Omówienie Dziadów część III

“Dziady” część III wchodzą w skład cyklu dramatycznego pod wspólnym tytułem, nawiązującym do ludowego obrzędu. Poeta dowiedziawszy się o upadku powstania narodowego, w którym nie dane mu było wziąć udziału, w 1832 roku napisał tę część cyklu w Dreźnie, stąd określane są one jako “Dziady drezdeńskie”. Wiadomość o wybuchu powstania listopadowego dotarła do Mickiewicza właśnie przebywającego w Rzymie, a był to grudzień roku 1830. Poeta dopiero na wiosnę następnego roku udał się do Paryża, a stąd przyjechał do Wielkopolski.

“Dziady” część III wchodzą w skład cyklu dramatycznego pod wspólnym tytułem, nawiązującym do ludowego obrzędu. Poeta dowiedziawszy się o upadku powstania narodowego, w którym nie dane mu było wziąć udziału, w 1832 roku napisał tę część cyklu w Dreźnie, stąd określane są one jako “Dziady drezdeńskie”.

Wiadomość o wybuchu powstania listopadowego dotarła do Mickiewicza właśnie przebywającego w Rzymie, a był to grudzień roku 1830. Poeta dopiero na wiosnę następnego roku udał się do Paryża, a stąd przyjechał do Wielkopolski. Kiedy jednak nie udało mu się dostać do Królestwa Kongresowego, w roku 1832 wyjechał do Drezna.

Źródła powstania dramatu
Według legendy literackiej, pomysł na napisanie III części “Dziadów” zrodził się w głowie poety 25 marca roku 1832, kiedy brał udział we mszy odbywającej się w katedrze w Dreźnie. Prace nad utworem posuwały się niezwykle szybko i już na początku kwietnia gotowa była pierwsza wersja dramatu, zaś pod koniec miesiąca istniała już wersja ostateczna. Została ona wydrukowana w październiku roku 1832.

Tematyka utworu
Głównym tematem utworu wydaje się być ukazanie pewnych zaistniałych antagonizmów: konfliktu polsko-rosyjskiego, sprzeczności między tyranią i zniewoleniem a dążeniem do wolności i niepodległości, a także odwiecznej walki dobra ze złem. Siłą napędową ówczesnych władców stała się żądza władzy i poprzez tyranię i despotyzm próbowali oni osiągnąć władzę absolutną.

Budowa dramatu
Elementem łączącym “Dziady wileńsko-kowieńskie” z trzecią częścią cyklu jest niewątpliwie postać Gustawa. Mężczyzna osadzony w carskim więzieniu przechodzi swoistą przemianę duchową, czego dowodem jest wyryty na ścianie celi napis: “Gustaw umarł, narodził się Konrad”. Słowa te mają znaczenie symboliczne i odzwierciedlają metamorfozę głównego bohatera, który z werterowskiego, nieszczęśliwego kochanka stał się patriotą walczącym o wolność swojego kraju. Owa przemiana jest zresztą cechą charakterystyczną dla bohatera romantycznego z Polski, u którego szczęście osobiste i miłość zastępowane były przez miłość do ojczyzny i walkę narodowowyzwoleńczą.

Stosunek poety do powstania listopadowego na podstawie III części “Dziadów”
Inspiracją do napisania dramatu stał się upadek powstania. Poeta nie wziął w nim udziału i postanowił skupić się na wydarzeniach wcześniejszych, których był świadkiem i uczestnikiem, a mianowicie na losie młodych filomatów, których aresztowano i prześladowano, zarzucając im działalność spiskową. Mickiewicz, chcą uczcić pamięć kolegów, zadedykował im swój dramat:

“Świętej pamięci Janowi Sobolewskiemu, Cyprianowi Daszkiewiczowi
Feliksowi Kółakowskiemu spółuczniom - spółwięźniom - spółwygnańcom za
miłość ku ojczyźnie - prześladowanym, z tęsknoty - ku ojczyźnie
- zmarłym w Archangielu - na Moskwie - w Petersburgu, narodowej sprawy
męczennikom poświęca autor”.

W utworze poeta ukazał martyrologię młodych Polaków, ale także dokonał charakteryzacji polskiego społeczeństwa, które reprezentowało różnorodne postawy wobec zaborcy. Pokazał również metody działania carskiego aparatu policyjnego i urzędniczego.

Męczeństwo narodu polskiego w utworze Mickiewicza
Akcja sceny pierwszej dramatu rozgrywa się w więziennej celi Konrada, który został osadzony w bazyliańskim klasztorze, zamienionym w carskie więzienie. Spotykają się tu współwięźniowie Konrada, by spędzać razem wieczór wigilijny. Mężczyźni rozmawiają o metodach stosowanych przez carską policję, o tym, że znaczna ich część został uwięziona bez wykazania jakichkolwiek do tego powodów. Są głodzeni lub podaje się im posiłki, które źle wpływają na ich stan zdrowia:

“Tydzień nic nie jadłem
Potem jeść próbowałem, potem z sił opadłem
Potem jak po truciźnie czułem bóle, kłucia,
Potem kilka tygodni leżałem bez czucia
Nie wiem, ile i jakiem choroby przebywał,
Bo nie było doktora, co by je nazywał”.

Jeden z więzionych tu mężczyzn - Jan Sobolewski - wspomina, że kiedy prowadzono go na przesłuchanie, miał możliwość ujrzenia sceny wywózki młodych skazańców na Sybir. Scenę tę obserwował także tłumnie zgromadzony lud, który wyległ z pobliskiego kościoła. Na twarzach ludzi malowało się przerażenie, ból i żal, zwłaszcza, że ogromną część skazańców stanowili bardzo młodzi ludzi, a czasem nawet dzieci. Sobolewski wspomina, że widział wśród nich dziesięcioletniego chłopca, który miał poranione nogi, bo nie miał dość siły, by unieść ciężkie kajdany. Między zesłańcami Sobolewski dostrzegł także swego przyjaciela - Janczewskiego. Mężczyzna bardzo się zmienił, schudł, ale jego twarz nabrała szlachetnego wyrazu, będącego wynikiem przeżytego cierpienia. Janczewski, nie zauważywszy żołnierza, który towarzyszył Sobolewskiemu, pozdrowił przyjaciela i gestem pokazał, jak bardzo się cieszy widząc go na wolności. Sobolewski poczuł się wzruszony tak solidarną i patriotyczną postawą przyjaciela. Janczewski nie dał się złamać, nadal charakteryzowała go odwaga i wielka wewnętrzna siła. Kiedy bowiem kibitka ruszała do odjazdu, mężczyzna zdjął kapelusz i podniósłszy do góry rękę, głośno zakrzyknął trzy razy “Jeszcze Polska nie zginęła!” Sobolewski pamięta jeszcze jednego więźnia. Był nim Wasilewski. Został on tak okrutnie pobity przez carskich oprawców, że nie miał siły się poruszać i kiedy wyprowadzono go z ratusza, runął na dół z wysokich schodów przed budynkiem. Umarł jak Chrystus na krzyżu - z rozłożonymi szeroko rękami. To nie jedyne nawiązanie do wiary chrześcijańskiej w opowiadaniu Sobolewskiego. Męczeństwo młodzieży urasta w jego oczach do biblijnej rzezi niewiniątek, a car staje się tu Herodem:

“Przyjm tę spod sądów cara ofiarę dziecinną,
Nie tak świętą ni wielką, lecz równie niewinną.”
- prosi Boga Sobolewski.

Równie przejmujący opis cierpienia młodych Polaków zawiera scena zatytułowana “Salon warszawski”. Obecny tam Adolf opowiada zgromadzonym przy drzwiach Polakom historię męczeństwa młodego Cichowskiego. Był to sympatyczny chłopak, za którym wszyscy przepadali. Niedługo po tym, jak się ożenił, został aresztowany i osadzony w więzieniu. Najpierw upozorowano jednak jego samobójczą śmierć, podrzucając jego rzeczy nad brzeg Wisły. Głośnym echem rozniosły się pogłoski o tym, jak go torturowano, a oprawcy carscy prześcigali się wręcz w pomysłach: karmiono go słonymi śledziami, jednocześnie zabraniając czegokolwiek się napić, pojono go opium i straszono nocami, nie pozwalając mu zasnąć. Żona Cichowskiego robiła co w jej mocy, by uwolniono męża, jednak jej próby nie powiodły się. Wreszcie, po kilku latach bezowocnych prób złamania młodego człowieka, niespodzianie odwieziono go do domu, jednocześnie zmuszając żonę do podpisania dokumentu zaświadczającego, że powrócił z wiezienia w pełni sił i zdrowia. Nie była to jednak prawda, bowiem w wyniku tortur pojawiły się u mężczyzny objawy choroby psychicznej. Zmienił się również fizycznie nie do poznania - był blady, opuchnięty, a mimo młodego wieku, zupełnie wyłysiał. Przeżyte cierpienia i chroniczna bezsenność wypaliły piętno na jego twarzy i w jego oczach. Kończąc swe opowiadanie o Cichowskim Adolf płakał, a jego wzruszenie udzieliło się obecnym tu polskim patriotom.

Represje spotkały nie tylko wileńskich studentów, ale również gimnazjalistów, a wśród nich młodego Rollisona. Zrozpaczona matka chłopca niejednokrotnie przychodziła i błagała o uwolnienie jedynaka, jednak bezskutecznie. Wreszcie zwróciła się do samego Nowosilcowa, który złożył jej obłudną obietnicę, że zajmie się sprawą uwięzienia chłopaka, który od roku przebywa w więzieniu. Tymczasem Senator wraz ze swoimi zausznikami knuje plan pozbycia się Rollisona, o męczeństwie którego krążą już wieści po całym Wilnie, co jest nie na rękę urzędnikom carskim. Kiedy kobieta dowiaduje się o śmierci jedynaka, zrozpaczona przerywa scenę balu u Senatora i rzuca na niego przekleństwo. Matka, której zabrano jedyną radość w życiu, obwinia Nowsilcowa o odebranie życia również innym młodym Polakom, stwierdzając, że Senator ma na swych rękach krew wielu niewinnych osób, za co przyjdzie mu drogo zapłacić.

Przytoczone w dramacie obrazy cierpienia narodu mają symboliczny wymiar - ich zadaniem jest uświadomić odbiorcy jak wielkie męczarnie były udziałem narodu polskiego, jak dręczono młodzież polską i piętnowano wszelkie przejawy patriotyzmu wśród zniewolonego narodu.