Czy zawsze można oceniać człowieka według tych samych kryteriów moralnych?

Moim zdaniem nie zawsze można oceniać człowieka według tych samych kryteriów, ponieważ każdy człowiek jest inny i ma swój własny system wartości oraz swój świat ideałów. Najczęściej moralność oceniamy przez pryzmat Przykazań Boskich, jednak nie każdego należy mierzyć jednakową miarą. Nasze postępowanie jest uzależnione od sytuacji w jakiej się aktualnie znajdujemy. Zanim oceni się czyjeś postępowanie, niewątpliwie należy zważyć na to jakie były motywy działania. Niemal każdy zły występek ma swoje źródło w sytuacji życiowej, może być zakorzeniony w środowisku danej osoby.

Moim zdaniem nie zawsze można oceniać człowieka według tych samych kryteriów, ponieważ każdy człowiek jest inny i ma swój własny system wartości oraz swój świat ideałów. Najczęściej moralność oceniamy przez pryzmat Przykazań Boskich, jednak nie każdego należy mierzyć jednakową miarą. Nasze postępowanie jest uzależnione od sytuacji w jakiej się aktualnie znajdujemy. Zanim oceni się czyjeś postępowanie, niewątpliwie należy zważyć na to jakie były motywy działania. Niemal każdy zły występek ma swoje źródło w sytuacji życiowej, może być zakorzeniony w środowisku danej osoby.

“Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall to rozmowa z przywódcą powstania żydowskiego w Gettcie warszawskim - Markiem Edelmanem. Mężczyzna, po prawie 20 latach milczenia decyduje się opowiedzieć o tym, co działo się zarówno przed jak i w trakcie samej likwidacji obozu. Obecny jest tu motyw holokaustu, czyli zagłady żydów oraz ich eksterminacja. Wydarzenia prezentowane są na dwóch płaszczyznach czasowych. Pierwszą z nich jest współczesna, kiedy to bohater jest wybitnym kardiochirurgiem. Jest on prawdziwym lekarzem z powołania, co z resztą nie jest bezpodstawne. Chęć niesienia pomocy innym i ratowania życia narodziła się już w czasach młodości, kiedy jako młody chłopak był szpitalnym gońcem pomiędzy stroną aryjską a obozem. Liczne retrospekcje odkrywają przerażające obrazy z okresu wojny. Straszne warunki bytowe panujące w Gettcie, wszechobecnie panujący głód, śmierć i choroby były głównymi przyczynami upodlenia Żydów, odbierano im godność ludzką. Poniżeni, nadzy, niedożywieni i pozbawieni jakichkolwiek perspektyw na ratunek gotowi byli zrobić wszystko by zapewnić sobie choćby jedną dodatkową godzinę życia. Ciągle żyli nadzieją, że wydarzy się coś, co ich wyzwoli, pozwoli im normalnie funkcjonować. Doprowadzeni do ostateczności dopuszczali się nawet kanibalizmu, w książce Hanny Krall przytoczony jest przykład matki, która zaczyna zjadać swoje, przed chwilą zmarłe dziecko. Dzisiejszemu człowiekowi bardzo ciężko jest wyobrazić sobie taką sytuację, jak bardzo musiała być zdesperowana ta kobieta, aby posunąć się do czegoś takiego. W normalnej sytuacji jest to niedopuszczalne, dla nas ludzi, którzy mają praktycznie wszystko, nawet jeśli nie ma na coś pieniędzy, jesteśmy w stanie sobie jakoś poradzić. Podobnie jest z “numerkami na życie”, o których mowa jest w przytoczonym fragmencie. Dziś nikt nie ma takiego prawa, ani władzy, aby mógł decydować o tym kto przeżyje a kto nie. W czasie wojny, to było dość popularne, jedni decydowali o losie drugich. Poruszony jest także problem przywiązania matki do dzieci i odwrotnie. Pola Lifszyc tak bardzo kochała swą matkę, że chociaż sama miała szansę na przeżycie, to poszła wraz ze swą rodzicielką do Umschlagplatzu. Odwrotnie jest w przypadku Frani, która otrzymała numerek jako jedyna ze swej rodziny. Martwiła się przede wszystkim o siebie, zaś matkę, która się do niej przytulała i nie chciała jej opuścić, nieomal wepchnęła do wagonu. Nikt przecież w normalnej sytuacji nie skazałby matki na pewną śmierć. Wszyscy doskonale wiedzieli co dzieję się z wywożonymi ludźmi.

Kiedy pisarka pyta Edelmana czy warto jest ratować jedno życie kiedy w świadomości tkwi śmierć niewinnych zdrowych zamordowanych, ten odpowiada jej że każde ludzkie życie podobne jest do płonącej świeczki. Bóg tę świeczkę zapala i gasi. On jako lekarz stara się ubiec Pana Boga i przedłużyć palenie się świeczki. Jego praca jest miła Bogu, Bóg nie sprzeciwia się tym którzy w imię dobra człowieka nie zgadzają się na jego wyroki. Powstanie w getcie było również próbą zdążenia przed Panem Bogiem. Bóg gasił świeczkę życia tysiąca żydów, oni swoim aktem bohaterstwa sprawili by gaśnięcie tej świeczki było po ludzku efektowne.

Pozostając przy tematyce losu Żydów podczas wojny można odnieść się do “Innego świata” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Obóz sowiecki został tu ukazany jako brak granic człowieczeństwa. Wszelkie zasady, dzięki którym ludzie funkcjonują w społeczeństwie na wolności, zostały tu całkowicie zredukowane do jednej, nadrzędnej wartości - przeżyć, nawet kosztem drugiego człowieka. Więźniowie, przyzwyczajeni do śmierci innych, stali się na nią obojętni. Życie w obozie podporządkowane zostało pracy i pragnieniu zaspokojenia głodu. Norma żywieniowa skazańców został uzależniona od wydajności całej brygady. Pozbawione wszelkich zasad moralnych były rządy „urków”, którzy bez skrupułów dobijali więźniów i gwałcili kobiety. Współwięzień z czasem stawał się przedmiotem nienawiści, pogardy i obrzydzenia. Skazańcy nie potrafili odczuwać współczucia, cierpienia i litości dla słabszych, uważając, że obniżają normę brygady i jedzą „cudzy chleb”, nie pracując. Stosunki międzyludzkie niemal nie istniały. Człowiek stawał się przede wszystkim towarem, siłą roboczą i obiektem do zaspokojenia fizycznego pożądania. Ludzie byli w stanie zrobić wszystko za najmniejszy kawałek chleba. Najczęściej wiązało się to z całkowitą utratą godności. Wydzierano jedzenie z rąk współtowarzyszy niedoli, żebrano, a nawet grzebano w śmietnikach. Za kawałek chleba można było wszystko kupić i sprzedać. Pod tym względem obóz był „innym światem”, w którym obowiązywały całkowicie inne normy zachowania, a człowiek, godząc się na taki stan rzeczy, osiągał „dno”. Nie było tu miejsca na miłość, przyjaźń, a nawet własną godność.

Miron Białoszewski w „Pamiętniku z powstania warszawskiego” opowiada swoją historię. Mówi o przerażających 63 dniach, jakie przeżył w Warszawie. Robi to w sposób prosty, ukazuje prostotę, obojętność, cierpienie i rezygnację z walki o życie. Widok Warszawy walczącej, pełny jest przerażających obrazów. Wszędzie pełno jest przerażonych ludziach z tobołkami, którzy kryją się przed bombardowaniem, ciągle poszukują nowych, bezpieczniejszych kryjówek. Istniało powszechne przekonanie, że Niemcy mają rozkaz mordować ludność cywilną, dlatego nieustannie ludność przemieszcza się z zagrożonych ostrzałem lub atakiem miejsc. Ludzie wciąż próbują gdzieś uciec, nie chcą się poddać, nie mają również siły walczyć o wolność ojczyzny, lecz chcą zawalczyć o własne życie. Białoszewski w swoim utworze ogranicza się do opisywania jedynie tego co widział, powstrzymuje się od mówienia o swoich przeżyciach wewnętrznych. Można jednak zauważyć, że wojna ma znaczący wpływ na jego psychikę. Z czasem przestaje mieć wyrzuty sumienia, widząc jak Niemcy znęcają się nad przypadkowym przechodniem, nie reaguje. Nie jest w stanie mu pomóc, ponieważ nie chce narażać własnego życia, rodzą się w nim myśli egoistycznie. Wojna bardzo zmieniła psychikę Białoszewskiego, zabrała mu jego najlepsze lata życia. Lata w których zamiast miłością karmiony był śmiercią, gdzie zamiast przyjaźni obserwował egoizm, lata w których pomoc bliźniemu była karana śmiercią, a ludzkie życie przerywały łapanki i egzekucje.

Wszystkie te utwory wiążą jedno, mówią o człowieku o jego postępowaniu i wpływie jaki wywierały różne sytuacje życiowe na jego psychikę i otaczający świat. Utwór Hanny Krall zawiera głęboką refleksją nad kondycją wpółczesnego człowieka oraz o tym, że nawet najgorsze sytuacje nie zwalniają człowieka od jego obowiązków moralnych. Są one jednak w każdej sytuacji pojmowane inaczej, ponieważ w czasie konfliktu zupełnie uzasadnione wydają się być czyny, które w normalnych okolicznościach zasługiwałyby na najwyższy wymiar kary.