USA W ROLI ŚWIATOWEGO POLICJANTA
Kraj mlekiem i miodem płynący… Do niedawna funkcjonował powszechnie obraz USA jako krainy mlekiem i miodem płynącej, symbolu wolności, demokracji, sukcesu i dobrobytu. Dla społeczeństw żyjących w systemach autorytarnych, wrogo nastawionych do Stanów Zjednoczonych, produkty made in USA były dodatkowo kuszącym owocem zakazanym i miały mityczny wymiar. Naśladownictwo amerykańskiego stylu życia stanowiło wyraz przynależności do lepszych sfer. Przekonanie o wyjątkowej pozycji i roli Stanów Zjednoczonych w świecie to efekt zarówno sukcesów gospodarczych tego kraju, jak i perfekcyjnie prowadzonych kampanii reklamowych za pośrednictwem różnorodnych środków i kanałów oddziaływania na świat.
Kraj mlekiem i miodem płynący… Do niedawna funkcjonował powszechnie obraz USA jako krainy mlekiem i miodem płynącej, symbolu wolności, demokracji, sukcesu i dobrobytu. Dla społeczeństw żyjących w systemach autorytarnych, wrogo nastawionych do Stanów Zjednoczonych, produkty made in USA były dodatkowo kuszącym owocem zakazanym i miały mityczny wymiar. Naśladownictwo amerykańskiego stylu życia stanowiło wyraz przynależności do lepszych sfer.
Przekonanie o wyjątkowej pozycji i roli Stanów Zjednoczonych w świecie to efekt zarówno sukcesów gospodarczych tego kraju, jak i perfekcyjnie prowadzonych kampanii reklamowych za pośrednictwem różnorodnych środków i kanałów oddziaływania na świat.
Celem mediów zdominowanych przez wielki kapitał nie jest informowanie, lecz przekonywanie ludzi do polityki i celów elit.
Hegemonistyczne aspiracje USA Stany Zjednoczone nie kryją swoich mocarstwowych, a nawet hegemonicznych, aspiracji. Już w 1992 r. Pentagon wydał dokument, według którego w interesie USA leży niedopuszczenie do powstania supermocarstwa - ani w Europie, ani też w Azji - które mogłyby zagrozić amerykańskiej potędze. USA- „latarnia morska” Amerykanie uważają że są jak latarnia morska dla świata, wierzą że zostali powołani, aby wskazywać drogę i nieść wolność innym narodom. Są przekonani o swojej cywilizacyjnej, a nawet moralnej wyższości.
Według badań przeprowadzonych w 2005 r. przez BBC, 71% Amerykanów uważa swój kraj za źródło dobra dla świata, a 80% respondentów twierdzi, że ich idee i zwyczaje powinny się upowszechniać na świecie.
Robert Kagan, autor nowej doktryny obronnej twierdzi, że Stany Zjednoczone jako centrum świata w walce ze swoimi przeciwnikami nie powinno unikać siły militarnej. Rezerwuje dla przywódców amerykańskich decyzje o tym, które państwo potrzebuje ich pomocy w walce z fundamentalizmem religijnym, autorytarnymi rządami czy pozostałościami socjalizmu w Trzecim Świecie.
Nowa doktryna dopuszcza możliwość ataków prewencyjnych w sytuacji, jeżeli Stany Zjednoczone jednostronnie uznają dany kraj za zagrażający ich bezpieczeństwu lub stabilności międzynarodowej. Lansuje pogląd o istnieniu dobrych i złych cywilizacji.
Do czasów prezydentury G. Busha, polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych w większym stopniu opierała się na sojuszach. Obecnie chcą one samodzielnie narzucać światu swoją wolę.
Odwołując się do popierającej go chrześcijańskiej konserwatywnej prawicy (bardzo elitarnej, majętnej i wpływowej), Bush nie unikał mesjanistycznej, religijnej retoryki.
Mówił, że jego wybór to część boskiego planu, ponieważ Bóg wyznaczył Stany Zjednoczone pod jego przywództwem do realizacji swojej woli na Ziemi. W związku z tym, jego zdaniem, muzułmanów należy nawracać siłą i narzucać swoją politykę, aby potwierdzić amerykańską potęgę i wielkość.
Amerykańskie wartości są uniwersalne i nie mogą być przedmiotem negocjacji, a wolność to prawo do popierania tego, czego chcą Stany Zjednoczone.
W Stanach Zjednoczonych pod egidą Pentagonu prowadzone są prace nad stworzeniem systemu komputerowego „Przesiewania pasażerów drugiej generacji", dzięki któremu można będzie błyskawicznie sporządzić historię życia i profil osobowości każdego z milionów pasażerów przemieszczających się drogą lotniczą. Władze przyzwalają na stosowanie tortur, np. w bazie wojskowej Guantanamo i więzieniu Abu Ghrabi. Coraz powszechniej uważa się, że prezydent Bush i politycy z nim związani manipulowali strachem, aby uzyskać większą kontrolę nad społeczeństwem oraz poparcie dla eskalacji wydatków zbrojeniowych. Chcieli mieć pełną swobodę działania, zarówno w kraju, jak i w wymiarze globalnym. Polityka ta finansowana z pieniędzy potężnych koncernów stawiała na pierwszym miejscu ich interesy - ekspansję na nowe rynki, kontrolę nad wydobyciem ropy naftowej, intratne kontrakty.
Stany Zjednoczone lansują pogląd o narastaniu we współczesnym świecie pięciu rodzajów zagrożeń (terroryzm, przemyt, proceder prania brudnych pieniędzy, piractwo, niekontrolowane migracje ludności), do przeciwdziałania którym w imieniu „wolnego świata" predestynowane są Stany Zjednoczone. Pod tym pretekstem organizują ideologiczne krucjaty. Ostatnio np. ogłosiły, że pogranicze Brazylii, Argentyny i Paragwaju stanowi oazę islamskich radykałów zbierających fundusze na swoją działalność oraz rezydencję mafii z całego świata, w związku z tym zapowiedziały, że muszą podjąć się misji zlikwidowania „trójkąta bezprawia". Zdaniem przeciwników Stanów Zjednoczonych w Ameryce Łacińskiej, rzeczywistym celem administracji waszyngtońskiej jest opanowanie znajdującego się tam największego na świecie podwodnego zbiornika wody pitnej Guarani oraz pacyfikacja lewicowych ruchów i rządów Ameryki Południowej.
Stany Zjednoczone ignorują rolę politycznych instytucji międzynarodowych, w których są jednym z równorzędnych państw, dążą do marginalizacji ONZ i Rady Bezpieczeństwa, naruszając przepisy prawa międzynarodowego, a ich postawa sugeruje chęć pozostawania ponad prawem. Amerykańskie ustawodawstwo, wbrew przyjętym zasadom, ma charakter ekstraterytorialny. Przewiduje np. nakładanie sankcji gospodarczych na kraje, których polityka zagraniczna stoi w sprzeczności z polityką Stanów Zjednoczonych. Stosują one prawo krajowe za granicą w celu ochrony amerykańskich interesów. Zignorowały Układ z Kioto, odmówiły podpisania traktatu o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych, nie ratyfikowały konwencji Praw Dziecka, zerwały traktat z Rosją o zakazie rozmieszczania rakiet balistycznych, przerwały rozmowy na temat zasad inspekcji w poszukiwaniu broni biologicznej, nie poparły traktatu o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową nie podpisały większości międzynarodowych konwencji dotyczących ochrony praw pracowniczych; odrzuciły apel Rosji o przyjęcie traktatu zakazującego rozmieszczenia broni w przestrzeni kosmicznej, sprzeciwiły się utworzeniu Stałego Międzynarodowego Sądu Karnego, a gdy został powołany, prezydent Bush podpisał ustawę zabraniającą Stanom Zjednoczonym wszelkiej z nim współpracy. Przyjęto w niej, że Ameryka może użyć wszelkich środków w celu uwolnienia amerykańskich żołnierzy aresztowanych przez MTK oraz postanowiono o zamrożeniu pomocy wojskowej dla krajów, które ratyfikowały rezolucję o jego powstaniu. Stany Zjednoczone zastrzegły sobie też możliwość odmowy uczestnictwa w misjach pokojowych ONZ, jeżeli żołnierze amerykańscy nie zostaną wyłączeni spod jurysdykcji MTK. Stacjonujący w Paragwaju żołnierze amerykańscy mają nawet zagwarantowaną nietykalność i status dyplomatyczny. Stany Zjednoczone przyjęły też Ustawę o Handlu i Konkurencji (tzw. Klauzulę Super 301), która zezwala im jednostronnie określić, które kraje łamią zasady uczciwego handlu i nakładać na import z tych krajów wyższe cła.
Jednocześnie Stany Zjednoczone dość dowolnie i selektywnie traktują swoją rolę uzdrowiciela i żandarma świata, np. przymykają oczy na brak demokracji w Pakistanie, nietolerancję religijną i łamanie praw człowieka w Arabii Saudyjskiej, Egipcie i Jordanii, wojskowe dyktatury w Ameryce Łacińskiej, rządy posłusznych zachodowi kacyków w państwach afrykańskich, nieprzestrzeganie praw człowieka w Chinach, zbrodnie w Izraelu, tolerują zbrojenia Korei Płn. i wspierają indyjski program nuklearny. Jednak o ambicjach hegemonistycznych najdobitniej świadczą interwencje zbrojne Stanów Zjednoczonych m.in. w Bośni, w Kosowie, na Haiti, w Afganistanie i Iraku, bez konsultacji lub zgody RB ONZ i wbrew stanowisku większości państw. O chęci zapewnienia sobie wyjątkowej pozycji w świecie świadczy też realizacja planu budowy tarcz antyrakietowych, które naruszają równowagę nuklearną w świecie i spowodować mogą całkowitą bezkarność USA.
Wydaje się, obserwując m.in. politykę amerykańską wobec Chin i Rosji, a nawet wobec Europy, że przywódcy jedynego hipermocarstwa odrzucają wszelką strukturalną koncepcję równowagi sił, akceptując własną globalną dominację. Wbrew zgłaszanym protestom, pełniona przez Stany Zjednoczone rola światowego żandarma jest również wygodna dla większej części świata zachodniego. Th. de Montbrial, dyrektor Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych stwierdził np., że: „Gdyby miał miejsce kryzys gdzieś na świecie, wliczając w to Europę, a zwłaszcza byłą Jugosławię, to jeżeli Stany Zjednoczone zdecydowałyby się nic nie robić - my bylibyśmy bezsilni".