Topos "theatrum mundi" - jego funkcjonowanie, rola i różnorodność realizacji. Omów na wybranych przykładach.

Pojęcie życia-teatru czy świata-teatru jest składnikiem pewnej wizji rzeczywistości i stanowi odwieczny przedmiot rozważań filozoficznych, refleksji o charakterze egzystencjalnym, obiekt ponadczasowych, uniwersalnych poszukiwań filozofów, myślicieli, poetów, wreszcie każdego z nas. To próba odpowiedzi na pytanie: Jaki jest zakres wpływu człowieka na własny los? Do jakiego stopnia może go kształtować? Kwestie te wydają się ciągle nierozwiązywalne. Nawet w języku potocznym, wyrażającym przecież powszechne prawdy i mądrości, obok przysłowia „każdy jest kowalem własnego losu” istnieje na równych prawach „co ci pisane, to cię nie minie”.

Pojęcie życia-teatru czy świata-teatru jest składnikiem pewnej wizji rzeczywistości i stanowi odwieczny przedmiot rozważań filozoficznych, refleksji o charakterze egzystencjalnym, obiekt ponadczasowych, uniwersalnych poszukiwań filozofów, myślicieli, poetów, wreszcie każdego z nas. To próba odpowiedzi na pytanie: Jaki jest zakres wpływu człowieka na własny los? Do jakiego stopnia może go kształtować? Kwestie te wydają się ciągle nierozwiązywalne. Nawet w języku potocznym, wyrażającym przecież powszechne prawdy i mądrości, obok przysłowia „każdy jest kowalem własnego losu” istnieje na równych prawach „co ci pisane, to cię nie minie”. Tego typu dylematy i refleksje znajdują swoje niezliczone ujęcia w utworach literatury pięknej, polskiej i obcej. Przekonanie o nieuniknioności ludzkich przeznaczeń zakorzenione jest w zbiorowej świadomości od niepamiętnych czasów. Już wśród myślicieli i twórców antycznych powszechne było przekonanie o znikomości naszych ludzkich zamiarów i wysiłków, wszystkie one bowiem zależne są od nieodgadnionej woli sił nadprzyrodzonych, w tym przypadku - kapryśnych i chimerycznych bogów, którym ludzkie losy są całkowicie podporządkowane i od nich zależne. Wedle tej koncepcji bardzo znikomy zatem i ograniczony byłby świadomy udział człowieka w kreowaniu własnych losów. Sprowadzałby się do roli aktora recytującego z góry przygotowane dla niego kwestie czy wręcz marionetki pociąganej za sznurki przez tajemniczą i nieodgadnioną siłę. Taki zespół przekonań o prawach rządzących światem, nade wszystko zaś życiem ludzkim przybrał w literaturze pięknej postać symbolicznego motywu znanego pod nazwą „teatrum mundi” i zyskał już swoją powszechnością rangę toposu, czyli obiegowego motywu. Chciałbym zaprezentować pokrótce kilka wybranych literackich realizacji tego motywu w różnych epokach, żeby móc następnie zastanowić się nad jego zasadnością, znaczeniem i funkcją. W kulturze antycznej motyw świata-teatru znajduje odzwierciedlenie we wszechobecnym zjawisku znanym pod nazwą fatum, będącym składnikiem wierzeń starożytnych Greków. W pierwszym rzędzie zaś pojęcie to decyduje o przebiegu akcji w tragedii greckiej i stanowi w najwyższym stopniu o tragizmie jej bohaterów. I tak np. według mitu tebańskiego, którego treść stała się tematem dramatu Sofoklesa pt. Król Edyp , nad rodem tytułowego bohatera zawisła klątwa bogów. Wyrocznia delficka przepowiada jego rodzicom, ze zabije on swego ojca i poślubi własną matkę, z którą żyć będzie w haniebnym, kazirodczym związku. Odtąd zarówno rodzice Edypa jak i on sam uczynią wszystko, by zapobiec wypełnieniu się złowróżebnej przepowiedni, a i tak sprawdzi się ona w każdym szczególe. I tak naprawdę niezależne od swojej woli i wbrew swoim najlepszym chęciom staną się oni wszyscy ślepymi, bezwolnymi narzędziami w rękach okrutnych bogów. Od wyroków fatum, za którymi stoi klątwa władców Olimpu nie ma bowiem odwołania i zasługi czy najlepsza nawet wola śmiertelników na nic się nie zdają. Tak więc już w tragedii antycznej człowiek jest zazwyczaj tylko biernym odtwórcą roli wyznaczonej mu przez Olimp na scenie wiecznego teatru, jakim jest świat. Motyw teatru-świata jest też obecny w tragedii szekspirowskiej. W Makbecie np. losy tytułowego bohatera są z góry zapowiedziane, tym razem, przez siły demoniczne, mianowicie przez wiedźmy. Nie wiadomo wprawdzie, czyje wyroki obwieszczają dwukrotnie Makbetowi. Wydają się one bowiem tylko oznajmicielkami przyszłości zaplanowanej przez moce od nich wyższe, najwyraźniej szatańskie. Przepowiednia czarownic o tym, że Makbet zostanie królem Szkocji, inspiruje go do powzięcia zbrodniczego planu; przyśpieszenia wyroków, zgładzenia ówczesnego władcy Dunkana. Ten czyn zapoczątkuje cały łańcuch morderstw popełnionych przez Makbeta. Czy bohater jest tylko bezwolnym wykonawcą zbrodniczego planu powziętego z góry przez demoniczne moce? Czy nie ma tu miejsca na udział jego wolnej woli; jego osobistego, podyktowanego racjami moralnymi wyboru? Otóż jest. W ramach przewidzianego scenariusza, który musi się spełnić, ma Makbet prawo wyboru drogi, na której swój cel osiągnie. Może np. poczekać na naturalną śmierć władcy. Dramat Szekspira nie jest w swej wymowie tak skrajnie pesymistyczny, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Los człowieka jest w ujęciu autora dramatu wypadkową nieodgadnionych, wyższych przeznaczeń, ale i jego nieskrępowanego, ludzkiego sumienia i samodzielnej decyzji. Że zaś Szekspir postrzegał życie na kształt teatru, człowieka zaś na podobieństwo aktora, najdobitniej świadczą słowa, które każe wypowiedzieć swemu bohaterowi:

Życie jest tylko przechodnim półcieniem, Nędznym aktorem, który swoją rolę Przez parę godzin wygrawszy na scenie W nicość przepada – powieścią idioty, Głośną, wrzaskliwą , a nic nie znaczącą.

Odwieczny motyw życia–teatru, człowieka-aktora był też nieobcy twórcom renesansowym. Niezwykle ważne miejsce znajduje on w twórczości najwybitniejszego poety polskiego odrodzenia - Jana Kochanowskiego, który swemu przekonaniu o tym, że jesteśmy wszyscy tylko marionetkami na wielkiej scenie świata, daje bezpośredni wyraz w znanej fraszce O żywocie ludzkim. Bardziej jednak niż o zależności człowieka wobec sił wyższych, utwór ten traktuje o znikomości i nietrwałości naszych ludzkich czynów, zamiarów:

Fraszki to wszystko, cokolwiek myślimy, fraszki to wszystko, cokolwiek czynimy

– stwierdza autor już na wstępie. Ziemskiemu bytowaniu człowieka wszelką wartość odbiera bolesna świadomość marności, przemijalności wszystkiego, co doczesne. Krótkotrwały występ ludzkich marionetek w teatrze kukiełek zwanym życiem zakończy rychła i niechybna śmierć. Jednym z naczelnych motywów tematycznych, wszechobecnym zwłaszcza w poezji refleksyjno-filozoficznej Kochanowskiego, jest Fortuna. Pojęcie to zostało przez autora upersonifikowane – przybiera postać zmiennej i wszechwładnej kobiety, która ma we władaniu ludzki los i poczyna sobie z nim jak zechce, w zależności od przelotnego kaprysu. U Fortuny to snadnie, że kto stojąc upadnie, A który był dopiero u niej pod nogami, Patrzaj że go po chwili, a on gardzi nami.

Tak więc życie ludzkie w ujęciu poety staje się, zwłaszcza w zacytowanej Pieśni IX, bezwolną igraszką kapryśnej fortuny, która, co gorsza, w decyzjach na temat naszego losu nie kieruje się żadnymi logicznymi, a w każdym razie nie moralnymi kryteriami. Najbardziej gorzki wyraz temu przekonaniu o niepojętych prawach rządzących życiem ludzkim daje poeta w Trenie XI:

Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy, Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy.

Pesymizm takiej koncepcji sił rządzących losem ludzkim pogłębia fakt, że nieznana siła poruszająca ludzkie marionetki, jest nieprzyjazna, wroga człowiekowi. W utworze barokowego poety Wacława Potockiego Człowiek igrzysko Boże świat przybiera z kolei postać szachownicy, na której grę prowadzą Anioł i Szatan, a stawką jest dusza ludzka. Na to, czy i kiedy pionek symbolizujący życie ludzkie zostanie zbity z szachownicy, człowiek wpływu nie ma, decyduje o tym mądrość i wola Boga. Wyłącznie od człowieka jednak zależy, czy śmierć go zastanie na czarnym polu, czyli w grzechu, czy na białym, czyli wstanie łaski. Podobnie zatem jak w „Makbecie” jednostka ludzka ma w ramach niezależnych od niej wyroków bożych względem jej życia i śmierci, wolną wolę i prawo wyboru między dobrem a złem. Motyw szachownicy jako metafory życia ludzkiego podejmuje również współczesny poeta iberoamerykański Jorge Luis Borges. Jego wiersz pt. „Szachy” ma, można by rzec, kompozycję szkatułkową. Wstępny opis dosłownie rozumianej gry w szachy staje się dla poety pretekstem do rozważań filozoficzno-metafizycznej natury. Tak jak figury szachowe są nieświadome, że to dłoń gracza nimi kieruje, w ten sam sposób gracz, myśląc że on sam jest sprawcą swych losów i panem swych wyborów, pozostaje nieświadomy faktu, że kolejami jego życia kieruje ręka Wiecznego Gracza, którym jest Bóg. Kończy ten logiczny wywód Borges retorycznym pytaniem o nadrzędną przyczynę sprawczą boskiego działania. Wizja życia jako teatru, człowieka jako aktora nie zawsze jest naczelną zasadą porządkującą świat przedstawiony w dziele literackim, czasem stanowi zaledwie epizod. Tak dzieje się w przypadku Lalki Bolesława Prusa. Jest w powieści scena, w której Ignacy Rzecki po zamknięciu sklepu galanteryjnego, w którym pracuje jako subiekt, wprawia w ruch mechaniczne zabawki należące do asortymentu sklepu..… Jest wśród nich pociąg, tancerka na linie, akrobata. Stary człowiek przygląda im się w zamyśleniu i zadaje pytanie o cel i sens ich pośpiesznych działań. Tak dla Rzeckiego, jak i dla czytelnika jasne jest, że mechanizm, który wprawił je na krótką chwilę w ruch, jest całkowicie we władaniu człowieka (on jest jego pomysłodawcą i konstruktorem). Wydaje się jednak, że smutna refleksja, do jakiej pobudza bohatera widok mechanicznych lalek, nie odnosi się tak naprawdę do nich, lecz mieszkańców ówczesnej Warszawy, których tempo życia wyznacza obłędna pogoń za pieniądzem. Rzecki, patrząc na to z dystansu człowieka sędziwego, który posiadł pewną mądrość, potrafi dostrzec całą znikomość ich daremnych przecież w efekcie wysiłków i postaw wobec życia-teatru, na scenie którego wszyscy jesteśmy takimi lalkami.

Już tych zaledwie kilka poruszanych przeze mnie literackich realizacji motywu „theatrum mundi” świadczy dowodnie, że przekonanie o ścisłej zależności losu człowieka od bliżej nieznanego planu, który skrupulatnie choć nieświadomie swym życiem realizuje, ma wartość ponadczasową i uniwersalną. Z żadnego z omówionych utworów nie wynika jednak, wbrew pozorom, że życie ludzkie jest do końca, bez reszty, nieodwracalnie zaprogramowane. Taka fatalistyczna koncepcja ludzkiego losu byłaby zbyt pesymistyczna a i zbyt uproszczona. Przeciwnie, wynika z nich niezbicie, przynajmniej dla mnie, że w ramach boskiego planu mamy wszyscy, zgodnie z przyznaną przez Stwórcę wolną wolą, prawo wyboru drogi, sposobu i metod jego realizacji oraz system wartości, który obieramy za drogowskaz. Niezmiernie ważne więc jest, by umieć dokładnie oddzielić to, na co mamy wpływ, od tego, na co nie mamy. Jeśli się to zrobi i zachowa właściwe proporcje pomiędzy sferą naszego działania i działania siły wyższej, można wieść niezależnie od tego, co nam jest z wyroków boskich pisane, życie godne i szczęśliwe.