Portrety ofiar i ich oprawców we fragmencie „Proszę państwa do gazu” Tadeusza Borowskiego.

Okres wojny znacząco wpłyną na literaturę. Liczni twórcy odwołując się do własnych doświadczeń i przeżyć, w swoich utworach starali się jak najwierniej ukazać tragiczną wojenną rzeczywistość. W licznych reportażach i wywiadach przedstawiali oni świat obozów koncentracyjnych i ich wpływ na psychikę człowieka. Szczególnym nowatorstwem w tej sprawie odznaczał się Tadeusz Borowski, młody pisarz, który tematyce obozowej poświęcił tomik pt. „Pożegnanie z Marią”. W swoich dziełach posługuje się on techniką behawiorystycznej narracji polegającej jedynie na opisywaniu zachowań człowieka i jego reakcji wobec otaczającej rzeczywistości.

Okres wojny znacząco wpłyną na literaturę. Liczni twórcy odwołując się do własnych doświadczeń i przeżyć, w swoich utworach starali się jak najwierniej ukazać tragiczną wojenną rzeczywistość. W licznych reportażach i wywiadach przedstawiali oni świat obozów koncentracyjnych i ich wpływ na psychikę człowieka. Szczególnym nowatorstwem w tej sprawie odznaczał się Tadeusz Borowski, młody pisarz, który tematyce obozowej poświęcił tomik pt. „Pożegnanie z Marią”. W swoich dziełach posługuje się on techniką behawiorystycznej narracji polegającej jedynie na opisywaniu zachowań człowieka i jego reakcji wobec otaczającej rzeczywistości. Czytając jego opowiadania poznajemy życie więźniów „od środka” – wędrując po obozie wraz z głównym bohaterem. Dzięki temu możemy dokładniej przyjrzeć się sytuacji panującej w obozie, dokładnie poznać portrety ofiar i ich oprawców. Jednym z ważniejszych opowiadań Borowskiego dotyczących życia obozowego jest „Proszę państwa do gazu”. Rezygnując z wszechwiedzącego narratora, autor przedstawia relację więźnia komanda Kanada – Tadka. Dzięki narracji pierwszoosobowej, zapoznani zostajemy z sytuacją więźnia i jego reakcją na otaczającą rzeczywistość. Narrator – więzień używa prostego, kolokwialnego języka, a jego relacja jest sucha i pozbawiona emocji. Akcja opowiadania rozgrywa się w czasie przyjazdu transportu na stację kolejową. Zadaniem więźniów jest przeprowadzenie sprawnego przeładowania ludności, odebrania ich majątku i dokonania segregacji na tych, którzy nadają się jeszcze do pracy i na tych, którzy pojadą „do gazu”. „Młodzi i zdrowi- Ci pójdą na lagier. Gaz ich nie minie, ale wpierw będą pracować”. Wśród transportowanej ludności panuje ogromny lęk i panika, słychać płacz przerażonych dzieci i krzyki zdezorientowanych ludzi. Ponieważ byli oni przewożeni w strasznych warunkach, „niezmiernie zbici, przytłoczeni potworną ilością bagażu, waliz, walizek, plecaków, tłumoków wszelkiego rodzaju (…)”, chcą jak najszybciej wydostać się z wagonów. Pragnąc zaczerpnąć świeżego powietrza przeciskają się do wyjścia, nie zwracając uwagi na innych. W pośpiechu „dusili się i dusili innych”. Wycieńczeni podróżą opadają z sił. Wszyscy są jednakowi: zmęczeni i skrajnie wyczerpani, ich twarze bez wyrazu, „blade, zmięte, jakby niewyspane, rozczochrane”. Nieświadomi swojego losu, zabrali ze sobą cały swój dobytek, który zostaje im brutalnie odebrany. Zadają mnóstwo pytań pragnąc dowiedzieć się co ich czeka, jednak nikt nie chce im odpowiedzieć, ponieważ „takie jest prawo obozu, że ludzi idących na śmierć oszukuje się do ostatniej chwili. Jest to jedyna dopuszczalna forma litości.” Niewiedza potęguje w nich strach i przerażenie. Gotowi są zrobić wszystko, aby przeżyć- pragnąc wydostać się z wagonów zadeptują innych, matki wyrzekają się swoich dzieci. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że idzie na śmierć, a z nich tylko nieliczni z godnością przyjmują tę prawdę i spokojnie czekają na odjazd ciężarówek.

Panujący chaos i zamieszanie jest męczące zarówno dla ludzi z transportu, jak i dla więźniów zajmujących się przeładowywaniem. Panuje ogromny upał, więźniowie pracują w pocie czoła, są zmęczeni i spragnieni, ale nie mogą przerwać swojej pracy. W nagrodę za szybkie przetransportowanie, mogą zabrać jedzenie znalezione w bagażach przybyłych. Zmęczenie zaczyna oddziaływać na nich coraz silniej, sprawia, że jedyne o czym myślą, to jak najszybsze skończenie pracy. Drażnią ich ludzie z transportu, ponieważ to oni są winni tej ciężkiej pracy. Więźniowie stają się coraz bardziej brutalni, przestają panować nad swoimi emocjami, zaczynają traktować przybyłych ludzi jak bydło. „(…)już nie można nad sobą panować. Wyrywa się ludziom brutalnie walizki z rąk, szarpiąc ściąga się palta”. Więźniowie zaczynają znęcać się nad ludźmi z pociągów („chwycił ją wpół, zadławił łapą gardło, które chciało krzyczeć, i wrzucił ją z rozmachem jak ciężki wór zboża na auto”), winią ich za swoje zmęczenie - ofiary same stają się oprawcami. Powtarzające się obrazy, przerażonych, zlęknionych ludzi przestają już na nich oddziaływać. Moralność więźniów ulega degradacji, nie odczuwają już litości, są znieczuleni na los ludzi. Śmierć staje się dla nich elementem codzienności, oswoili się z nią, więc nie robi ona na nich żadnego wrażenia. To, że w krematoriach umierają ludzie jest dla nich sytuacją normalną, o czym świadczy cytat: „noc przejaśnia się. Zapowiada się pogodny, upalny dzień. Z krematoriów ciągną potężne słupy dymów (…) Transport sosnowiecki już się pali”. Te słowa, wypowiedziane bez emocji, zdają się być tylko stwierdzeniem, opisem normalnej, codziennej sytuacji. Podobne znieczulenie na krzywdę zauważamy także w zachowaniu Niemców. Z zimna krwią zabijają oni ludzi, którzy wyraźnie wywołują w nich niezadowolenie. Są niewzruszeni na ludzką krzywdę, jedyną reakcją na błagania i krzyki jest strzelanie w wagony. Niemcy wykonują swoją pracę z ogromnym spokojem, jakby od niechcenia, choć z dużą dokładnością przeliczają transport. Pewni siebie, „brudną robotę” pozostawiają więźniom. Transport jest dla nich tylko źródłem bogactwa, dlatego bez litości, z ogromnym okrucieństwem zabijają nawet małe dzieci; „działała na nerwy, więc podbiegł do nie esman, okutym butem kopnął w plecy; upadła. Przydeptał ją nogą, wyjął rewolwer, strzelił raz i drugi (…) aż znieruchomiała”. Przybyli ludzie nie robią na niemieckich oficerach żadnego wrażenia, są jedynie źródłem kpiny, Niemcy szydzą z nich, wyśmiewają się, czego dowodzi cytat: „człowieku uspokój siebie ale!(…) za pół godziny będziesz gadał z największym komendantem! Tylko nie zapomnij powiedzieć mu: Heil Hitler”! Proces zabijania prowadzony jest przez Niemców sprawnie i fachowo, zabijanie staje się normalną, codzienną pracą, w której nie ma czasu na litość i wyrozumiałość. Także w innych opowiadaniach Borowski podejmował problematykę obozową. W opowiadaniu „U nas w Auschwitzu” narrator w liście do Tuśki przedstawia mechanizmy działania systemu faszystowskiego. Opowiada o obojętności Niemców na los ludzki, ludzie są dla nich tylko towarem, materiałem, który Niemcy chcą wykorzystać w jak najlepszy sposób. W sprawnym procesie likwidacji właściwie żadna część człowieka nie zostaje zmarnowana. W tym wypadku również nie ma miejsca na pobłażliwość i współczucie. W ujęciu Borowskiego świat podzielony jest na tych, którzy zabijają i na tych, którzy giną, jednakże nie ma wyraźnej granicy między katem i oprawcą, zostaje ona zatarta. Oprawcy nie traktują swoich ofiar jak ludzi, tylko jak zwierzęta. W takiej rzeczywistości nieuchronnie musi nadejść duchowa śmierć jednostki, musi nastąpić dehumanizacja i uprzedmiotowienie człowieka. Warunki w obozie prowadzą do degradacji wartości moralnych, jakimi do te pory kierowali się ludzie. Zarówno oprawcy jak i ofiary ulegają prawom odwróconego dekalogu.