Kartka z pamiętnika w imieniu jednego z lotników ,,Dywizjonu 303''. Uwzględniając opis przeżyć wewnętrznych.

Żyję a myślałem,że będzie inaczej… To był najgorszy a zarazem najbardziej emocjonujący lot w moim życiu. Dzień zapowiadał się tak jak zwykle. Wraz z kolegami walczyliśmy o Dover. Wygraliśmy. Dopadła mnie nieodparta chęć zniszczenia kolejnego Messerschmita. Wyrżnąłem do niego serię pocisków i nagle mnie zatkało. Jakim cudem go nie trafiłem? Jak to możliwe,że on ominął wszystkie pociski? Zacząłem znowu strzelać,Messerschmit ostro zanurkował,rzuciłem się w pogoń za nim. Nagle,cholera… Ciemno w kabinie,pękły przewody z oliwą.

Żyję a myślałem,że będzie inaczej… To był najgorszy a zarazem najbardziej emocjonujący lot w moim życiu. Dzień zapowiadał się tak jak zwykle. Wraz z kolegami walczyliśmy o Dover. Wygraliśmy. Dopadła mnie nieodparta chęć zniszczenia kolejnego Messerschmita. Wyrżnąłem do niego serię pocisków i nagle mnie zatkało. Jakim cudem go nie trafiłem? Jak to możliwe,że on ominął wszystkie pociski? Zacząłem znowu strzelać,Messerschmit ostro zanurkował,rzuciłem się w pogoń za nim. Nagle,cholera… Ciemno w kabinie,pękły przewody z oliwą. Pogoń za niemieckim samolotem była teraz bez sensu,musiałem wrócić do Anglii. Przetarłem szyby,było lepiej ale nagle,no nie,z rur wydechowych buchały gęste kłęby dymu. Byłem przerażony,odpiąłem pasy,by w razie czego szybko wyskoczyć z samolotu. Jakby tego było mało,bez dopływu oliwy silnik zalał się i zaczął się gwałtownie trząść. Musiałem wyłączyć dopływ paliwa i zdać się tylko na skrzydła samolotu. W tej chwili poczułem strach,byłem na siebie wkurzony. Przyjaciele mi mówili ,,Mirek panuj nad sobą,brawura cię kiedyś zabiję’’. Mieli rację,znowu… A ja ich nie posłuchałem. Kolejny problem-samolot sunie wprost na mnie.No to już po mnie, o dziwo przybysz do mnie nie strzelał,przeciwnie zobaczyłem Łokuciewskiego. Dał mi znak,że będzie czuwał nade mną. Po chwili dołączył do niego porucznik Paszkiewicz. Narażali się na największe niebezpieczeństwo. W mojej obronie byli gotowi zginąć. Doznałem spokoju,teraz mogłem zająć się maszyną. Pojawiło się wtedy pytanie w mojej głowie czy uda mi się dobrnąć do Anglii? Zobaczyliśmy dwa samoloty. No nie… Dwa Messerschmitt 109,leciały wprost na nas. Paszkiewicz i Łokuciewski wzbili się w górę i rozpoczęli zataczać czujne kręgi nas moim samolotem. Niemcy zaczęli zwlekać,zbyt długo czekali: zwątpili,skręcili i odlecieli do Francji. Teraz cholera… Dolecę czy nie? Nagle przeleciałem linię brzegu! Tak! Wygrałem. Wzruszyłem się,tacy przyjaciele to skarb. Dziękuje ci Boże,że dałeś mi ich do pomocy!