Krótka historia operacji

Krótka historia operacji Pierwsi chirurdzy używali do zabiegów odłamków krzemienia, rybich ości lub ostrych muszli. W starożytnym Egipcie, w Ameryce Północnej i Południowej już 6000 lat p.n.e. wykonywano trepanacje czaszki, polegające na nawiercaniu w niej otworów. Robiono tak nie tylko w wypadku urazów czaszki, zabiegom tym poddawano także chorych psychicznie i epileptyków. Wielu pacjentów przeżywało tę operację i cieszyło się dobrym zdrowiem! W starożytnej Babilonii chirurdzy otaczani byli wielkim szacunkiem, jeśli jednak zabieg spowodował śmierć lub utratę wzroku, kodeks Hammurabiego nakazywał, by lekarz płacił za to odcięciem ręki.

Krótka historia operacji Pierwsi chirurdzy używali do zabiegów odłamków krzemienia, rybich ości lub ostrych muszli. W starożytnym Egipcie, w Ameryce Północnej i Południowej już 6000 lat p.n.e. wykonywano trepanacje czaszki, polegające na nawiercaniu w niej otworów. Robiono tak nie tylko w wypadku urazów czaszki, zabiegom tym poddawano także chorych psychicznie i epileptyków. Wielu pacjentów przeżywało tę operację i cieszyło się dobrym zdrowiem! W starożytnej Babilonii chirurdzy otaczani byli wielkim szacunkiem, jeśli jednak zabieg spowodował śmierć lub utratę wzroku, kodeks Hammurabiego nakazywał, by lekarz płacił za to odcięciem ręki. Był to więc koniec jego kariery zawodowej (słowo chirurg pochodzi od greckiego cheir- ręka, ergos- działanie). Jednym z najstarszych zabiegów chirurgicznych było obrzezanie, wykonywane w starożytnym Egipcie już 3000 lat p.n.e. Od Egipcjan przejęli go Żydzi, stosując obrzezanie w celach rytualnych. Wysoko rozwiniętą chirurgię miały też starożytne Indie. Ponieważ Hindusi karali niewierność obcięciem nosa, wargi lub uszu, najwyższy poziom osiągnęła tam chirurgia plastyczna. Do zszywania ran używali m.in. czerwonych mrówek. Kładziono je na krawędzi rany, aby swoimi kleszczami spinały jej obrzeża. Następnie usuwano korpusy zwierząt, pozostawiając w ranie ich szczypce, a te rozpuszczały się tak samo, jak nowoczesne nici chirurgiczne. W Grecji w czasach Hipokratesa (V-IV w. p.n.e.) szczególnie wysoki poziom osiągnęło leczenie złamań. Do dzisiejszego dnia niektóre złamania (np. stawu biodrowego) nastawia się zgodnie z zaleceniami ojca medycyny. Fryzjer też może! W XI- XII wieku słynna była szkoła lekarska w Salerno, gdzie leczyli rany rycerze wracający z wypraw krzyżowych. Włoscy lekarze opatrywali ich, mocząc bandaże w winie. Kiedy w XII wieku Kościół zabronił duchownym wykonywania operacji chirurgicznych (wyraził to stwierdzeniem ,,Kościół wystrzega się krwi”), zabrali się za nie ludzie bez wykształcenia medycznego, golibrody, a nawet kaci, ponieważ posiadali oni podstawy wiedzy z zakresu anatomii. Przez następne kilkaset lat specjalistami od opatrywania ran, nastawiania złamań czy upuszczani krwi stali się cyrulicy, a sztuka chirurgiczna spadła do rangi zwykłego rzemiosła, jak podkuwanie koni czy szycie butów. Wędrowni cyrulicy i rwacze zębów oferowali swoje usługi na jarmarkach. Wyjątek stanowiła Francja, gdzie chirurdzy stworzyli swoją organizację, Bractwo św. Kosmy i Damiana, a do wykonywania zawodu trzeba było uzyskać pozwolenie szkoły chirurgów. Ojcem nowożytnej chirurgii obwołano Francuza Ambrożego Pare, żyjącego w XVI w. Ten prosty balwierz, który na początku kariery jako felczer brał udział w wielu wyprawach wojennych, doszedł do takiej biegłości, że w końcu mianowano go lekarzem królewskim. Wynalazł on narzędzie do zaciskania krwawiących naczyń w ranie, udoskonalił amputacje, protezy kończyn i nastawienie zwichnięć dużych stawów. Jego głośnym wyczynem było wyciągnięcie z oka Henryka II, króla Francji, drzewca lancy, którą został trafiony podczas pojedynku. Niestety, mimo udanego zabiegu król umarł z powodu odniesionych ran. Jedna z najsłynniejszych operacji w historii chirurgii odbyła się w 1633 r. w Królewcu: wyjęto wtedy nóż z brzucha pewnego mężczyzny. Jak przeżyć narkozę? Ból uśmierzano na wiele różnych sposobów. Dawni Egipcjanie mieszali w tym celu sproszkowany marmur z octem, a za Oceanem Indianie podawali pacjentom przed bolesnymi zabiegami narkotyki roślinne. W starożytnej Aleksandrii stosowano wyciąg z mandragory. Rzymscy lekarze używali opium, znanego z uśmierzających ból właściwości, w postaci pigułek, czopków, lewatyw i okładów. Przez wieki wierzono, że ,,niebolesna operacja to mrzonka, która nigdy nie zostanie urzeczywistniona”. Kiedy w 1841 roku chemik amerykański Charles Jackson znalazł w laboratorium swego pomocnika uśpionego przy rozbitej butli z eterem, wyciągnął słuszny wniosek, że substancja ta posiada właściwości znieczulające i usypiające. Pierwszą udaną operację z zastosowaniem eteru (w znieczuleniu ogólnym) wykonano w 1846 r. w USA; był to zabieg usunięcia guza szyi. W tym samym roku narkozę za pomocą eteru wprowadzono w Europie, a rok później w Polsce. Kolejnym osiągnięciem było zastosowanie znieczulenia miejscowego przy użyciu rozcieńczonego roztworu kokainy. Dokonał tego młody chirurg berliński Ludwik Schleich. W XIX i na początku XX w. często stosowano chloroform. Uśpiono nim na przykład królową Wiktorię podczas porodu. Kiedy jednak okazało się, że jest to środek toksyczny, trujący zarówno dla pacjentów, jak i lekarzy, przestano go używać. Wrzący olej na ranę Nieodłącznym elementem operacji był upływ krwi. Już to wystarczyło, aby pacjent oddał ducha po zabiegu, nawet jeśli został on wykonywany zgodnie ze wszelkimi zasadami sztuki chirurgicznej. W wypadku niewielkich krwawień uciekano się do przypalania ran rozżarzonym żelazem (tę metodę stosowano już w Egipcie przed tysiącami lat), lano też na rany gorący olej. Długo i bez powodzenia poszukiwano środka, który zastąpiłby utraconą krew. Przyczyna nieudanych transfuzji stała się jasna w 1901 r., kiedy znany wiedeński serolog nazwiskiem Landsteiner odkrył grupy krwi. Zabieg udany, chory zmarł Długo nie przywiązywano wagi do czystości, bo nie znano zabójczej siły drobnoustrojów. Chirurdzy operowali w smokingach lub frakach, a jeśli zakładali kitel, to po to, żeby ochronić swoje eleganckie ubranie. Nie myli rąk przed operacją, tylko po jej zakończeniu, aby zmyć z nich ropę i krew. Nic dziwnego, że zakażenia zabierały w zaświaty aż trzy czwarte operowanych pacjentów. Największy chirurg europejski pierwszej połowy XIX w., Francuz Georges Dupuytren, ubolewał: ,,Cóż z tego, że wykonujemy wspaniałe operacje, skoro nie wychodzą one chorym na zdrowie”. Położnik z Wiednia Ignacy Semmelweis, walczący o stosowanie chlorku wapnia do mycia rąk przed operacją, uchodził za szkodliwego maniaka i dokonał żywota w szpitalu dla psychicznie chorych. Dopiero w końcu XIX w. Francuz Ludwik Pasteur odkrył, że przyczyną ropienia ran i zakażeń są mikroskopijne drobnoustroje. Przy okazji dowiódł, że zarazki niszczy para wodna o temperaturze 110- 120 stopni. To przełomowe odkrycie sprawiło, że chirurgia stała się znacznie skuteczniejsza i o wiele bezpieczniejsza dla pacjenta.

autor: Barbara Kuchta