Motyw zbrodni i kary w literaturze polskiej i obcej. Omów temat na wybranych przykładach

Zbrodnia i kara to uniwersalny i często wykorzystywany motyw w literaturze. Ten ważny, ale trudny i wywołujący liczne kontrowersje temat, pojawia się niemal w każdej epoce, począwszy od starożytności, a skończywszy na czasach współczesnych. Pisarze i poeci, podejmując motyw zbrodni, z reguły nie czynią tego po to, by epatować krwawymi scenami lub opisywać przebieg zbrodniczego czynu, ale po to, by znaleźć przyczyny takiego postępowania i jednocześnie, aby przestrzec przed konsekwencjami czyli nieuchronną karą za popełnione zbrodnie.

Zbrodnia i kara to uniwersalny i często wykorzystywany motyw w literaturze. Ten ważny, ale trudny i wywołujący liczne kontrowersje temat, pojawia się niemal w każdej epoce, począwszy od starożytności, a skończywszy na czasach współczesnych.

Pisarze i poeci, podejmując motyw zbrodni, z reguły nie czynią tego po to, by epatować krwawymi scenami lub opisywać przebieg zbrodniczego czynu, ale po to, by znaleźć przyczyny takiego postępowania i jednocześnie, aby przestrzec przed konsekwencjami czyli nieuchronną karą za popełnione zbrodnie. Jednak sposób, w jaki każdy z nich interpretuje zbrodnie zależy w dużej mierze od ich światopoglądu oraz panującego w danej epoce systemu norm i wartości.

W literaturze możemy spotykać zbrodnie popełniane z chęci zysku i wzbogacenia się, z zazdrości, z miłości i z zemsty, w celu zdobycia lub utrzymania władzy oraz wyeliminowania przeciwników, a nawet, by udowodnić przed samym sobą zdolność do okrucieństwa. Dla jednych każda zbrodnia zasługuje na najsurowsze potępienie i adekwatną karę, inni zaś uznają zbrodnię za akt sprawiedliwości, czy nawet uświęconą drogę do szczytnego celu, próbując na różne sposoby uzasadnić przyczyny zbrodni, a nawet je rozgrzeszać. W utworach literackich opisywane są zarówno zbrodnie dokonywane w afekcie, jak i zbrodnie popełniane z zimną krwią, a także losy ludzi, którzy uświadomili sobie zło popełnionych czynów oraz losy ludzi przekonanych o tym, że ich zbrodnie nigdy nie wyjdą na jaw i nikt się o nich nie dowie.

Motyw zbrodni i kary spotykamy już w „Biblii”, jednym z najstarszych dzieł w historii naszej cywilizacji. W Księdze Rodzaju zamieszczony jest pierwszy opis zbrodni, której dopuścił się Kain zabijając swego brata Abla.

Kain i Abel, synowie Adama i Ewy, w podzięce za opatrzność i z prośbą o dalsze błogosławieństwo, co roku składali Bogu ofiarę z owoców swej pracy. Jednego razu, gdy obaj bracia w dniu składania ofiar, przybyli do przygotowanych na ofiarę ołtarzy „Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą”. Smutkiem Kaina zatroskał się nawet sam Bóg i udzielił mu rad, ale niestety nie zrozumiał on słów Boga. Zazdrosny o miłość Boga, Kain zwabia Abla na pole i tam go zabija, za co Bóg karze go wygnaniem i „dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka”. Jednak i to piętno było karą dla Kaina, ponieważ musiał on żyć z poczuciem winy i z przerażającymi wspomnieniami swojej zbrodni. „Kainowe piętno” jest więc piętnem zabójcy.

Jednym z najważniejszych utworów prezentujących motyw zbrodni i kary jest dramat Williama Szekspira „Makbet”. Fabuła ukazująca losy mężnego Makbeta, który skuszony przepowiednią czarownic i wspierany przez żądną władzy żonę wkracza na drogę zbrodni, aby posiąść tron, jest tylko pretekstem dla stworzenia portretu psychologicznego zabójcy. Jest to opowieść o żądzy władzy, która popycha bohatera do kolejnych zbrodni i doprowadza do tragedii.

Tytułowy bohater spotyka na wrzosowisku trzy czarownice, które przepowiadają, że będzie on królem Szkocji. Wiedźmy obudziły w Makbecie niezaspokojone ambicje, kierując go tym samy ku popełnieniu zbrodni. Makbet, zaślepiony pragnieniem władzy, podjudzany przez swą równie ambitną i jeszcze bardziej bezwzględną żonę, Lady Makbet, postanawia zabić króla Dunkana: „Niech się więc stanie! Wszystkie moje siły nagnę do tego okropnego czynu. Idźmy i szydźmy z świata jasnym czołem: fałsz serca i fałsz lic muszą iść społem. Makbet zabija króla we własnym domu, zrzucając winę na służących, a potem na synów króla, którzy muszą uciekać do Anglii. Makbet zostaje królem. W obawie przed wykryciem zbrodni, Makbet zleca zabójstwo swego przyjaciela Banka oraz napada i morduje rodzinę lorda Makdufa, co przesądza o wyruszeniu przeciwko Szkocji wojsk angielskich pod wodzą Siwarda. Makbet ma niewielu ludzi po swojej stronie, większość panów Szkocji przyłączyła się do Siwarda i synów Dunkana. Tuż przed rozpoczęciem walk, dotknięta obłąkaniem Lady Makbet popełnia samobójstwo. W tym samym czasie, wojska angielskie, zamaskowane gałęziami podeszły pod zamek Dunzynan, czyli jak przewidziały wiedźmy, poruszył się las Birnam. Druga część przepowiedni czarownic tez się spełnia, Makbeta przebija miecz człowieka nie narodzonego z kobiety, bowiem ginie on w pojedynku z Makdufem, który przeszedł na świat dzięki pomocy lekarza, za sprawą cesarskiego cięcia. Władza zostaje przywrócona Malkolmowi, synowi Dunkana, prawowitemu następcy tronu. Nowy król zapowiada lepsze czasy dla Szkocji i powrót sprawiedliwości.

Motywem zbrodni była ambicja Makbeta i jego żądza władzy, dodatkowo rozbudzona przez przepowiednię czarownic oraz jego żonę, Lady Makbet. Jednak Makbet zabił nie tylko po to, by zostać królem, ale też po to, by sprawdzić samego siebie, ponieważ nie mógł się pogodzić ze swoim lękiem przed zabiciem kogoś.

Ważną rolę w dramacie odgrywa Lady Makbet. To ona dokonała wyboru, czy przepowiednia spełni się sama, czy należy jej pomóc. To ona nakłania Makbeta do popełnienia zbrodni i rozbudza jego ambicje oraz żądzę władzy. Jednak to ona popada w obłęd, na swoich rękach widzi plamy krwi – „kainowe piętno” mordercy: precz, przeklęta plamo! precz! i pod wpływem wyrzutów sumienia popełniła samobójstwo.

Po dokonaniu pierwszego zabójstwa Makbet jest przerażony: „zdało mi się, że słyszałem głos wołający: „Nie zaśniesz już więcej!" Makbet zabija sen, niewinny sen … Wzdrygam się, kiedy pomyślę o tym, com zrobi.”. Okazuje się, że jedna zbrodnia pociąga za sobą łańcuch następnych zbrodni, dokonywanych w obawie przed wykryciem pierwszej. Z czasem Makbet przestaje się bać i mimo dręczących go wyrzutów sumienia, kroczy dalej ścieżką zbrodni, z której nie ma odwrotu. Paradoksalnie finałowa klęska, jest dla Makbeta wyzwoleniem z pułapki zastawionej przez los.

Utwór Szekspira pokazuje konsekwencje zbrodni – zmiany w relacjach między ludźmi, ciągłe rozpamiętywanie, bolesne wyrzuty sumienia, utratę zmysłów i obłęd. Dowodzi też, że zbrodnia niszczy samego mordercę, rujnuje jego wewnętrzny świat, pozbawia ładu i spokoju, przynosi wewnętrzne cierpienie oraz wyraża przekonanie, że za zbrodnię wymierzana jest surowa kara, której nie da się uniknąć. Natomiast tragizm Makbeta polega na konieczności popełniania kolejnych zbrodni, by ukryć poprzednie. Zabijając króla, zbił też jego wartowników, aby mieć na kogo zrzucić winę. Wynajął morderców, aby zabili Banka, ponieważ znał on treść przepowiedni. Zginęła rodzina Makdufa, który według Makbeta znał prawdę o śmierci króla Dunkana.

Szekspir w utworze pokazał złożoność ludzkiej duszy oraz rozliczne motywy postępowania bohaterów i to, jak odmienił ich wybór drogi zła. Pisarz potępił przedstawione postawy, uczynił z nich przestrogę, pokazał zło poprzez czyny postaci, a nie słowa czy komentarze.

„Zbrodnia to niesłychana, pani zabija pan”, tymi słowami rozpoczyna się ballada „Lilije” Adam Mickiewicz, kolejny utwór poruszający motyw zbrodni i kary.

Fabuła utworu, opowiada historię kobiety, która nie zachowała się tak, jak nakazywało prawo ustanowione przez ówcześnie panującego króla, Bolesława Śmiałego. Nie dochowała wierności swojemu mężowi, wojowi królewskiemu. Kiedy małżonek zjawia się po wojnie, Pani ukrywa przed nim swoją niewierność i by uchronić się od kary, zabija męża, a na grobie sadzi lilie. Z czasem jej życie zamienia się w pasmo koszmarów i udręki, bo „Pani zapomnieć trudno, nie wygnać z myśli grzechu. Zawsze na sercu nudno, nigdy na ustach śmiechu, nigdy snu na źrenicy”. Mężobójczyni nie żałowała jednak popełnionego czynu, dręczyła ją jedynie obawa, że kiedyś tajemnica zniknięcia jej małżonka wyjdzie na jaw. Po pomoc udała się do pustelnika, licząc, że on jej poradzi, co musi zrobić, by o zbrodni nikt się nie dowiedział. Mądry człowiek odrzekł, że jedynym, kto może ją wydać, jest jej mąż, który przecież nie żyje i spoczywa pod ziemią. W tym samym czasie, w domu Pani zjawiają się bracia Pana i ulegają jej urokowi, a gdy nie udaje im się odnaleźć brata, postanawiają ożenić się z wdową. Kobieta nie wiedziała, którego spośród braci wybrać, zastanawiała się też, czy zasługuje na szczęście ponownego małżeństwa po tym, co uczyniła. Ponownie udała się po poradę do pustelnika. „Córko, – rzecze jej stary – Nie masz zbrodni bez kary. Lecz jeśli szczera skrucha, Zbrodniarzów Pan Bóg słucha. Znam ja tajnie wyroku, miłą ci rzecz obwieszczę. Choć mąż zginął od roku, ja go wskrzeszę dziś jeszcze”. Pani nie zgodziła się na to, pragnęła poślubić nowego męża. Wobec jej postawy, pustelnik poradził jej, aby wybrała tego z braci, który złoży na ołtarzu piękniejszy wianek, spleciony z kwiatów, które znajdzie. Wdowa wybrała wieniec upleciony z kwiatów lilii. Bracia zaczęli się między sobą kłócić, twierdząc, że to każdy z nich jest właścicielem wianka. Wówczas do cerkwi wkroczyła osoba w bieli i zawołała: „Mój wieniec i ty moja! Kwiat na mym rwany grobie, mnie, księże, stułą wiąż; zła żono, biada tobie! To ja, twój mąż, twój mąż! Źli bracia, biada obu! Z mego rwaliście grobu, zawieście krwawy bój. To ja, twój mąż, wasz brat, wy moi, wieniec mój, dalej na tamten świat!” Niewierna kobieta zostaje ukarana za swoje czyny, co Mickiewicz opisał tak: „Cerkiew zapada w głąb. Ziemia ją z wierzchu kryje, a niej rosną lilije, a rosną tak wysoko, jak pan leżał głęboko”.

Motywem zbrodni w tej balladzie jest strach Pani przed karą za niewierność. Jednak, mimo, że bohaterka po dokonaniu mężobójstwa, nie wykazuje skruchy i nie żałuje tego co zrobiła, to dalej dręczy ją strach, strach przed zdemaskowaniem i odkryciem prawdy o strasznym czynie, którego się dopuściła.

Mickiewicz ukazał w tym utworze etyczną mądrość ludu, którą w balladzie reprezentuje pustelnik. To on wypowiada podstawowe słowa dla moralnych wierzeń ludu o nieuchronności kary, jaką muszą ponieść wszyscy zbrodniarze, iż „nie masz zbrodni bez kary”. Dzieło to w doskonały sposób pokazuje, że zbrodnię można ukryć przed ludźmi, ale nie przed własną pamięcią i sumieniem.

Innym utworem romantycznym, w którym poruszony został motyw zbrodni i kary, jest „Balladyna” Juliusza Słowackiego. Tytułową bohaterką jest prosta, wiejska dziewczyna, która żyje w jednej chacie wraz ze swą matką i siostrą Aliną. Alina jest łagodna i kochająca, Balladyna to egoistka, pragnąca bogactwa i władzy. Okazja do ich zdobycia nadarza się wraz z nadejściem wiosny, kiedy to budzi się Goplana, pani pobliskiego jeziora Gopło. Jest ona zakochana w Grabcu, a ten z kolei kocha Balladynę. Goplana chce zapobiec spotkaniom Balladyny z Grabcem, wysyła więc Skierkę, aby sprowadził do chaty wdowy księcia Kirkora i sprawił, by książę zakochał się w dziewczynie. Nie powiedziała jednak swojemu słudze, o którą dziewczynę chodzi. Kirkorowi spodobały się obydwie córki wdowy i nie wie, którą ma poślubić. Wdowa proponuje malinowy konkurs: żoną Kirkora zostanie ta, która pierwsza przyniesie dzban pełen malin. Balladyna, wiedząc, że nie zwycięży, zabija swoją siostrę i zostaje żoną Kirkora oraz panią na jego zamku. Jej zbrodnie nie kończą się, Balladyna niszczy wszystkich, którzy stoją na jej drodze do władzy. Gdy w końcu spełniła się jej marzenie i zostaje absolutną władczynią, postanawia rządzić uczciwie i sprawiedliwie. Zgodnie ze zwyczajem rozpoczyna panowanie od osądzenia zbrodni. Skazuje na śmierć nieznanego zabójcę Kostryna i Aliny oraz wyrodną córkę, która wygnała swoją niewidomą matkę z domu. Wyroki wypełniają się, „król – kobiet piorunem boskim zastrzelony. Zamiast w koronacyjne bić w pogrzebu dzwony!”.

Czytając Balladynę nie sposób uniknąć porównania do szekspirowskiego Makbeta, który dążąc do władzy nie wahał się i zabijał, a by ukryć swą zbrodnię i utrzymać władzę zmuszony był dalej zabijać. W postaci tytułowej bohaterki można również odczytać nawiązania do Biblii, ponieważ na czole Balladyny pojawiła się krwawa i niemożliwa do zmycia plama – kainowe piętno biblijnego bratobójcy.

Balladyna zabiła siostrę, by zdobyć rękę Kirkora, a tym samym władzę i bogactwo. Bohaterka jest świadoma swej bezwzględności i okrucieństwa, jest świadoma tego, że „jest Bóg… zapomnę, że jest, będę żyła, jakby nie było Boga. Tak rozpoczął się długi ciąg zbrodni motywowany chęcią zdobycia i utrzymania absolutnej władzy. Balladyna po pozbyciu się z zamku swojej matki wraz z Kostrynem, zamordowała niewinnego posłańca i pozbawiła życia swego dawnego ukochanego, Grabca, który przez pomyłkę Skierki stał się posiadaczem korony, doprowadziła do bratobójczej wojny, w której zginął jej mąż oraz otruła swojego wspólnika Kostryna. Popełniane zbrodnie za każdym razem skłaniały Balladynę do refleksji nad swym życiem, zwiększały jej wewnętrzny niepokój. Balladynie zdawało się, że słyszy głosy zmarłych, ich płacz. Często wracała też pamięcią do swego pierwszego mordu. Należy również zwrócić uwagę na zakończenie utworu, które zawiera pewien paradoks, ponieważ Balladyna po raz pierwszy zachowuje się uczciwie, wydając sprawiedliwy wyrok, siły wyższe zaś wykonują go na niej samej. Widzimy tu swoisty tragizm tej postaci, bowiem jeśli Balladyna wyda wyrok sprawiedliwy, to zginie, gdy zaś go nie wyda, to nie będzie rządziła uczciwie i będzie złym władcą.

Utworem, w którym motyw zbrodni i kary zajmuje centralne miejsce jest arcydzieło Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara”. Zbrodni poświęcona jest cała powieść, a epilog (kara) to zaledwie kilka stron. Autor ze szczegółową dokładnością przedstawia motywy, uczucia i sposób rozumowania zabójcy - młodego studenta uniwersytetu petersburskiego, Rodiona Raskolnikowa.

Bohater powieści źle sobie radzi w wielkim mieście. Mieszka w małym, obskurnym pokoiku, brakuje mu pieniędzy nie tylko na naukę, ale często również na porządny posiłek. Nawiedzają go czarne myśli, apatia. Jednak wpada na pomysł, którego zrealizowanie pozwoli mu wydźwignąć się z nędzy. Raskolnikow postanawia zabić starą lichwiarkę, u której zastawiał drobne przedmioty, i ukraść zgromadzone przez nią oszczędności. Raskolnikow wierzy w zbudowaną przez siebie teorię, w myśl której ludzi można podzielić na jednostki zwykłe i niezwykłe. Dla pierwszej grupy ludzi istnieje prawo, normy moralne i etyczne, natomiast druga nie jest krępowana przez żadne zakazy. Jako jednostka wybitna, za którą się uważa, czuje się zdolny i prawie zmuszony do zrealizowania swojego planu. „Za jedno życie tysiąc żywotów uratowanych od gnicia i rozkładu. Jedna śmierć w zamian za sto żywotów, przecież to prosty rachunek. Zresztą co waży na ogólnej szali życie tego suchotniczego głupiego i złego babsztyla? Nie więcej niźli życie wszy, karalucha, a nawet mniej, bo to sekutnica szkodliwa”. Wskutek zbiegu okoliczności bohater powieści zabija nie tylko starą lichwiarkę, ale także jej siostrę, Lizawietę. Już w chwilę po podwójnym morderstwie Raskolnikow przekonuje się, że nie jest nadczłowiekiem, za jakiego się uważał. Ze strachu traci głowę, tylko przez przypadek udaje mu się uciec z miejsca zbrodni, a po powrocie do swojego mieszkania pada nieprzytomny na posłanie. Dręczy go gorączka, majaki. Zrabowanych pieniędzy nie wykorzystuje bynajmniej dla ratowania biednych rodzin, ani nawet dla rozpoczęcia własnej kariery. Chowa je pod głazem w odludnym miejscu, chcąc za wszelką cenę pozbyć się wszystkich przedmiotów, które mogą rzucić nań cień podejrzenia. Okazuje się jednak, że zbrodnia zostawia niemożliwy do zatarcia ślad na sumieniu przestępcy. Bohaterowi stale wydaje się, że policja wie o jego czynie. Zachowanie Raskolnikowa jest coraz bardziej nieracjonalne: bohater udaje się do mieszkania zamordowanej i wypytuje o ślady krwi, rozmawia z sekretarzem policji o tym, jak zachowałby się na miejscu mordercy, rzucając w ten sposób sam na siebie poszlaki. Otoczenie podejrzewa go o chorobę psychiczną. W końcu potrzeba wyznania komuś o popełnionym czynie sprawia, że Raskolnikow opowiada o morderstwie niedawno poznanej dziewczynie Soni, która pochodzi z podupadłej rodziny urzędniczej. Ze swojej prostytucji utrzymuje matkę i młodsze rodzeństwo. Jej haniebny zawód nie zabił w niej jednak moralności. Sonia gorąco wierzy w Boga i sama siebie nie szanuje za niegodne postępowanie. Być może to właśnie duchowe cierpienia dziewczyny sprawiają, że Raskolnikow odnajduje w niej bratnią duszę. Wkrótce o winie brata dowiaduje się także Dunia. Razem z Sonią skłaniają Rodiona, aby poszedł na komisariat i przyznał się do popełnienia morderstwa. Bohater czyni to, jednak nie potępia swojego czynu. W swoich oczach pozostaje człowiekiem przegranym, który nie przeszedł egzaminu wybitności. Nawet będąc już w więzieniu nie uważa się za winnego. „O jakże czułby się szczęśliwy, gdyby sam mógł uznać się za winnego! Wtedy zniósłby wszystko, nawet wstyd i hańbę. Ale choć sądził się surowo, jego zatwardziałe sumienie nie znajdowało w jego przeszłości żadnej szczególnej winy prócz zwykłego błędu, co może się zdarzyć każdemu”. Wciąż też nie uznaje swojego czynu za zbrodnię. „Zbrodnia? Jaka zbrodnia! Czy to ma być zbrodnią, że zabiłem wstrętną, szkodliwą wesz, starą lichwiarkę, nikomu niepotrzebną, za której zgładzenie powinny być wszystkie grzechy odpuszczone?”, oraz zastanawia się, czemu nie potrafił popełnić samobójstwa, gdy miał ku temu okazję. Ostatecznie doszedł do wniosku, że prawdopodobnie już wtedy przeczuwał głęboki fałsz tkwiący w nim i w jego przekonaniach. To przeczucie było zwiastunem przyszłego przełomu w jego życiu, przyszłego odrodzenia, przyszłego nowego poglądu na życie. W powieści nie poznajemy prawie żadnych szczegółów przemiany bohatera, ale promieniejące radością twarze bohaterów, cieszących się, że zostało im „tylko” siedem lat męki, upewniają nas, że w ich wnętrzach przez cały czas dzieje się coś wielkiego. Utwór kończy się zdaniem: „Tu jednak zaczyna się już nowa historia, historia stopniowego odradzania się człowieka, stopniowego przechodzenia z jednego świata do drugiego, poznawania nowej, nie znanej dotychczas rzeczywistości”.

W powieści Dostojewskiego właściwą karą, będącą konsekwencją popełnionej zbrodni, nie jest zesłanie na Syberię. Najważniejsze są psychiczne męki, których doświadcza Raskolnikow. One sprawiają, że bohater ostatecznie uznaje się za pokonanego. Przestępca sam dla siebie staje się katem. Takie ukazanie motywu zbrodni jest nowatorskie w stosunku do wcześniejszych dzieł literackich, w których kara wiązała się zawsze z ingerencją osób, czy też sił, trzecich.

Podstawowym przesłaniem tego utworu jest nieuchronność kary za popełnione zbrodnie oraz to, że człowiekowi w jego odnowie moralnej może pomóc miłość drugiej osoby.

Omówione przeze mnie utwory, to zaledwie kilka przykładów potwierdzających tezę o powszechność, nieustannej popularności i uniwersalność motywu zbrodni i kary w literaturze, ponieważ nie ma chyba epoki, w której ten problem nie byłby poruszany. Chociaż każdy z autorów inaczej interpretuje problem zbrodni, to jednak w większości przypadków zbrodnia zostaje zawsze ukarana. W ten sposób utwory literackie zyskują na swej dydaktycznej funkcji.

Podsumowując, moim zdaniem żaden cel nie może uzasadniać zbrodni. Nikt też nigdy nie miał, nie ma i nie będzie miał prawa do usprawiedliwienia zbrodni w imię wyższych celów, bo w rzeczywistości nie wie, czy te cele są naprawdę wyższe i słuszne. Moim zdaniem, nie ma człowieka, który potrafiłby obiektywnie ocenić słuszność swoich dążeń, a to, co komuś wydaje się oczywiste oraz jak najbardziej słuszne i wzniosłe, w rzeczywistości może okazać się bezzasadne, nieprawdziwe lub wręcz patologiczne.

Zapewne twórcy jeszcze wielu kolejnych epok będą zadawać sobie pytania – dlaczego człowiek popełnia zbrodnie? Jednak zawsze aktualne będą słowa pustelnika z ballady Mickiewicza: „nie masz zbrodni bez kary”, ponieważ konsekwencją zbrodni jest kara to nie uległo i nie ulegnie zmianie aż do końca istnienia ludzkości.