- Terroryzm na Korsyce -

Korsyka mała wyspa położona na Morzu Śród¬ziemnym, sytuacja polityczna jest tam dość skomplikowana, a ludność wyspy podzielona jest w swoim stosunku do Francji. Na wyspie działa kilka ruchów separatystycznych, walczących o niepodległość Korsyki. Najważniejszy z nich to Narodowy Front Wyzwolenia Korsyki (Front de Libération Nationale de la Corse, FNLC) oraz Armata Corsa. Bardziej umiarkowani lokalni przywódcy są zwolennikami poszerzenia autonomii wyspy: większej promocji języka korsykańskiego, większych uprawnień regionalnego samorządu oraz zwolnień od niektórych podatków państwowych.

Korsyka mała wyspa położona na Morzu Śród¬ziemnym, sytuacja polityczna jest tam dość skomplikowana, a ludność wyspy podzielona jest w swoim stosunku do Francji. Na wyspie działa kilka ruchów separatystycznych, walczących o niepodległość Korsyki. Najważniejszy z nich to Narodowy Front Wyzwolenia Korsyki (Front de Libération Nationale de la Corse, FNLC) oraz Armata Corsa. Bardziej umiarkowani lokalni przywódcy są zwolennikami poszerzenia autonomii wyspy: większej promocji języka korsykańskiego, większych uprawnień regionalnego samorządu oraz zwolnień od niektórych podatków państwowych. Francuski rządy obawia się jednak tych dążeń, gdyż mogłoby to zagrozić jedności państwa. Jednocześnie ruchy niepodległościowe nie zdobyły nigdy większości w czasie wyborów na wyspie, co wskazuje na brak odpowiedniego poparcia wśród mieszkańców. Niektóre organizacje rozpoczęły też akcje terrorystyczne, podkładając bomby oraz dokonując zamachów na ważne osobistości (np. 6 lutego 1998 zabito prefekta Claude’a Érignaca), by wymóc na Francji przyznanie niepodległości. Niektóre znane są także z wymuszeń pieniędzy na rzecz ich organizacji. Osoby nie płacące mogą spodziewać się zniszczenia swojego dobytku. Organizacje te prowadzą także akcje zastraszania nie-Korsykan mieszkających na wyspie oraz tych, którzy współpracują z administracją państwową, np. żandarmów. ZMIENIAJĄCA SIĘ KORSYKA

Korsyka jest częścią państwa francuskiego od 1768 roku. Po II wojnie światowej ekspansja gospodarki francuskiej oraz innych państw Europy Zachodniej wywarła ogrom¬ny wpływ na tradycyjne życie społeczne i gospodarcze Korsyki. W latach 1957 – 1975 ponad 1/4 rdzennej ludności wyspy wyjechała, szukając pracy i możliwości zdobycia wykształcenia we Francji. Odpływ młodych ludzi w szcze¬gólnym stopniu dotknął tradycyjne rolnictwo. Rząd francuski promował turystykę na wyspie, mając nadzieję, że rozwiąże to problemy rynku pracy na Korsy¬ce. Nacjonaliści odrzucili to rozwiązanie twierdząc, że usługi turystyczne znajdują się w rękach Francuzów i Włochów, których nie obchodzi to, że stanowią zagrożenie dla lokalnej kultury. Już wcześniej podnosili oni alarm z powodu napływu fali uchodźców z byłych kolonii fran¬cuskich w Afryce Północnej, którzy przybywali, by zająć się biznesem i przejąć miejsca pracy w nowych obszarach gospodarki. Wszyscy emigranci mówili po francusku, a do 1975 r. stanowili oni już połowę populacji wyspy. Nacjo-naliści obawiając się, że ich rdzenny dialekt włoski jest za¬grożony zanikiem, prowadzili kampanię mającą na celu nauczanie języka korsykańskiego w lokalnych szkołach oraz zażądali ponownego otwarcia swego uniwersytetu. REAKCJE POLITYCZNE

Grupy nacjonalistyczne obrały jako cele swoich ataków administrację francuską, przemysł turystyczny i farmy należące do osadników. 21 sierpnia 1975 roku grupa kilkunastu młodych chłopów uzbrojonych 1 w karabiny zajęła na Korsyce winiarnię należącą do francuskiego przesiedleńca z Algierii. W winiarni, znajdującej się w pobliżu Alerii, zaczęli przygotowywać się do odparcia ataków sił porządkowych. Ich przywódcą był 40-letni wiejski lekarz Edmond Simeoni. W ogłoszonym oświadczeniu grupa określiła swoje działania jako protest przeciwko rosnącej domi¬nacji na Korsyce algierskich przesiedleńców, którzy z odszkodowań wypłacanych przez Paryż (za utracone mienie w Algierii) wykupywali 19 ogromne połacie ziemi i zakładali na nich winnice, robiąc ogromną konkurencję miejscowym chłopom. W oświadczeniu stwierdzono: Okupacja jest protestem przeciwko kolonialnej polityce rolnej państwa francuskiego. Żądamy wprowadzenia na Korsyce dwujęzyczności, wspie¬rania korsykańskiej kultury, zwiększenia liczby miejsc pracy dla młodych Korsykan i jasnej polityki wewnętrznej dotyczącej odbudowy naszej wyspy. Oświadczenie to podpisane było przez Association pour la Renaissance de la Corse (Stowarzyszenie Odrodzenia Korsyki) – ARC. Władze w Paryżu nie wdawały się w dyskusje na temat tych żądań, tyl¬ko następnego dnia wysłały do Alerii 1500 policjantów, wspieranych przez czołgi i komandosów. W trakcie szturmu na winiarnię zginęło 3 po¬licjantów. W kilka godzin później Simeoni siedział już w paryskim wię¬zieniu. Kolejnym posunięciem (oprócz inwazji) centralnych władz w Pa¬ryżu była zmiana prefekta na wyspie z Francuza na Korsykanina. W ten sposób po raz pierwszy od 105 lat stanowisko to zajmował tubylec. Ale to było wszystko. Jeżeli chodzi o żądania umożliwienia nauki w ojczystym języku i pielęgnowania rodzimej kultury, jedyną odpowiedzią było prze¬mówienie ówczesnego premiera Jacques’a Chiraca: Tylko państwo narodowe jest siłą gwarantującą wolność. Tylko państwo narodowe ustanawia i zarządza prawem. Tylko państwo narodowe jest wystarczająco silne, aby zagwarantować lokalną wolność! Wydano także zakaz działalności ARC. Reakcja Korsykan była więcej niż jednoznaczna: tylko w roku 1975 doszło na wyspie do 226 zamachów bombowych. Napięcia społeczne na Korsyce, na które powołują się tamtejsi terroryści, powstały jednak przede wszystkim w sferze ekonomicznej. Wyspa ta jest najbiedniejszym regionem Francji, w dużym stopniu uzależnionym od dotacji finansowych z Paryża. Pogłębiający się kryzys ekonomiczny w połowie lat siedemdziesiątych stał się impulsem do powstawania mniej lub bardziej radykalnych grup. Następcą ARC zostało powołane lutym 1976, Association des Patriotes Corses (Stowarzyszenie Korsykańskich Patriotów) - APC. Celem organizacji jest uzyskanie całkowitej autonomii, lecz bez zrywania więzów z Francją i bez stosowania przemocy, silne podkreślenie tego ostatniego aspektu w programie Stowarzyszenia było sygnałem odcięcia się od działalności innych grup, które niezależność Korsyki chciały wywalczyć przy użyciu broni. Oświadczenia tych grup skierowane były nie tylko przeciwko „francuskiej kolonialnej okupacji", lecz odwoływały się także do solidarności z innymi grupami narodowo¬ściowymi na świecie walczącymi o swoje prawa (np. Palestyńczykami). O radykalizacji ówczesnych tendencji politycznych świadczy program jednej z grup studenckich: Naszym celem jest nie tylko wypędzenie z wyspy wszystkich francuskich kolonistów, urzędników i żołnierzy, lecz takie systematyczne niszczenie ko¬lonialnych przymusów we wszystkich cywilnych i policyjnych aparatach zarządzania. W maju 1976 roku powstał Front de la libćration nationale de la Curse (Front Wyzwolenia Narodowego Korsyki) – FLNC. Nieprzypadkowo na¬zwa tej organizacji nawiązywała do algierskiego Frontu Wyzwolenia Na rodowego. Dodanie do skrótu litery „C" miało oznaczać, iż grupa jest ro¬dzajem regionalnego oddziału algierskich powstańców. Kiedy w maju 1976 Simeoni został skazany na wieloletnie więzienie FLNC wydał nastę¬pujące oświadczenie: Ponieważ sąd nie miał litości nad naszym towarzyszem, nie będziemy mieli litości nad państwem francuskim. 22 sierpnia 1976, w pierwszą rocznicę szturmu pod Alerii, grupa terro¬rystów pod wodzą brata doktora Simeoniego wysadziła w powietrze ogromny magazyn wina francuskich przesiedleńców. (Edmond Simeoni po odsiedzeniu kary więzienia stanął na czele partii dążącej pokojowymi środkami do uzyskania autonomii). W dwa tygodnie później inny oddział FLNC wysadził na lotnisku w Ajaccio samolot pasażerski Air France – wcześniej pozwolono na ewakuację 181 pasażerów. Akcje te dały po¬czątek kilkuset zamachom terrorystycznym. Wyjątkowym zjawiskiem by¬ło powstanie terrorystycznej organizacji walczącej przeciwko tendencjom wyzwoleńczym pod nazwą Front d’action nouvelle contrę l’indćpendance et 1’autonomie (Nowy Front Akcji przeciwko Niezależności i Autono¬mii), który także podkładał bomby i podpalał budynki, choć w celu od¬wrotnym, niż działacze FLNC. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych wzrastała nie tylko liczba terrorystycznych zamachów, lecz również ich jakość. Jak wynika z informacji władz, wojskowe budynki na Korsyce ostrzeliwano z najnowocześniejszych broni (niedostępnych na czarnym rynku), pochodzących najprawdopodobniej bezpośrednio z arsenałów NATO. Działalność FLNC na Korsyce skierowana jest nie tylko przeciw¬ko francuskim instytucjom, lecz także przeciwko najważniejszym źródłom dochodów tej wyspy, mianowicie turystyce i handlowi winem. Już w roku 1976 ataki na te cele stały się powodem poważnych gospodar¬czych perturbacji. Terroryści chcieli sprowokować władze w Paryżu do zaostrzenia środków represji, co spotęgowałoby konflikt i powiększyło wrogość Korsykan wobec Francji. Organizacja ta działa również na pozostałym obszarze Francji, głównie w Paryżu. Do najgłośniejszych akcji w stolicy Francji należał zamach bombowy na siedzibę ministerstwa finansów w Luwrze w lutym 1979 i w ministerstwie sprawiedliwości w kwietniu tego samego roku. Zama¬chy te spowodowały spore straty materialne, ale bez ofiar w ludziach. W roku 1980 separatyści dokonali zamachu na „Hotel de Ville" W Paryżu. Na samej wyspie w powietrze wylatywały banki, instytucje turystyczne (m.in. „Club Mediteranee", budynki Legii Cudzoziemskiej, posterunki policji i urzędy państwowe). Najkrwawszą akcją grupy była okupacja ho¬telu w głównym mieście Korsyki Ajaccio: w trakcie demonstracji pod tym hotelem zginęły 3 osoby. Po wyborze Mitteranda na prezydenta nastąpiło czasowe zawieszenie broni, które trwało jedynie do stycznia 1982. W cią¬gu następnych 7 miesięcy terroryści korsykańscy podłożyli około 300 ła¬dunków wybuchowych. Mitterand powołał do życia regionalny parlament na Korsyce i w ten sposób po raz pierwszy mieszkańcy wyspy mogli sa¬mi o sobie decydować. W pierwszych wyborach wzięło udział ponad 70% mieszkańców. Jedyna partia autonomiczna, która wystawiła swoich kan¬dydatów, zdobyła jednak tylko 7 na 55 mandatów poselskich, co było wy¬raźnym sygnałem, iż większość Korsykan chce pozostać przy Francji. W następnych latach liczba posłów tej partii jeszcze bardziej się zmniej¬szyła. W roku 1983 FLNC z powodu terrorystycznej działalności został zakazany przez władze. Separatyści pomimo to dalej prowadzili walkę. W latach 1982 – 1984 na Korsyce wybuchło ponad 1300 bomb, w roku 1986 ofiarami zamachu padło dwóch zagranicznych turystów. 13 marca 1986 roku wybucha aż 13 bomb: w Nicei, Marsylii i Aix. W maju 1988 FLNC ogłosił półroczne zawieszenie broni z okazji ponownego wyboru Mitteranda na prezydenta Francji. Na przełomie 1989 i 1990 roku doszło do rozłamu nacjonalistycznego ruchu na Korsyce. Doktor Edmond Simeoni utworzył autonomiczną par¬tię Union du peuple corse (Związek Korsykańskiego Narodu) - UPC, na¬tomiast FLNC rozpadł się na dwie zwalczające się zawzięcie frakcje: FLNC – Canal habituel i FLNC – Canal historique. Partia Simeoniego dąży do stworzenia demokratycznego systemu na Korsyce, jednak realizacja te¬go celu nie należy do najłatwiejszych. Simeoni stwierdził: Nigdy nie nauczyliśmy się i nie przeżyliśmy demokracji praworządnego państwa. Polityka jest całkowicie skorumpowana. Urzędy są kupowane i sprzedawane. Rządzą rodzinne klany i mafijne sitwy. Trudna historia oraz brak perspektywy politycznej i gospodarczej zrodziły pokolenie, które w przemocy widzi jedyny środek dokonania zmian. Pokolenie, które dominuje obecnie w dwóch frakcjach FLNC, także zrezygnowało z wysuwania żądań pełnej państwowej suwerenności. Wy¬blakły już napisy na murach: „Francuzi won", a dyskusje o kształcie nie¬podległego państwa korsykańskiego zastąpiono spekulacjami na temat najlepszych źródeł dotacji państwowych. Separatyści zorientowali się bo¬wiem, iż bardzo wygodnie można żyć na garnuszku rządu w Paryżu czy władz Unii Europejskiej w Brukseli. Ogólna suma dotacji z tych dwóch kas wynosi rocznie ponad 7 mld franków. Tym sposobem Korsykańczycy weszli do światowej czołówki pod względem wysokości otrzymywanych subsydiów: na każdego (250 tys.) mieszkańca tej wyspy przypada prawie 25 tys. franków. Podobnie jest z ilością samochodów: na 1000 mieszkań¬ców przypada 800 pojazdów osobowych, oraz liczbą parlamentarzystów, których na tej wyspie jest dokładnie 4200 - rekord na starym kontynencie. Oczywiście tak szczodre dotacje z paryskiej i brukselskiej kasy wręcz zachęcają do nadużyć i oszustw. Do najbardziej znanych spraw należała tzw. afera krowia. Władze w Brukseli w celu podniesienia produkcji mle¬ka na Korsyce postanowiły wypłacać każdemu właścicielowi krowiego stada premię wysokości 1145 franków rocznie za jedną sztukę bydła. W ten sposób właściciel 50 krów otrzymywał rocznie sumę równą śre¬dnim zarobkom. W ciągu kilku lat liczba krów na wyspie wzrosła z 24 tys. do 80 tys. Za dowód posiadania krowy wystarczało zaświadczenie od we¬terynarza. Kiedy komisja z Brukseli zaczęła sprawdzać, czy dotacje rze-czywiście wpłynęły na wzrost produkcji mleka, okazało się, iż jedno sta¬do krów miało po kilku, a nawet kilkunastu właścicieli. Jednym z głów¬nych organizatorów oszustwa byli terroryści z FLNC. W latach dziewięćdziesiątych na Korsyce zaczęły się bowiem umac¬niać struktury bardzo przypominające mafijny system Sycylii. Istniały one tam od dawna, jednak tak jawnie i na taką skalę rozrosły się dopiero kil¬ka lat temu. Ich główną podstawę stanowią bojówki FLNC, których dzia¬łacze pod płaszczykiem walki o niepodległość dorabiają się sporych ma¬jątków: należą do nich sieci sklepów, restauracji, barów, kasyn i różnych przedsiębiorstw. Terroryści pobierają także na całej Korsyce tak zwany podatek rewolucyjny. Żaden przedsiębiorca, hotelarz, rzemieślnik czy lekarz nie odważy się odmówić zapłacenia haraczu: wybuchające nieustan¬nie bomby przypominają o karze grożącej za odmowę wspierania „naro¬dowej walki". W ten sposób na Korsyce powstał system zarządzania, którego filarami są terroryści i politycy. Bez zgody FLNC praktycznie ża¬den polityk nie może być oddelegowany jako reprezentant wyspy do pa¬ryskiego parlamentu. Powstanie mafijnego systemu możliwe było dzięki bardzo niekonse¬kwentnej polityce Francji wobec terrorystów. Z jednej strony władze w Paryżu kategorycznie odmawiają nadania jakichkolwiek praw narodo¬wych tej grupie, z drugiej zaś zadziwiająco łagodnie traktują bandyckie napady FLNC. Francja zdecydowanie odrzuciła możliwość uznania Korsykan za odrębny naród, a korsykańskiego za język urzędowy na wyspie. Jednocześnie władze wymiaru sprawiedliwości i ministerstwa spraw we¬wnętrznych umorzyły większość dochodzeń przeciwko korsykańskim ter¬rorystom i prowadziły potajemne negocjacje z różnymi bandami na temat ograniczenia ich działalności na polu niepodległościowym. Ceną za odstą¬pienie terrorystów od tych dążeń jest właśnie bardzo łagodna polityka wo¬bec przestępców z FLNC i innych grup oraz ogromne dotacje płynące z kasy państwa. Kiedy w roku 1996 francuski minister spraw wewnętrz¬nych z dumą oświadczył, iż jego resort prowadzi 74 dochodzenia przeciw¬ko korsykańskim terrorystom, jedna z lokalnych gazet napisała: Byłoby lepiej, gdyby pan minister milczał. Z tych wszystkich dochodzeń najwyżej dwa zakończą się wyrokami skazującymi: w najlepszym przypad¬ku na trzy miesiące w zawieszeniu. To jest po prostu śmieszne! Według sondaży przeprowadzonych w połowie lat dziewięćdziesiątych jedynie 10% Korsykan sympatyzuje z nacjonalistami. Zdecydowana więk¬szość ma dosyć nieustannych zamachów bombowych (średnio 600 rocz¬nie). Politycy na ogół nie mają odwagi głośno powiedzieć, co myśli więk¬szość mieszkańców tej wyspy. Do chlubnych wyjątków należy Dominique Bucchini, burmistrz miasteczka Sartene (z ramienia partii komunistycznej). Od lat występuje on przeciwko konszachtom między nacjonalistami, lokalnymi politykami a zwykłymi bandytami: Jesteśmy okropnym narodem, w którym funkcjonuje jedynie prawo sil¬niejszego. Tutejsi ludzie przyzwyczaili się do czerpania korzyści od pań¬stwa i nierobienia niczego. Brakuje obywatelskiej świadomości. Minister spraw wewnętrznych w Paryżu mówi o „dialogu" z terrorystami, jakby możliwy był dialog w środku strzelaniny. Na odpowiedź FLNC nie trzeba było długo czekać: latem 1996 roku Bucchini wraz z synem cudem uniknęli śmierci w zamachu. W miastecz¬ku rządzonym przez tego polityka wybuchło kilkanaście bomb – zniszczo¬no blok z mieszkaniami dla najuboższych, salę gimnastyczną, biurowiec, studnię oraz fragment ratusza. Pierwszą akcję obywatelskiego protestu przeciwko terroryzmowi zor¬ganizowały w roku 1993 korsykańskie kobiety. W oświadczeniu zatytuło¬wanym „Manifest na rzecz życia. Nasze dzieci muszą mieć przyszłość na Korsyce" kobiety protestowały przeciwko terroryzmowi, zabójstwom, szerzącej się brutalizacji stosunków międzyludzkich, strukturom mafij¬nym, korupcji i bezczynności władz. Manifest podpisało kilka tysięcy mieszkanek wyspy. Jedna z inicjatorek akcji powiedziała: Widzimy, że urodziłyśmy małe potwory, małych faszystów. Teraz musimy przyszłe pokolenie obronić przed tą tradycją broni i przemocy. Mężczy¬źni, którzy walczyli w pierwszej i drugiej wojnie światowej, byli bohatera¬mi. Ich potomkowie, którzy dzisiaj bawią się pistoletami maszynowymi i ładunkami wybuchowymi, są postaciami żałosnymi. Nikt nie postawi im pomnika. Jako że według tradycji nie powinno się zabijać kobiet, reakcja FLNC była tym razem bardzo łagodna. W opublikowanym w piśmie tej organi¬zacji „U Ribombu" artykule uczestniczki tego protestu nazwano „straszy¬dłami" i „histerycznymi babami wzbudzającymi litość". Pomimo ogromnych dotacji finansowych większość mieszkańców Korsyki żyje poniżej średniej w porównaniu ze stałym kontynentem. Za¬strzyki finansowe kasowane są w większości przez FLNC i skorumpowa¬nych polityków. Paul Giacomoni, przedstawiciel związków zawodowych Force Ouvri£re na Korsyce, stwierdził: Staczamy się coraz niżej. Co trzeci mieszkaniec wyspy jest w trudnej sy¬tuacji socjalnej, 13% ludzi to bezrobotni. Cała wyspa jest na państwowym garnuszku. Koniecznie potrzebujemy także prywatnych inwestycji. Ale kto będzie miał zaufanie do wyspy, na której nieustannie słychać strzały? Jean Baggioni, prezydent korsykańskich władz wykonawczych, quasi – premier wyspy powiedział w jednym z wywiadów: 90% Korsykan, którzy odrzucają przemoc, znajduje się pod knutem nie¬licznej grupy stosującej przemoc, która podobno walczy Z francuską oku¬pacją. Proszę się tutaj rozejrzeć. Widać gdzieś oddziały okupacyjne? Czoł¬gi ciemiężycieli? Chce ona niepodległości Korsyki. A kto za to zapłaci? Nie, nacjonaliści nie kochają Korsyki. Ten, kto kocha swój kraj, nie próbu¬je go zniszczyć.

Bibliografia: http://www.korsyka.kei.pl/corse_FLNC.html Encyklopedia terroryzmu, red. A. Czerwiński, A.Zasieczny, Warszawa 2004 W. Grotowicz, Terroryzm w Europie Zachodniej w Imię Narodu i Lepszej Sprawy, Wrocław 2000