"Wenus w futrze" Romana Polańskiego

„Wenus w futrze”, jako paralela między płaszczyzną teatralną, a rzeczywistością otaczającego świata. Najnowszy film reżyserii Romana Polańskiego zachwyca swoją odmiennością. Nie potrzeba masy popularnych aktorów, rozbudowanej scenografii czy też skomplikowanych historii, aby oczarować widza. Dzieło to urzeka fenomenalnymi dialogami, figlarnym dowcipem oraz doskonałą grą aktorską, przepełnioną nieprzeciętną gracją i wdziękiem . Emmanuelle Seigner jako Vanda przyciąga swoją nietuzinkową, anielską urodą nadając filmowi wizualne walory. Twórca „Lokatora” przedstawia fascynującą relację, jaka zawiązała się pomiędzy zdesperowanym reżyserem przygotowującym teatralną adaptację powieści Masocha, a piękną aktorką, zabiegającą o rolę w przedstawieniu.

„Wenus w futrze”, jako paralela między płaszczyzną teatralną, a rzeczywistością otaczającego świata. Najnowszy film reżyserii Romana Polańskiego zachwyca swoją odmiennością. Nie potrzeba masy popularnych aktorów, rozbudowanej scenografii czy też skomplikowanych historii, aby oczarować widza. Dzieło to urzeka fenomenalnymi dialogami, figlarnym dowcipem oraz doskonałą grą aktorską, przepełnioną nieprzeciętną gracją i wdziękiem . Emmanuelle Seigner jako Vanda przyciąga swoją nietuzinkową, anielską urodą nadając filmowi wizualne walory. Twórca „Lokatora” przedstawia fascynującą relację, jaka zawiązała się pomiędzy zdesperowanym reżyserem przygotowującym teatralną adaptację powieści Masocha, a piękną aktorką, zabiegającą o rolę w przedstawieniu. Polański, tworząc film, którego tematem przewodnim jest teatr, sam zachowuje w swym dziele podstawowe reguły teatru antycznego. Bardzo rygorystycznie trzyma się zasady trzech jedności: czasu, miejsca oraz akcji. Wszystko odbywa się w ciągu jednej doby, wątki są ze sobą ściśle powiązane, a cała akcja ogranicza się do jednego miejsca, co tworzy idealną atmosferę. Powrócił także do klasycznej liczby aktorów na scenie: zmniejszył maksymalnie, pozostawiając ich tylko dwóch. Reżyser teatralny zgrywa człowieka o twardym charakterze, który jest przekonany o swej dominacji, znacznie wyższej pozycji od aroganckiej aktorki. Ta natomiast, bardzo pewna siebie wkracza na scenę burząc swym talentem niesłuszny stereotyp. Film w bardzo subtelny, finezyjny sposób obrazuje metamorfozę, jaka dokonała się w obu przypadkach. W każdym z nich pozostawiła jednak po sobie ziarenko przyjemności. Źródłem owej przyjemności jest ucieczka od świata realnego, próba przeniesienia się z monotonnej rzeczywistości w świat wykraczający poza sferę profanum. Bohaterowie balansują na krawędzi, pomiędzy prawdą a muskającą o ich fantazje fikcją. Sami momentami nie potrafią odróżnić, w jakim położeniu się znajdują, co wprawia widza w refleksję. Silne nawiązanie do eposu – życie to teatr, na którym każdy odgrywa swoją rolę – sprawia, iż zaciera się płaszczyzna pomiędzy obrazem na ekranie, a widownią. Tworzy to pewnego rodzaju „relację”, która wywiera pozytywny wpływ na odbiorców. Rzeczywistość otaczającego świata jest jednak dostrzegalna, pomimo prób wyeliminowania jej z sali teatralnej. Symbolem owej monotonnej rzeczywistości jest w filmie notoryczny sygnał telefonu komórkowego. Zaciera on wytworzoną podczas castingu sferę odbiegającą od bezbarwności dnia codziennego, przywracając zmysłom i rozumowi świadomość wszechobecnej realności. Komórka jest także alegorią do czasów współczesnych - w przeciwieństwie do futra, które silnie nawiązuje do wcześniejszych epok. Przedstawienie technologii w filmie Polańskiego ma symbolizować presję, jaką narzuca na nas społeczeństwo. Reżyser Novacek skrycie delektuje się czasem spędzanym w towarzystwie aktorki. Z początku podświadomie próbuje wyprzeć się swych pokus, uważając swe odczucia za zbyt odbiegające od ogólnie przyjętych norm społecznych. Z czasem jednak ulega Vandzie, zgadzając się na narzucane przez nią zasady. Co jakiś czas jednak fantazje Thomasa przerywa połączenie od zniecierpliwionej żony. Reżyser musi stoczyć wewnętrzną walkę: podążać za moralnością, która odpowiedzialna jest za monotonną rzeczywistość, czy popuścić wodze fantazji i dać się prowadzić przez świat fikcji, zapewniający odskocznię w sferę pobudzającej iluzji. Przemiana, jaka dokonuje się w obu bohaterach jest zaskakująca. Dominujący nad aktorką reżyser przeskakuje z najwyższej rangi do poziomu znacznie niższego od Vandy, zaczyna wykraczać poza jej zasięg. Z początku ma nad nią kontrolę, dyryguje nią. Ta jednak, w subtelny sposób zupełnie odwraca role, sama zaczyna dyktować warunki, a Novacek staje się jej podległy. Ścierające się w filmie granice, pomiędzy prawdą a fikcją tworzą dwuznaczne domysły. Dialogi z przygotowywanej sztuki są często tak trafnie dobierane, iż opisują relacje, jakie zachodzą pomiędzy tymi dwiema, kontrastowymi postaciami. Częste reakcje bohaterów są spowodowane zbyt dużym przywiązaniem do ogólnie przyjętych zasad. Próba ograniczenia roli rozumu nie sprawdza się i obie strony w pełni oddają się zmysłowym doznaniom. Bohaterzy pragną uciec od szarej rzeczywistości i dają się ponieść obszernej wyobraźni. Polański to samo robi z nami. Uciekając w świat filmu zaczynamy postrzegać otoczenie innymi oczami, zupełnie jak ci aktorzy, odbiegamy od zgiełku monotonii. Doszukujemy się rozrywek wyrywających nas z popłochu prawdy. Nie wszyscy jednak mają odwagę otwarcie pogodzić się z faktem, iż każdy z nas ukrywa w sobie tajemne pragnienia, okryte płaszczem wstydu. Film „Wenus w futrze” jest przeznaczony więc dla tych, którzy nie boją się głośno tego wyznać!