Interpretacja porównawcza - "Kamizelka" i "Okulary mojej mamy"

Życie w ciągłym biegu, biegu bez chwili wytchnienia, biegu, który nie pozwala na ani jedno spojrzenie wstecz - tak można określić codzienność wielu ludzi w dzisiejszych czasach. Ten nieustanny pośpiech i skupianie się wyłącznie na teraźniejszości sprawiają, że coraz rzadziej zdarza nam się rozmyślać o przeszłości lub choćby na chwilę zatopić się we wspomnieniach. Niejedna osoba często stara się wyprzeć z pamięci złe i nieistotne momenty, co jak najbardziej jest uzasadnione.

Życie w ciągłym biegu, biegu bez chwili wytchnienia, biegu, który nie pozwala na ani jedno spojrzenie wstecz - tak można określić codzienność wielu ludzi w dzisiejszych czasach. Ten nieustanny pośpiech i skupianie się wyłącznie na teraźniejszości sprawiają, że coraz rzadziej zdarza nam się rozmyślać o przeszłości lub choćby na chwilę zatopić się we wspomnieniach. Niejedna osoba często stara się wyprzeć z pamięci złe i nieistotne momenty, co jak najbardziej jest uzasadnione. Należy jednak pamiętać o tych pięknych, doniosłych chwilach, które mają znaczenie osobiste albo są częścią powszechnej historii. Pomóc mogą nam w tym zwykłe przedmioty, na które nieraz nie zwracamy uwagi lub których wartości nie dostrzegamy i nie doceniamy. Taki problem zostaje poruszony w dwóch wybitnych dziełach literackich - „Kamizelce” oraz „Okularach mojej mamy”. Moim zdaniem to właśnie materialne rzeczy w dużej mierze budują nasz stosunek wobec przeszłości i tym samym kształtują światopogląd każdego człowieka. Opierając się na tej tezie, postaram się porównać podane fragmenty tekstów i uzasadnić swoje stanowisko.

Omawiane przeze mnie utwory epickie powstały w dwóch różnych epokach i dzieli je przeszło sto lat, a jednak zdają się być połączone tą samą, ponadczasową myślą przewodnią. Bolesław Prus, autor pierwszego z nich, tworzył w dobie pozytywizmu, kiedy to wyjątkowym zainteresowaniem cieszyła się między innymi nowela - jednowątkowa forma prozatorska o zwartej kompozycji. Jej przykładem jest właśnie „Kamizelka”, stanowiąca, dzięki swej wyjątkowości i pomimo nietypowej wówczas tematyki, arcydzieło gatunku. „Okulary mojej mamy” to natomiast jeden z felietonów, które znajdują się w tomie "Wszystko z miłości” autorstwa Romy Ligockiej. Ta współczesna pisarka w dwudziestu czterech krótkich tekstach opisała różne oblicza miłości, skupiając się także na stosunku do przedmiotów martwych oraz ich losów po straceniu pierwotnej przydatności.

Podany fragment „Kamizelki” można podzielić na trzy części: refleksję na temat zbierania rzeczy „kosztowniejszych lub mniej kosztownych”, opis tytułowego przedmiotu oraz krótką historię jej byłych właścicieli - ubogiego małżeństwa mieszkającego niegdyś w mieszkaniu obok narratora. Pan, urzędnik najemny, zachorował na gruźlicę i z tego powodu chudł w zastraszającym tępie. Podczas choroby on i jego małżonka dzień w dzień zmniejszali rozmiar kamizelki; mężczyzna nieustannie „posuwał sprzączkę, ażeby uspokoić żonę”, a kobieta „skracała pasek, by mężowi dodać otuchy”. Narrator wspomina następnie za pomocą subtelnej aluzji o śmierci pana. Miała ona miejsce wówczas, gdy ten musiał zamienić zbędną już kamizelkę na „zapięty pod szyję frak z magazynu pogrzebowego”. Pani pozostała więc sama, a sprzedawszy wszelkie sprzęty i pamiątkę po mężu, opuściła na zawsze dawne miejsce zamieszkania.

„Okulary mojej mamy” to przede wszystkim rozbudowana myśl na temat roli przedmiotów w życiu człowieka. Opisy zdobycia pewnego niebieskiego kufra oraz odnalezienia okularów matki zajmują jedynie niewielki fragment tekstu i wprowadzają wątek biograficzny autorki. W owym kufrze, znalezionym na ulicy, osoba mówiąca przechowuje nieliczną ilość rzeczy, „pięknych staroci” oraz tych niewywierających większego wrażenia. Towarzyszy on jej do chwili obecnej i stanowi nieodłączny element wszelkich podróży. Narratorka mówi też o tym, jak zdarza jej się nad nim siedzieć i raz po raz zmierzać się z przeszłością. Okulary zostały natomiast zastane przez nią w pokoju, gdzie zmarła jej matka, powodując nieodparte i przejmujące „ściśnięcie serca”.

Zarówno w „Kamizelce”, jak i w „Okularach mojej mamy” narracja jest pierwszoosobowa, a osoby mówiące dzielą się swoimi przemyśleniami i przytaczają przeżyte doświadczenia. Pierwsza wypowiedź charakteryzuje się uniwersalizmem - narrator przemawia w sposób generalny, filozoficzny, dzieląc się ogólnymi prawdami. W drugim przypadku mamy do czynienia z zauważalnym skoncentrowaniem na jednostkowej sytuacji. Autorka, którą łatwo utożsamić z personą zabierającą głos w felietonie, skupia się na samej sobie i opowiada o wpływie przedmiotów na jej własne, teraźniejsze życie. Osoby mówiące można nazwać kolekcjonerami, gdyż każda z nich posiada własny zbiór, a raczej niewielki „zbiorek”. W noweli należą doń dramat z czasów gimnazjum, „kilka zasuszonych kwiatów” oraz, najistotniejsza spośród nich, stara, poplamiona kamizelka. Kolekcja kobiety z „Okularów mojej mamy” jest nieco obszerniejsza. Zaliczają się do niej „stare listy, zegarek z przetartą skórką paska i zastygłym cyferblatem” oraz „filiżaneczki, malowane dzbanki porcelanowe, lampy”. Dostrzegalny jest sentyment, z jakim opisane zostają owe przedmioty; w większości do niczego już niezdatne, a jednak wciąż obecne. 

Narratorzy tych dwóch dzieł literackich są także ludźmi, którzy doświadczyli pewnego rodzaju tragedii - w pierwszym wypadku związana jest ona z nieszczęściem starego małżeństwa, zaś w drugim dotyczy straty bliskiej osoby. Oboje odczuwają obawę przed śmiercią, która zniweczyła tak wiele dobra. Śmiercią niejako wyczekiwaną oraz tą, która przychodzi nagle i której nikt się nie spodziewa. Narrator w „Kamizelce” zaznacza, że jego zdobycz przypomina o smutku, nie jego własnym, lecz tym, który „gnieździł się” w domu sąsiadów. Wprowadzona zostaje pesymistyczna aura, związana z przemijaniem i kruchością ludzkiego losu. Nie wszystko widnieje jednak w czarnych barwach: pod sam koniec osoba mówiąca wyraża nadzieję na życie po śmierci, kiedy to może dojść do ponownego spotkania małżonków i wzajemnego wyznania prawdy. W „Okularach mojej mamy” strach jest głównym powodem ucieczki, która ma w zamyśle oddalić kobietę od bolesnego uczucia. Nie chce ona, by doszło do konfrontacji między życiem „tu i teraz” oraz tym, na które czas już dawno minął. Znalezione przez nią okulary wywołały u niej falę uczuć i sprawiły, że zechciała odizolować się od wszelkich wspomnień, co jednak od lat jej się nie udało.

Punktem wyjścia do interpretacji podanych utworów są ich tytułowe przedmioty, czyli „bardzo stara i zniszczona kamizelka” oraz okulary, w których to „oprawka była zniszczona”. Rzeczy te uległy dewastacji, spowodowanej przede wszystkim upływem lat, a mimo to nie utraciły emocjonalnej wartości. Najważniejsze jest ich symboliczne znaczenie, do którego podnoszą je autorzy. Kamizelka, przetarta i spłowiała, oznacza nie tylko śmierć, lecz także ogromną małżeńską miłość, oddanie i poświęcenie. Okulary wzrastają zaś do rangi symbolu bolesnej straty i ponownie miłości, lecz tym razem jest to uczucie dzielone przez matkę i córkę. Oba te przedmioty obdarowane zostają wyjątkowym, magicznym znaczeniem, co pozwala na jeszcze bardziej dociekliwe rozważania sensu gromadzenia materialnych „osobliwości”. 

Warte uwagi jest też to, że narrator w „Kamizelce” i osoba mówiąca w „Okularach mojej mamy” przeżywają zasadniczy moment refleksji nad tym, czy opisywane rzeczy nie są im przypadkiem zbyteczne. Właściciel kamizelki zaznacza, że sprawia mu ona kłopot i nie chce jej mieć wśród swego dobytku. Nie omieszkał także wspomnieć o przepłaceniu podczas zakupu tej części ubrania. W felietonie natomiast omawiana rzecz zostaje zgubiona, zapewne poniekąd za sprawą zamiaru odcięcia się od przeszłości. Na nic jednak nie zdaje się ta próba zapomnienia, w pierwszym utworze objawiająca się poprzez chęć oddania przedmiotu, a w drugim przybierająca wręcz postać buntu. Ucieczka od wspomnień jest niemożliwa, a jedynym rozwiązaniem pozostaje pogodzenie się z ich przejmującym wpływem. 

Kwestia symbolicznych obiektów związanych z konkretną historią nie była omijana w literaturze, wręcz przeciwnie - istnieje wiele utworów, nawet autorstwa polskich pisarzy, którzy poprzez jej wprowadzenie pragnęli wyrazić bardziej dogłębny, uniwersalny sens. Jednym z nich jest powieść „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej. Autorka posłużyła się w niej mową ezopową, czyli systemem metafor, peryfraz i przemilczeń, który pozwolił jej na ominięcie surowej cenzury. Pod różnymi określeniami i przedmiotami ukryła ona rodzime pojęcia, nazwy, wydarzenia. Było nim właśnie tak istotne w dziejach Polski powstanie styczniowe, mające miejsce w latach 1863-1864. Jego symbolem stała się mogiła poległych bohaterów, którzy walczyli wówczas o wolność ojczyzny. Stosunek niektórych członków nadniemieńskiej społeczności wobec grobu oraz samo jego położenie jasno świadczyły o próbie zapomnienia dawnych dziejów. Także w innym dziele tej polskiej pisarki, a mianowicie w noweli „Gloria victis” pojawia się mogiła, symbolizująca ofiarę, męstwo, odwagę i honor. Jednak po latach, które upłynęły od powstańczych walk, o niej również nikt nie pamięta. Samotny, opuszczony grób jest opłakiwany wyłącznie przez rosnące nieopodal leśne drzewa. Ostatnim przykładem utworu epickiego zawierającego zbliżony motyw jest „Lalka” Bolesława Prusa. Tutaj znów, tak jak w przypadku „Kamizelki”, to tytułowy przedmiot zyskuje unikalną wartość. Mowa o lalce baronowej Krzeszowskiej, która pierwotnie należała do jej córki. Dziewczynka niestety zmarła, a zabawka stała się dla matki niewyobrażalnie ważną rzeczą, z którą  za nic nie chciała się rozstać - miłość zwyciężyła więc nad dojmującym pragnieniem zapomnienia.

Porównywane przeze mnie utwory bez wątpienia posiadają wiele cech wspólnych, lecz także w pewnym stopniu różnią się od siebie. Idea i myśl przewodnia pozostają jednak te same, a podejmowane problemy są niezwykle podobne. Wszystko prowadzi do konkluzji, że pozornie zwykłe, materialne przedmioty stanowią ważny element w kształtowaniu się pamięci o dawnych zdarzeniach. Co więcej, poprzez to ocalenie od zatracenia się wyłącznie w teraźniejszości wpływają także na sposób życia poszczególnych ludzi. Wspomnienia okazują się być czymś o wiele bardziej istotnym, niż mogłoby się początkowo wydawać. Jak trafnie ujął to kiedyś niemiecki duchowny Dietrich Bonhoeffer: „Niewdzięczność zaczyna się od zapomnienia. Z zapomnienia wynika obojętność, z obojętności niezadowolenie, z niezadowolenia rozpacz, z rozpaczy - przekleństwo.”