Miłość - fatum czy wolna wola? Na podstawie Tristiana i Izoldy oraz przykładów z życia

Już od zamierzchłej przeszłości ludzie zastanawiali się co tak naprawdę kieruje ich losem. Od wiek wieków filozofowie tworzą rozmaite teorie dotyczące tego problemu. Niektórzy przekonują nas, że wyłącznie nasze decyzje mają wpływ na wszystkie radości i niedole, które napotykamy. Inni zaś zapewniają, że każdy człowiek działa zgodnie z misternie przygotowanym planem. Kto więc ma rację? Kim w rzeczywistości jesteśmy – kowalami, decydującymi jak wykorzystać posiadany surowiec czy aktorami odgrywającymi role z napisanego już scenariusza?

Już od zamierzchłej przeszłości ludzie zastanawiali się co tak naprawdę kieruje ich losem. Od wiek wieków filozofowie tworzą rozmaite teorie dotyczące tego problemu. Niektórzy przekonują nas, że wyłącznie nasze decyzje mają wpływ na wszystkie radości i niedole, które napotykamy. Inni zaś zapewniają, że każdy człowiek działa zgodnie z misternie przygotowanym planem. Kto więc ma rację? Kim w rzeczywistości jesteśmy – kowalami, decydującymi jak wykorzystać posiadany surowiec czy aktorami odgrywającymi role z napisanego już scenariusza? Decydujemy o każdym wydarzeniu w naszym życiu czy, jak twierdził Kubuś z powieści Diderota, „kroczymy w ciemnościach pod tym co zapisano w górze”? Niestety, na te pytanie nigdy nie będziemy w stanie udzielić pewnej, niepodważalnej odpowiedzi. Nic tu po uczonych i naukowcach. Na nic zdadzą się nawet najbardziej wnikliwe badania. Problem ten był, jest i zawsze będzie aktualny. Możemy jedynie spekulować i snuć domysły. Słowa „przeznaczenie” często używamy tam, gdzie mowa jest o miłości. Niejednokrotnie zdarzało się, że ludzie, widząc parę zakochanych, używali wyrażeń „druga połówka”, „ten jedyny”. Nieustannie słyszymy, że ludzie są sobie przeznaczeni, że odnaleźli się „bo tak chciał właśnie los”. Co więc decyduje o wyborze życiowego partnera? Czy zawsze istnieje „ten jedyny”, który prędzej czy później musi połączyć swój los z naszym? Możemy powiedzieć, że w miłości istnieje przeznaczenie, jednak, moim zdaniem, będzie to nagięcie znaczenia tego słowa do granic możliwości. Człowiek otrzymał wolną wolę, aby samodzielnie dokonywał wyborów. Nie zgadzam się z teorią, że Bóg wybiera konkretną osobę na naszego partnera życiowego. To z kim się zwiążemy zależy jedynie od okoliczności, w których dane nam było się znaleźć. Osobie, która odnalazła prawdziwą miłość często wydaje się, że gdyby nie doszło do spotkania z ukochanym czy ukochaną, oboje pozostaliby do końca życia samotni. Jednak patrząc na taki przypadek obiektywnie stwierdzić można, że gdyby wspomniana osoba z jakichś, najbardziej nawet błahych, względów nie znalazła się w pewnym miejscu, o pewnej porze lub nie zrobiłaby innej na pozór nieistotnej rzeczy, być może myślałaby teraz w ten sam sposób… lecz o innej osobie. Z pewnością nie jest tak, że istnieje jedna, jedyna droga w życiu każdego człowieka. Po cóż byłaby nam wtedy wolna wola? Niewykluczone jest, że Bóg powoduje zetknięcie się ze sobą dwoje ludzi, jednak nie narzuca nam swojej woli. Bywa, że niektórzy wiążą się z osoba nieodpowiednią, na przykład posiadającą już małżonka. Nasuwa się tu pytanie: czy taka była wola Boga? Przecież ich ze sobą zetknął. Tak, to prawda, jednak czyni to z dziesiątkami, a nawet setkami osob w naszym życiu. A więc każdy z nich jest prawdopodobnym kandydatem na małżonka? Wykluczone. To nie jest tak, że każdy ma przeznaczonego sobie partnera i jeśli na niego nie trafimy będziemy nieszczęśliwi do końca życia. Okrucieństwem byłoby, gdyby człowiek musiał bezustannie się martwić, o to że jego „druga połówka” żyje niewiadomo gdzie, bez niego. Jednak Bóg nie jest okrutny, dlatego możemy spać spokojnie, nie martwiąc się, że „przeznaczenie” przeleci nam tuż nad nosem. Bywa, że o ludzkim życiu decyduje jedno przypadkowe wydarzenie ciągnące za sobą szereg wypadków. Przykładem tego jest historia Tristana i Izoldy. Tristan, rycerz i przyjaciel króla Marka, otrzymał misję przywiezienia przyszłej żony swojego władcy. Podczas wypełniania swojej powinności rycerz i Izolda - wybranka monarchy wypili przez pomyłkę napój miłosny. W przeciągu krótkiej chwili zakochali się w sobie. Byłaby to piękna i szczęśliwa miłość gdyby nie jeden fakt – Izolda miała poślubić innego. Możemy zadać tu pytanie : co było przyczyną tego uczucia – wolna wola czy przeznaczenie? Jest to problem trudny do rozwiązania. Z pewnością nie mamy tu do czynienia z całkowicie świadomym wyborem. A więc było to przeznaczenie? Z tym też nie mogę się zgodzić. Jeśli założymy, że teoria o istnieniu jednej drogi, którą chcąc czy nie chcąc podążamy, jest słuszna dlaczego Bóg połączył dwoje ludzi, którzy siłą rzeczy nie mogą być ze sobą? Czy jego wolą było, aby Izolda złamała przysięgę małżeńską? Z pewnością nie. Historia miłości Tristana i Izoldy jest potwierdzeniem tego, że przed każdy człowiek ma przed sobą nie jedną drogę, a nieskończenie wiele. Biorąc po uwagę fakt, że wolna wola bohaterów została naruszona przez coś nierealnego, magicznego, śmiało możemy stwierdzić, iż jest to wyjątek potwierdzający jedynie regułę. Nie możemy jednoznacznie stwierdzić co decyduje o ludzkim życiu – wyznaczony dawno temu los czy wyłącznie nasza wolna wola. Oba punkty widzenia mają swych popleczników, którzy wysuwają mniej lub bardziej przekonujące argumenty. Osobiście nie jestem zwolennikiem teorii przeznaczenia, uważam jednak, że może istnieć coś pośredniego. Nawet jeśli niektóre rzeczy są nam z góry przepowiedziane, to my mamy decydujący wpływ na swoje życie, gdyż jak pisał Andrzej Sapkowski „Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty.”.