Kolonizacja grecka w epoce archaicznej : Przebieg, etapy, skutki

Temat: Kolonizacja grecka w epoce archaicznej: kierunki, etapy i konsekwencje Wielka Kolonizacja to trudne zagadnienie. Aby je wyjaśnić musimy sięgnąć do skąpych, w porównaniu z innymi epokami historycznymi, źródeł, z których możemy czerpać konkretną wiedzę. Znajdziemy je w tym przypadku w dokonaniach archeologicznych, ale przede wszystkim w źródłach pisanych, które nie zawsze są zgodne z efektami wykopalisk, a oba źródła należy traktować z dużą dozą ostrożności. W efekcie znaczną część historii starożytnej, takiej jaką znamy, staramy się zrozumieć na podstawie naszych przypuszczeń, ciągów przyczynowo - skutkowych i osobistych opinii, przez co niektóre wydarzenia mogą być przedstawiane zupełnie odrębnie przez różnych autorowi, a my nie jesteśmy w stanie zanegować do końca ich racji.

Temat: Kolonizacja grecka w epoce archaicznej: kierunki, etapy i konsekwencje

Wielka Kolonizacja to trudne zagadnienie. Aby je wyjaśnić musimy sięgnąć do skąpych, w porównaniu z innymi epokami historycznymi, źródeł, z których możemy czerpać konkretną wiedzę. Znajdziemy je w tym przypadku w dokonaniach archeologicznych, ale przede wszystkim w źródłach pisanych, które nie zawsze są zgodne z efektami wykopalisk, a oba źródła należy traktować z dużą dozą ostrożności. W efekcie znaczną część historii starożytnej, takiej jaką znamy, staramy się zrozumieć na podstawie naszych przypuszczeń, ciągów przyczynowo - skutkowych i osobistych opinii, przez co niektóre wydarzenia mogą być przedstawiane zupełnie odrębnie przez różnych autorowi, a my nie jesteśmy w stanie zanegować do końca ich racji. 

Wielka Kolonizacja w całości odbyła się w wiekach p.n.e., przypada na wiek VIII i wyjaśniamy ją jako ruch osadniczy, który potrwa aż do VI w. Przez samą kolonię rozumiemy osadę założoną przez ludzi z pierwotnego świata greckiego poza jego granicami, co znacznie różni się od pojęcia kolonii w sensie późniejszych podbojów epoki wielkich odkryć m. in. Krzysztofa Kolumba, oraz dzisiejszego znaczenia. Grecy nazwali swoje „apoikia” co dosłownie oznacza „osadę założoną daleko od własnego miejsca zamieszkania”, czyli metropolii. Mimo, że proces ten wcale nie był największym ruchem ludności tego typu, był jednak ruchem znacznie bardziej zorganizowanym, podczas którego tworzyły się nowe polis, a sama ekspansja odcisnęła niebywałe piętno na całej historii starożytnej. Aby zrozumieć Wielką Kolonizację, musimy zwrócić uwagę na położenie i kształt Grecji. Ludzie zamieszkujący te tereny z bardzo bogatą linią brzegową byli od zawsze związani z morzem. Ich kraj, pocięty przez łańcuchy górskie nie obfitował w ponadprzeciętną ilość dobrych jakościowo ziem. Możemy przypuszczać, że właśnie dzięki takiej sytuacji, w której ojczyste ziemie nie oferowały wystarczająco wobec rosnącej liczby osadników i ich ambicji, zarówno Grecy jak i Fenicjanie, znajdujący się w podobnej sytuacji, zasłynęli jako kupcy i żeglarze. Izolacja nie służyła chęci zwiększenia swojego dobrobytu i w takim świecie mieszkańcy wielu osad szybko odkryli, że handel przynosi znaczne zyski. Spowodować to mogło wyspecjalizowanie się osadników w danych, najbardziej opłacalnych dla nich w handlu dziedzinach. Poprzez specjalizację w danym kunszcie w toku doskonalenia, możemy przypuszczać z dużą dozą pewności, narodziły się kolejne rzemiosła. Należy zaznaczyć, iż Grecy podczas swoich wypraw kolonizacyjnych zakładali nowe osady w miejscach, gdzie dominowała podobna fauna, flora i klimat jak w macierzystych stronach, wyjątkiem były jedynie kolonie założone na wybrzeżach Morza Czarnego. Przyczyny inicjatyw kolonizacyjnych były przeróżne i nie możemy przyjąć, że każdy kolonizator kierował się takimi samymi jak inny. Poszczególne regiony miały odrębne potrzeby, społeczność, mimo pewnych oczywistych podobieństw pomiędzy poszczególnymi polis i ich kulturami, miała zróżnicowane cele, wybierając apoikię. Społeczeństwo jednej polis mogło mieć wiele powodów, które skłoniłyby możliwych uczestników do udziału w wyprawie. Takimi powodami mogły być konflikty zbrojne, gdzie przegrani zmuszeni byli emigrować w obliczu niechęci zwycięskiej, wrogiej w stosunku do nich strony lub frakcji , konflikt z prawem, kompromis kilku stronnictw, podejmujących razem trudy ekspedycji, czy też ambicją lub niedolą społeczeństwa (jak w przypadku Tarentu, założonego przez wygnańców ze Sparty). Motorem napędowym mogła być idea, chęć zysku, ciekawość, wizja awansu społecznego, czasem jak w przypadku mieszkańców Thery, dotkniętych nieurodzajem, wymuszenie takiej wyprawy. Najczęściej jednak wymienianym powodem kolonizacji był tzw. „głód ziemi”. Z powodu ogromnej własności prywatnej możnych i arystokracji (aristoi, agathoi), zagarniającej tereny pod uprawę, przeciętny Grek, znajdujący się poza organizacją rodową, często posiadał zbyt mało, by móc wyżywić siebie i rodzinę. Dalsze podziały posiadanych gruntów pomiędzy potomstwo prowadziły do jeszcze większego niedostatku i poważnych konfliktów wewnętrznych, jak w Jonii, w Azji Mniejszej, gdzie doszło do tego najwcześniej. Innym powodem, bezpośrednio związanym z poprzednimi, była też kwestia presji demograficznej: w VIII w. zaobserwowano znaczny, w stosunku do wieku poprzedniego, bo aż ośmiokrotny wzrost liczby pochówków. Co prawda nie możemy określić jasno, czy odnosiło się to do całej Grecji, jednak niewątpliwie mogło stać się jedną z przyczyn ekspansji. Zarówno wyprawa jak i decyzja o założeniu kolonii była w większości przypadków decyzją społeczności danego polis. Wyznaczała ona kierownika wyprawy, oikistesa, często później przez mieszkańców danej kolinii wywyższanego do zaszczytów boskich. Był to człowiek uważany za godnego zaufania, pochodzący zwykle z wyższej warstwy społecznej. Zabierał on ze sobą święty ogień z miasta-matki, a w kwestii wyprawy i kolonii był niemal osobą decydującą, bo posiadał ogromną władzę. Do nowego polis wraz z Grekami wędrowała ich kultura, religia, osiągnięcia, technologia, stawało się ono podobne do ich metropolii. Nie jest powiedziane jednak, że w tworzeniu nowej osady brali udział jedynie mieszkańcy jednej konkretnej polis, bardzo często jedno polis mogło mieć kilka metropolii, które dzieliły się odpowiedzialnością za wyprawy i kosztami. Tworzono zarówno faktorie, jak i porty handlowe, związane z miastem-matką, określane greckim terminem emporion, a także niezależne od metropolii polis. Same wyprawy były zazwyczaj niewielkie, liczyły kilka statków i kilkaset ludzi. Polis po ustabilizowaniu przestawała być zależna od swojej metropolii i było to zwykle akceptowane. Częstym przypadkiem było zakładanie kolejnych polis przez taką osadę, a handel niezależnej, nowej polis nie był uzależniony od metropolii, co potwierdzają Benedetto Bravo i Ewa Wipszycka pisząc :„Miarodajne w tej kwestii są obserwacje znalezisk ceramiki w świecie „kolonialnym”. Naczynia korynckie znajdowane są zarówno w Megarze Hyblaja, Naksos czy Kyme, jak i w Syrakuzach”. Przed wyprawą konsultowano się z wyroczniami, szczególnie z tą w Delfach. Oczekiwano od nich głównie potwierdzenia słuszności decyzji, ale od czasu do czasu sami kapłani byli w stanie przekonać do korzystnej wyprawy. Dysponowali oni bowiem znaczną wiedzą o ekspedycjach już przeprowadzonych, którą gromadzili od delegacji polis i licznych przybyszy. Zwykle wyprawiano się już we wstępnie poznane miejsca. W innym przypadku Grecy, żeglując swoim sposobem, czyli zgodnie z linią brzegową, szukali dogodnego terenu z dobrym dostępem do morza, nawodnionego, żyznego, w miarę możliwości łatwego do obrony. Dzielono działki pod uprawę (chora) pomiędzy osadników, ustalano podział gruntu (kleros), choć niewątpliwie możemy przypuszczać, że podział nie zawsze musiał być sprawiedliwy i jasny, a i sami osadnicy niekoniecznie byli ludźmi prawymi i sprawiedliwymi. Polis nie miały zazwyczaj dużego charakteru ekspansywnego. Działały zwykle w obrębie dostępu do morza, zagarniając tylko tereny korzystne, łatwe do obrony i nie zapuszczając się w głąb lądu. Tak miało to miejsce w Italii, gdyż nie posiadały do tego ani wystarczająco dużo ludzi, ani aspiracji. Stosunki z tubylcami mogły być niemniej zarówno przyjazne jak i ustalane przy użyciu siły. Zależało to od mentalności, charakteru ludzi czy ich zamożności, co trudno jednoznacznie określić, nie zagłębiając się w konkretne przypadki. Faktem jednak jest, że polis były ksenofobiczne w stosunku do tubylców. Wśród przyczyn sukcesu Wielkiej Kolonizacji Greków możemy wymienić przede wszystkim morze i jego znajomość. Grecy nie byli sami na morzu, o czym świadczyły częste problemy z innymi potęgami morskimi: Fenicji, Egiptu czy Etrurii. Mimo ogólnie przyjętego przeświadczenia, stosunki te nie były koniecznie ostre czy wręcz militarne. Często, na terenach spornych, jak Sycylia, dochodziło do zatargów pomiędzy Grekami a Kartagińczykami, lecz nie należy przeceniać wagi tych problemów, kierując się podświadomymi porównaniami do czasów bardziej współczesnych. Świat antyczny w moim odczuciu był zbyt niezogranizowany, a komunikacja zbyt słaba, by pojedyncze incydenty mogły przeradzać się w większe, regularne konflikty. Pewna rywalizacja na morzach miała jednak niebywałe zalety w postaci szybko postępującej ewolucji i udoskonalania statków. O ile statki handlowe nie podlegały większym zmianom konstrukcyjnym, poza wprowadzeniem żagla, o tyle okręty wojenne przeszły zdecydowaną modernizację. W VI w. z poprzednich konstrukcji wyłoniły się przede wszystkim triakontery z 30 i pentekontery z 50 wiosłami. Nastąpiła zmiana taktyki wojennej, gdyż zaczęto faworyzować taranowanie nad abordażem, a oba typy statków (które później przerodziły się w tiery) były wytrzymałe, szybkie i zwinne, nadające się idealnie do takich zadań. Taki rozwój techniczny pozwolił Grekom z Syrakuz utrzymywać swoją dominację pomiędzy Grecją a Sycylią, co jednak nie oznaczało dominacji na pełnym morzu. Nowe jednostki, chociaż zaawansowane technicznie, ze względu na swoje niewielkie rozmiary i konstrukcje, nie nadawały się do blokad i były bardziej zagrożone przez złe warunki niż starsze, większe konstrukcje. W razie potrzeby Grecy byli świetnymi strategami i wojownikami także na suchym lądzie, co Karowie, najemnicy w służbie faraona Psammetycha I, uważani byli za najlepszą piechotę Bliskiego Wschodu”. Warto zwrócić uwagę na fakt, że na przestrzeni dwóch wieków zostało założonych wiele kolonii, ja jednak postaram się skupić na, w moim mniemaniu, najważniejszych Pierwszy etap kolonizacji był głównie agrarny, jak piszą autorzy Historii Starożytnej, „zarówno gdy idzie o przyczyny, jak i strukturę now powstałych osad”. Przodowały tutaj miasta na Eubei – Korynt, Chalkis, Eretria oraz Milet, Efez i Fokaja z Azji Mniejszej. Z powodu wcześniejszej znajomości terenu, południe Italii stało się też pierwszym celem osadników. Najwcześniejszą osadą na zachodzie były Pithekusaj i Kyme, czyli miasta utrzymujące się początkowo także z napadów i ściągania opłat ze względu na swoje dogodne położenie. Na Sycylii najwcześniejszą kolonią powstałą w 734 r. przez Chalkis było Naksos - dobrze prosperujący port, a później Zankle nad Cieśniną Messańską. W 733 r. Korynt założył Syrakuzy, ogromną kolonię na wschodnim wybrzeżu. Na uwagę zasługuje Megara Hyblaja, ze względu na owocne wykopaliska tam prowadzone. Grecy i ich polis zajęły najlepsze ziemie Sycylii, napotykając jednak z czasem opór Elimów i osiadłych także przed nimi Kartagińczyków. Tereny tzw. „Dalszego Zachodu” zostały zdominowany przez inną polis - Fokaję, która ok. 600 r. założyła kolejną apoikię - Massalię u ujścia Rodanu, by w niedługim czasie założyć kilka nowych osad, a następnie Alalię, skąd prowadzili działania, które moglibyśmy ująć jako piractwo, na szeroką skalę. Szkodzili tym zarówno Etruskom jak i Kartagińczykom, dwóm konkurencyjnym frakcjom. Wyprawy były bez wątpienia motywowane handlem, a szczególnie zasobnymi złożami metali, na których Grecy byli w stanie niewyobrażalnie się wzbogacić, budząc zazdrość Kartagińczyków. Zarówno Sycylia jak i Wielka Grecja, jak nazywano kolonie na zachodzie, były strategicznym spichlerzem żywności dla Grecji, produkując znaczne nadwyżki. Kolonizacja wschodnia przebiegała jednak odmiennie. Tereny znane Grekom od wieków nie były w żadnym wypadku zacofane w stosunku do osadników, jak to miało miejsce m. in. na zachodzie. Z uwagi na rozbudowane struktury silnych państw wschodnich, nie było możliwości zakładania odrębnych greckich polis, jednak udało się wynegocjować pewne stałe punkty handlu, podobne nieco do emporiów, gdzie Grecy otrzymywali specjalne warunki i przywileje. Przykładem takiego miasta może być Al.-Mina. Poza kilkoma udokumentowanymi śladami Greków (m. in. ceramika) w innych rejonach wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego możemy wymienić jedyną taką osadę w Egipcie. Było nią miasto Naukratis w Delcie, założone u schyłku VII w. i wykorzystywane głownie w celach handlowych ze względu na swoje dogodne położenie względem żeglugi. Grecy byli ograniczeni do handlu jedynie w tym mieście. Traktowani byli na specjalnych warunkach, zabezpieczających ich przed wrogością części Egipcjan, jednak z dużymi ograniczeniami, przykładowo nie mogli oni zawierać małżeństw z Egipcjankami. Było to typowe emporium, port handlowy, gdzie świat grecki nabywał luksusowe dobra, tkaniny, biżuterię, papirus. Inny, często obierany cel wypraw stanowiły terytoria na północnych wybrzeżach Morza Egejskiego i nad Propontydą. Znane już od zamierzchłych czasów i związane historią z Grecją, zostały skolonizowane bardzo późno ze względu na wrogość trackich mieszkańców tych ziem. Tłumaczyć to może dlaczego jako pierwsze założono Chalkedon, a dopiero później Bizancjum, mimo gorszych warunków naturalnych. Tereny te, jednakże, były bardzo atrakcyjne. Posiadały tak potrzebny surowiec do budowy okrętów czyli gęste lasy i smołę. Dobra jakość gleby i sprzyjający klimat bez wątpienia zachęcały do rolnictwa i zakładania polis. Według tradycji, najstarszą z nich była Mende z 730 r., założona przez Eretrię, a następnie sieć miast założonych w cieśninach Hellespont i Bosfor, także na wybrzeżach Propontydy. Pierwszą taką kolonią była Kyzykos, w 754 r., później skutecznie izolowana przez sytuację polityczną w regionie. Ostatnim kierunkiem Wielkiej Kolonizacji o którym należy wspomnieć była kolonizacja terenów Morza Czarnego. Ziemie i warunki tam panujące niewątpliwie różniły się od tych znanym Grekom w macierzystym kraju i innych koloniach. W północnych częściach zimą temperatura mogła spadać do -30 stopni Celcjusza, częstym zjawiskiem były opady śniegu, a żegluga na te tereny charakteryzowała się ciężkimi warunkami żeglugi, jak wspomina Włodzimierz Lengauer „Przeciwne prądy morskie uniemożliwiały czasem przepłynięcie z Propontydy (Morze Marmara) na Morze Czarne”. Jednakże trudy osadnictwa były sowicie wynagradzane przez niebywale urodzajną ziemię (czarnoziemy) i oszałamiające, jak dla greckich osadników, obfitości połowów ryb. Innymi bogactwami wybrzeży były także rudy metali, które były powodem do zakładania kolejnych polis i wydobycia. Odnośnie pierwszych osad, tradycja i źródła z literatury greckiej są często sprzeczne z materiałami archeologicznymi. Przykładowo, najstarszą kolonią, według Kroniki Euzebiusza z Cezarei, miał być Trapezunt założony w 756 r. , podczas gdy najstarsza Synopa, która miała powstać według tego autora ponad stulecie później. W związku z nieścisłościami co do datowania, zdania badaczy są podzielone, opierając się na archeologii, można stwierdzić tam aktywność kolonizacyjną dopiero od połowy VII w. Niemniej nie można zanegować, że na Morzu Czarnym szybko zdobył dominację Milet, zakładając Synopę z której później mogli wywodzić się założyciele Trapezuntu. Z innych kolonii należy wymienić Olbię zwaną „Miastem Bogatym-Szczęśliwym” u ujścia Bohu, Teodozję na Krymie, czy Chersonez, założony jako miasto dopiero w V w. p.n.e. Pomimo znacznego terenu objętego kolonizacją tego rejonu i jego bogactwa, według autorów Historii starożytnych Greków miasta te „pozostały na peryferiach świata greckiego i tylko w skromnej mierze uczestniczyły w rozwijaniu greckiej kultury”. Koniec Wielkiej Kolonizacji, datowany na ok. 580 r. nie był natychmiastowy, to raczej długoletni proces, podczas którego proces zakładania kolejnych kolonii zdecydowanie zwolnił. Przyczyny ku temu mogły być różne i specyficzne dla każdej polis, podobnie jak przyczyny zakładania nowych kolonii. Dzisiejsi historycy przypuszczają wiele teorii, przy czym żadna nie musi wykluczać drugiej. Jedną z nich jest konkurencja ze strony Etrusków i Kartaginy, które ograniczały ekspansję w niektóre rejony, przykładowo zachodnie rejony Sycylii. Ten konflikt interesów mógł być bez wątpienia czasem realnym powodem czy zagrożeniem dla handlu, jednakże, jak już wcześniej wspominałem, ze względu na bardzo wczesną epokę historyczną nie jestem przekonany do tez o konsekwentnej, skoordynowanej polityce tych frakcji wobec siebie. Inną opinią jest przekonanie, że w efekcie kolonizacji trwającej ponad dwa wieki wszystkie korzystne miejsca pod nowe osady i faktorie zostały zajęte. Jednakże podobnie prawdopodobnymi przyczynami były zmiany wewnętrzne. Rozwój rzemiosła, nowa alternatywa dla rolnictwa odegrała tu zapewne niebagatelną rolę, podobnie jak rozwój handlu między całym światem greckim, wymieniającym swoje produkty i pieniądze na inne towary. Inną wskazówką może być także zbieżność zmierzchu tyranii i kolonizacji, czy wreszcie większe przywiązanie do własnego miasta, szczególnie elit. Skutki Wielkiej Kolonizacji niewątpliwie odcisnęły mocne piętno na całości historii. Kolonie przyczyniły się do ogromnego wzrostu handlu – mam tu na myśli przede wszystkim początki gospodarki towarowo-pieniężnej. Przez lata Grecy zdołali nawiązać bliższe kontakty ze Wschodem, wypierając coraz bardziej Fenicję. Stamtąd przejęli system miar i wag. Rozpowszechnili pieniądz, bijąc własne monety i usprawniając handel, chociaż proces ten przebiegał powoli. Dla rynku i rzemieślników ogromnym bodźcem do rozwijania produkcji i technologii był handel zamorski. Wśród rzemiosł przodowała metalurgia, rozwinięta poprzez wynalazek lutowania żelaza, wynalezienie miecha kowalskiego, a napędzana metalami przywożonymi m. in. z bogatego w nie dalekiego zachodu. Rozwinęła się produkcja tkacka i farbiarska, gdzie dominował Milet i garncarstwo, świetna ceramika, która stała się „placem boju” Aten i Koryntu w kunszcie rzemiosła. Handel dla Grecji stał się globalny. Udoskonalono żeglugę, wprowadzając nowe, bardziej wydajne i innowacyjne jednostki morskie, zarówno wojenne jak i handlowe. Rzemieślnicy chętnie powiększali zakłady, produkując i zarabiając coraz więcej, co prowadziło do materializmu. Odtąd człowieka oceniano nie po pochodzeniu, a po jego majątku. Jak pisał Teognis z Megary: „Pieniądz nad wszystko jest w cenie: z podłymi szlachetni się żenią, podli z zacnymi”. Jak możemy się domyślać, w wyniku takich zmian niewolnik przestał być człowiekiem, gdyż nic nie miał, a był traktowany jak narzędzie. Pomimo podzielonych opinii w tym temacie, przedstawionych przez Józefa Wolskiego i Ewę Wipszycką wraz z Benedetto Bravo w swoich książkach, z których korzystałem, uważam, że globalizacja rynku spowodowała stopniowe załamanie się rolnictwa i wsi we „właściwej” Grecji. Import żywności i produktów, o lepszej jakości i cenie, z żyznych gleb stał się bardziej opłacalny niż zakup tego samego u miejscowych, którzy musieli liczyć się z gorszą jakością i wymogami cenowymi, prawdopodobnie sprzedając po niszowych cenach, powoli stając się biedotą (tetami). Ludzie zadłużali się u bogatych właścicieli ziemskich, pożyczających na „lichwiarski procent”, w razie niespłacenia zobowiązań, przejmujących dłużników i ich rodziny jako niewolników. Powstała tyrania, inwestująca w kulturę polis. Budowała ona wspaniałe arcydzieła architektury i popierała nowe bogacące się warstwy społeczeństwa,. Grecy zdobyli umiejętność pisania i stworzyli własny alfabet , zapożyczony prawdopodobnie od Fenicjan, zaszła zmiana mentalna. Popularne stała się dewiza Hezjoda: „Nie praca jest hańbą, hańbą jest próżnowanie”. Pod wpływem kolonizacji zaszły pewne zmiany w wierzeniach greckich, świat powiększył swoje rozmiary, każda polis miała swojego boga-protektora. Rozwinęła się filozofia grecka, liryka, powstała historiografia, spisywana przez Greków, poddane zmianom były też rzeźba i malarstwo. Narodziły się trzy znane style: joński, koryncki, dorycki. Nastąpiła ewolucja sztuki architektonicznej. Co jednak najważniejsze, te wszystkie zmiany były globalne, gdyż wszędzie, gdzie zawitali greccy osadnicy, przynosili ze sobą wszystkie swoje osiągnięcia, hellenizując tubylców, kupców i innych ludzi, co prowadziło do masowego rozpowszechnienia kultury, religii, sztuki i języka greckiego. W mojej opinii Wielka Kolonizacja była tak naprawdę zalążkiem przyszłego świata śródziemnomorskiego i nie tylko. Wobec tak wysoko rozwiniętej kultury Greków i ich szerokiego terytorium, które objęli kolonizacją, nie możemy pominąć znaczenia i spuścizny Hellenów w dziejach dzisiejszego świata. Późniejsze kultury wyniosły od nich przedmioty, rzemiosło, bogów, naukę czy technologię – wszystkie te elementy widoczne są do dzisiaj w życiu codziennym człowieka. Rzeczy takie jak gospodarka towarowo-pieniężna, pieniądz, chociaż niekoniecznie zostały przez Greków wynalezione to na pewno znacznie rozpowszechnione, docierając wszędzie tam gdzie osadnicy. Kolonizacja pokazała, jak wartościowy może być handel i otwarcie na świat. Tereny, które nie były obfite w dany produkt, zmuszone były do znalezienia własnej niszy, swojego bogactwa, które pozwoliłoby wymienić je na brakujące rzeczy. Grek nie był już zmuszony do samowystarczalności, zapewnianej przez swoje gospodarstwo i ziemię. Zamiast tego mógł poświęcić się innemu zajęciu przynoszącemu zysk i zdobyć pieniądze, zapewniające mu byt poprzez handel. Niemniej jednak wraz z rozwojem pieniądza pojawił się nieodłączny materializm, pogłębiający często różnice majątkowe. Miasta stały się ośrodkami handlu, kultury i sztuki, a nauka i jej dziedziny spotkał zdecydowany rozwój. Proces kolonizacji można oceniać przeróżnie, bowiem miała ona swoje dobre i złe strony. Dla mnie jednak stała się symbolem rozwoju i otwartości, gdzie człowiek w przenośni „wyjrzał za mur” i zobaczył inny, wielki świat, a czasami także odmiennych ludzi. To wzajemne przenikanie się kultur pozwalało na niebywały jak dotąd rozwój, bazujący nie tylko na własnych odkryciach, ale korzystający także z dokonań innych. To z kolei pozwoliło na przypuszczalny wzrost tolerancji i zrozumienia wobec innych kultur. Rozwój handlu i ekspansja prowadziły też do poznania innych frakcji. Ludzie, na co dzień rywalizujący ze sobą, w niektórych miejscach poza granicami swoich miast i państw zmuszeni byli koegzystować we względnym pokoju by nie tylko przetrwać, ale także zarobić. Materializm, choć w założeniu i przekonaniu zły, w praktyce okazał się być niespodziewanie przydatny. Ludzie, którzy dawniej szukali tylko nowych terytorii, konfliktu i władzy, zostali niejako przymuszeni do pertraktacji z wrogiem, układów handlowych, gdyż pieniądz i to, ile się posiada, stanowiło o pozycji społecznej i władzy. Próbując podsumować, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Wielka Kolonizacja ma wiele wspólnego z dzisiejszym światem, a szczególnie z takimi strukturami jak Unia Europejska i jej podobne. Otworzyła świat, zmieniła nieodwracalnie człowieka i poszerzyła horyzonty. I podobnie jak my dzisiaj oceniamy dzieje Greków w od VIII do VI w. p.n.e. , tak kiedyś przyszłe pokolenia będą oceniać to co dzieje się teraz, świat który zmienia się coraz szybciej. Nie jesteśmy w stanie do końca powiedzieć, czy są to zmiany tylko na lepsze, czy też na gorsze, tak samo jak kolonizatorzy. Możemy być jedynie pewni, że te zmiany trwają i będą trwać, a my musimy się postarać o ich pozytywny przebieg.