Jacek Soplica charakterystyka

Jacek był znanym w okolicy młodzieńcem. Wszyscy cenili jego odwagę, poczucie humoru i umiejętność prowadzenia walki. Władanie szabla nie miało dla niego żadnych tajemnic, celnie strzelał także ze strzelby. Trudo więc dziwić się, że ten przystojny młodzieniec cieszył się nie tylko przyjaźnią i podziwem mieszkańców Soplicowa, ale i względami wszystkich kobiet w okolicy. Mimo zawadiackiego usposobienia i częstego uczestnictwa w przeróżnych zabawach, Jacek nie był lekkoduchem. Zapałał szczerym, gorącym i prawdziwie głębokim uczuciem do pięknej Ewy, córki tutejszego Stolnika.

Jacek był znanym w okolicy młodzieńcem. Wszyscy cenili jego odwagę, poczucie humoru i umiejętność prowadzenia walki. Władanie szabla nie miało dla niego żadnych tajemnic, celnie strzelał także ze strzelby. Trudo więc dziwić się, że ten przystojny młodzieniec cieszył się nie tylko przyjaźnią i podziwem mieszkańców Soplicowa, ale i względami wszystkich kobiet w okolicy. Mimo zawadiackiego usposobienia i częstego uczestnictwa w przeróżnych zabawach, Jacek nie był lekkoduchem. Zapałał szczerym, gorącym i prawdziwie głębokim uczuciem do pięknej Ewy, córki tutejszego Stolnika. Niestety, to piękne uczucie szybko stało się tragedią jego życia. Stolnik bowiem nie był zachwycony kandydatem na męża córki. Często prowadził z nim ostre spory. Długo zwodził młodego człowieka, aż w końcu podał mu “czarna polewkę”. To był dla Jacka prawdziwy koszmar, z którego miał się już nigdy nie otrząsnąć. W złości wyjechał z Soplicowa, i ożenił się z dziewczyną, której prawdopodobnie nie kochał. Pogrążony w smutku i żalu oraz stale tęskniące za swoją ukochaną Ewą, powoli zaczął się staczać. Pił na umór i już nikt go nie szanował, a śmiały się z niego nawet okoliczne dzieci. To jeszcze bardziej pogłębiało jego frustrację. Wtedy zaczęła kiełkować w nim myśl o zemście. Nie myślał trzeźwo i chciał się wyżyć. Okazja do zemsty natrafiła się bardzo szybko. Wojska Moskali zaatakowały Stolnika, Jacek zakradł się pod jego zamek i, nie myśląc długo, chwycił strzelbę jakiegoś Moskala i strzelił nie mierząc nawet zbyt długo. Jego strzał okazał się celny i Stolnik zginął na miejscu. Jacek był przerażony tym, co zrobił. Działał pod wpływem emocji, ale kiedy zobaczył, co zrobił, miał żal tylko do siebie. Nie dosyć, że zabił człowieka, to okoliczności, w jakich do tego doszło wskazywały na jego kontakty z Moskalami. Wszyscy zaczęli się od niego odwracać. Nawet Moskale sądzili, iż mogą go uważać za swojego człowieka i proponowali mu różne wzajemne układy i korzyści. Jacek Soplica, szczery i gorący patriota błyskawicznie odrzucił wszystkie propozycje wroga. To jednak nie przywróciło mu szacunku wśród współmieszkańców. Wtedy jedyną szansę na odwrócenie złego losu zobaczył w ucieczce z kraju. Wiele przeszedł, tułał się w obcych krajach i próbował odkupić swoje winy. Aby złe imię nie przeszkodziło mu w próbie poprawy życia, przyjął inne, nowe i tak, już jako Robak, walczył we wszystkich możliwych, większych bitwach. Hohenlinden, Hiszpania, Somosierra - wszędzie tam walczył i wykazywał się niezwykłą odwagą. Ryzykował także wielokrotnie później, kiedy zaczął jeździć po ziemiach polskich i agitować mieszkańców. Zakładanie organizacji i stowarzyszeń, mających na celu walkę z wrogiem, stało się jego zwykłym, codziennym działaniem. Po wielu latach powrócił także do Soplicowa, jako mnich. Nikt nie rozpoznał w nim dawnego awanturnika i winowajcy śmierci Stolnika. Jako ksiądz Robak cieszył się wielkim uznaniem i szacunkiem. Kim był dowiedziano się dopiero w chwili jego śmierci. Oddał swe życie w sposób godny chwały - zasłonił własną piersią potomka Soplicy, hrabiego, ostatniego z rodu Horeszków. W ten sposób odkupił swe dawne grzechy i mógł odejść w spokoju. Niestety nie dane mu było dożyć tego, czego pragnął najbardziej - powstania przeciwko Moskalom, które organizowane dużo wcześniej, doszło w końcu do skutku, solidaryzując zwaśnionych mieszkańców Soplicowa.

Analizując całe życie Jacka Soplicy-księdza Robaka, można stwierdzić, że przez całe życie był na pewno patriotą. Życie prywatne nie układało mu się dobrze, ale nigdy nie zapomniał o służbie dla dobra Ojczyzny.