Dzieło jako przekaz filozoficzny

Dzieło jako przekaz filozoficzny Żyjemy w świecie, w którym rzadko możemy się zetknąć ze zjawiskami nadającymi nam nowe znaczenia. Statystyki czytelnictwa lub uczestnictwa w kulturze również są przerażające, wg. nich większość Polaków nie czyta książek lub czyta mało. Nie rozumiem takiego stosunku do słowa pisanego, gdyż sama uważam książkę za najlepszą formę spędzania czasu w samotności. Niedawno przeczytałam książkę do przemyślenia. Sięgając po lekturę Murakamiego „Koniec świata” nie myślałam, że skończy się to „czytaniem jej po przeczytaniu”.

Dzieło jako przekaz filozoficzny

Żyjemy w świecie, w którym rzadko możemy się zetknąć ze zjawiskami nadającymi nam nowe znaczenia.

Statystyki czytelnictwa lub uczestnictwa w kulturze również są przerażające, wg. nich większość Polaków nie czyta książek lub czyta mało. Nie rozumiem takiego stosunku do słowa pisanego, gdyż sama uważam książkę za najlepszą formę spędzania czasu w samotności.

Niedawno przeczytałam książkę do przemyślenia. Sięgając po lekturę Murakamiego „Koniec świata” nie myślałam, że skończy się to „czytaniem jej po przeczytaniu”.

Utwór składa się jakby z dwu fabuł toczących się równolegle, co skłania czytelnika do ciągłego odczytywania myśli przekazu i odkodowywania znaczenia. Treścią fabuły jest życie bohatera, jak się okazuje potem, w dwu strumieniach – świadomym, czyli życiu realnym i podświadomym, w którym bohater stworzył swój odrębny świat. Bohater coraz bardziej egzystuje poza świadomością, w mieście dziwnym, rządzącym się swoimi realiami. Zarówno tam jak i w realu spotyka pierwszą (?) miłość…

W trakcie owych wydarzeń dowiaduje się, że jego umysł nie pracuje normalnie na skutek ingerencji doświadczenia naukowego – bohater zostaje poddany zabiegowi oczipowania, tj. w jego mózg został wszczepiony czip. Bohater jest szyfrantem, a czip ma spełnić rolę drzwi do podświadomości w celu szyfrowania w niej właśnie informacji. Dzięki takiemu „nowoczesnemu” rozwiązaniu szyfrant nie jest w stanie „wyjąć” kodów z podświadomości, w życiu realnym. Nagle okazuje się, że przez czip szyfrant umiera dla życia realnego. Jego życie przechodzi w podświadomość. Doświadczenie naukowe przynosi negatywne skutki w pracy mózgu, a co za tym idzie w życiu bohatera.

Powstaje pytanie gdzie jest granica doświadczenia naukowego, ingerencji władzy w życie człowieka.

Bohater stając w obliczu wyboru: całkowita śmierć albo życie w podświadomości, wybiera to drugie. Ale jaki sens ma takie życie? Tak czy inaczej umiera dla świata człowiek. Jeśli wybiera życie podświadome, to jak ono ma wyglądać? Może jego ciało przeżyje jako roślina, a umysł – w podświadomości.

Jak dalece może posunąć się nauka? Kwestia ta jest dziś bardzo żywa: klonowanie, in vitro, eutanazja i wiele innych spraw.

Czy mamy patent na decycowanie o sprawach, o których jeszcze nie mamy pojęcia, o ich skutkach? Czy mamy prawo decydować za innych w imię wyższych wg. nas racji?

Czy istnieją cele warte poświęcenia ludzkiego szczęścia lub nawet życia?