Paraboliczny sens „Procesu” Franza Kafki. Interpretacja przypowieści o odźwiernym

„Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K., bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany.” Tak Franz Kafka zaczyna swoją pełną absurdu powieść „Proces”. Już pierwsze zdanie sugeruje egzystencjalny wymiar powieści. Szczątkowo zarysowana fabuła i niedookreślenie cech charakteru bohaterów (nie mają nawet nazwisk, jak wspomniany już Józef K.) sugerują, że to nie na nich powinna się skupić uwaga czytelników. Kafka pragnął bowiem za pośrednictwem pewnych typów osobowości przedstawić uniwersalne prawdy o życiu.

„Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K., bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany.” Tak Franz Kafka zaczyna swoją pełną absurdu powieść „Proces”. Już pierwsze zdanie sugeruje egzystencjalny wymiar powieści. Szczątkowo zarysowana fabuła i niedookreślenie cech charakteru bohaterów (nie mają nawet nazwisk, jak wspomniany już Józef K.) sugerują, że to nie na nich powinna się skupić uwaga czytelników. Kafka pragnął bowiem za pośrednictwem pewnych typów osobowości przedstawić uniwersalne prawdy o życiu.

„Proces” pod względem gatunkowym jest parabolą. Za kluczowy dla interpretacji kafkowskiego wizerunku świata można traktować przedostatni rozdział powieści „W katedrze”. Błąkający się w kościelnych ciemnościach Józef K. po wielu godzinach rozmyślań znajduje światło. W chwilę potem zauważa duchownego, który zwraca się wprost do niego. Zdumiony bohater próbuje uzyskać od niego informacje na temat procesu. W odpowiedzi na swoje liczne pytania słyszy z ust kapelana więziennego przypowieść o odźwiernym strzegącym bram prawa.

Prosty mieszkaniec wsi, który pragnął poznać prawo, trafił przed bramę, strzeżoną przez odźwiernego. Strażnik odmówił mu dostępu do prawa i zabronił wszelkich prób prześlizgnięcia się niezauważenie, uniżenie stwierdzając: „Jestem tylko najniższym odźwiernym. Przed każdą salą stoją odźwierni, jeden potężniejszy od drugiego”. Zdumiony tym wyznaniem człowiek ze wsi, postanawia czekać, aż dostanie pozwolenie na wejście. Cierpliwie spędza na stołeczku przy drzwiach resztę swojego życia. Przed śmiercią zadaje jednak ostatnie pytanie strażnikowi: „Wszyscy dążą do prawa, skąd więc to pochodzi, że w ciągu tych wielu lat nikt oprócz mnie nie żądał wpuszczenia?”. Odźwierny widząc, że człowiek ze wsi jest u kresu swojego życia odpowiada mu: „Tu nie mógł nikt inny otrzymać wstępu, gdyż to wejście było przeznaczone tylko dla ciebie.”. Przypowieściowy strażnik bram prawa jest wyniosły, ma władzę nad zwykłymi ludźmi, torując im drogę do poznania sacrum. Przerażeni ludzie są ulegli. Mimo rozlicznych prób (człowiek ze wsi próbował przekupstwa) podporządkowują się woli wyższych jednostek.

Przytoczona przez kapelana historia dzieje się poza czasem i miejscem. Paralelnie do całej powieści Kafki, również w tym fragmencie postacie są jedynie symbolami. Wielu ludzi mogłoby utożsamiać się z człowiekiem ze wsi - jest on bowiem, podobnie do oskarżonego w procesie Józefa K. - everymanem. Odźwierny stanowi w tym przypadku uosobienie istoty wyższej, której zadaniem jest predestynacja ludzi. Cała przypowieść niesie dość pesymistyczną wizję ludzkiego losu. Człowiek nie ma wpływu na swoje życie, a jego z pozoru wole decyzje noszą znamiona norm i praw, których niekiedy nawet nie jest świadomy.

Kapelan więzienny wyraźnie sugerował podobieństwo losu Józefa K. i prostego człowieka. Obydwaj pragnęli poznać prawdę. Wszechwładna biurokracja i instytucjonalizm była jednak silniejsza niż wolna wola bohaterów. Zapędzając się w prawniczą machinę, stali się niewolnikami idei poznania prawdy. Nieświadomie spełnili tym sposobem oczekiwania władzy, która miała przejąć nad nimi całkowitą kontrolę. Przeświadczeni o słuszności swoich poczynań bohaterowie chcąc uwolnić się spod działania prawa, zagłębiali się coraz bardziej w jego niuanse.

I Józef K. i człowiek ze wsi, przegrali swoją walkę z totalitarną rzeczywistością. Ich życie było wielką niewiadomą. Pozostawili po sobie wszakże wiele pytań, na które nie potrafili znaleźć odpowiedzi. Pesymistyczna wizja losu ludzkiego w „Procesie” jest niestety przesiąknięta prawdą, której nie można dociec bytując na ziemi. I tu rodzi się kolejne pytanie. Czy śmierć bohaterów pozwoliła im ją poznać?