Recenzja filmu "Nostalgia Aniola"

“Nostalgia Anioła” (2009) reż. Peter Jackson Po obejrzeniu "Nostalgii anioła" odetchnęłam z ulgą. Miałam obawy, że Peter Jackson pójdzie śladem niektórych kolegów po fachu i wszystkie swoje filmy będzie kręcił w podobnym stylu. Na szczęście jego nowy obraz jest w kompletnie innym tonie jak "Władca Pierścieni" czy "King Kong", o wiele skromniejszy, wyciszony, bardziej liryczny. Zwolennikom Trylogii może być ciężko przełknąć ten zwrot, ale dla mnie osobiście Jackson zrobił coś naprawdę wartego obejrzenia.

“Nostalgia Anioła” (2009) reż. Peter Jackson

Po obejrzeniu "Nostalgii anioła" odetchnęłam z ulgą. Miałam obawy, że Peter Jackson pójdzie śladem niektórych kolegów po fachu i wszystkie swoje filmy będzie kręcił w podobnym stylu. Na szczęście jego nowy obraz jest w kompletnie innym tonie jak "Władca Pierścieni" czy "King Kong", o wiele skromniejszy, wyciszony, bardziej liryczny.  Zwolennikom Trylogii może być ciężko przełknąć ten zwrot, ale dla mnie osobiście Jackson zrobił coś naprawdę wartego obejrzenia.
"Nostalgia anioła" to opowieść dziewczyny, Suzie Salmon, której jest narratorką. Nie jest to jednak historia jej życia - było to zwyczajne życie typowej nastolatki. Film jest opisem tego, co dzieje się gdy życie dobiega końca, o uporaniu się z zaakceptowaniem śmierci, zarówno przez osobę, która odeszła jak i ludzi, którzy jeszcze zostali wśród żywych. To historia o tym jak wielką siłę mają uczucia i pragnienia, za sprawą który można czynić dobro, ale też zło. Między dwoma światami Suzie obserwuje swoich najbliższych i swego oprawcę, czeka na tą właściwą chwilę, by powiedzieć to, czego nie było jej dane wcześniej - "żegnajcie".
Jacksonowi bardzo dobrze udaje się balansowanie między światem realnym, a tym niematerialnym. Przemiana w ducha robi wrażenie, scena rozpaczy ojca mimo swojej prostoty przykuwa uwagę – wszystko to stworzone przy użyciu skromnych środków, a jednak całość zapiera dech w piersiach. Dobór aktorów również przyczynił się do tego sukcesu. Powiew świeżości w postaci Saoirse Ronan, która podołała trudnej roli zamordowanej nastolatki. Stanley Tucci, który jest klasą samą w sobie, słusznie nominowany do Oscara. Rozczarowuje trochę Mark Wahlberg i Rachel Weisz, jednak i tak nie wpływa to na jakość całości.
Brian Eno (twórca muzyki m.in. do "Niebiańskiej Plaży"), również tym razem stanął na wysokości zadania – brawurowa ścieżka dźwiękowa znakomicie współgra z zachwycającymi zdjęciami (mistrzowskie operowanie ciepłymi i zimnymi barwami) i scenografią oraz efektami specjalnymi, które tutaj są na bardzo wygórowanym poziomie, co jest z resztą "konikiem" reżysera.
Problem pojawia się, gdy mam sklasyfikować ten film gatunkowo.  Jest to raczej obraz z pogranicza dramatu i thillera, choć żadnym z nich całkiem nie jest. To liryczna, momentami filozoficzna i może trochę mistyczna opowieść o pogodzeniu się ze śmiercią. Ocenienie tego filmu jest dla mnie proste. Nastawialiśmy się na majstersztyk – i to dostaliśmy, chociaż całkiem odmienne od tego czego się spodziewaliśmy. Czy jest to arcydzieło? Tak, ale takie, które na pewno nie przyciągnie do kin mas. Jest perfekcyjny, ale nie zapiera tchu w piersiach, bo nie było celem reżysera wywołanie takich wrażeń.
Film Petera Jacksona oparty jest na powieści Alice Sebold. Ja należę do grona osób, która "Nostalgię…" widziała bez przeczytania książki. Nie mam zatem punktu odniesienia, jestem wolna od wyobrażeń jakie zostają w głowie po przeczytaniu lektury, a szczególnie gdy jest to książka dobra, taka która zostawia po sobie ślad. Nie wiem więc, czy Jackson wiernie odtworzył dzieło Alice Sebold. Ale za to bez wyrzutów sumienia stwierdzam, że sprostał moim oczekiwaniom co do tego filmu.