Rozprawka problemowa na podstawie tekstu "Między awangardą a modernizmem: Witkacy, Schulz, Gombrowicz" Jerzego Jastrzębskiego

Dwudziestolecie międzywojenne nie bez przyczyny stało się okresem wyjątkowym dla polskiej literatury. To właśnie wówczas, po ponad stuletnim okresie zaborów i zakończeniu I wojny światowej, powstały w Polsce nowe warunki dla rozwoju kultury i sztuki. Wstrząs, jaki wywołały niedawne wydarzenia historyczne, uświadomił ludziom zakłamanie świata i złudność uprzedniej wiary w postęp, co z kolei przyczyniło się do rozpadu obowiązujących od wieków norm. Zaczęto poszukiwać nowych wartości oraz nowych sposobów wyrażania i rozwiązywania nurtujących społeczeństwo problemów.

Dwudziestolecie międzywojenne nie bez przyczyny stało się okresem wyjątkowym dla polskiej literatury. To właśnie wówczas, po ponad stuletnim okresie zaborów i zakończeniu I wojny światowej, powstały w Polsce nowe warunki dla rozwoju kultury i sztuki. Wstrząs, jaki wywołały niedawne wydarzenia historyczne, uświadomił ludziom zakłamanie świata i złudność uprzedniej wiary w postęp, co z kolei przyczyniło się do rozpadu obowiązujących od wieków norm. Zaczęto poszukiwać nowych wartości oraz nowych sposobów wyrażania i rozwiązywania nurtujących społeczeństwo problemów. W takich nastrojach narodziła się twórczość awangardowa, odbiegająca od dotychczasowych założeń i niosąca ze sobą niespotykane środki wyrazu. Charakter tej epoki sprawił, że w powstających w jej okresie dziełach natykamy się na liczne, często diametralne, różnice, jednak można się w nich doszukać także pewnych podobieństw. To zagadnienie staje się przedmiotem rozważań Jerzego Jastrzębskiego w tekście zatytułowanym „Między awangardą a modernizmem: Witkacy, Schulz, Gombrowicz”.

Autor podejmuje problem istnienia wspólnego elementu lub raczej inspiracji w dorobku literackim trzech twórców: Stanisława Ignacego Witkiewicza, Brunona Schulza oraz Witolda Gombrowicza. Według Jastrzębskiego niezbyt precyzyjnie określa się ich mianem „pisarzów awangardy”, bowiem - jak słusznie zauważa - pojęcie to zakłada nie tylko stwarzanie w dziełach nowatorskich form czy odnajdywanie nieporuszanych dotąd motywów, ale także skupianie się na przyszłości i „wybieranie” jej ponad czasy obecne bądź przeszłe. Wszyscy trzej artyści istotnie wyszli poza okalające ówczesną literaturę granice, jednak pisząc postanowili pozostać przy tym, co ich otaczało, traktując mające nadejść dzieje jak zło konieczne. W książkach tych pisarzy natykamy się na dogłębne spenetrowanie czasów im teraźniejszych i wysuwanie niepokojących wniosków dotyczących następnych lat, lecz, zgodnie ze spostrzeżeniem autora tekstu, każdy z nich analizuje i rozwiązuje tę kwestię na własny, indywidualny i niepowtarzalny sposób.

Uwadze Jastrzębskiego nie umyka fakt, że źródła natchnienia i inspiracji zarówno Witkacego, Schulza, jak i Gombrowicza są mimo to jednakowe, z czym nie sposób się nie zgodzić. Wynikają one z „poczucia zagrożenia” wywołanego stanem ich współczesności, narastającym kryzysem kultury i systemów wartości oraz zakłóceniem wewnętrznego ładu jednostki. Należy jednak zaznaczyć, iż owo zagrożenie, będące genezą kreacji świata przedstawionego, spotyka się z inną reakcją każdego z trójki pisarzy, starających się doń podejść różnorako. Mimo to wciąż zauważamy elementy wspólne, jak na przykład występowanie groteski. Jest to kategoria estetyczna o charakterze komicznym i absurdalnym, która celowo zniekształca obraz świata oraz daje możliwość ukazania go w jego prawdziwej postaci - pełnego niespójności, kontrastów, zakłamania. U Witkacego groteska przejawia się w karykaturalnym przedstawieniu rzeczywistości, w dziełach Schulza mamy do czynienia z konwencją snu i marzeń, zaś Gombrowicz posługuje się głównie parodią i groteskowym humorem. Ich utwory w równym stopniu zaskakują atypowością oraz niespotykanym dotąd ukazaniem polskich realiów, co wyróżnia je spośród literatury pozostałych twórców tamtych czasów.

Witkacy, czyli właściwie Stanisław Ignacy Witkiewicz, stanowił w pierwszej połowie XX wieku jedną z najbardziej niezwykłych i oryginalnych osobowości związanych ze środowiskiem artystycznym w Polsce. Był on także autorem teorii Czystej Formy, zakładającej zerwanie w teatrze ze wszelkimi tradycyjnymi konwenansami oraz pojęciami akcji i prawdopodobieństwa. Odchodzący od założeń owej teorii dramat pt. „Szewcy” jest przykładem potwierdzającym przemyślenia Jerzego Jastrzębskiego. Ostatnia ze sztuk Witkacego bezpośrednio nawiązuje do sytuacji Polski oraz stanowi osąd cywilizacji, która według autora przyczyniała się do uprzedmiotowienia człowieka oraz nieuchronnie zmierzała ku zagładzie. Właśnie te katastroficzne poglądy były reakcją na panujące zagrożenie i wyrazem lęku o losy ludzkości. Najbardziej przerażała Witkacego wizja zautomatyzowanego społeczeństwa, pozbawionego zarówno indywidualności fizycznej, jak i wolności duchowej. Trzy rewolucje społeczne przedstawione w „Szewcach” odzwierciedlają mechanizmy dziejowe, ale także symbolizują ten wewnętrzny, nieposkromiony strach. Pesymistyczne przekonania autora spełniły się, a on sam na wieść o wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski we wrześniu 1939 roku popełnił samobójstwo.

Podobieństwa między kreacją przestrzeni literackiej Witkacego i kolejnego omawianego pisarza, Brunona Schulza, Jastrzębski doszukuje się w genezie ich dzieł. Proza Schulza wybiega daleko poza tradycyjne pojęcia epickie, czego dowodem są opowiadania pt. „Sklepy cynamonowe”. Ich tematyka skupia się wokół wspomnień z lat dziecięcych, przedstawionych na wzór opowieści mitycznych. Powrót do krainy dzieciństwa to sposób ucieczki przed niebezpieczeństwami współczesności, swego rodzaju „mechanizm obronny” w postaci osobistego mitu. Pojawiają się w nim postaci o cudownych cechach, a wydarzenia nabierają baśniowego charakteru. Prawdziwy świat jawi się jako przestrzeń nieosiągalna, niedostępna, a nawet mniej realna niż wyobrażona rzeczywistość. Dom i miasto rodzinne czasem jednak podlegają metamorfozie, stając się miejscami tajemniczymi oraz przestrzenią degradowaną przez kryzys tradycyjnej kultury. Znów mamy do czynienia z lękiem przed odczłowieczeniem, symbolizowanym przez sylwetki manekinów. Autor podanego tekstu nazywa pisarstwo Schulza „magicznym zaklęciem, przywracającym porządek tam, gdzie on się chwieje pod naciskiem historycznych zdarzeń”. Tak było w istocie - literat próbował poprzez zabiegi twórcze odciąć się od wszechobecnego zepsucia i udowadniał czytelnikom, że stary ład i harmonia powoli odchodzą, ustępując miejsca nowej, pustej erze.

Witold Gombrowicz, ostatni z omawianych pisarzy, podchodzi do wątku zagrożenia zupełnie inaczej. Nie stara się on go zwalczyć czy zagłuszyć, przeciwnie - sam go podsyca i ingeruje w jego niepohamowany wzrost, co możemy zaobserwować między innymi w „Ferdydurke”. Tematem tej powieści jest podróż Józia, głównego bohatera, przez różne miejsca: instytucję szkoły, stancję u pseudonowoczesnej rodziny Młodziaków oraz dworek wujostwa Hurleckich. Wszędzie, gdzie się pojawia, zdemaskowany zostaje fałsz, a tradycyjny porządek ulega destrukcji; jest to bowiem niezbędna część procesu wyswobodzenia się z ograniczającej go formy i narzuconych konwencji. Podobnie jak w przypadku prozy Schulza, dzieło to cechuje oniryzm oraz inne elementy charakterystyczne dla groteski, które nadają mu absurdalny wydźwięk. Również tutaj pojawia się motyw domu rodzinnego, jednak ten „dom” kryje w sobie wiele znaczeń: to symbol cielesności i wszechpotężnego Kosmosu, „gmach zasad”, które wpływają na nasze życie. Bohater „Ferdydurke”, kreowany na alter ego Gombrowicza, porzuca schronienie w postaci tego domu, by stawić czoła niebezpieczeństwom chaotycznej rzeczywistości oraz dać dzięki temu wyraz wewnętrznym przekonaniom autora o tragicznej sytuacji człowieka.

Powyższe przykłady i przemyślenia stanowią dowód na to, że stanowisko Jerzego Jastrzębskiego jest jak najbardziej słuszne i uzasadnione. Zdarzenia historyczne oraz nastroje ludzi żyjących w okresie dwudziestolecia międzywojennego w znacznym stopniu wpływały na światopogląd ówczesnych artystów i literatów, których dzieła, niekiedy zupełnie różne, zawierały to samo źródło. Witkacy, Schulz i Gombrowicz zostali napiętnowani kryzysem epoki i przez to stała się ona ich główną inspiracją twórczą. Dorobek literacki tych pisarzy bez wątpienia nigdy nie popadnie w zapomnienie, gdyż wniósł on do polskiej literatury więcej, niż tylko kolejne, pozbawione głębi powieści. Będzie trwać, tak jak napisał to sam Gombrowicz, jedyny z pisarzy, który przeżył II wojnę światową, w swoim „Dzienniku”: „Było nas trzech, Witkiewicz, Bruno Schulz i ja, trzech muszkieterów polskiej awangardy z okresu międzywojennego. Jak się teraz okazuje, ta awangarda nie była taką sobie znów efemerydą”.