Zaproszenie

przeciągnęła się i samolot też się przeciągnął. Poruszyła się z boku na bok i samolot pomachał skrzydłami. Kadłub był przedłużeniem jej ciała, więc władała powietrznym statkiem tak łatwo jak ręką czy nogą. Uśmiechnęła się i położyła maszynę na skrzydło, żeby ogarnąć wzrokiem cudowny płaskowyż Kolorado. Nie chciała wierzyć własnym oczom. W samym środku bezludzia wiele mil od najbliższej drogi, stało auto. Może zostało porzucone? - pomyślała. Zawróciła pod ostrym kątem, żeby jeszcze raz obejrzeć dziwne zjawisko.

przeciągnęła się i samolot też się przeciągnął. Poruszyła się z boku na bok i samolot pomachał skrzydłami. Kadłub był przedłużeniem jej ciała, więc władała powietrznym statkiem tak łatwo jak ręką czy nogą. Uśmiechnęła się i położyła maszynę na skrzydło, żeby ogarnąć wzrokiem cudowny płaskowyż Kolorado. Nie chciała wierzyć własnym oczom. W samym środku bezludzia wiele mil od najbliższej drogi, stało auto. Może zostało porzucone? - pomyślała. Zawróciła pod ostrym kątem, żeby jeszcze raz obejrzeć dziwne zjawisko. Wczoraj pojazdu nie było, więc może ktoś potrzebował pomocy. Spikowała najniżej, jak się dało, byle tylko wystrzelające na dwadzieścia stóp drzewa pinon nie szorowały po poszyciu kadłuba. Za drugim przelotem zobaczyła człowieka. Odskoczył od samo¬chodu i pomachał jej ręką. Uśmiechnęła się i zawróciła do bazy. Więc nic się nie stało. Zaraz po wylądowaniu na pasie startowym w Eternity zadzwoni do szeryfa, żeby wysłał pomoc podróżnikowi, który wpadł w tarapaty. Zachichotała w duchu. W Kolorado podróżnikom często groziły tarapaty. Gapili się na płaski krajobraz przy drodze i zachciewało się im bliższego kontaktu z naturą. Nie brali jednak pod uwagę kolców długości małego palca i kamieni, których ostrych brzegów nie starły rzęsiste zeszłoroczne deszcze. Może dlatego, że się śmiała i nie uważała, nie spostrzegła ptaszyska wielkości owieczki, które wpadło prosto w śmigło. Wątpliwe, by zdołała je ominąć, ale przynajmniej by spróbowała. Tymczasem wypadki potoczyły się bardzo szybko. Jeszcze przed chwilą leciała spokojnie do domu, a teraz miała gogle zupełnie oblepione okrwawionymi piórami. W dodatku samolot tracił wysokość. Jackie była dobrym pilotem, jednym z najlepszych w Ameryce. Nie brakowało jej doświadczenia. Licencję zdobyła w wieku lat osiemnastu i teraz, mając trzydzieści osiem była starym wygą. Ale cała wiedza i umiejętności na nic się zdały przy tym ptaszysku. Kiedy silnik zaczął przerywać, wiedziała, że czeka ją lądowanie ze zgaszonym motorem, bez ciągu. Błyskawicznie zdjęła okulary i rozejrzała się za prowizorycznym pasem startowym Szukała szerokiej, długiej polany, bez drzew i kamieni, które mogłyby zagrozić skrzydłom Taką możliwość stwarzała jedynie stara droga prowadząca do wymarłego miasteczka Eternity. Nie miała pojęcia, co zdążyło wyrosnąć na szlaku podczas wielu l