człowiek w sytuacji wyboru.na podstawie analizy fragmentow utworow williama szekspira i alberta camusa przedstaw postawy makbeta i ramberta oraz wpływu innychg bohaterow na podjete przez nich decyzje

albert camus dzuma fragment w srode marcel wrocił mowiac “jutro wieczor, o połnocy. badz gotow rambert podziekował. tarrou wstał opieraac sie o stoł. wyjezdza pan wkrotce ? dziesiaj o połnocy. Tarrou powiedział ze sie cieszy i ze rambert powinien uwazac na siebie. doktor nacinał pachwiny chorego, ktory lezał rozkrzyzowany, trzymali go dwaj pielegniarze stojacy po obu stronach łozka. Rieux sie odwrócił. na widok dziennikarza zmruzył oczy nad maska. co pan tu robi ?

albert camus dzuma fragment w srode marcel wrocił mowiac “jutro wieczor, o połnocy. badz gotow rambert podziekował. tarrou wstał opieraac sie o stoł. wyjezdza pan wkrotce ? dziesiaj o połnocy. Tarrou powiedział ze sie cieszy i ze rambert powinien uwazac na siebie. doktor nacinał pachwiny chorego, ktory lezał rozkrzyzowany, trzymali go dwaj pielegniarze stojacy po obu stronach łozka. Rieux sie odwrócił. na widok dziennikarza zmruzył oczy nad maska. co pan tu robi ? zapytał- powienien pan byc gdzie indziej. tarrou powiedział ze to dzis o połnocy, i rRambert dodał : w zasadzie. Chciałbym z paniem porozmawiac. powiedział rambert. Wyjdziemy razem, jesli pan zechce. Niech pan poczeka na mnie w gabineie Tarrou. Wchwile potem Rambert i Rieux usiedli z tyłu samochodu doktora. prowadził tarrou doktorze-powiedział rambert-nie wyjezdzam i chce zostac z wami.Tarrou nie poruszył sie.prowadził dalej. Rieux jak gdyby nie mogł wynurzyc sie ze swego zmeczenia. A ona ? - zapytał głuchym głosem. Rambert owiedział, ze sie nad tym zastanawiał,ze nadal wierzy w to w co wierzył, ale byłoby mu wstyd, gdyby wyjechał. Przeszkodziło by mu kochac kobiete, ktora zostawił. Ale Rieux wyprostował sie i rzekł pewnym głosem, ze to głupie i ze nie ma wstdu w wyborze szczescia. Tak- powiedział rambert- ale moze byc wstyd, ze człowiek jest sam tylko szczesliwy. Tarrou, ktory dotychczas milczał, zauwazył,nie odwracajac głowy, ze jesli Rambert chce dzielic nieszczescieludzi, nie bedzie miał niegdy czasu na szczescie. Trzeba wybierac. -Nie chodzi o to- powiedział Rambert. - zawsze myslałem, że jestem obcy w tym miescie i że nie mam tu z wami nic wspólnego.Ale teraz, kiedy zobaczyłem to, co zobaczyłem, wiem że jestem stad, czy chce tego, czy nie chce. Ta sprawa dotyczy nas wszytskich. Nikt nie odpowiedziałi Rambert zdawał sie zniecierpliwiony. -Wiecie o tym dobrze! W przeciwnym razie co robilibyscie w tym szpilatu? Czy dokonaliscie wiec wyboru i wyrzekli szczescia? Aia Tarrou, ani Rieux nie odpowidali. Milczenie trwało długo, dopóki nie zblizyli sie do domu doktora. Rambert powtorzył ostatnie pytanie z jeszcze wieksza siła. Tylko Rieux odwrócił sie w jego strone. Podniosł sie z trudem. -Niech mi pan wybaczy-powiedział- ale nie iem. Niech pan zostaniez nami, jesli pan tego chce. Auto skreciło:zamilkł. Ptem pojał, patrzac przed siebie: -Nic w świecie nie jest warte, zeby człowiek odwrócił sie od tego, co kocha. a JEDNAK JA TAKZE SIE ODWRACAM, SAM NIE WIEDZAC, DLACZEGO. o POŁNOCY tARROU ROBILI DLA rAMBERTA PLAN DZIELNICY, KTORA MIAŁ ZBADAC, KIEDY tARROU RZUCIŁ OKIEM NA -cZY PAN UPRZEDZIŁ ? dZIENNIKARZ ODWRÓCIŁ OCZY. -pOSŁAŁEM KARTKE-POWIEDZIAŁ Z WYSIŁKIEM-ZANIM PRZYSZEDŁEM DO WAS.