Esej - do tekstu Josifa Brodskiego "Jak czytać książki"

Jeśli ktoś postanowiłby zapytać losowe osoby napotkane na ulicy, jaki rodzaj sztuki pisanej preferują, zdecydowana większość odpowiedziałaby, że prozę. Nie ma w tym nic dziwnego; wielu uważa książki za bardziej wartościowe źródło wiedzy od „zbyt zagmatwanej” i „niezrozumiałej” poezji. Jednak liryka ma to do siebie, że w swej lapidarności pozwala zawrzeć stosunkowo dużo treści. Ta cecha, jak to podkreśla w swoim tekście „Jak czytać książki” Josif Brodski, sprawia, że staje się ona najwybitniejszą formą twórczości.

Jeśli ktoś postanowiłby zapytać losowe osoby napotkane na ulicy, jaki rodzaj sztuki pisanej preferują, zdecydowana większość odpowiedziałaby, że prozę. Nie ma w tym nic dziwnego; wielu uważa książki za bardziej wartościowe źródło wiedzy od „zbyt zagmatwanej” i „niezrozumiałej” poezji. Jednak liryka ma to do siebie, że w swej lapidarności pozwala zawrzeć stosunkowo dużo treści. Ta cecha, jak to podkreśla w swoim tekście „Jak czytać książki” Josif Brodski, sprawia, że staje się ona najwybitniejszą formą twórczości. Autor zwraca też uwagę na to, że ludziom zależy przede wszystkim na czasie, który nieubłaganie nam ucieka - utwory poetyckie mają go znacznie zaoszczędzić, zapewniając jednocześnie wiele innych korzyści. Mój stosunek do podanego rozwiązania problemu czasu jest ambiwalentny, aczkolwiek, pomimo paru nietrafnych stwierdzeń, bardziej skłaniam się w stronę poparcia stanowiska poety.

Prawdą jest, że zagłębianie się w poezję może skutkować zniechęceniem do obszerniejszych form literackich. Droga „na skróty” jest niezwykle uzależniająca. Wiersze, zgodnie z opinią Brodskiego, to zmiejszenie do minimum treści, którą pragnie się przekazać. Dzięki temu zabiegowi udaje się im osiągnąć niewątpliwą precyzję. Główną wadą prozy jest właśnie stosowanie ogólników i zaopatrywanie tekstu w zbędne oczywistości. Poezja stara się wydobyć jak najwięcej sensu z niewielkiej ilości wyrazów, podkreślając tym samym wartość każdego z nich. Nie sposób nie przywołać tu jako przykład pięciowersowego wiersza Adama Mickiewicza o incipicie „Polały się łzy…”. Zaskakująco krótki liryk podsumował wszystkie etapy życia poety, poczynając od beztroskiego dzieciństwa, a kończąc na dorosłym „wieku klęski”. Mickiewicz zdołał nadać utworowi zarówno element autobiograficzny, jak i wymiar uniwersalny; w mistrzowski sposób wykorzystał on jego pozornie niewielką pojemność oraz skutecznie wywołał u czytelnika chęć przeprowadzenia refleksji nad przemijaniem ludzkiej egzystencji.

Tutaj dochodzimy do kolejnej kwestii, a mianowicie przesłania dzieł literackich. Poezja w szybszy, choć niekoniecznie dosłowny sposób uczy nas więcej, aniżeli obszerna księga. Często trudność polega na braku umiejętności odczytywania ukrytych treści bądź też na niepodejmowaniu prowadzących ku temu działań. W tym tkwi sęk - człowiek, z natury skłonny do wygody, szuka jak najbanalniejszego i nieskomplikowanego rozwiązania. Poezja jest natomiast sztuką samą w sobie i wiele trzeba, by przejrzeć przez dosłownie podane treści oraz dokopać się do prawdziwego sensu. Mistrzynią w komponowaniu utworów o głębokim znaczeniu można niewątpliwie nazwać Wisławę Szymborską. Twórczość tej polskiej poetki jest dowodem na to, że wiersze, mimo zwięzłej formy, mogą zawrzeć w sobie niewiarygodne przesłanie. Jej utwór „Wietnam” oddaje to w najpełniejszy sposób. Na pozór jest to tylko dialog przypominający przesłuchanie jakiejś kobiety, prawdopodobnie podczas wojny wietnamskiej. Widocznie przerażona na wszystkie pytania odpowiada krótkim „Nie wiem”; wyjątkiem jest ostatnie z nich, które brzmi „Czy to są twoje dzieci?” - wtedy pada stanowcza twierdząca odpowiedź. Ukazuje to postawę prawdziwej matki, która w atmosferze strachu i zagubienia jest pewna jedynie swego ukochanego potomstwa.

Josif Brodski posłużył się w analizowanym tekście stwierdzeniem, z którym ciężko jest mi się zgodzić: „Przecież nie czytamy dla samego czytania, lecz po to, by się uczyć”. Użyte tu uogólnienie nie ma całkowitego odzwierciedlenia w rzeczywistości; ogromna liczba osób, oczywiście z grona tych, którzy czytają w ogóle, sięga po książkę nie dla nauki, lecz dla radości, jaką ta czynność daje. Lektura nie musi być kształcąca i pełna wiadomości, byśmy mogli odczuwać satysfakcję z samego faktu podejścia do niej. Najtrafniejszym przykładem może być fantastyka. Zawarta w niej fikcja literacka nieczęsto znajduje odniesienie w realnym życiu, kreuje ona coś zupełnie niepraktycznego i niemożliwego, a mimo to jej wierna rzesza fanów nie maleje. Jednak nawet ci delikwenci, którzy czytają dla nauki, niekoniecznie szukają informacji w wierszach. Istnieje pewna nikłość w zasobie wyjaśnień, jaki posiada poezja. Nie jest ona w stanie w wystarczająco dokładny i precyzyjny sposób czy to objaśnić nam pewne zjawiska, czy też opisać konkretne zdarzenia. Można oczywiście znaleźć wyjątki od tej zasady, lecz żaden gatunek poetycki nie dorównuje na tym polu prozie.

Podsumowując: nie sposób zaprzeczyć, że poezja jest kwintesencją zwięzłości i oszczędności. Na jej wyjątkowy charakter miał być może wpływ imponująco długi i złożony rozwój; w końcu podstawy obecnej formy stworzyli starożytni, uprawiając gatunki elegijne i jambiczne. Lektura poezji na pewno nie jest też bardzo czasochłonna, w przeciwieństwie do prozy. Jednak w kwestii oszczędzania czasu sprawa jest prosta - ludzie, którzy go nie posiadają, a dla których czytanie nie jest ani obowiązkiem, ani przyjemnością, zwyczajnie unikają tej czynności. Pozostali wciąż próbują podtrzymać ten zanikający zwyczaj i miejmy nadzieję, że zachowa się on jak najdłużej - nie ważne czy poprzez dominację prozy, czy poezji.