chłopców z butelkami. To było nasze wojsko. – Na wieść o wybuchu powstania Heinrich Himmler zezwolił swoim żołnierzom zabijać, kogo zechcą, według własnego uznania. – Adam Bień: W pospiechu, bez konsultacji z oficerami sztabu AK – zapadła decyzja: tak, zaczynajcie. – Barbara Bobrownicka - Fice, sanitariuszka: Przerażenie przerasta istotę człowieka. Szalona chęć ucieczki. Dokąd? Oto inne wypowiedzi - opinie dotyczące celowości Powstania Warszawskiego: „Naród naprawdę męski nigdy nie walczy do ostatniej kropli krwi. Na tym polega prawdziwy patriotyzm, patriotyzm obdarzony instynktem życia, nakazujący cierpliwość, ostrożność, powściągliwość, subtelność taktyczną w dążeniu do celu zasadniczego. Racjonalne było Powstanie i ofiara Żydów w Getcie Warszawskim, bo i tak byli skazani na zagładę, więc wybrali śmierć z honorem. Cała Warszawa nie musiała umrzeć w sierpniu i wrześniu 1944 r. Dnia 1 sierpnia o godzinie 5 po południu, czyli najmniej temu właściwej, wybuchło ono w Warszawie ku przerażeniu ludzi jeszcze mających cośkolwiek rozumu w głowie. „My naszą wielkość widzimy w przegrywaniu, a jeżeli zwyciężymy, to po pół wieku. Tak, wygraliśmy Powstanie Warszawskie, ale w 1989 r. Szkoda, że tych 20 tys. poległych powstańców i 200 tys. zamordowanych cywilnych mieszkańców nie mogło tego zobaczyć. Między Powstaniem a rokiem 1989 nie było żadnego związku, ale przyjmijmy, że był, jak chcą najbardziej wierzący w narodową religię. „Dla ludności cywilnej powstanie warszawskie było piekłem i tragedią. Prawie 200 tys. zabitych, 650 tys. wygnanych z miasta.”; Podano w nim – między innymi, że ok. 60 tys. mieszkańców poniosło śmierć w egzekucjach dokonanych przez wojsko niemieckie i spełniające ich rozkazy formacje kolaboracyjne, głównie ukraińskie i rosyjskie. Podano też straty Ludowego Wojska Polskiego forsującego Wisłę. „Z lubością obwiniamy za klęskę powstania warszawskiego Ruskich i aliantów, a milczymy o Ukraińcach, którzy brali czynny udział w zabijaniu powstańców”. Jak uważa Norman Davies – „nie ulega wątpliwości, że decyzja rozpoczęcia Powstania Warszawskiego jest w oczach Polaków najtragiczniejszym błędem w polskiej historii najnowszej. Okazało się ono zgubne dla sprawy, której miało służyć. Od strony praktycznej jego wybuch przyspieszyło zdradzieckie postępowanie Rosjan na wyzwolonych terenach kraju, natomiast w dziedzinie militarnej – przemożne pragnienie zadania ciosu hitlerowcom, nim zdążą się wycofać. Założenia taktyczne oraz wybór czasu okazały się żałośnie nietrafne. Cele polityczne były z gruntu nierealne. Przekonanie, że mocarstwa zachodnie mogą sobie pozwolić na opowiedzenie się po stronie Polaków w konflikcie z sowieckimi sojusznikami, było oględnie mówiąc, nieuzasadnione. Tak więc piękne ideały i rozpalone do białości emocje utorowały drogę do katastrofy”.
    W artykule pt. „Powstanie Warszawskie – bez niedomówień” Jan Sidorowicz pisze: „Od ponad pól wieku pokutuje obiegowa opinia, że sprawcą tragedii Powstania był Józef Stalin, który zdradził, nie udzielając Warszawie pomocy. Otóż Józef Stalin Warszawy nie zdradził, bo niczego nie obiecywał. Zachował się jak należało się spodziewać – urządził drugi Katyń. Odpowiedź na pytanie kto był rzeczywistym sprawcą tragedii natrafia na przeszkody. W świadomości społeczeństwa jest to ciągle niezabliźniona rana. I dlatego wszelkie dyskusje na ten temat – aby nikogo nie urazić – kończą się tak zwanym “owijaniem w bawełnę”. Bohaterstwo żołnierzy Powstania i prześladowanie ich po wojnie spowodowało, że Powstanie weszło do Panteonu Pamięci Narodowej i tym samym jego dowódcy pozostają do dziś poza wszelką krytyką. Twierdzenie, że polegli Powstańcy odnieśli dziś pogrobowe zwycięstwo, bo odzyskaliśmy niepodległą Rzeczpospolitą, jest tylko piękną metaforą. Tylko, gdyby Oni zobaczyli jak ta Polska, gwałcona przez komunistów przez 55 lat dziś wygląda – to by zapłakali. Nie o taka Polskę walczyli ci Wspaniali Chłopcy i Dziewczęta. W Katyniu i przez lata wojny utraciliśmy część elity narodu. W Powstaniu straciliśmy resztę. I to był gwóźdź do trumny naszej niepodległości”. (Sidorowicz J. 2001) W podobnym tonie wypowiada się Piotr Zychowicz w książce pt: „Obłęd , 44” Uważa on, że żadna z wcześniejszych klęsk nie może się równać z klęską drugiej wojny światowej. A największym dramatem, największą katastrofą tej wojny było dla nas Powstanie Warszawskie. „Milionowe miasto, stolica Rzeczypospolitej zostało obrócone w perzynę. Zburzone zostały muzea, świątynie, pałace i bezcenne zabytki. Z dymem poszły archiwa, biblioteki oraz niezliczone działa sztuki. Niezwykle brutalnie wymordowano sto pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców. Do tego należy doliczyć 20 tysięcy poległych żołnierzy i tysiące cywilów zmarłych w obozach. W wyniku tej bitwy straciliśmy w sumie ok. 200 tys. ludzi, resztę mieszkańców miasta rozpędzono na wszystkie strony świata. Zgładzono przy tym patriotyczną elitę, która walczyła w szeregach AK, najwspanialsze młode pokolenie, jakiego kiedykolwiek się dorobiliśmy. Był to gwóźdź do trumny Polskiej Niepodległości z całym jej światem wartości. Był to koniec Polski, jaką znali i tworzyli od pokoleń nasi przodkowie. Rany, które wówczas ponieśliśmy nie zabliźniły się do dziś i nie zabliźnią się nigdy. Kolejne pokolenia Polaków będą żyły w cieniu tej tragedii, ponosząc jej konsekwencje. Nigdy wcześniej, tak jak w 1944r., tak silnie nie splotły się ze sobą dwie najbardziej polskie ze wszystkich naszych cech. Niebywały heroizm, patriotyzm i gotowość do poświęceń Polaków. A z drugiej strony głupota polityczna naszych przywódców.”

W opinii Wojciecha Roszkowskiego ta olbrzymia ofiara powstańczej Warszawy nie była zupełnie daremna. „Stalin przekonał się, że sowietyzacja Polaków nie pójdzie łatwo. Tym samym w jakimś stopniu musiał powściągnąć myśl o uczynieniu z Polski republiki radzieckiej. Zagłada Warszawy kosztowała ZSRR parę miesięcy zastoju na froncie. W tym samym czasie armie anglo – amerykańskie dotarły do Renu. O ile latem 1944 r. otwierała się przed Stalinem szansa na podbój całej Rzeszy, o tyle teraz nie mógł na to liczyć. Powstanie uchroniło Polskę od losu kadłubowej republiki. Bezczynność AK w chwili wejścia Armii Czerwonej wzmocniłaby propagandę radziecką o rzekomej współpracy armii podziemnej z okupantem i pozwoliłaby zniszczyć setki tysięcy jej członków bez najmniejszego rozgłosu. Bierne oddanie się w niewolę radziecką wytworzyć mogło w społeczeństwie polskim kryzys moralny nie mniej bolesny od kompleksu klęski. W 1944 r. wydawało się, że decyzję o powstaniu należy potępić. Z perspektywy czasu nie wiadomo jednak, czy był to „grób”, czy raczej „kołyska” narodu”.

Zakończenie

Powstanie Warszawskie mimo licznych kontrowersji z nim związanych stanowi ważną kartę historii narodu polskiego. Powstanie stało się symbolem walki. Dla wielu Polaków ten bezprzykładny zryw narodowy jest owiany legendą a męstwo i bezinteresowne poświęcenie się dla ojczyzny stanowią przykład godny do naśladowania. Przez lata nie w takcie było mówienie o błędach taktycznych dowódców powstania. Dziś patrzymy na nie przez pryzmat minionych lat. Oceniamy go różnie, jednak jedno jest pewne – nie powinno się go oceniać w sposób szablonowy. Samo powstanie wybuchło, przede wszystkim ze względów politycznych, a nie jak to powinno być, wojskowych. Jednym z jego podstawowych celów było zajęcie Warszawy i przyjęcie Armii Czerwonej jako gospodarz tego terenu. Akcja ”Burza” zakończyła się porażką, tak samo jak wcześniejsza, litewska akcja „Ostra Brama”. Nic nie mogło już powstrzymać Rosjan. Jedyna nadzieja leżała w zdobyciu Warszawy. Polacy to ludzie o wysokim poczuciu honoru i dumy, postępujący według zasady: „lepiej umrzeć stojąc niż żyć na kolanach”. Powstanie warszawskie było tego przykładem. Zryw powstańczy był też próbą wyrównania rachunków pomiędzy Niemcami, a mieszkańcami stolicy. Straszliwe zbrodnie, jakie okupant popełnił w toku powstania potwierdziły dobitnie, że hitlerowcy do ostatnich dni swego panowania realizowali bezwzględnie plany polityki eksterminacyjnej wobec narodu polskiego. Powstanie warszawskie skazane był na niepowodzenie od samego początku. Było tego kilka powodów. Po pierwsze - generał Tadeusz Komorowski źle ocenił sytuację i za bardzo ufał w intencje Rosjan. Nie wziął on pod uwagę postawy Armii Czerwonej w sytuacjach ujawniania się oddziałów AK przy przeprowadzaniu akcji „Burza”. Po drugie - siły powstańcze były słabo uzbrojone, szczególnie doskwierał brak amunicji. Kolejnym czynnikiem był brak dostatecznej łączności pomiędzy oddziałami oraz właściwej koordynacji działań. Nie było gwarancji ze strony rządu polskiego, że działania te zostaną wsparte poprzez zrzuty broni i zaopatrzenia. I wreszcie brak było woli pomocy ze strony sojusznika, który zatrzymał swój pochód w drodze na Berlin, na przedpolach stolicy. Powstanie Warszawskie było klęską wojskową, gdyż poniesione straty nie były adekwatne do zakładanych celów. Było też klęską polityczną, ponieważ nie spowodowało żadnych zmian politycznych. Nie udało się osiągnąć takiej niepodległości jak zakładano. Nasz kraj dostał się w orbitę wpływów radzieckich. Polska pozostała pod wpływami ZSRR ponad 50 lat. Było klęską materialną, bo spowodowało totalne zniszczenie Warszawy. Niemniej jednak bohaterstwo, ofiarność i zaciętość powstańców są największym w naszej historii przejawem walki o wolność, jako wartości wyżej cenionej niż życie ludzkie i wszystkie dobra materialne. Byłoby ciężkim błędem nie doceniać, a co gorsza, odżegnywać się od takich wartości duchowych. W dzisiejszych czasach bez przeszkód możemy mówić o powstaniu, o jego przyczynach oraz skutkach i czy rzeczywiście było ono potrzebne. Dało ono Polakom przykrą przestrogę. Kolejny już raz w naszej historii daliśmy się wykorzystać dotychczasowym sojusznikom. Historia dała nam cenną nauczkę o której powinniśmy pamiętać. Z klęski powstania nie powinniśmy się wstydzić, jest ono dla nas wzorem męstwa, bezinteresowności i umiłowania wolności.

Bibliografia

  1. Davies N., Boże igrzysko, Historia Polski, t.2, przeł. E. Tabakowska, Kraków 1998 r.
  2. Davies N., Powstanie , 44, Kraków 2004 r.
  3. Kirchmayer J., Powstanie Warszawskie, wyd. XI, Warszawa 1989 r.
  4. Roszkowski W., Historia Polski 1914-1990, wyd. I dodruk, Warszawa 1991r.
  5. Zychowicz P., Obłęd ’44, wyd.1, Poznań 2013 r.

Źródła internetowe: https://pl.wikipedia.org/wiki/Si%C5%82y_polskie_w_powstaniu_warszawskim http://www.1944.pl/ https://www.google.pl www.kulturaswiecka.pl/node/865 http://www.powstanie.pl/?ktory=20&class=text http://niniwa22.cba.pl/powstanie-warsz.htm