Obraz człowieka zlagrowanego na podstawie opowiadań Tadeusza Borowskiego

Obozy koncentracyjne łączą się nierozerwalnie w naszej świadomości z degradacją praw moralnych, skrajnym okrucieństwem i wyrachowaniem. Wystarczy wspomnieć słowa Zofii Nałkowskiej - “Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Obraz obozów porusza w swych opowiadaniach także Tadeusz Borowski. Ukazuje on życie obozowe z perspektywy więźnia, człowieka zlagrowanego - Tadka. W obozie nie istniały prawa obowiązujące poza jego murami, nie istniała moralność. Więźniowie stworzyli w obozie własne prawa, których musieli szybko nauczyć się nowo przybyli.

Obozy koncentracyjne łączą się nierozerwalnie w naszej świadomości z degradacją praw moralnych, skrajnym okrucieństwem i wyrachowaniem. Wystarczy wspomnieć słowa Zofii Nałkowskiej - “Ludzie ludziom zgotowali ten los”.

Obraz obozów porusza w swych opowiadaniach także Tadeusz Borowski. Ukazuje on życie obozowe z perspektywy więźnia, człowieka zlagrowanego - Tadka. W obozie nie istniały prawa obowiązujące poza jego murami, nie istniała moralność. Więźniowie stworzyli w obozie własne prawa, których musieli szybko nauczyć się nowo przybyli. Celem nadrzędnym dla każdego było przeżycie. Bliźni stawał się konkurentem do porcji jedzenia, do nowego ubrania itp. Traciły znaczenie uczucia wyższe, nie było miejsca na litość. W świecie głodu i śmierci jedynymi wartościami były wartości materialne.

Z tej perspektywy patrzono także na transporty więźniów, co przestawił Borowski w opowiadaniu “Proszę państwa do gazu”. Nie każdy mógł uczestniczyć w rozładunku transportów. Zajmowało się tym Komando Kanada, do którego zgłosił się Tadek, licząc na zdobycie jedzenia i ubrań. Bez znaczenia było dla niego to, że stanie twarzą w twarz z ludźmi wysyłanymi na śmierć. Więźniowie, znieczuleni przez życie w obozie, zachowywali się brutalnie w stosunku do nowo przybyłych. Wyrywali im bagaże, krzyczeli, popychali i bili. W obozie codziennie widziało się cierpienie i śmierć, przestało więc robić to na kimkolwiek wrażenie. Jedyną dopuszczalną formą litości było okłamywanie idących na śmierć. Często jednak ludzie z transportu zdawali sobie sprawę z tego co ich czeka. Matki uciekały od swych dzieci, wiedząc, że kobiety z dziećmi natychmiast wysyłane są do gazu. Instynkt przetrwanie wygrywał z miłością matki do dziecka, czego świadkiem był Tadek.

Gdy załadowane ciężarówki odjeżdżały w stronę krematoriów, więźniowie rozpoczynali czyszczenie pociągów i segregację bagaży. Sceny, obecnie brutalne i wstrząsające czytelników, nie robiły wrażenia na więźniach. Tylko Tadek, mimo swojego zlagrowania, czuł się nieswojo. Nie potrafił określić, co mu leżało na sercu. Sam oświadczył, że nie współczuje przybyłym, że z chęcią sam by ich zabił, ale jednak uciekał od rozładunku transportów.

Obóz był swego rodzaju totalitarnym państwem, rządzącym się swoimi prawami. Głównym prawem była siła. Stwarzano sobie jednak pozory normalności. Więźniowie Auschwitz mieli łaźnie, salę muzyczną, zawsze zamkniętą bibliotekę oraz dom publiczny. Rozmówca Tadka jest dumny, że jest akurat w tym obozie. Mówi o tym choćby sam tytuł opowiadania - “U nas w Auschwitzu”. Tadek, który normalnie przebywał w Brzezince, jest w Auschwitz na kursach sanitarnych. W listach do narzeczonej opisuje życie w tym obozie. Najwyższą pozycję zajmują tu ludzie z niskimi numerami. Oni przeżyli już swoje lata w obozie, zdążyli się przystosować i nawiązać kontakty. Obóz zmieniał ludzi. Dewaluacji ulegały przedwojenne wartości moralne. Prawem rządzi odwrócony dekalog - wartości duchowe, jako niepomagające w przetrwaniu, traciły znaczenie. Czasem nawet nie tylko nie pomagały przetrwać, ale i przyspieszały zagładę. Tadek wspomina, że jedyne co trzyma tu ludzi przy życiu, to brak nadziei. Ludzie wiedzą, że muszą się skupiać na dniu dzisiejszym. O miskę zupy ciepłe buty czy lepszy koc walczono bezwzględnie i okrutnie. W tym świecie nie rodziły się przyjaźnie, nie istniała litość. Wstrząsającym przykładem, dającym wgląd w psychikę mieszkańców obozu jest rozmowa Tadka z Abramkiem - Żydem zatrudnionym przy paleniu ludzi. Opowiada on o wypracowaniu nowej metody palenia zwłok - przez podpalenie włosów dzieci. Abramek jest zachwycony nową, innowacyjną metodą, a widząc, że Tadek nie podziela jego fascynacji mówi: “U nas, w Auschwitzu, my musimy bawić się, jak umiemy”. Koszmarną rzeczywistość albo przyjmowano od razu, albo starano się odrealnić, sprowadzając ją do rangi absurdu, czy groteski.

Gdy następuje wyzwolenie obozy, każdy z więźniów ma nadzieję, że ich życie się zmieni. Spotyka ich rozczarowanie, gdy trafiają do obozu dipisów. Według nich, nic nie uległo zmianie, tylko miejsce Niemców zajęli Amerykanie. Więźniowie odcinają się od ludzi, którzy nie przeżyli tego co oni. Wiedzą, że nie spotka ich zrozumienie, gdyż różnią ich doświadczenie i priorytety.

Pełne zlagrowanie Tadka widać podczas rozmowy z Żydówką, która proponuje mu ucieczkę. Tadek wycofuje się, gdyż boi się powrotu do normalnego życia. W obozie są jasne i proste zasady, a świat zewnętrzny jest nieprzewidywalny. Gdy oboje wracają po zmierzchu do obozu, kobieta zostaje zastrzelona. Na przerażonego Amerykanina, który strzelił sypią się gromy, a zebrani krzyczą “Gestapo!”. Tadek pociesza jednak roztrzęsionego mężczyznę, mówiąc, że nic się nie stało. A na odchodnym dodaje: “Jesteśmy do tego przyzwyczajeni, przez 6 lat strzelali do nas Niemcy, teraz strzelacie Wy, co za różnica?” To pokazuje całkowitą dehumanizację i zobojętnienie bohatera.

Człowiek zlagrowany wegetuje na granicy życia i śmierci. Jest zdeterminowany przez cierpienie i głód, walczy jedynie o przeżycie. Życie w ciągłym strachu wywołuje zmiany w psychice i degradację osobowości. W obozie toczy się ciągła walka o byt i nie ma tu neutralnych stron.